Przyszła pora na podsumowanie roku pod kątem najlepszych pierwszoosobowych strzelanek. Najbardziej wymagający fani shooterów nie mieli w tym roku okazji do narzekania. Na listę nie załapało się kilka niezłych produkcji, jak chociażby Serious Sam 4, czy Black Mesa. Oto nasze demokratycznie wybrane top 5 najlepszych FPSów minionych dwunastu miesięcy.
Zobacz jeszcze:
Najlepsze strzelanki w latach ubiegłych:
- 2016 – 1. DOOM, 2. Battlefield 1, 3. Shadow Warrior 2
- 2017 – 1. Wolfenstein 2: The New Colossus, 2. Destiny 2, 3. PREY
- 2018 – 1. Call of Duty: Black Ops 4, 2. DUSK, 3. Far Cry 5
- 2019 – 1. Metro Exodus, 2. Call of Duty: Modern Warfare, 3. Borderlands 3
5. Call of Duty: Warzone
Kacper: Call of Duty: Warzone to niemałe zaskoczenie. Activision w tym roku udostępnił w pełni darmowe Warzone, które na stronie producenta dumnie nazywane jest „najlepszą darmową grą battle royale”. I jak zazwyczaj bardzo chętnie wyśmiewam takie nieskromne, nadawane sobie samemu tytuły, tak tutaj muszę się w pełni zgodzić. Ta odsłona Call of Duty jest świetna, co jedynie potwierdza sukces produkcji na serwisach streamingowych czy ilość pobrań gry na wszystkie platformy. Chociaż battle royale zdążyło się już trochę przejść, tak niejeden wieczór spędziłem przy PlayStation, walcząc o to, żeby zdobyć pierwsze miejsce i wyeliminować rywali. Dużą rolę w tym sukcesie odgrywają deweloperzy, którzy dotrzymują obietnicy i stale rozwijają swoją produkcję – daleko nie trzeba szukać, w końcu pod koniec 2020 roku wystartował nowy sezon Warzone, ponownie przyciągając do siebie chmarę graczy. Warto również zaznaczyć, że odnośnik do Warzone znajdziemy w Modern Warfare z 2019 roku, jak i w najnowszej odsłonie, Black Ops: Cold War.
4. Valorant
Kasjan: Sieciowy shooter i to darmowy od Riot Games, czyli Valorant, zadebiutował w połowie tego roku. Nie czekaliśmy na Valoranta z miską popcornu na kolanach, ale okazało się, że śmiało może być produktem, który zadowoli pewną rzeszę fanów strzelanek. Niby nie wydaje się, żeby Valorant zatrząsnął rynkiem, ale czasem trafiają się newsy o kolejnym byłym graczu CS:GO, który przenosi się do Valoranta. Swoją drogą to ciekawe połączenie – Riot Games zapożyczyło wiele mechanik od kultowej pozycji Valve, ale ubrał to w bardziej kolorowe i przyjaźniejsze klimaty. Czyli niby miks Overwatcha z CS:GO, ale jednak gdzieś mu bliżej tego drugiego.
3. Half-Life: Alyx
Robert: Trzecie miejsce w naszym rankingu strzelanin zajął najnowszy Half-Life, czyli gra przeznaczona tylko na VR. Trzeba przyznać, że jest to lekka rewolucja w shooterach, a przy tym produkt, który jednak stawia na coś innego, niż wszystkie inne tytuły z tej listy. Dzięki wirtualnej rzeczywistości pozwala graczom na iluzję bycia Alyx. Broni nie przeładujemy poprzez naciśnięcie przycisku, ale sami musimy pobawić się magazynkiem. To właśnie tu, a nie w pierwszym lepszym FPS-ie, podczas strzelania odczujemy autentyczny stres, gdy będziemy mieć problem z ładowaniem naboi! To tu możemy pochylić własne ciało, by przykucnąć lub trzymać pistolet pod różnymi dziwnymi kątami. Ta gra bez gogli byłaby po prostu słaba jako klasyczna strzelanka. Nie ma tu tak dużo dynamicznych starć z wrogami, bo strzela się inaczej, naturalniej. Jest mało dynamiczna i prosta, ale dzięki zwiększeniu poczucia immersji, tak bardzo wieje od niej innowacyjnością. Jeśli ktoś teraz nie ma możliwości jej uruchomienia, nie warto tylko z tego powodu całkowicie porzucać Alyx. Lepiej zapamiętać ten tytuł, dodać do listy życzeń i za te kilka lat, gdy gogle VR stanieją i spowszechnieją, wrócić do niego i sprawdzić na własne oczy.
2. Call of Duty: Black Ops Cold War
Konrad: Dziesięć długich lat przyszło mi czekać na powrót Call of Duty: Black Ops do czasów Zimnej Wojny. Zdążyłem przez ten czas wydorośleć, zdać maturę i skończyć studia, a nawet oświadczyć się. Niemniej, niezmienne pozostało we mnie pragnienie, by jeszcze raz zanurzyć się w świecie szpiegostwa i rządowych spisków. Wtem, całe na biało nadjechało Call of Duty: Black Ops Cold War, obiecujące mi spełnienie młodzieńczych marzeń. Wprawdzie jego nadejście nie obyło się bez problemy, bo zsiadając z konia, potknęło się i odrobinę upaćkało sobie białe szaty nieco zbyt powściągliwym trybem wieloosobowym oraz dziwnie urwaną fabułą, ale i tak nowe „Blopsy” dały mi to, czego potrzebowałem. Intrygującą fabułę, świetny klimat oraz zestaw różnorodnych, wciągających misji. Przede wszystkim jednak, pozwoliły mi uwierzyć, że seria ta wróciła na odpowiednie tory.
Recenzja Call of Duty: Black Ops Cold War
1. Doom Eternal
Tomek: Doom Eternal świetnie buduje swoją potęgę na patentach gry z 2016 roku. Wszystko jest dopakowane i podkręcone do 110%. Rozgrywka jest bardziej dynamiczna i kładzie jeszcze większy nacisk na ofensywę. Dzięki nowemu systemowi zdobywania amunicji i arsenałowi, jaki posiada Doomguy, siejemy spustoszenie jak nigdy przedtem. Nie jestem zbyt wielkim fanem sekcji platformówkowych, ale całość dostarcza mocnych wrażeń. Nawet tryb online całkiem fajnie wyszedł i zaoferował graczom ciekawą wariację na temat asymetrycznego multiplayera, gdzie dwóch graczy wciela się w demony, na które poluje Doom Slayer. Doom Eternal to zdecydowanie jeden z najfajniejszych tytułów FPP, jakie pojawiły się na rynku w ostatnich latach.