Recenzja The Medium. Polski Silent Hill

The Medium e1604405727140

Bloober Team tuż po przewinięciu się napisów końcowych The Medium informuje, iż jest to ich największy i najambitniejszy projekt, w który włożyli całe swoje serce. I nie jest to tylko czcza gadanina, mająca utwierdzić gracza w przekonaniu, że ma do czynienia z owocem pasji, a nie zwyczajnie rzemieślniczą robotą. Miłość twórców do ich najnowszego dzieła czuć na każdym kroku. Już poprzednie produkcje krakowskiego studia, jak choćby Blair Witch, były naprawdę dobrymi tytułami, ale The Medium to nie tylko bez dwóch zdań ich najlepsza gra, ale także prześwietny horror.

Atmosferyczna Niwa

Wynika to przede wszystkim z faktu, że twórcy nie ograniczyli się do straszenia wyłącznie przy pomocy wyskakujących nagle krzyczących mord. Ta jest tu w zasadzie tylko jedna, bo The Medium stawia przede wszystkim na grozę wynikającą z poczucia nieustającego zagrożenia oraz niepokoju wywoływanego klimatycznym dźwiękiem i widokami godnymi obrazów Beksińskiego. Już samo miejsce, w którym toczy się lwia część gry, jest mocno niepokojąca. Mowa tu o fikcyjnym, położony pod Krakowem Ośrodku Wypoczynkowym Niwa zamkniętym wiele lat wcześniej w wyniku tragicznej „masakry w Niwie”, która pochłonęła życie ówczesnych rezydentów hotelu.

Recenzja The Medium
W trakcie gry zwiedzimy nie tylko hotel, ale również jego okolice.

Ośrodek na każdym kroku przypomina nam o swojej tragicznej historii. W wielu miejscach hotel niejako zatrzymał się w czasie, stanowiąc istną gratkę dla fanów urbexu. W pokojach wciąż znaleźć można pozostawione w pośpiechu przedmioty, przygotowane uprzednio ubrania, niewysłane listy i pocztówki, w niektórych miejscach wciąż widoczne są ślady krwi oraz pozostawione po przeprowadzonym dochodzeniu fragmenty ubioru ofiar oraz milicyjne oznaczenia. Nie potrzeba więc nawet żadnych potworów czy duchów, by czuć rosnący niepokój, zwiedzając kolejne piętra hotelu. Choć sam jestem bezgranicznie zafascynowany takimi miejscami, raczej niechętnie się do nich udaję właśnie z tego powodu.

Duchy przeszłości

Mariannę, główną bohaterkę gry, do odwiedzenia Niwy popycha jednak coś więcej niżeli tylko czysta ciekawość. Wizyta w opuszczonym hotelu stanowi dla niej szansę na poznanie prawdy o swojej przeszłości, z której jakiekolwiek wspomnienia utraciła w wyniku spowodowanej wypadkiem amnezji. To właśnie tam ma spotkać Tomasza – tajemniczego mężczyznę, który telefonicznie poprosił ją o to, sugerując olbrzymią powagę sytuacji i dając znać, że wie co nieco o przeszłości bohaterki. Na miejscu zamiast Tomasza wita ją jednak Smutka, błąkająca się po korytarzach dusza jednej ze zmarłych w trakcie masakry dziewczynek, która z entuzjazmem zgadza się pomóc Mariannie w odnalezieniu Tomasza, służąc jej jako przewodniczka po zdewastowanym ośrodku.

Recenzja The Medium 3
Ogar to pod kątem designu mój zdecydowany faworyt.

Większość z nas w podobnej sytuacji prawdopodobnie czym prędzej wzięłaby nogi za pas, ale dla Marianny jest to chleb powszedni. Dziewczyna jest bowiem tytułowym medium, posiadającym zdolność przenikania do świata duchów, a nawet odsyłania błąkających się dusz w zaświaty. Jest to o tyle ważne, że Ośrodek Wypoczynkowy Niwa stał się swego rodzaju epicentrum aktywności paranormalnej, więc na swojej drodze Marianna spotka nie tylko Smutkę, ale także wiele innych mniej lub bardziej przyjaźnie nastawionych do niej duchów, za których istnieniem stoją kolejne mroczne wątki tej historii. Odkrywanie sekretów hotelu stanowi czystą przyjemność i wręcz przykuwa do ekranu telewizora. Scenarzyści Bloobera wykonali kawał fantastycznej roboty, delikatnie tylko podkopanej przez nieco zbyt otwarte, a przez to jakby urwane zakończenie. Nie wpływa to na szczęście na odbiór całości – ta była bowiem na tyle dobra, że po zobaczeniu napisów końcowych poczułem autentyczny żal, że gra skończyła się tak szybko, a przecież spędziłem w niej całkiem sensowne osiem godzin.

Niepokojące piękno

Duża w tym zasługa kapitalnej atmosfery gry, wynikającej z kapitalnych projektów lokacji oraz fenomenalnej muzyki. Naprawdę nie ma się tutaj do czego przyczepić. Wręcz przeciwnie, należy chwalić, bo dawno żadna gra tak mocno nie zafascynowała mnie swoją warstwą audiowizualną. Olbrzymie wrażenie robi autentyczność lokacji – charakterystyczna meblościanka w mieszkaniu z początku gry zdawała się wręcz krzyczeć o swoim polskim rodowodzie, a i sam hotel oraz okoliczne lasy sprawiały wrażenie autentycznych. Nie dziwota, bo przecież lokacje te oparto na faktycznie istniejących miejscach – kolejno jednej z krakowskich kamieniczek oraz hotelu Cracovia. Jednak w The Medium jakość grafiki stoi dodatkowo na tak wysokim poziomie, że miejscami ujęcia wyglądają jak naniesione na ekran fotografie.

Recenzja The Medium 4
W kilku momentach przyjdzie nam na moment opuścić Mariannę i pokierować Tomaszem.

Zdecydowanie ciekawiej robi się jednak, kiedy Marianna przenosi się do świata duchów, który jako żywo wydarto z obrazów Beksińskiego. Ściany nagle porośnięte zostają dziwnymi, przypominającymi żywe ciało naroślami, na horyzoncie za hotelowym oknem majaczy gigantyczna dłoń, a w niektóre pomieszczenia zdają się być pokryte zrośniętymi ze sobą ludzkimi ciałami, wyróżniającymi się ze zbitej masy wyłącznie swoimi przyodzianymi w białe maski głowami. Zmienia się również muzyka z tej autorstwa Arkadiusza Reikowskiego na tę napisaną przez legendarnego Akirę Yamaokę. Kompozycje obu autorów stoją na wysokim poziom i szczerze miałbym kłopot ze wskazaniem mojego faworyta. Obaj kompozytorzy spisali się bowiem na medal, a Arkadiusz Reikowski zdaje się w niczym Yamaoce nie ustępować.

Podwójna perspektywa

The Medium na tle innych produkcji Bloobera już na pierwszy rzut oka wyróżnia się perspektywą. Akcję gry przedstawiono bowiem z trzeciej osoby, ale bez możliwości sterowania kamerą, co z miejsca przywołuje na myśl takie klasyki jak Resident Evil czy, najbliższy grze Krakusów, Silent Hill. W większych lokacjach „niewidzialny kamerzysta” podążą za bohaterką, zapobiegając tym samym charakterystycznemu dla tego sposobu prezentowania akcji poczuciu zagubienia, wywoływanym w graczu przez ciągłe zmiany ujęć. Wciąż jest to dość archaiczny tryb kamery, ale w przypadku The Medium ani odrobinę on nie przeszkadza. Nie jest to bowiem tytuł stawiający na dynamikę rozgrywki, więc twórcy mogli pozwolić sobie na wybranie kadrów najlepiej pasujących do danej scenerii, uzyskując tym samym naprawdę dobry efekt. Nie ma tutaj żadnej walki, a najbardziej dynamicznymi fragmentami są momenty ucieczki przed goniącym bohaterkę stworem. Kamera żwawo podąża wtedy za Marianną, dając graczowi dobrą widoczność. Podobnie sprawa ma się w króciutkich i pełnych emocji sekwencjach skradanych. I jasne, zdarza się, że położenie kamery utrudnia ocenę odległości, ale problem ten pojawia się na tyle rzadko, że absolutnie nie wpływa on na odbiór gry.

Recenzja The Medium 2
Japońskie wpływy są w The Medium wyraźnie widoczne.

W zasadzie najciekawszą mechaniką The Medium jest hucznie reklamowane kierowanie bohaterką znajdującą się jednocześnie w dwóch alternatywnych rzeczywistościach. Ekran dzieli się wówczas na dwie połowy, ukazując jednocześnie duchową i rzeczywistą wersję świata. Robi to kapitalne wrażenie zwłaszcza w przerywnikach filmowych, kiedy to Marianna wchodzi w interakcję z napotkaną duszą lub przedmiotem w jednej rzeczywistości, a w drugiej, powiedzmy, przytula powietrze. Mechanika ta jest jednak czymś więcej niż wyłącznie nieźle wyglądającą ciekawostką, bo przekłada się również bezpośrednio na rozgrywkę. To właśnie na niej oparto lwią część zagadek. Te wprawdzie są dość proste i sprowadzają się zazwyczaj do wykorzystywania drobnych różnic między obiema rzeczywistościami celem utorowania sobie dalszej drogi. Ot, użycie energii duchowej pobranej ze źródła w świecie duchów do włączenia prądu w hotelu. W późniejszych etapach gry zyskujemy też możliwość swobodnego przeskakiwania pomiędzy rzeczywistości przy pomocy luster, co zmienia nieco dynamikę zagadek, wprowadzając powiem świeżości. Wciąż jednak nie należy się tu spodziewać zagadek pokroju fortepianu z pierwszego Silent Hilla. The Medium to u podstaw wciąż symulator chodzenia, choć zdecydowanie ambitniejszy niż jakakolwiek poprzednia gra studia. Toteż do rozwiązania większości zagadek wystarczy skrupulatne rozejrzenie się po okolicy i odnalezienie potrzebnego przedmiotu. Od święta musimy odgadnąć kod do drzwi albo wydedukować tożsamość zabłąkanej duszy, by móc ją odesłać w zaświaty.

Czy warto kupić The Medium?

W moim odczuciu nie jest to jednak problem, bo The Medium to gra, w którą gra się przede wszystkim w celu zgłębiania opowieści i chłonięcia niesamowitej atmosfery Ośrodku Wypoczynkowego Niwa. W tym kontekście najnowsze dzieło (i używam tego słowa nie bez kozery) Bloober Team sprawdza się nadzwyczaj dobrze, przyciągając dodatkowo genialną wizją artystyczną, świetną oprawą audiowizualną oraz ciekawym pomysłem na rozgrywkę. Nie natknąłem się też na żadne większe problemy techniczne poza okazjonalnymi spadkami klatek poniżej trzydziestu. Toteż The Medium to wyśmienita produkcja, która z miejsca stała się moją ulubioną grą Bloobera i z pewnością najwcześniejszym pretendentem do mojego zestawienia gier roku. Warto zatem przymknąć oko na drobne niedoskonałości i po ów tytuł sięgnąć. Nie pożałujecie.

Plusy
  • Scenariusz
  • Atmosfera
  • Projekt lokacji i postaci
  • Muzyka
  • Straszy niepokojem
Minusy
  • Niezbyt porywające zagadki
  • Drobne problemy techniczne
  • Zbyt otwarte zakończenie
8.5
Ocenił Konrad Noga
Recenzja gry na Xbox Series X

Recenzja powstała na podstawie rozgrywki z konsoli Xbox Series X

Recenzje gier OpenCritic