Niby ta wojna nigdy się nie zmienia, ale Falloutów w najrozmaitszych formach trochę jednak było. Od klasycznych RPG-ów, przez slashery i strategie ekonomiczne, aż po gry MMO. Ba, nie zabrakło nawet pinballa! Po raz kolejny postanowiliśmy więc wraz z Kasjanem i Robertem spojrzeć na jeszcze jedną klasyczną serię, by tym razem wytypować najlepszego Fallouta.

9. Fallout: Brotherhood of Steel
Interplay Entertainment | 2004r.
Robert: Pierwszy Fallout wydany na konsole, choć oczekiwany rezultat nie był taki, jakiego spodziewał się wydawca. Brotherhood of Steel równie dobrze mógłby nie nazywać się Falloutem, a i tak nikt by po tym nie zapłakał. To produkcja z pogranicza crapa i średniaka. Niby nie taka zła i z przymkniętymi oczami mogąca nawet dawać pewną przyjemność, ale jednocześnie pozbawiła ona tytułowej marki wszystkiego, za co ją pokochano. Studio Interplay w ostatnich latach swojego aktywnego żywota chciało podbić rynek konsolowy. Dlatego Brotherhood of Steel podążało kierunkiem całkiem dobrze przyjętych dwóch odsłon Baldur’s Gate: Dark Alliance. Tyle, że gdy tamte nieźle sprawdzały się jako hack and slashe, tutaj nie wyszło. Autorzy bardzo luźno podeszli do tematyki Fallouta, chcąc zrobić go bardziej trendy dla szerszej publiki. Już nie chodzi o to, że była to gra akcji, ale np. wyrzucono muzykę z lat 50 i zastąpiono ją metalem z 90. Oberwało się nawet Nuka Coli, która ostatecznie nie znalazła się w grze… Brotherhood of Steel to tytuł, o którym lepiej wszyscy zapomnijmy. Pomyłka w długoletniej historii marki.

8. Fallout 76
Bethesda Softworks | 2018r.
Robert: Fallout 76. Gra, która stała się memem. Teraz podobno jest z nią całkiem okej, wciąż jest wspierana i wychodzą nowe rozszerzenia, ale pierwsze wrażenie robi się tylko raz. Prawda jest taka, że gra nie powinna była zostać wydana w stanie, w jakim została na premierę. Fallout 76, jak bardzo dzisiaj by nie starał się odkupić swych win, był wówczas niegrywalnym paździerzem. To gra, która nawet edycję kolekcjonerską skopała (i to dwukrotnie). To gra, która krótko po premierze była dodawana jako gratis do gumek na pada. To gra, która przez błąd sama kasowała się z dysku. To gra, w której day one patch był większy od samej gry, a i tak nie naprawiał zbyt wiele. To gra, w której banowano graczy za odkrycie błędów. To gra, w której serwery unicestwiały się po wybuchu bomby atomowej. To gra, w której główny boss był reskinem smoka ze Skyrima… To wreszcie gra, w której udało się odbić od dna. I choć daleko jej do arcydzieła i wciąż jest średniakiem, to od biedy można się nią zainteresować. Gdy wszystkie tytuły zajmujące wyższe pozycje na tej liście zostały już ograne, oczywiście.

Ciekawostka: Bethesda Pinball
Zen Studios | 2016r.
Konrad: Wiedzieliście, że Fallout otrzymał swojego własnego pinballa? No, dobra, może nie swojego własnego, bo falloutowy stół do pinballa to zaledwie jedna składowa Bethesda Pinball, w którym znaleźć można też plansze oparte na The Elder Scrolls V: Skyrim oraz DOOM, ale wciąż jest to miła ciekawostka dla fanów fliperów i Fallouta.

7. Fallout Shelter
Bethesda Game Studios i Behaviour Interactive | 2015r.
Kasjan: Fallout Shelter to produkcja free-to-play wydana początkowo na iOS w 2015 roku, ale doczekała się różnych portów na każdą z ważniejszych konsol poprzedniej generacji i PC. W Fallout Shelter gracze nadzorują własną kryptę, będąc jej przywódcą. Gracze kierują również jej mieszkańcami, muszą ich uszczęśliwiać, zaspokajając ich potrzeby. Fallout Shelter to produkcja dla jednego gracza, ale gra doczekała się nawet planszówki, gdzie możemy zmierzyć się z naszymi znajomymi. Nie jest to klasyczny Fallout, ale mógł się podobać, może poza mikropłatnościami i tempem rozgrywki. Jako ciekawostka i to darmowa – warto spróbować.

6. Fallout Tactics
Micro Forté | 2001r.
Kasjan: Trochę inny „stary Fallout”, ale po kolei. Zaczynamy jako rekrut Bractwa Stali, który angażuje się w rozpaczliwą wojnę. Tactics toczy się w uniwersum Fallouta, ale nie ma nic wspólnego z historiami Fallouta, ani Fallouta 2. Kolejna zmiana, dosyć ważna, Fallout Tactics kładzie, i to zdecydowanie, nacisk na taktyczną walkę i strategię. Gracze mają znacznie bardziej ograniczone interakcje z postaciami niezależnymi, ale nadal mogą z nimi handlować, a niektóre misje zawierają dialogi. Z nowości, Tactics to pierwsza z serii, która posiada tryb wieloosobowy. Multiplayer polega na tym, że każdy gracz kontroluje drużynę najemników i mierzy się z przeciwnikami. Podczas przygotowania do gry gracze otrzymują pewną liczbę punktów, za które mogą zakupić członków drużyny i wyposażenie.

5. Fallout 4
Bethesda Game Studios | 2015r.
Robert: Fallout 4 to kontrowersyjna pozycja. Dobry tytuł, który poprawiał formułę otwartego świata wypracowaną w TES V: Skyrim, a jednocześnie gra, która grubą kreską odcinała się od RPG-owych korzeni serii, przez co pełnoprawnym Falloutem była tylko z nazwy i tym denerwowała hardkorowych fanów. Dostaliśmy spłycenie dialogów do reakcji, które czasem były 4x Tak, tylko wyrażonym w inny sposób. Położono większy nacisk na strzelanie. Dowolność w kreowaniu postaci została ograniczona. Power armory nie były już normalnym wyposażeniem, a prawie mechami, które należało ładować w stacjach naprawczych. A fabularnie? Fabularnie to Bethesda, szału nie było. Ale poniekąd to właśnie te zmiany wyszły grze na dobre, bo w odróżnieniu of Fallouta 3 stojącego w rozkroku między kopiowaniem Obliviona i inspirowaniem się klasycznymi Falloutami, tutaj każdy wiedział, z czym ma do czynienia i podchodził z odpowiednim nastawieniem. Dlatego jeśli zostaliście zrażeni do czwórki przez komentarze zagorzałych odbiorców starej szkoły, to może warto dać jej szansę?

Ciekawostka: Fallout Quest
Bethesda Softworks | 2011r.
Kasjan: Krótka wzmianka, ale z dziennikarskiego obowiązku potrzebna. W celu promowania Fallout: New Vegas w Japonii, 3 stycznia 2011 roku jako gra Flash została wydana produkcja o nazwie Fallout Quest – był to tzw. demake Fallouta 3 jako 8-bitowy japoński RPG. W grę już nie zagracie, ponieważ usunięto ją z serwerów Bethesdy.

4. Fallout 2
Black Isle Studios | 1998r.
Robert: Fallout 2 to taki szablonowy sequel. Więcej i lepiej w stosunku do pierwszego Fallouta. Tyle że czasami to więcej jest aż do przesady. Drobne niuanse sprawiają, że w naszym rankingu bardziej cenimy część pierwszą. Z pozoru obie te gry wyglądają identycznie, jednak podczas produkcji części drugiej autorzy postanowili podkręcić wszystko do maksimum, przez co gracz czasami ma uczucie, że obcuje z jakąś autoparodią. Gdy jedynka stawiała na fabułę i przemierzanie deprymujących pustkowi, Fallout 2 poszedł w kierunku kiczu i zwariowanego nabijania się. Postapo, choć wciąż obecne, zeszło na drugi plan w tych wszystkich popkulturowych odniesieniach, co sprawiało, że pustkowia nie były już tak wiarygodne i immersyjne, co przedtem. No i sam bohater wydawał się mieć mniejsze motywacje do swoich działań. W skrócie: gdy Fallout 2 oferował więcej rzeczy, jedynka była we wszystkim bardziej spójna. To jednak wciąż bardzo dobra gra. No i Frank Horrigan to jeden z najbardziej przerażających złoczyńców ever.

3. Fallout 3
Bethesda Game Studios | 2008r.
Kasjan: I don’t want to set the world on fire. I just want to start a flame in your heart. Ta piękna piosenka zespołu The Ink Spots z lat trzydziestych ubiegłego wieku jest moim dzwonkiem w telefonie. A pierwszy raz usłyszałem ją właśnie w zapowiedzi Fallouta 3 i już na zawsze będzie mi się z nim kojarzyć. Nie jest jednak tak, że zwiastuny są najlepsze w tej grze. Powiedzmy sobie jasno, topki pierwszej dekady XXI wieku nie mogą pominąć gry Bethesdy. Fani klasycznych Falloutów byli pewnie zaniepokojeni tym, że w Fallout 3 gra się z perspektywy pierwszej osoby. Mimo że wiele elementów z poprzednich tytułów zostało ponownie wykorzystywanych, takich jak S.P.E.C.I.A.L., główne elementy systemu walki zostały zmienione i wprowadzone nowe funkcje, m.in. nowy V.A.T.S.. Podczas gry, gdy naciśniemy klawisz aktywujący V.A.T.S., rozgrywka się zatrzymuje, a gracz przełącza się pomiędzy znajdujące się wokoło postacie i może wybrać część ciała, którą ma zaatakować. W praktyce, Fallout 3 broni się nawet dzisiaj i podium w topce zasłużone.

2. Fallout: New Vegas
Obsidian Entertainment | 2010r.
Konrad: New Vegas to bez wątpienia najbardziej uznany przez fanowską społeczność ze wszystkich współczesnych Falloutów. Wprawdzie nie obyło się bez masy błędów i glitchów w momencie premiery – w końcu za grę odpowiedzialne było Obsidian Entertainment – ale dzięki świetnie napisanemu światowi oraz wciągającej, pełnej charyzmatycznych indywiduów, wszystkie te problemy zdawały się znikać. Fallout: New Vegas zdołał bowiem naprawić niemalże wszystkie bolączki dość kontrowersyjnej trójki i widać to już na samym początku przygody. O ile Bethesda w swojej grze kazała nam odszukać swojego ojca, który przed laty wyszedł po papierosy i nie wrócił, o tyle Obsidian wyznaczył graczom misję odszukania swojego własnego mordercy. New Vegas zaczyna się bowiem od śmierci głównego bohatera, który cudem wyrywa się z objęć kostuchy i walcząc z amnezją wyrusza na piaski spalonej słońcem Nevady, by odkryć tajemnice swojej przeszłości. A to tylko początek! New Vegas pełne jest kapitalnych historii i ciekawych miejsc do odwiedzenia, więc pomimo mechanicznego drewna, łatwo jest się tu zatracić i spędzić godziny na wykonywaniu zadań pobocznych.

Ciekawostka: Fallout Van Buren
Black Isle Studios | 2007r. (demo technologiczne)
Konrad: Fallout: Van Buren to odsłona, o której w tego typu materiale po prostu nie można nie wspomnieć przynajmniej w ramach ciekawostki. W końcu to właśnie tak miał pierwotnie wyglądać Fallout 3, kiedy odpowiadało za niego jeszcze Black Isle Studios. Choć na pierwszy rzut oka tytuł ten, nie licząc trójwymiarowej grafiki, wygląda niemalże bliźniaczo do pierwszych dwóch odsłon, miało w nim pojawić się sporo zmian. Ot, chociażby możliwość rozgrywania potyczek w czasie rzeczywistym lub trybie turowym, a i jakaś forma kooperacji miała zostać zaimplementowana. Historia skupiać miała się na zbiegłym więźniu, próbującym znaleźć odpowiedzi na pytania związane z jego niespodziewanym i tajemniczym uwolnieniem. Oczywiście, nie jest to jedyny skasowany Fallout, więc czemu piszemy tylko o nim? Otóż dlatego, że w Fallout: Van Buren można dziś zagrać dzięki krążącym po sieci demie technologicznym.

1. Fallout
Robert: Pierwszy Fallout powstał przez zwykłe zrządzenie losów. Zrządzenie takie, że Brian Fargo nie miał wówczas praw autorskich do gry Wasteland, protoplasty postapokaliptycznych gier RPG. Dlatego, chcąc obejść ten nieprzyjemny fakt, stworzył duchowego spadkobiercę tej gry. Tak narodził się Fallout. Fenomenalny izometryczny RPG, którego aż wstyd nie znać. Wcielaliśmy się tu w mieszkańca schronu, który został wysłany na zniszczoną wojną nuklearną powierzchnię, by odnaleźć chip do systemu oczyszczającego wodę. Jako że chip w schronie nawalił, w grę wkomponowano limit czasowy. Na znalezienie wybawienia dostawaliśmy 150 growych dni. W praktyce trudno było, żeby czas się skończył, bo mogliśmy go przedłużać, ale z tyłu głowy zawsze mieliśmy poczucie, że zegar tyka i musimy planować dalsze działania. Idealnie współgrało to z dużą dowolnością przechodzenia gry. No grając po raz pierwszy nie można było wiedzieć, ile zajmie swobodna eksploracja pustkowi! Fallout to klejnot w koronie amerykańskiego postapo i gra ponadczasowa.
A wy? Którego Fallouta lubice najbardziej?
Sprawdźcie też nasze pozostałe rankingi: