Ancestors Legacy – recenzja

Ancestors e1494359126393

Destructive Creations, polskie studio z Gliwic, do tej pory mogło się kojarzyć z bardzo brutalnymi, kontrowersyjnymi grami, którym jednak do ideału trochę brakowało. Hatred miał wiele mankamentów i był co najwyżej średni, a IS Defense choć było przyjemnym celowniczkiem, to szybko się nudziło ze względu na skromną zawartość i monotonny gameplay. Jednak gdy usłyszałem o Ancestors Legacy, wiedziałem, że trzeba mieć ten tytuł na oku. Choć też powiedzmy sobie jasno, że wcale nie musiał się ten projekt udać – ekipa od top-down i rail shootera bierze się za strategię, a wiemy tylko tyle, że znowu będzie krwawo. Po spędzonych kilku wieczorach wiem jednak, że jest również przyjemnie i Ancestors Legacy będzie jednym z kandydatów do tytułu polskiej gry roku.

Ancestors Legacy screen 10
Każdy wojak jest tutaj na wagę złota.

Kawał historii

Ancestors Legacy stawia w dużej mierze na rozgrywkę dla wielu graczy, o czym świadczą betatesty tego trybu, które trwały swego czasu na Steamie. Nie zmienia to jednak faktu, że przyłożono się również do kampanii dla jednego gracza. Na daną chwilę mamy 6 historii po 5 misji każda, co wystarczy bez problemu na około 15-20 godzin zabawy (zależy też od poziomu trudności). W grze do dyspozycji mamy Wikingów, Anglosasów, Niemców i Słowian. Dla tych dwóch ostatnich frakcji przewidziano na razie tylko po jednej kampanii, ale kolejne mają się wkrótce pojawić.

Muszę przyznać, że misje same w sobie są już interesujące, bo nie mieliśmy wcześniej zbyt wielu okazji spotkać  się z tym okresem historycznym w RTSach. Kampania Słowian za czasów Mieszka I kończy się zresztą Bitwą pod Cedynią, choć to niejedyna ciekawa bitwa w grze. Nawet starcie pod Hastings, przerabiana chociażby w leciwym Empire Earth z 2001 roku z perspektywy Wilhelma Zdobywcy, możemy tym razem rozegrać dowodząc drugą stroną. Programiści z Gliwic dali nam możliwość prowadzenia do boju jego przeciwnika – Harolda II, więc walczymy przeciwko Wilhelmowi, ale nie Zdobywcy, lecz Bękartowi. Autorzy postarali się o świetne wprowadzenia do misji, cutscenki na silniku gry dają radę, a cele stawiane nam w trakcie gry nie pozwalają nam się nudzić. Choć wszystko sprowadza się do wycięcia w pień przeciwników, to kampania daje wielką frajdę.

Ancestors Legacy screen 1
„Płonie ognisko w lesie…”

Buduj, atakuj, niszcz

Każda frakcja różni się od siebie na tyle, że wymusza inny styl gry. Wikingowie przede wszystkim błyszczą piechotą, za to Słowianie i Anglosasi łucznikami, a Niemcy jazdą. Schemat rozgrywki w Ancestors Legacy jest zwykle taki sam. Praktycznie każdą misję zaczynamy z głównym obozem, będącym naszym punktem dowodzenia. To w tym miejscu rekrutujemy wojaków, czy budujemy resztę budynków. W sumie klasyk jak na RTSa – koszary, strzelnica, stajnia, czy wieża, plus możliwość odblokowania lepszych żołnierzy przez rozwój technologii. Zabrakło produkcji chłopów, gdyż wysyłamy ich do zbierania drewna, mięsa i żelaza (jedynych surowców w grze) jednym kliknięciem myszy, a reszta dzieje się automatycznie. Walka o zajęcie siedziby wroga wymusza jednak zajmowanie okolicznych wiosek. Wioski te służą głównie do zwiększania wpływu surowców, choć oczywiście z taktycznego punktu widzenia, mogą służyć także do pierwszej linii obrony przed natarciem. Jako, że jednostki mogą zastawiać różne pułapki, jak dziury z kolcami itd. to wioski nadają się świetnie jako miejsce do ich ulokowania. Eksplorowanie mapy może być pomocne również z tego względu, że  dodatkowe zasoby drewna, czy żelaza możemy uzyskać plądrując pozostawione wozy

Rozgrywka jest bardzo przyjemna – nie ma walki na hura i przed rozpoczęciem  starcia należy przemyśleć parę spraw. AI w potyczkach potrafi dać w kość, bo o ile w kampanii bywają skrypty, tak podczas swobodnej walki sztuczna inteligencja jest bardzo agresywna i konkretna, a mówię tu dopiero o normalnym poziomie trudności. Każdy ruch trzeba przemyśleć, a i tak należy mieć plan B. Jako, że możemy posiadać maksymalnie 10 rodzajów jednostek, musimy dobrze wyważyć nasz skład. Ważną funkcją jest opcja „powrót”, dzięki której rozbita grupa może wrócić do obozu i uzupełnić jednostki. Wycofanie się jest czasami lepsze, gdyż grupy zdobywają punkty doświadczenia i szkoda byłoby stracić mocną jednostkę o wysokim levelu. To wymusza na nas ciągłą  koncentrację i choć zdawać by się mogło, że przez wycofywanie wojsk gra traci na dynamice i zaczyna przypominać podchody, to jednak tak się nie dzieje.  Zyskuje za to na tym sam aspekt strategiczny, czyli ten najważniejszy.

Ancestors Legacy screen 2
Wieże dają przewagę, ale prędzej czy później wróg przebije się i tak, a zwłaszcza na wyższych poziomach trudności. Wszystko tyczy się tego, jak bardzo będą przetrzebione jego szeregi przed ostatnią instancją.

Drobne rzeczy do poprawki

Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić to do zepsutej mgły wojny. Nie mam za złe, że starano się zaimplementować system pola widzenia, dzięki którym jednostka nie widzi przeciwnika będącego 2 metry obok, bo ukrywa się w gęstych krzakach, ale sposób wykonania mógłby być inny. Gdy jednostka się porusza, pole widzenia zmienia się ciągle, ale na dłuższą metę to bardziej irytuje i męczy. W dodatku zdarzają się błędy. W jednej z misji nocnych bohaterowie nie widzieli pułapek będących tuż przed nimi. Wpadali na nie, choć powinni byli je zobaczyć, skoro nie były w krzakach a na zwykłej drodze, tuż przed nosem. Inna sprawa, w jednej z misji mamy możliwość kierowania więcej niż 10 jednostkami. Bohater posiada „umiejętność”, dzięki której przełączamy się pomiędzy jedną grupą, a drugą. Moim zdaniem szło to po prostu uprościć, gdyż sterowanie w ten sposób nie jest  zbyt intuicyjne. Zdarzały się też problemy, gdzie jednostka stała obok walki i nie reagowała, gdy była chwilowo pod opieką komputera.

Muszę przyznać, że są to jednak drobiazgi, które nie mają dużego wpływu na odbiór rozgrywki. Ancestors Legacy wygląda też przyzwoicie i brzmi dobrze, ale nie ma się co dziwić, skoro za muzykę odpowiadają Adam Skorupa i Krzysztof Wierzynkiewicz (Wiedźmin 2, Painkiller, Infernal, Shadow Warrior 2). Starcia wojsk możemy obserwować z bliska i robi to również wrażenie – animacje zostały wykonane ze starannością.

Ancestors Legacy screen 3
Średniowieczna ustawka. Jak można zauważyć, ekipa Zbysia atakuje z tyłu, bo pobłądzili.

Dobra robota

Produkt gliwickiego studia jest dopracowany, brutalny (nie tylko przez ilość krwi, po prostu daję w kość) i konkretny. Skierowany zarówno dla gracza chcącego grać samemu, jak i dla szukającego wyzwań i rywalizacji. Świetne historie, dobrze zrealizowane misje, oprawa audiowizualna na wysokim poziomie – czego chcieć więcej. W dodatku Ancestors Legacy to nie zabawa na jeden wieczór, gdyż gra dostarczy nam na kilkanaście godzin przyjemnej rozgrywki. Nie ukrywam, że wahałem się nad jeszcze lepszą oceną, ale 8.5 jest całkowicie zasłużone. Czekam na kolejne kampanie!

Ancestors Legacy – galeria (PC)

Plusy
Minusy
8.5
Ocenił Kasjan Nowak
Recenzja PC

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z PC

Recenzje gier OpenCritic