prawie-Recenzja RUNE II, czyli historia o zdradzie, upadku i pudrowaniu

Rune Ii
Rune Ii

To nie jest recenzja RUNE II. Dlaczego? Powód jest niezwykle prosty i bardzo wymowny. Nie skończyłem tej gry. Co więcej, przeznaczyłem na nią tylko półtorej godziny. Półtorej godziny?! To jakiś żart, tak? Nie! Doskonale wiem, że to zbyt mało, by wystawić tej grze ocenę, ale wystarczająco, by wyrobić sobie jakąś opinię. I tę opinię chciałbym dzisiaj przedstawić, niejako usprawiedliwiając się, dlaczego zabrakło mi sił na skończenie całości.

Ale najpierw filmik.

To fragment mojej ostatniej sesji w RUNE II na najniższych ustawieniach graficznych. Jak sami widzicie, łagodnymi słowami mówiąc, w ten tytuł prawie nie da się grać. To już nie jest rok 2006, gdy uruchamiałem Gothica 3 na słabym komputerze, to rok 2020. Zaręczam, że podczas grania w Rune nie ściągam niczego w tle, ani nie obciążam systemu dodatkowymi procesami. No chyba, że autorzy wrzucili do swojej gry jakąś kopalnię bitcoinów, ale o tym nic mi nie wiadomo, choć wcale bym się nie zdziwił.

Teraz drugi poglądowy filmik.

Ja wiem, że Wiedźmin 3 nie jest już żadnym benchmarkiem i to gra sprzed pięciu lat, ale żadnego innego open worlda nie miałem zainstalowanego na dysku, więc to musi wystarczyć. Mój sprzęt absolutnie nie jest pierwszej młodości, ale jak widać potrafi obsłużyć Wiedźmina 3 na najwyższych ustawieniach graficznych (bez paru bajerów) i nie gubi przy tym klatek. Tymczasem RUNE II chodzi, jakby chciało, a nie mogło. Gra, która na najniższych ustawieniach graficznych wygląda jak ten sam Wiedźmin 3, tyle że zmodowany do odpalania go poniżej wymagań sprzętowych (zobaczysz to tutaj).

Zaraz, ktoś powie, dlaczego spędziłeś przy tej grze półtorej godziny, skoro działa jak ziemniak szatkowany na frytki? A bo nie zawsze tak działała, ale do tej części wrócimy za jakiś czas. Teraz pora na małą lekcję historii.

RUNE II, jak sam tytuł wskazuje, to druga część serii Rune. A właściwie dylogii Rune? Mniejsza… Pierwsza odsłona wyszła równo dwadzieścia lat temu, bo pomiędzy październikiem i grudniem 2000 roku. Tak, to jeszcze te czasy, gdy gry do Polski potrafiły docierać z dwumiesięcznym i dłuższym opóźnieniem. Otóż ten Rune był grą akcji z mocnym naciskiem na efektowną walkę mieczem i przemierzenie liniowych lub połowicznie liniowych lokacji.  Tytuł zebrał niezłe oceny, ale nikt nie palił się, by stworzyć mu kontynuację. Aż do roku 2017.

Rune Classic

RUNE II, początkowo nie mające w tytule cyferki i noszące tylko podtytuł Ragnarok reklamowano np. tym. Dziś wiemy, że jest to bullshit, ale wtedy ktoś mógł sobie robić nadzieje. Rok później w związku z tą grą zaczęły dziać się jednak niezłe jaja. Human Head Studios obiecało, że tytuł wyjdzie początkowo w Early Access. Dotarcie do wczesnego dostępu trochę się jednak opóźniało i autorzy wraz z wydawcą stanęli przed decyzją.

Opcje wyglądały w ten sposób:

  1. Przełożyć premierę wczesnej wersji jeszcze raz
  2. Wydać mniej dopracowany early access w terminie
  3. Poskładać na szybko to, co mieli i wydać jako pełną grę.

Z pewnością większość się zgodzi, że opcje 1 i 2 są jeszcze do przełknięcia, ale 3 to jakiś absurd. Autorzy RUNE II wybrali 3… Co więcej, oznajmili, że gra trafi jako czasowy exclusive na Epic Games Store. To wykupienie odbiło się Epicowi czkawką, gdyż jak można się spodziewać, opcja 3 do najrozsądniejszych nie należała i gra o wikingach ukazała się jako niedokończony crap. Ale, ale! To nie wszystko, to jeszcze nie koniec. Dzień po premierze Human Head Studios zostało wykupione przez Bethesdę, która wtedy jeszcze nie była własnością Microsoftu. Dzień. Powtórzę, jeśli ktoś jeszcze nie załapał. Dzień. I dla pewności wielkimi literami. DZIEŃ.

RUNE II to projekt, który każdy miał gdzieś, bo twórcy za plecami przyklepywali deal na wykupienie ich przez innego wydawcę. Dotychczasowy wydawca, Ragnarok Game, oczywiście głupi nie był i oskarżył Bethesdę o sabotaż i wszedł na drogę sądową. Coś na tym zyskali, bo kod z rąk Human Head przeszedł na nich (nie wiadomo jeszcze o odszkodowaniu pieniężnym). Co postanowili z tym zrobić? Ano trochę pogrzebać i od niechcenia wydać ten early access jako pełną grę jeszcze raz.

RUNE II 1

Czego jak czego, ale marketingu opartego na robieniu z siebie ofiary to można się od nich uczyć. Jako Polak chyba mogę to potwierdzić, bo i my potrafimy największą porażkę przerobić na sukces po dodaniu odpowiedniej szczypty heroizmu. Na profilu Steam gry czytamy: „Abandoned and sabotaged by the original developers, RUNE II was left in a state of disarray. Raised from the ashes by Studio 369, the game has now emerged for a Steam launch as a re-envisioned story of betrayal, rebirth and revenge. Severing that old human head has freed RUNE II and it is now a glorious Viking adventure.

I parafrazując powiedzonko ze Scooby-Doo, wszystko by im się udało, gdyby nie te koszmarne premiery. No bo przed ukazaniem się gry można słodzić i mówić o swoim poświęceniu, ale potem uświadamiasz sobie, że ups, to wezmą do ręki gracze. I powiedzą, że RUNE II to jednak crap.

Bo to jest crap. Nie grałem w wersję sprzed roku, bo nie mam konta na Epic Games Store, ale obejrzałem kilka filmików i tak szczerze, stary RUNE II wygląda tak samo, a w niektórych miejscach może nawet i ciekawiej lub spójniej, choć gracze chyba kończą go w 2 godziny, zamiast w zapowiadanych 15. Oceny zebrał czerwone w porywach do żółtych. Decaptiation Edition na Steamie jak dotąd ma noty mieszane. Wierzę, że ta gra niektórym działa lepiej i to może być jakaś głupia przypadłość mojego komputera, ale olać to.

Czym RUNE II jest? Slasherem? (tutaj wstawcie sobie ten mem z gościem rozkładającym ręce) Jedynka nim była, więc chyba dwójka też powinna. A guzik, jest survivalem. Co dostajemy na samym wstępie w ekranie ładowania do menu? Krew, ogień, zniszczenia! Co zaś czeka nas w grze? Ścinanie drzew. Kucie kamieni. I mało efekciarska walka. Nie wiem, jak dla was, ale dla mnie to jest oszustwo. Zwykłe okłamanie odbiorcy. Ta gra kreuje się na coś, czym nie jest. Przeczytajcie cytat z opisu na Steam: „A berserker viking and his psychopathic sidekicks travel to Midgard for bloody, mushroom-tripping escapades leading to a showdown with Loki. Hack, slice, disembowel, sever limbs and F&%K S#!T up in this must-play RPG.

RUNE II 2

Wstęp do gry jest strasznie zły. RUNE II obiecuje mi bycie slasherem, oferując najlepszą siekę, jaką w życiu zobaczę, a pierwsze zadania, jakie tu robię, to ścięcie 5 drzew i rozwalenie 5 kamieni. Ja nie żartuję. Tym się zaczyna gra. Mamy 2020 roku. Branża gier wydała tonę wybitnych tytułów, ludzie piszą podręczniki do game designu, więc nie mówcie mi, że twórcy RUNE II nie wiedzieli, że da się w ciekawy sposób wkomponować tutoriale w gameplay. Ponadto, gra w jednym momencie wymagała ode mnie zrobienia rzeczy, którą już zrobiłem, ale tutorial o tym nie wiedział. Przecież do tego wystarczyłaby prosta zmienna if gracz_zbroja jest true, to nie pokazuj samouczka o robieniu pancerzy!

Wiem, że tego twórcy nie czytają i to taki zabieg retoryczny, ale… Czy ktoś tu pomyślał, jak zaangażować gracza? Na moje oko tego nikt nie planował. Jakieś krzywe zaangażowania? Przemyślane pętle rozgrywki? No nic, to ma jakość słabego moda do TES-ów lub Gothica. Tyle że w tych grach bazowa rozgrywka jest lepsza i jakoś to można przecierpieć. Po co tu crafting? Rune powinno być dynamicznym slasherem. Elementy survivalowe pasują tu jak pięść do nosa. Ma się wrażenie, że ktoś tam z twórców wszedł z popularne gry te trzy lata temu i zobaczył, że survivale jakoś się sprzedają, więc wrzucił ich elementy do kolejnego Rune, by mieć czym zyskiwać odbiorców. Tylko ta strategia nie działa. Jak masz robić słaby survival, to nie rób go wcale.

Ta gra wygląda jak posklejane bez ładu i składu assety. Wystarczy popatrzeć na styl znaczników, od którego wieje tanią amatorską produkcją lub, co gorsza, prototypem. I już nie mam zamiaru wymieniać błędów i mówić, że postać mi się zacięła w drzewie. Nie warto. To jest tak niedopracowane, że nie zdziwiłbym się, jakby wraz z produkcją instalował się launcher Epica i gra sekretnie się na nim uruchamiała, bo twórcy nie mieli chęci przeportowania ją na Steama. To nie jest jednak ważne.

Największym strzałem w pysk są DLC. Zawartość do pobrania do RUNE II kosztuje więcej, niż sama gra. Ja nawet nie wiem, co tam jest, jakiś Berserker Upgrade, God Slayer Upgrade… Niby w opisie pokazane są grafiki, ale to aż niemożliwe, że zestaw pancerzy i broni jest wyceniony na 100 złotych. Chociaż w sumie jedna zbroja kosztuje tu 25 zł (obecnie jako prezent dawana za darmo), a za tyle to czasem już grę można kupić. Gdybyście mieli resztki rozumu i godności człowieka, drodzy wydawcy, i gdyby wam zależało, na pewno nie dawalibyście na premierę „edycji poprawionej” tylu DLC. Waszym obowiązkiem wizerunkowym jako rekompensata za crapa, powinno być udostępnienie ich za darmo. Nie dajcie nabrać się na ckliwe bajeczki o ratowaniu porzuconej gry, bo to zwykły cash grab.

RUNE II 4

Nie porównam tego, co się zmieniło w Decapitation Edition w stosunku do oryginału. Szczerze mnie to nie obchodzi, bo i jedna, i druga wersja to dziadostwo. W momencie pisania tego tekstu pobiera mi się kolejna aktualizacja do RUNE II. Ja poważnie bym życzył, by wydawca wyszedł na prostą. Nie znam zakulisowej historii powstawania tej gry, ale z informacji prasowych wydaje się, że Human Head zrobiło im naprawdę świński ruch. I współczuję, serio współczuję. To nie tak, że się nabijam, bo ktoś wtopił w to kupę pieniędzy, może brał pożyczki i musi je spłacać. Jednak mam taką radę. Wywalcie to do śmieci. Tego projektu nie da się odratować. To pudrowanie trupa. I to jeszcze na szybko, niedokładnie. Tego trupa powinno się zakopać i pozwolić światu o nim zapomnieć. Dopiero wtedy, od zupełnych podstaw, zacząć pracę od nowa.

A! Pierwsza godzina gry była prologiem, który rozgrywał się w zamkniętej lokacji. Tam gra chodziła bardzo dobrze. Po dotarciu do kolejnej, już otwartej mapy, zaczęło dziać się to, co widzieliście na pierwszym filmie. Nawet obniżki grafiki nie pomogły. No i to właściwie tyle. Znacie już koniec tej historii. RUNE II omijać szerokim łukiem i cześć ;)

PS. To już drugi tekst z tej serii nie(Recenzji) lub prawie-Recenzji. Przy Waking myślałem, że będzie to jednokrotny strzał, a tu powoli zaczyna tworzyć się seria felietonów growych. Ciekawe, co wyląduje tu w następnej kolejności.