Rok 2017 jest tym rokiem, w którym pierwszy Wiedźmin obchodzi swoje dziesięciolecie. Nie dano nam o tym zapomnieć, bo przecież nie tak dawno temu rozpoczęła się sprzedaż limitowanych steelbooków wypuszczonych na rynek właśnie z tej okazji. My także byśmy chcieli uczcić dekadę obecności na rynku tej świetnej dla wielu osób produkcji. Wprawdzie według mnie jest nieco zbyt wcześnie, by przypominać Wiedźmina w naszym cyklu Klasycznie, to przecież można pokombinować z innymi seriami obecnymi na naszym portalu. Na przykład z tą poświęconą modyfikacjom. Być może wielu o tym nie wie, ale do pierwszej części komputerowych zmagań Geralta z Rivii powstało całkiem sporo dodatkowych przygód. Jednak wszystko po kolei…
Wiedźmin przy premierze nie był idealnym tytułem i sporo mu do tego miana brakowało. Nie chcę rozpisywać się więcej na ten temat, bo przecież nie na tym polega ten tekst. Chodzi mianowicie o to, że nic dziwnego w tym, że twórcy niemal w rok po premierze udostępnili tak zwaną Edycję Rozszerzoną, która dała podstawce wiele usprawnień. Edycja Rozszerzona przyniosła również coś więcej. Edytor przygód D’jinii (Dobra, upraszczam. Był dostępny wcześniej, ale to przy Edycji Rozszerzonej rozpoczęło się jego życie na poważnie.). Sami twórcy o Dżinie pisali w ten sposób: Z nieukrywaną dumą oddajemy w ręce graczy niezwykłe narzędzie, które daje możliwość tworzenia własnych historii w świecie, gdzie nie ma dobra i zła, a jedynie odcienie szarości. Od teraz każdy może być game designerem.
Edytor D’jinni umożliwiał fanom tworzenie własnych przygód w świecie Geralta z Rivii, a ja z okazji dziesięciolecia growej serii postanowiłem prześledzić je wszystkie. Z oczywistych względów pomijam tutaj te, które są dostępne od razu przy instalacji Edycji Rozszerzonej. CD Projekt RED umieścił je w Wiedźminie, więc są niejako stałą częścią gry, a nie zwykłymi modyfikacjami. Zajmiemy się tymi, które trzeba samemu pobrać z Internetu. I jednocześnie tymi, które dla większości graczy, a w szczególności nowych fanów Wiedźmina są już zupełnie zapomniane. Zaznaczam, że będę omawiać tylko te tytuły, które dostępne są w języku polskim. Innymi być może zajmiemy się kiedy indziej, ale nic nie obiecuję. Dzisiaj w kolejności absolutnie losowej poznamy pierwsze sześć przygód, a niżej macie schemat, którym będę się posługiwać:
- Nazwa przygody
- Opis: Informacje na temat fabuły, miejsca akcji, nowości w mechanice, ciekawych rozwiązań i tak dalej. Wszystko to, co opisujemy w pełnoprawnych tytułach, ale w odpowiednio skróconej formie.
- Ocena: Wiele nie trzeba tłumaczyć. Po prostu ocena ogólna samej przygody i informacja na temat tego, czy w ogóle warto instalować daną modyfikację. Zrezygnowałem z ocen liczbowych z racji tego, że przygody jednak się od siebie różnią i czasem trudno porównywać je w bezpośredni sposób.
- Kanoniczność: Trudno, żeby fanowskie przygody były częścią prawdziwego kanonu, ale postanowiłem trochę urozmaicić ten artykuł i opisać każdą przygodę przez pryzmat tego, czy nie koliduje ona z resztą serii.
Sztywna atmosfera
Opis: Przygoda ta jest typową areną. Jeśli chcecie w nią zagrać, to nie oczekujcie tutaj żadnej większej fabuły, bowiem obecna tu rozgrywka polega tylko i wyłącznie na biciu cały czas odradzających się potworów. Na początku wybieramy swoją klasę spośród dostępnych: rycerza, czarodziejki, krasnoluda i wiedźmina. Później trafiamy na cmentarz i rozpoczynamy masową eksterminację potworów, które się na nim zalęgły.
Ocena: Sztywna atmosfera nie jest do końca pełnoprawną przygodą. Powstała jako jedna z pierwszych modyfikacji i była jedynie testem możliwości Edytora D’jinni. Jeśli ktoś lubił walkę w pierwszym Wiedźminie i chce się odstresować przy szlachtowaniu setek potworów, to jest to modyfikacja dla niego. W przeciwnym razie mogę odradzić instalowanie akurat tej przygody. Nie ma tu fabuły, więc wiele nie stracicie. Jedyny element, który może bardziej zainteresować potencjalnego odbiorcę, to możliwość grania innymi klasami od wiedźmina, z którym mieliśmy przecież styczność przez całą podstawkę. Niemniej jednak akurat ta dodatkowa przygoda w mojej opinii nie należy do najciekawszych.
Kanoniczność: Zerowa. To przygoda stworzona tylko dla walki. No, chyba że przyjmiemy, iż jest to jakiś koszmar Geralta, w którym śni o zleceniu na cmentarzu i w nieskończoność odradzających się tam potworach. Jednak twórcy raczej nie mieli takiego zamysłu…
Stan wyjątkowy
Opis: Kolejna przygoda, w której na pierwszy plan wysuwa się walka. Jednak w odróżnieniu od omawianej wcześniej Sztywnej atmosfery, tutaj mamy przynajmniej jakąś fabułę. Co prawda szczątkową, ale zawsze to coś więcej. Geralt w poszukiwaniu grosza zawitał do Wyzimy. Niedawna wojna sprawiła, że wszędzie zalęgło się mnóstwo potworów, a w mieście wprowadzono tytułowy stan wyjątkowy. Dla wiedźmina to idealna okazja do zarobku. Dla gracza? Spróbowanie pierwszego Wiedźmina w formule hack & slasha.
Ocena: O dziwo przy tej modyfikacji bawiłem się całkiem dobrze. Należę do tej dziwnej grupy ludzi, którzy bardzo lubią system walki z pierwszego Wiedźmina. Jeśli ktoś uważa podobnie, to pewnie tak jak i ja polubi omawianą przygodę. Jako że wkracza ona w klimaty hack & slasha, to prawie cała rozgrywka polega tutaj na liniowym przemierzaniu map i ciągłej walce z otaczającymi nas zewsząd wrogami. Oczywiście jest tu fabuła, ale to tylko pretekst do wyrzynania setek bestii. Sama modyfikacja do długich nie należy, więc cała formuła nie zdąży wynudzić gracza. Z minusów muszę wymienić naprawdę sporo literówek i błędów w dialogach (ktoś to w ogóle czytał?). Oprócz tego gra w pewnym momencie lubi wywalić do pulpitu, więc radzę często zapisywać. Czy polecam? Jak ktoś lubi walkę w Wiedźminie, to tak. W przeciwnym razie radzę się zastanowić, bo modyfikacja sama w sobie nie jest dziełem wybitnym.
Kanoniczność: Prawie żadna. Tak duże zagęszczenie potworów o tak zróżnicowanych gatunkach jest w świecie Wiedźmina po prostu niemożliwe. Z dialogów dowiadujemy się, że obecność monstrów wynika z liczby trupów podczas wojny. Byłbym nawet skłonny umieścić akcję tej przygody po pierwszej wojnie z Nilfgaardem, ale wszystko psuje obecność Zakonu Płonącej Róży, który powstał (a raczej został przemianowany) dopiero podczas przerwy pomiędzy książkami i grą. Jeśli przymkniemy oko na tak dużą ilość walk i obecność zakonników, to pozostaje nam opowieść o Geralcie, który po wojnie przybył do Wyzimy, szukając jakiegoś zlecenia. Nic więcej.
I klątwa, i miłość, i zdrada
Opis: Tym razem odstawimy przygody nastawione na walkę i zajmiemy się czymś mocno fabularnym. I klątwa, i miłość, i zdrada szumnie zapowiadana jest jako jedna z większych, o ile nie nawet nie największa przygoda do pierwszej części Wiedźmina. Geralt w poszukiwaniu Yennefer trafia do wioski Maedit leżącej na nilfgaardzkim pograniczu. Już krótko po przekroczeniu bram osady, wiedźmina zaczepia niejaka Ida – dziewczyna, która chce, by Biały Wilk zdjął nietypową klątwę z jej ukochanego. Wszystko zapowiada dosyć spokojne zlecenie, ale to dopiero początek wydarzeń, w które zostanie wplątany białowłosy zabójca potworów. Z oczywistych względów nie zdradzam więcej.
Ocena: Jak najbardziej prawdziwe jest stwierdzenie o tym, że I klątwa, i miłość, i zdrada to największa modyfikacja do pierwszego Wiedźmina. Jej przejście zajmie wam ponad 10 godzin, co jest naprawdę dobrym wynikiem. Warto tutaj dodać, że jest to przygoda bardzo nastawiona na fabułę. Oczywiście zdarzają się walki, ale to historia gra tutaj główną rolę. A twórcy zaserwowali nam świetną i co warto nadmienić, nieliniową opowieść. Autentycznie śledzi się to z zaciekawieniem równym najlepszym zadaniom z całej trylogii. Dodatkowo walki na samym początku są naprawdę trudne, więc chcąc nie chcąc musimy wykonywać również zadania poboczne i zagłębiać się w historię wsi Maedit. Autorzy postarali się o zupełnie nową muzykę stworzoną na potrzeby modyfikacji, dodali nowe modele, takie jak konie lub wiatrak stojący na polach. Grając w to dzieło autentycznie czuć pasję i zaangażowanie, które włożyli w nie twórcy. Dla fanów Wiedźmina? Obowiązkowa instalacja! Jeszcze więcej tego, co znamy z jedynki.
Kanoniczność: Ogromna. Sami twórcy mówią otwarcie, że przygoda ma swoją akcję pomiędzy historią z opowiadań, a tą z sagi. Geralt wędruje po świecie, poszukując informacji o swojej prawdziwej ukochanej. Nic tu nie koliduje, wszystko jest zgodne, dopieszczone fabularnie i przede wszystkim logicznie. Historia przedstawiona prezentuje wyśmienity poziom i równie dobrze mogłaby być zaprezentowana w którymś z opowiadań lub wątków pobocznych gier. Od siebie mógłbym dodać z perspektywy późniejszych części z serii, że modyfikacja mogłaby też dziać się przed akcją jedynki podczas poszukiwań Yen i Dzikiego Gonu, o których wiemy z Wiedźmina 2. Może nawet bardziej by to pasowało od Geralta szukającego Yennefer przed akcją opowiadania Coś więcej, kto wie? Jednak ostatecznie pozostanę przy tym, co mówią sami autorzy i im w tej kwestii zaufam.
Król żebraków + Bukaj Ksum
Opis: Pewnego razu Geralt z Rivii udał się do Wyzimy. Przed bramą do miasta zaczepiła go nieznajoma mu staruszka. Ktoś zaczął mordować żebraków, a wiedźmin dostał ofertę, która polegała na rozwiązaniu śledztwa i znalezieniu winowajcy. Białowłosy zabójca potworów wbrew sobie zgodził się na propozycję kobieciny i został zaprowadzony przed oblicze tytułowego Króla żebraków… A to miał być dopiero początek bardzo dziwnej opowieści.
Ocena: Król żebraków to strasznie specyficzna przygoda. I żeby być szczerym, to muszę przyznać się do tego, że niezbyt mi się ona podobała. Wszystko to przez fabułę, która poprowadzona jest w odmiennym stylu od tego, do czego przyzwyczaiły nas rzeczy z tego uniwersum. Chodzi o to, że jest tu pełno śmiania się z popkultury, mamy nawiązania do współczesności, a także jawne umieszczanie w grze rzeczy, które z racji realiów tam nie powinny się znaleźć. Nie zrozumcie mnie źle, jest to kawał dobrej roboty, ale nie dla wszystkich. Jeśli komuś nie przeszkadza to, że Geralt wylądował w Matrixie, to przygoda powinna mu się spodobać. Muszę jednak pochwalić twórców, bo naprawdę się postarali. Modyfikacja ta jest bardzo filmowa. Znajdziemy tu sporo dobrze i pomysłowo zrealizowanych (na tyle, na ile oczywiście pozwolił edytor do Wiedźmina) przerywników fabularnych. Sprawia to, że w Króla żebraków gra się przyjemnie. Dodam jeszcze, że by w pełni zrozumieć zamieszczoną tu historię, niemalże koniecznym jest obejrzenie machinimy od tych samych twórców. Bukaj Ksum, bo taki właśnie nosi ona tytuł, to dodatkowe trzy godziny, które są ścisło powiązane z Królem żebraków. Tak krótko podsumuję, że początek tego miniserialu jest taki sobie, ale końcówka naprawdę daje radę.
Kanoniczność: Zerowa. To opowieść stworzona dla humoru i przedstawienia historii, która nie ma większego powiązania z uniwersum. Twórcy tworzą własne postacie, ale także wrzucają tu tych bohaterów, których dobrze znamy z popkultury. Podobało mi się, że w Bukaj Ksumie autorzy jawnie robią sobie z tego jaja i w dodatkowych scenach przedstawiają wszystko jako jeden wielki plan filmowy. Kamerę znajdziemy także w pewnym momencie grania w Króla żebraków, więc potraktujmy tę przygodę jako fikcyjny film jedynie czerpiący ze świata Wiedźmina.
Oszustwo (Deception)
Opis: Panie i panowie, przed wami pierwsza stworzona pełnoprawna dodatkowa przygoda do Wiedźmina. Geralt z Rivii trafia do miasteczka Carreras. Tuż po przekroczeniu bram mieściny zauważa wiszący na ścianie plakat. Wyczytuje z niego, że za kilka dni obędzie się egzekucja nikogo innego, jak samego Jaskra, który został oskarżony o morderstwo! Biały Wilk postanawia wybadać całą sprawę i spróbować uratować swojego przyjaciela przed powieszeniem na stryczku. Deception, bądź też Oszustwo, to przygoda, która początkowo była dostępna jedynie w wersji angielskiej. Doczekała się jednak spolszczenia (o jego jakości później), więc zamieszczam ją w tym artykule. Jest to jednocześnie jedyna z ogrywanych przeze mnie do tej pory modyfikacji, w której twórcy pokusili się o stworzenie od podstaw zupełnie nowej lokacji. Carreras nie zobaczycie nigdzie indziej, więc to niewątpliwy atut tego moda.
Ocena: Zacznę od tego, że w oryginale przygoda posiada dubbing. Niestety występują tam tylko angielskie głosy, więc przy spolszczeniu pozbawiacie się tego elementu. I co by nie mówić, ale nie jestem pewien, w której wersji lepiej ogrywać Oszustwo. Wersja polska posiada mnóstwo literówek w dialogach, a także jeszcze więcej błędów ortograficznych (Geralt mówiący dzienki? Nie, dzięki!). Kilka kwestii nie jest spolszczonych i pokuszę się o stwierdzenie, że problemy wynikające z wyświetlaniem przerywników, które miałem, wynikły właśnie z powodu niezbyt dopracowanego spolszczenia (nie mówię, że tak musiało być, może po prostu miałem pecha). Kiedyś na pewno ogram oryginał i skonfrontuję swój pogląd, ale raczej nie stanie się to zbyt prędko. Samo Deception posiada trochę błędów. Wiadomo – jest to pierwsza przygoda do Wiedźmina, więc można jej to wybaczyć. Również i z tego powodu nie można jej zaliczyć do najdłuższych, bo da się ją ukończyć nawet w mniej, niż godzinę. Niemniej jednak, myślę że warto zainteresować się tą modyfikacją. Historia jest tutaj całkiem przyjemna, a na dodatek możemy przemierzyć zupełnie nowe miasto, które jak dotąd znaliśmy tylko z kart książek. Szkoda tylko, że jedyny obecny we wszystkich grach z serii bobołak ma tutaj model ghula i został przedstawiony jako potwór, a nie przedstawiciel inteligentnej przecież rasy. Cóż… ewidentne niedopatrzenie autorów.
Kanoniczność: Spora. Jest to ten typ historii, która mogła, ale wcale nie musiała się wydarzyć. Niby nie ma tu widocznych zaprzeczeń z cyklem, ale występują drobne pierdółki. Na przykład takie, jak obecność flederów, które nocami oblegają Carreras. Z sagi wiemy, że takowy typ wampira nie występuje naturalnie w klimacie Temerii. Z gier zaś wysnuwamy wniosek, że wyemigrowały one na te obszary po wojnie i odnalazły się w świecie opanowanym przez plagę Catriony. Nawet jeśli przyjmiemy, że Oszustwo dzieje się po akcji pierwszego Wiedźmina, to fledery były raczej i tak wampirami mało spotykanymi. Załóżmy, że ktoś celowo sprowadził je do Carreras i przejdźmy do innych drobnostek. Osobiście skłaniam się ku stwierdzeniu, że mod Deception ma akcję na grubo przed wydarzeniami z gier. Geralt niby nosi tutaj Zbroję Kruka, ale zakładam, że jest to po prostu zobrazowanie czarnej kurty noszonej przez niego podczas akcji opowiadań, a twórcy z jakiegoś powodu nie mogli zmienić jej nazwy. Zastanawiający jest jedynie sihil, który w książkach Geralt otrzymał dopiero podczas akcji sagi, no ale cóż… przymknijmy na to oko. Przymykając oko, wysuwam wniosek, że Oszustwo może mieć miejsce gdzieś w ponad rocznej przerwie pomiędzy akcją opowiadania Ostatnie życzenie, a Sezonem Burz.
Wielka ucieczka
Opis: W bliżej nieznanym nam mieście, w bliżej nieokreślonym miejscu, Geralt z Rivii zostaje zatrzymany przez straż i wrzucony do lochu. Wszystko wskazuje na to, że zostanie skazany na śmierć za zbrodnię, której nie popełnił. Tak to już jest, że jak nie potrafi się znaleźć prawdziwego winnego, to zawsze przypałęta się jakiś wiedźmin, na którego można wszystko zrzucić. Biały Wilk nie zamierza biernie stać z założonymi rękami. Postanawia uciec, a gracz musi mu w tym pomóc.
Ocena: Modyfikacja ta podejmuje w mojej opinii dosyć ciekawy wątek. Niestety nie zostaje on w pełnym stopniu rozwinięty, bo z więzienia uciekamy już w kilku pierwszych minutach gry. Dodatkowo jest to przygoda bardzo nastawiona na fetch questy. Co rusz będziemy wysyłani z jednego miejsca do drugiego, by po prostu zabijać potwory. Z największych wad muszę jednak wymienić źle zbalansowany poziom trudności. Na pewnym etapie zabawy dwóch przeciwników biłem kilka minut! Zanudziłbym się na śmierć, ale w tle przygrywał świetny kawałek (ten), który nieco łagodził sytuację. Czy polecam? Jeśli komuś nie będzie przeszkadzała konstrukcja zadań w stylu: „idź i zabij 5 potworów, by popchnąć fabułę do przodu”, to powinien się dobrze bawić.
Kanoniczność: Znośna. Nie ma tu żadnych większych niezgodności fabularnych z resztą rzeczy z uniwersum. Prywatnie umieściłbym tę przygodę gdzieś na początku chronologii. Z tej racji, iż Geralt jest tu nieco nieporadny, co wskazywałoby na jego początki na wiedźmińskim szlaku. Daje się wsadzić do więzienia za zbrodnię, której nie popełnił, a potem postacie wysyłają go z punktu A do B, i ten nawet nie piśnie słówka niezadowolenia, bo chce się jak najprędzej wydostać sprzed obławy strażników. Nie wiem, czy takie było zamierzenie autora, no ale cóż…
W tym artykule to by było na tyle. Jak widzicie, nie jest to klasyczna recenzja, a raczej encyklopedyczne omówienie modyfikacji w trochę luźniejszej formie. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie wszystkim musi taki typ tekstu odpowiadać. Jednakże tym, którym artykuł o przygodach do pierwszego Wiedźmina się spodobał, zapowiadam, że część druga pojawi się już niedługo. A by powiedzieć bardziej po redowemu: soon. Takie mrugnięcie oczkiem do wszystkich, którzy siedzieli na forum CD Projektu przed premierą Wiedźmina 3. Odwiedzajcie nas i do następnego!