Za nami pokaz gier, które zadebiutują na PlayStation 5 oraz prezentacja samej konsoli. W internecie zawrzało. Jedni wymyślają głupkowate memy, inni zachwyceni eventem, zwiastują rychłą zgubę Xbox Series X. Jak jest naprawdę? Czy Sony zmiotło konkurencję, czy może jest za wcześnie, by wydawać jakiekolwiek werdykty? Oto moja i Roberta subiektywna opinia.
Kamil: Szczęka na miejscu, bielizna czysta, ale było miło
Tak jak przed każdym pokazem Sony, oczekiwania były wielkie, i tak jak w ostatnim czasie japońska firma zdążyła nas przyzwyczaić, nie zostały one w pełni zaspokojone. Pierwsza połowa prezentacji to istny dramat i nawet gdyby dotyczyła ona przyszłości PlayStation 4 na drugą połowę roku, to nie zrobiłaby na mnie wrażenia. Marvel’s Spider-Man: Miles Morales, to tak naprawdę samodzielny dodatek, a Ratchet & Clank: Rift Apart, nie jest marką, sprzedająca konsolę. Zresztą, podczas całej imprezy ze świecą można było szukać produkcji typu system sellers, ale jednak po prezentacji remake’u Demon’s Souls, zrobiło się zdecydowanie ciekawiej. Następnie zapowiedź Horizon Forbidden West, z pewnością zaspokoiła potrzeby wielu graczy. Mnie osobiście nie, ponieważ trudno się cieszyć z kontynuacji produkcji, która nie podbiła waszego serca. Horizon Zero Dawn to bodajże jedyny tytuł ekskluzywny na konsolę PS4, którego nie zdołałem ukończyć. Może pora wrócić. Druga sprawa, że nie poznaliśmy nawet roku premiery. Niewykluczone więc, że nowe przygody rudowłosej Aloy zadebiutują dopiero w 2022 roku.
Japończycy mają jednak problem, by zasypać graczy konkretami o nowych grach. Ich studia wewnętrzne są bowiem wciąż zajęte obecną generacją. Za tydzień debiutuje The Last of Us Part 2, a następnie jego twórcy będą pracować nad trybem sieciowym. Z tego co wiemy Naughty Dog wciąż nie ma sprecyzowanych planów na przyszłość, a to oznacza, że kolejna produkcja piesków może zadebiutować dopiero za kilka lat. Również przed premierą Ghost of Tsushima jest Sucker Punch Productions. Nie jest to niestety tak duże studio, by mogło pracować jednocześnie nad dwoma tytułami AAA. Kiedyś mogliśmy jeszcze liczyć na Quantic Dream, ale francuskie studio wyrwało się z gniazda i postanowiło tworzyć gry multiplatformowe. Osobiście spodziewałem się czegoś od Santa Monica Studio, ale widocznie dwa lata po premierze God of War, to wciąż za wcześnie by pokazać coś nowego.
Tak więc, pod względem gier, pokaz Sony był…przeciętny, ale z drugiej strony nie spodziewałem się czegoś więcej. Start PlayStation 4 również był leniwy, choć tym razem Sony musi sobie zdawać sprawę jeszcze bardziej niż wcześniej, że jeśli ma pokonać Microsoft, to tylko grami ekskluzywnymi. Obecnie różnica między Sony i Microsoftem polega na tym, że przed Japończykami jeszcze wiele pracy i oczekiwań związanych z obecną generacją, a Amerykanie już od dawna mogą się spokojnie zbroić na kolejną wojnę konsolową. Pokaz tytułów na wyłączność dla Xbox Series X przed nami, tak więc Sony mówi sprawdzam i czeka na reakcję. Jeśli MS nie ma kilku ekskluzywnych petard w zanadrzu, to będzie miało kłopoty, by przyciągnąć nowych graczy.
Każda potwora znajdzie swojego amatora
Trochę zboczyłem z tematu, bo same gry to oczywiście nie koniec eventu. Sony bowiem przypieczętowało go tym, na co wszyscy liczyli, czyli zaprezentowało światu konsolę PlayStation 5. Wrażenia? O ile MS poszło w minimalizm, to Sony zdecydowanie w futuryzm. Bryła choć nawiązuje do klasycznego wizerunku konsoli, zaskakuje nieregularnymi żłobieniami. Platforma ma być ozdobą salonów graczy, ale nie do końca jestem przekonany, czy w każdym salonie będzie się dobrze komponowała z otoczeniem. Z całą pewnością Xbox Series X, pod względem dopasowania się do wnętrza, jest bardziej uniwersalne.
PS5 zaskakuje nie tylko dominującym białym kolorem, ale również tym, co nie rzuciło się na pierwszy rzut oka. Mam na myśli rozmiar konsoli. PlayStation 5 na tle kontrolera DualSense jest naprawdę pokaźne. Niech nie zwiedzie was smukła sylwetka, Sony bowiem doskonale wiedziało co robi prezentując konsolę w pionie.
Która jest więc ładniejsza? Choć obie są zupełnie inne, ta żadna z nich mnie nie zachwyciła. O wyborze platformy, w moim przypadku, na pewnie nie zdecyduje wygląd. I chyba tak powinno być.
PS5 vs Xbox Series X – za wcześnie na werdykt
Czy więc Sony zmiotło konkurencję? Nie. Czy fani PlayStation mają powody do zmartwień? Nie. Jest dokładnie tak jak być powinno. Przed nami decydujące miesiące, w których poznamy datę premiery obu platform, ceny oraz ekskluzywne tytułu na Xbox Series X. Wówczas wszyscy będziemy mądrzejsi i gotowi ocenić, która platforma może mieć łatwiejszy strat i dlaczego.
Robert: Pokaz PS5 bardzo mi się podobał
Zdania na temat konferencji Sony są podzielone, ja jednak z pełnym przekonaniem stwierdzam, że pokaz PS5 bardzo mi się podobał. Wpływ na to może mieć jednak moje nastawienie. Nie napalałem się na wiele. Od czasu zapowiedzi swojej najnowszej konsoli Sony nie robiło zbyt wiele, jeśli chodzi o jej promocję. Wystarczy przypomnieć sobie pamiętny stream o dysku SSD, na którym usnęła połowa oglądających. Przy GTA V, które było pierwszym zwiastunem konferencji (swoją drogą z kawałkiem w tle, który w Polsce kojarzony jest jako Anty Liroy), moje oczekiwania spadły jeszcze niżej.
Spider-Man jednak wszystko naprawił. Przy powrotach klasyków serce biło mocniej. Ratchet & Clank: Rift Apart wygląda super. Nowy LittleBigPlanet, wprowadzający ewidentne zmiany do formuły serii, również. No i kolejny Oddworld! A może remake Demon’s Soulsów? Było tam tyle rzeczy, które mi się podobały! Również w kwestii nowości, ale zbyt długo wszystko wymieniać.
To nie był z pewnością pokaz możliwości technologicznych nowej konsoli i rozumiem krytykę, jeżeli ktoś po nim tego oczekiwał. To był przede wszystkim pokaz gier i jako taki był satysfakcjonujący.
Chociaż… Sony mogło wyciągnąć jakiegoś Sly’a Coopera! Jeśli nie pamiętacie, co mają w rękawach, odsyłam was do naszego artykułu o zapomnianych markach na PlayStation.