prawie-Recenzja Gamedec, czyli Disco Elysium bez disco

Gamedec 1 e1585329946987

Od premiery gry Gamedec, polskiej produkcji autorstwa Anshar Studios, minęło już trochę czasu. Gra zyskała całkiem pozytywny odbiór, choć pod względem popularności ciężko mówić o dużym hicie. Przeglądając recenzje krytyków i opinie samych graczy zamieszczone w sieci dotknęło mnie jednak coś innego. Porównania z Disco Elysium. Gra z jakiegoś powodu przedstawiana jest jako uboższy kuzyn powyższego tytułu. Za każdym razem, kiedy takowe komentarze widziałem, drapałem się po głowie, bo przecież grałem w obie te produkcje i pomijając wygląd, to całkiem różne gry!

To nie jest recenzja gry Gamedec. To bardziej porównanie kluczowych elementów tej gry z dziełem od estońskiego ZA/UM. Mogę zdradzić, że Gamedeca początkowo miałem recenzować, ale nie skończyłem go z powodów ode mnie niezależnych, bo natrafiłem na błąd, który uniemożliwił mi przejście dalej (spokojnie, grałem na przedpremierowej wersji recenzenckiej, w obecnym buildzie tego błędu nie spotkacie), a następnie zrządzenie losu chciało, że straciłem dostęp do wszystkich zapisów. Jakieś 80% gry było jednak za mną, a resztę obejrzałem na tubie, więc nie widzę przeciwwskazań, by o tym tytule coś napisać.

Gamedec 1

Gatunkowe dywagacje – czy Gamedec naprawdę jest grą RPG?

Przed premierą Gamedec reklamowany był jako cyberpunkowa gra RPG, która ma oferować graczom dużą nieliniowość i rozgrywkę całkowicie pozbawioną walki. Nic więc dziwnego, że wówczas skojarzenia z Disco Elysium narzucały się same. I to, i to miało być RPG-iem. I tu, i tu miało nie być klasycznego systemu walki i wszystko odbywać się miało za pomocą konfliktów dialogowych. Ponadto, w obu grach zastosowano perspektywę izometryczną, która z miejsca budzi skojarzenia z klasycznymi przedstawicielami gatunku.

Ale czy na pewno? Czy ten charakterystyczny rzut kamery to domena RPG-ów i jak coś widzimy z góry, a ponadto są w tym dialogi, to od razu nim jest? Niekoniecznie. To jeszcze nie reguła, ale Gamedec wcale nie byłby pierwszym cyberpunkowym polskim RPG-iem, który jest nim tylko z nazwy i dobrej woli oceniających. Otóż w perspektywie izometrycznej równie dobrze odnajdują się przygodówki point & click, czego przykładem jest stare Sanitarium lub produkcje studia The Brotherhood.  I jeśli miałbym przypisać gatunkowo Gamedeca, to powiedziałbym, że jest właśnie grą przygodową.

Gamedec 2

Disco Elysium było produkcją mocno systemową. W tym sensie, że starało się imitować uczucie towarzyszące graniu w papierowe gry RPG. Już samo to, że każdy konflikt był turlaniem kością, mogło budzić ostre skojarzenia. Mieliśmy tam dużą dowolność i od początku zabawa oferowała nam możliwość eksploracji i interakcji ze światem. Oczywiście, to wciąż komputerowa gra i nie ma w niej miejsca na kreatywność, więc poruszamy się w obrębie stworzonych interakcji, ale jednocześnie dużo w niej było tzw. agency, czyli sprawczości gracza kluczowej dla tego gatunku.

Gamedec jest inny. Gdy zobaczymy urywek rozgrywki, pozornie wygląda tak samo. Chodzisz ludzikiem, za tobą idzie towarzysz, zaczepiasz ludzi, rozmawiasz, masz jakieś wybory… No niby tak, ale diabeł tkwi w szczegółach. Produkcja studia Anshar jest zaprojektowana na zasadzie instancji, korzystając z języka gier MMO. Rozgrywka polega tu na tym, że wchodzimy do zamkniętych lokacji, z których każda ma własne zasady. Są w nich dialogi, są wybory, jakiś symboliczny rozwój też. To samo występuje równie dobrze w przygodówkach. Sprawczość gracza jest mała i gra sprowadza się do przechodzenia zagadek. Gamedec z samego założenia nie polega na dowolnej interakcji ze światem, jak ma to miejsce w Disco Elysium, tylko na rozwiązaniu łamigłówki, jaką jest lokacja sama w sobie.

Gamedec 3

Rozłożenie treści – jak sztywna musi być mechanika?

Ciekawym przypadkiem jest to, że zarówno w Disco Elysium, jak i Gamedecu wcielamy się w detektywa. W tym pierwszym jest to alkoholik, który obudził się z amnezją po ostrym melanżu. W tym drugim tytułowy śledczy, którego obrębem działania są wirtualne światy. Kreacja bohatera idealnie współgra z tym, jaką rozgrywkę chcą zaprezentować obie te gry. W Disco Elysium niby mamy określonego bohatera, ale przez swoje problemy jest on czystą kartą, którą możemy dowolnie zapisać. Skoro nie znamy swojego imienia, to możemy je wymyślić w toku fabuły, nieprawdaż? Przy takiej kreacji usprawiedliwione jest błądzenie i eksploracja, bo podobnie jak grający, w wyniku zaniku pamięci bohater nic nie wie o świecie przedstawionym.

Gamedec z drugiej strony pozwala się wcielić w rolę detektywa ugruntowanego. Jasne, możemy go nazwać i wybrać jego (lub jej) wygląd na początku gry, ale nie jest on kompletnym żółtodziobem, wykonuje swój zawód i ma już wiedzę o świecie. Tej wiedzy nie mam jednak ja i następuje pewien dysonans, gdy postać, którą gram, wie więcej ode mnie. W obu tych przypadkach wchodzę do świata na ślepo i go poznaję. Tyle tylko, że w Disco Elysium dzieje się to poprzez eksperymentowanie, a w Gamedecu w wyniku uczenia się określonych zasad. To sprzyja przygodówkowej aurze; masz nauczyć się reguł lokacji i na ich podstawie rozwiązać zagadkę.

Gamedec 4

Potwierdzeniem tego jest samo podejście do mierzenia postępu. W Gamedecu jest on reprezentowany poprzez dedukcję. Wydawałoby się, że dedukcja to ciągły proces, na który wpływ mają informacje zdobywane podczas badania danej sprawy. Tutaj zaś to decyzja, którą podejmujemy po zebraniu dowodów, by gra mogła być kontynuowana. Zaliczyłeś coś? Dobra, leć dalej, nie kombinuj. Coś, co powinno być płynne i ulegać ciągłym zmianom, polega na cyklicznie ustawionych granicach. To sztuczne blokowanie dialogów pod pretekstem wyborów. Gra jest nieliniowa, ale robi to w upierdliwy sposób, blokując ścieżki w jednym i tym samym śledztwie, a nie rozbudowując gameplay na tyle, żeby gracz miał bardziej otwarty przebieg sprawy.

W RPG-ach nie trzeba robić milestonów na dedukcję, które blokują warianty rozmów. Niech gracz sam odkrywa rzeczy i dochodzi do wniosków! Niech ma wybór, czy chce błądzić, czy może wyczerpać wszystkie tematy. W Gamedecu są konsekwencje decyzji i gra faktycznie ma rozgałęzienia, ale są to rzeczy wynikające ze sztywnych ram i tego, czy na końcu zagadki wybierzemy A, czy B. Rozumiecie, nie? Sprawczość gracza jest bardzo znikoma (jak w przygodówce). Dla kontrastu Disco Elysium tak bardzo stawiało na dowolność podejścia grającego, że umożliwiało nawet zaliczenie testów, gdy bohater miał zerową wiedzę o jakiejś umiejętności! Wystarczyło wyrzucić dwie szóstki.

Gamedec 5

Narracja – interaktywna powieść?

Do gier RPG w stylu Planescape Torment lub właśnie Disco Elysium przylgnęła łatka interaktywnych książek. I to jest łatka prawdziwa, bo tekstu w tych grach mamy tyle, że dałoby się ulepić z tego kilkutomową sagę w tomach po kilkaset stron każdy. Jeśli ktoś chce zagrać w Gamedeca, by sobie coś poczytać, to niestety muszę go srogo zawieść. Produkcja Anshar na tym podłożu jest… visual novelą. Gdy Disco zasypywało gracza ścianami tekstu, tutaj mamy wypowiedzi mało opisowe, zwykle jednozdaniowe. To nie jest przytyk, bo znam gry RPG o mocno ograniczonych dialogach. To zwykłe porównanie. Visual novela, która zawala odbiorcę ścianami tekstu to słaba visual novela. W większości dobrych novelek jednocześnie na ekranie widnieją 1-2 zdania. Właśnie w tym duchu został utrzymany Gamedec.

Nie znajdziecie tutaj zawiłych tekstów napisanych skomplikowanym językiem. To proste, krótkie i funkcjonalne komunikaty. Funkcjonalne jest tutaj dobrym słowem, gdy zestawić je z określeniem literacki. Disco Elysium było bowiem literackie do bólu (choć miało ciekawy zabieg, by ograniczyć poszczególne wypowiedzi do długości ćwierków na Twitterze). Wydawałoby się, że skoro Gamedec kreuje się na izometrycznego RPG-a, na dodatek bazowanego na książce, to wszystko powinno być bardziej opisowe, prawda? Dialogi są tu zadaniowe, mają poprowadzić gracza do celu, jakim jest rozwiązanie zagadki. Ktoś powiedziałby nawet, że w porównaniu do Disco Elysium wypowiedzi są tu sztuczne, płytko napisane i bez charakteru. Ale poniekąd takie mają być. Dlaczego? Bo gra jest przygodówką!

Gamedec 6

Na podstawie tych trzech kwestii można już dojść do ostatecznego wniosku. Gamedec to nie RPG w stylu Disco Elysium, a przygodowa gra detektywistyczna. Żeby ktoś sobie tutaj pochopnie nie dopisał reszty. Ja nie mam zamiaru umniejszać Gamedecowi, bo nie jest jak dzieło ZA/UM. I dobrze, że nie jest! Bo nigdy nie miał nim być, to inna gra i można ją oceniać we własnych kategoriach. Artykuł był reakcją na pojawiające się w sieci komentarze zrównujące oba te tytuły. Jak widać, zrównanie bardzo powierzchowne i dopiero po zagłębieniu się zobaczymy to, jak tym grom jest od siebie daleko.

Gamedec to niezła gra, ale jeśli ktoś oczekuje cyberpunkowego Disco Elysium, to radzę o tych oczekiwaniach szybko zapomnieć. Ja sam bawiłem się całkiem dobrze. Gdy zaakceptujecie, że to nie jest RPG, gra wiele zyskuje na pomysłach. Każda lokacja ma tu swój gimmick, który trzeba rozwikłać. Pętla czasowa, z której musimy się wyrwać lub farmerska gra free to play w stylu Zielonego Imperium, na której kwitnie praca niewolnicza, są tego najlepszymi przykładami. Od siebie polecam zagrać zarówno w Gamedeca, jak i Disco Elysium, by samemu zobaczyć te różnice. Ten drugi tytuł na dniach wychodzi w edycji pudełkowej na konsole. Ten pierwszy jest dostępny tylko na PC, ale w 2022 ma zaliczyć swoją premierę na Switchu.

Sprawdź też: