Amnesia: Collection – recenzja

Amnesia Collection 1 e1480344405291
Amnesia Collection_20161124003259

Amnesia to tytuł, który zawsze przewija się, gdy jest mowa o najstraszniejszych grach przygodowych zrealizowanych w konwencji horroru. Gdy do tej pory padało hasło, że Amnesia to najlepszy survival horror, gracze konsolowi nie mieli argumentów, by tak odważnie postawioną tezę podważyć. Teraz mają już jednak okazję dorzucić swoje trzy grosze za sprawą premiery na PlayStation 4 pakietu Amnesia: Collection. Czy odzyskiwanie pamięci zafundowane graczom przez Frictional Games rzeczywiście jest takie straszne?

Amnesia: Collection to pakiet trzech tytułów – Amnesia: The Dark Descent z 2010 roku, dodatku Amnesia: Justine z tego samego roku oraz Amnesia: A Machine for Pigs z 2013. Za dwie pierwsze produkcje odpowiada studio Frictional Games, które przy drugiej części jedynie współpracowało z developerami ze studia The Chinese Room.

Zacznijmy od pierwszej części i jej dodatku. Oczywiście motywem przewodnim jest tytułowa amnezja, z którą zmaga się nasz bohater. Wchodzimy więc w skórę niejakiego Daniela, który pozbawiony pamięci próbuje odnaleźć wskazówki wyjaśniające jego sytuację. W tym celu błąka się więc po mrocznych korytarzach wielkiego osiemnastowiecznego zamku i zdobywa informacje z odnajdywanych w komnatach listów i zapisków. Miejsce to jest mroczne i przerażające, a im więcej bohater dowiaduje się o sobie, tym mocniej pragnie poznać odpowiedzi na kolejne rodzące się pytania, jak chociażby – dlaczego sam wywołał swoją czasową amnezję?

Amnesia Collection_20161122234907

Amnezja nie jest jedynym problemem bohatera. W zamczysku dzieje się coś złego i od pierwszych minut rozgrywki zdajemy sobie sprawę, że jego życie jest zagrożone. Gra nie używa jednak tanich chwytów. Napięcie budowane jest stopniowo, ale od samego początku towarzyszy nam uczucie zaszczucia, alienacji oraz dezorientacji. Grasujące potwory nie są łatwym przeciwnikiem, a w bezpośrednim starciu nie mamy z nimi szans. Nie dysponujemy żadną bronią, a obserwowanie wroga z ukrycia wywołuje u bohatera paniczny strach. Mrok, którym spowity jest zamek, z jednej strony jest naszym sprzymierzeńcem, z drugiej jednak nie działa dobrze na psychikę protagonisty. Im dłużej przebywa on w ciemności, tym jego stan jest gorszy i z każdą kolejną chwilą jest coraz bliższy szaleństwa. I tu jest właśnie przestrzeń dla survivalowej strony produkcji Frictional Games.

Amnesia Collection_20161122234832

Do inwentarza zbieramy porozrzucane przedmioty, z których możemy w różny sposób skorzystać podczas rozgrywki. Najbardziej pożądanymi fantami są olej oraz zapałki. Ten pierwszy jest nam niezbędny do oświetlania drogi naszą podręczną lampą olejną, zapałki z kolei przydają się do zapalania pochodni, lamp oraz świeczników.

Amnesia: The Dark Descent jest produkcją bardzo klimatyczną i z pewnością można już ją zaliczyć do klasyki gatunku. Na to miano nie zasługuje jednak tylko z powodu ciekawej fabuły oraz klimatycznej, trzymającej w napięciu rozgrywki, ale niestety także ze względu na to jak wygląda. Tytuł się zestarzał i graficznie odbiega od dzisiejszych standardów. Choć pod względem interakcji z otoczeniem sytuacja wygląda zgoła inaczej. Elementy otoczenia nie są tak statyczne, jak to wygląda w obecnych pierwszoosobowych przygodówkach. Każdy przedmiot możemy chwycić i przesunąć – każda książka, każde krzesło czy naczynie może trafić w nasze ręce. Po co? Ano po nic, jednak dzięki temu nie mamy uczucia, że znajdujemy się w domku z tektury, w którym wszystko, poza tym co konieczne, zostało namalowane.

Amnesia Collection_20161123000236

Amnesia: Justine jest dodatkiem do Mrocznego Obłędu, i to całkiem niezłym. W rozszerzeniu wcielamy się w kobietę, która jest ofiarą nieludzkiego testu psychologicznego. Fabułę możemy przejść w zaledwie godzinę, jednak nie jest to takie proste, gdyż po pierwsze od razu rzuceni jesteśmy na głęboką wodę i musimy sprytnie unikać potworów, a po drugie gra nie zawiera opcji stanu zapisu rozgrywki. Gdy giniemy w Justine, rozpoczynamy grę od początku. Nie ukrywam, potrafi to mocno zirytować, choć z drugiej strony fakt, że twórcy przygotowali niejedno zakończenie, mocno motywuje do podjęcia kolejny prób.

Amnesia: A Machine for Pigs to produkcja, przy tworzeniu której pierwsze skrzypce grała ekipa ze studia The Chinese Room. Zmiana producenta jest widoczna, gdyż tytuł stracił nieco ze swojego charakteru, ale o tym później.

W grze ponownie wcielamy się w mężczyznę, który niewiele pamięta. Oswald Mandus budzi się w wielkiej posiadłości i szybko odkrywa, że jego źródłem utraty pamięci jest przypadłość, której nabawił się podczas katastrofalnej w skutkach wyprawy do Meksyku. Bohater po wielu tygodniach zmagania się z tajemniczą chorobą, w końcu budzi się ze śpiączki. To co by się wydawało końcem jego kłopotów, w istocie jest jego początkiem. Rezydencja jest opustoszała, a bohater stara się podążać za głosem swoich dzieci. Okazuje się, że za wszystkim może stać maszyna, której zagadkę staramy się rozwiązać.

Amnesia Collection_20161123235933

Schemat w Maszynie dla Świń jest podobny do tego z Amnesia: The Dark Descent. Gra wciąż jest pierwszoosobową przygodówką, mocno stawiającą na dość wyrafinowane straszenie. Nie zaznamy tu typowych straszaków, gdyż produkcja bazuje na ciężkim klimacie, wydobywającym z graczy głęboko skrywane pokłady lęku. Gra stawia bardziej na eksplorację i mniej na survival. Odnajdujemy kolejne listy, zapiski i nagrania oraz odbieramy tajemnicze telefony, w ten sposób zdobywamy kolejne informacje o sobie i o tym co się stało. Jednak nie musimy zbierać przedmiotów do inwentarza. Nie grozi więc nam pogrążenie w ciemnościach, gdyż mamy nieograniczony zapas oleju do lampy.

Graficznie druga Amnesia prezentuje się zdecydowanie lepiej, choć to wciąż nie jest dzisiejsza pierwsze liga w tym gatunku. Z drugiej strony trzy lata w branży gier, to szmat czasu. Najważniejsze, że Amnesia: A Machine for Pigs nie odbiega poziomem od pierwszej części. Choć produkcja jest nieco inna, to nawet odrobiną na tym zyskuje i myślę, że ze względu na mniej wymagającą rozgrywkę może ona nawet przekonać do siebie więcej graczy niż Mroczny Obłęd.

Chyba najsłabszym elementem pakietu Amnesia: Collection, jest to w jaki sposób został on podany. Twórcy nie wysilili się na najmniejsze zabiegi upiększające, a brak polskiej wersji językowej, a nawet jakiejkolwiek innej poza angielską, może wielu graczy zniechęcić. Nie przyczepiłbym się do braku spolszczenia, gdyby nie fakt, że edycje na PC, które wydawała w Polsce Cenega, posiadały polskie napisy.

Amnesia: Collection to obowiązkowa pozycja dla miłośników horrorów. Choć pierwsza część nieco odstrasza grafiką, to jednak nadrabia klimatem. Szkoda, że twórcy nie zdecydowali się na mały lifting i wsparcie dla PlayStation VR. Wówczas tytuł w pełnej cenie, byłby prawdziwą petardą. A tak jest aż i zaledwie szansą zasmakowania na konsoli klasyka grozy.

Recenzja Amnesia: Collection PlayStation 4 – galeria

Plusy
  • Amnesia na konsoli
  • Klimat
  • Potrafi straszyć
Minusy
  • Oprawa The Dark Descent mocno się postarzała
  • Brak polskiej wersji językowej
7
Ocenił Kamil Kościelniak
Recenzja PlayStation 4

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z konsoli PlayStation 4

Recenzje gier OpenCritic