Już od pięciu lat tworzymy rankingi, w których zestawiamy najlepsze produkcje mijających 12 miesięcy. To zawsze świetna zabawa, ale również okazja do refleksji i uporządkowania swoich myśli. Czas spojrzeć na polskie gry 2020 roku.
Stworzyliśmy także obszerny ranking najlepszych polskich gier dziesięciolecia.
To dla mnie i pewnie dla wielu naszych redaktorów jeden z najważniejszych rankingów. Zazwyczaj otwieraliśmy nim nasz maraton zestawień, więc w tym roku robimy to ponownie. 4 lata temu wygrała produkcja CD Projekt Red… Czy pomimo pewnych problemów Cyberpunka 2077, nie było żadnej innej gry, która mogłaby dorównać tytułowi Redów?
Najlepsze polskie gry w latach ubiegłych:
- 2016 – 1. Wiedźmin 3: Krew i wino, 2. Shadow Warrior 2, 3. Layers of Fear
- 2017 – 1. Observer, 2. Regalia: Of Men and Monarchs, 3. Ruiner
- 2018 – 1. Frostpunk, 2. Wojna Krwi: Wiedźmińskie Opowieści, 3. Ancestors Legacy
- 2019 – 1. Blair Witch, 2. We. the Revolution, 3. Sniper Ghost Warrior: Contracts
Polskie gry 2020 – ranking
10. Shing!
Kasjan: Nasze zestawienie zaczynamy od produkcji Mass Creation, która reprezentuje gatunek beat-em-up. Twórcy dodają na swojej steamowej stronie, że to „Beat-em-up 2.0”. W Shing! wcielimy się w czwórkę ninja w pościgu za straconym artefaktem i przy okazji posiekamy wiele demonów. To krwawa wyprawa przez krainę mitycznych bestii i tajemniczej technologii, która naszemu recenzentowi (link poniżej) bardzo się spodobała. Co ciekawe, gracze również oceniają Shing! bardzo przychylnie, ale wynik na Opencritic już szału nie robi. Czy zatem warto sięgnąć po produkcję Polaków? Zaufałbym ocenie Jakuba, a najlepiej – sprawdził darmowe demko gry na Steamie.
9. SUPERHOT: Mind Control Delete
Kasjan: Na liście kolejna gra, co do której mogą być pewne kontrowersje, jeśli chodzi o rozbieżności w ocenach. Redakcyjny kolega Robert wystawił kolejnej części SUPERHOT ocenę 5.5/10, podczas gdy 87% z blisko 5 tysięcy ocen na Steamie jest pozytywnych. Robert oczywiście argumentację ma całkiem solidną, ale hej, to ciągle ten sam świetny SUPERHOT. Ja bawiłem się naprawdę dobrze, nie mówiąc już o tym, że dostałem go za darmo, będąc posiadaczem „jedynki”. Kto jednak jeszcze nie grał, musiałby wydać zaledwie 30 złotych i to bez promocji, a otrzymałby wtedy kilkanaście godzin powtarzalnej, ale jednak świetnej rozgrywki. Mind Control Delete oczywiście najlepiej sprawdzi się na krótkie podejścia, a parę nowości nie znuży z początku nawet fanów pierwowzoru. Ja ze swojej strony polecam – bliżej mi w ocenie tegorocznego SUPERHOT do tych 87% graczy.
Recenzja SUPERHOT: Mind Control Delete.
8. Vampire: The Masquerade: Shadows of New York
Konrad: Przyznam, że w moim odczuciu Vampire: The Masquerade – Shadows of New York pod wieloma względami ustępuje zeszłorocznemu Coteries of New York, dla którego ten pierwszy jest przecież samodzielnym dodatkiem. Nie oznacza to jednak, że nie warto się nim zainteresować, bo oferuje on kilka godzin całkiem przyjemnej, choć nie osiągającej swojego pełnego potencjału historii. Sięgnąć po Shadows of New York powinni bez dwóch zdań fani „wąpierzowego” Świata Mroka, którzy z bólem przyjmują kolejne wiadomości przesunięciu premiery Bloodlines II. Będzie to idealna przystawka przed głównym zdaniem, choć historia Julii Sowinski poszukującej mordercy jednego z najbardziej wpływowych wampirów Nowego Jorku opowiedziana została w formie visual novel. Shadows of New York odmówić natomiast nie można kapitalnego klimatu, budowanego nie tylko poprzez dobrze napisane dialogi, ale także przez piękne tła rozmów oraz mroczną muzykę.
Vampire: The Masquerade: Shadows of New York – recenzja.
7. 80’s Overdrive
Konrad: Okres zachłyśnięcia się przez twórców popkultury stylistyką i klimatem lat osiemdziesiątych powoli już się kończy, właściwie dogorywając, bo coraz mniej produkcji uderza w te tony. Niemniej tu i ówdzie natknąć można się jeszcze na perełkę, garściami czerpiącą z tamtego okresu. 80’s Overdrive nie jest jednak hołdem dla lat osiemdziesiątych wyłącznie z nazwy, bo określić można by je nowoczesną odpowiedzią na OutRuna. Zamysł jest bardzo prosty – dostajemy lub kupujemy samochód przywodzący na myśl Ferrari Testarossę lub Lamborghini Countach i rozpoczynamy mozolną tułaczkę po szczeblach wyścigowej kariery, walcząc nie tylko z przeciwnikami, ale także z nieprzewidywalnym ruchem drogowym. Wszystko to w świetnie się prezentującej pixel-artowej stylistyce, która przekonała do siebie nawet mnie – naczelnego marudę, jeśli o ten styl graficzny chodzi. To bez dwóch zdań najlepsza polska gra wyścigowa tego roku.
6. Drug Dealer Simulator
Kasjan: To dopiero niespodzianka – PlayWay i MovieGames wydają w ciągu roku całkiem sporo, a kalendarz wydawniczy na przyszły rok jest zapewne potężny, patrząc na to ile w tygodniu potrafią wypuścić zwiastunów coraz to dziwniejszych produkcji. W sumie to coś powinno trafić na taką listę, ale żeby akurat była to gra o sprzedawcy narkotyków? Wydana 16 kwietnia produkcja posiada całkiem udaną rozgrywkę – nawet jeśli wiele rzeczy robimy automatycznie, to nie nudzą się szybko, ze względu na to, że gra naprawdę wciąga. Budowanie narkotykowego imperium ma w sobie to coś, że chce się zastanawiać nad tym, co należy tym razem kupić, z czym zmieszać żeby nie tracić jednocześnie na jakości produktu, ale też jednak przyoszczędzić… Cholera, pisząc ten tekst chciałbym kiedyś znaleźć jeszcze czas żeby do Drug Dealer Simulator wrócić. Polecam Wam za to spróbować samemu, jak to jest być dilerem. W cyfrowym świecie rzecz jasna, ok?
Recenzja Drug Dealer Simulator
5. Metamorphosis
Kamil: Metamorphosis od warszawskiego studia Ovid Works, to tytuł, o którym było zdecydowanie zbyt cicho. Ta nietuzinkowa i surrealistyczna przygoda urzeka i zaskakuje od pierwszych minut do samego końca. Fabuła gry nawiązuje do opowiadania „Przemiana” autorstwa Franza Kafki, ale też pokrótce zahacza o inne dzieła niemieckojęzycznego pisarza. Jest to gra z perspektywy pierwszej osoby, w której jako Gregor Samsa, budzimy się na ciężkim kacu w mieszkaniu Józefa K., bohatera powieści „Proces”. Po chwili jednak dociera do nas, że z niewiadomego nam powodu jesteśmy robalem. Świat z nowej perspektywy to niezwykle niebezpieczne miejsce, ale gdy przyjaciel potrzebuje naszej pomocy, musimy działać.
4. Elderborn
Robert: METAL AF SLASHER. Tym hasłem reklamuje się Elderborn i nie są to wcale słowa rzucane na wiatr. Jeśli macie ochotę na bezrefleksyjne machanie mieczem lub toporem, cóż, nie musicie dłużej szukać! Produkcja od studia Hyperstrange zapewni wam to z nawiązką. W bardzo dużym skrócie to Dark Messiah of Might and Magic, który spotyka Heretica, a ten przy okazji dodaje elementy Dark Souls. Wszystko to doprawione zostało metalowym sosem w postaci oprawy dźwiękowej. Nie dostaniecie tu może bardzo ambitnej rozgrywki, nie zawiesicie się na analizowaniu opowieści, ale w zamian autorzy zapewnią wam dopracowany i mięsisty system machania orężem. Zabawa godna barbarzyńcy i wprost idealny tytuł do bezmyślnego relaksu!
3. Carrion
Robert: Carrion to może nie najlepsza, bo zajęła trzecie miejsce, ale zdecydowanie najciekawsza polska gra, która została wydana w tym roku. W dużym skrócie to po prostu odwrócony horror, w którym wcielimy się w bezkształtną, mackowatą kupę mięsa i będziemy musieli pożerać inne organizmy, by się powiększać i rosnąć w siłę. Już sam pomysł może kogoś ekscytować, ale prawdziwa zabawa zaczyna się przecież dopiero po zagraniu. Produkcja od studia Phobia Game zapewnia przyjemne sterowanie, satysfakcjonujący gameplay i genialną atmosferę. Co prawda gra jest dosyć krótka, ale masakrowanie ludzi i rozwiązywanie zagadek w formule inspirującej się metroidvanią w dużym stopniu powinny to wynagrodzić. Nie jest ona trudna do nauczenia, dlatego większość osób, które miały jakikolwiek kontakt z grami siądzie do niej bez problemu, ale jednocześnie, jeśli ktoś chce ją wymasterowąć, trzeba będzie się nauczyć wymiatać potworem. Zasłużone wysokie miejsce w tym zestawieniu!
2. Cyberpunk 2077
Kacper: Cyberpunk 2077 to produkcja, która elektryzowała graczy od wielu lat. Najnowsza gra CD Projekt RED była dosłownie w każdym zestawieniu najbardziej oczekiwanych produkcji od lat – ciężko się dziwić, w końcu gracze po premierze Wiedźmina 3 pokładali w Cyberpunku spore nadzieje. Po wielu obsuwach, wreszcie dostaliśmy – Cyberpunk 2077 pojawił się 10 grudnia… Kiedy to piszę, minął już ponad tydzień od premiery, a kurz wcale nie opadł – wręcz przeciwnie! Tak wysoko jeszcze nie był. Trzeba przyznać, że nowe dzieło CDP przewróciło się na starcie, głównie przez wzgląd na niesamowitą ilość bugów, dziecinnie banalnego AI (chociażby sposób poruszania się pojazdów po jezdni – myśl rozwinął Robert w swoim tekście, który znajdziecie pod tym linkiem) oraz tragicznej optymalizacji na konsolach starej generacji, tj. PlayStation 4 i Xbox One.
Mimo tych wad Cyberpunk 2077 jest produkcją wybitną. To gra, o której się myśli i po prostu nie można się doczekać, aż znów będzie okazja położyć ręce na padzie i kontynuować przygodę w Night City. Postaci napisane są wręcz fenomenalnie, nie ma jednowymiarowych bohaterów – to samo tyczy się samych questów, które są po prostu niesamowite. Dawno żadna gra nie angażowała tak bardzo w wykonywane misje, z czasem zwyczajnie gracz zżywa się ze światem produkcji. A ten wygląda wręcz obłędnie. Dodając do tego jeden z najlepszych soundtracków ostatnich lat, dostajemy niesamowicie klimatyczną produkcję. To jest kawał wspaniałej gry i chociaż Cyberpunk nie okazał się zapowiadanym mesjaszem gamingu, tak jestem więcej niż pewien, że Redzi wstaną z kolan i pomimo falstartu, do mety dobiegną zwycięsko. Oczywiście, narzekania i zarzuty ze strony graczy są jak najbardziej zrozumiałe, warto jednak trochę ochłonąć i oddać cesarzowi co cesarskie, ponieważ jakby nie było, CD Projekt RED odwalił kawał dobrej roboty i Cyberpunk 2077 jest grą z najwyższej półki, pozostając w topce tytułów wydanych w tym roku.
1. Ghostrunner
Konrad: Ghostrunner to idealna odpowiedź dla osób, którym wciąż brakuje trudnych i niesamowicie dynamicznych gier. Tytuł ten wymaga od gracza pełnego skupienia oraz opanowania ruchów bohatera niemalże do perfekcji. Wymierzone co do sekundy uniki, szybkie cięcia kataną przez tors przeciwnika, a także odbijanie pocisków w locie przy pomocy dzierżonego ostrza – mało która gra da wam tyle satysfakcji, co Ghostrunner. Mknący na złamanie karku gameplay potrafi wprowadzić momentami w swego rodzaju trans, dzięki któremu te pół godziny spędzone na powtarzaniu jednego kill rooma mijają w mgnieniu oka. Choć jest to gra trudna, nie jest wobec gracza nieuczciwa, dzięki czemu kolejne śmierci nie frustrują, a motywują do dalszego próbowania. W spokojniejszych momentach możemy natomiast odetchnąć, podziwiając piękną cyberpunkową architekturę Dharma Tower. Bez dwóch zdań jest to moja osobista gra roku.