Zaułek z modami: Wiedźmin 2 – dodatkowe przygody [1/2]

Wiedźmin 2 Dodatkowe Przygody
Wiedźmin 2 Dodatkowe Przygody

Zbliża się Boże Narodzenie. Ten magiczny czas, w którym chodzi tylko i wyłącznie o rozdawanie prezentów. Nie oszukujmy się, tym właśnie to święto dla wielu się stało… Ale nie jest to dobre miejsce, by o tym dyskutować, ani nie o tym ma być dzisiejszy artykuł. Jak wszyscy, to wszyscy. I ja postanowiłem sprawić małą niespodziankę dla fanów Wiedźmina. Być może ktoś pamięta o tym, że wcale nie tak dawno temu omawialiśmy w naszym Zaułku z modami wszystkie dodatkowe przygody do pierwszego Wiedźmina (cz.1, cz. 2, cz. 3). Nadszedł wreszcie czas na Zabójców królów. Łącznie mamy do sprawdzenia 12 przygód, w tym niestety tylko dwie w języku polskim. A oto przed wami pierwsza szóstka.

Nie, dobra, kłamałem. Wcale nie tak przed wami. Najpierw wypadałoby przeprowadzić małą lekcję historii. Jeśli ktoś pamięta, to przygody do pierwszej części Wiedźmina powstawały w edytorze zwanym D’jinni. W mojej opinii potencjał tego narzędzia został dosyć dobrze wykorzystany, bo dostaliśmy sporo naprawdę świetnych modyfikacji. Nic więc dziwnego, że podobne środowisko chciano zapewnić Wiedźminowi 2. Zmienił się silnik, więc i D’jinii nie miało racji bytu. Powstał REDkit. Myślę, że będzie najlepiej, jeśli oddam głos samym twórcom: „REDkit daje fanom serii wszystkie niezbędne narzędzia potrzebne do budowania nieliniowej, wielowątkowej opowieści, w której podjęte decyzje mają znaczenie, wiarygodnych postaci oraz żyjącego świata. […] Wszystko zależy od kreatywności graczy…”

Wiedźmin 2 dodatkowe przygody 1

Tak, na REDkita był boom. W fazę bety wszedł w 2013 roku i wtedy rozpoczął się jego żywot. Żywot burzliwy i… krótki, bo właściwie tylko dwuletni. W 2015 roku ukazał się Wiedźmin 3, a CDPR zapewniało, że podobne narzędzie fani dostaną również do trójki. Ludzie przestali bawić się REDkitem do dwójki, bo nie miało to zwyczajnie sensu, gdy na horyzoncie czaiła się jego o wiele lepsza, usprawniona wersja dająca więcej możliwość. Pozostawało tylko czekać. Fani czekali i czekali, ale premiera nigdy nie nastąpiła. Redzi złamali obietnicę, a graczom pozostaje smutna historia dwójkowego narzędzia do tworzenia modów, który nie wykorzystał drzemiącego w nim potencjału. Ba, twórcy od jakiegoś czasu odcinają się od tego tworu. Do tego stopnia, że z historii został wymazany jakikolwiek ślad jego obecności. Bez większych zapowiedzi od roku 2016 link do REDkita prowadzi po prostu do strony głównej CD Projekt Red… I tym mało pozytywnym akcentem zapraszam do głównej atrakcji. Najpierw jednak założenia, które nie uległy żadnej zmianie w stosunku do poprzednika:

  • Opis: Informacje na temat fabuły, miejsca akcji, nowości w mechanice, ciekawych rozwiązań i tak dalej. Wszystko to, co opisujemy w pełnoprawnych tytułach, ale w odpowiednio skróconej formie.
  • Ocena: Wiele nie trzeba tłumaczyć. Po prostu ocena ogólna samej przygody i informacja na temat tego, czy w ogóle warto instalować daną modyfikację. Zrezygnowałem z ocen liczbowych z racji tego, że przygody jednak się od siebie różnią i czasem trudno porównywać je w bezpośredni sposób.
  • Kanoniczność: Trudno, żeby fanowskie przygody były częścią prawdziwego kanonu, ale postanowiłem trochę urozmaicić ten artykuł i opisać każdą przygodę przez pryzmat tego, czy nie koliduje ona z resztą serii.

Mój świat

Opis: Zaczynamy od dosyć małej przygody, jaką jest Mój świat. Warto dodać, że to jednocześnie jedna z zaledwie dwóch dostępnych w języku polskim modyfikacji. Geralt z Rivii podróżując na południe, trafia przypadkiem do domu Zoltana. Tak, krasnoludzki kompan wiedźmina wreszcie założył rodzinę. Jak to u przyjaciół bywa, Geralt przyjmuje jego ofertę noclegu. Okazuje się jednak, że w pobliżu domostwa krasnoluda zalęgło się mnóstwo potworów. W takich przypadkach warto mieć wiedźmina za kumpla.

Ocena: W tej modyfikacji jest scena seksu. Nietypowe zaczęcie oceny, prawda? Wyszedłem z założenia, że może to kogoś zachęci do zagrania. Szczegół, że to 1:1 przeniesiona animacja z kultowego już momentu w łaźni. Co ciekawe, po owej scenie seksu z tego moda, wywaliło mnie z gry, więc klikacie w dialog na własną odpowiedzialność. I dam wam jeszcze jedną radę: z jakiegoś powodu przy pierwszym uruchomieniu przygody nie nakładają się shadery i gra nie wygląda tak, jak powinna. Dlatego polecam zaraz po samym starcie zapisać i wczytać, a wszystko wróci do normy. Jeśli ktoś by oczywiście chciał w Mój świat zagrać. Co by nie mówić, ale nie jest to przygoda z rodzaju tych zapadających w pamięć. Ot, klepanie potworów. Jak na złość, nie mogłem jej nawet ukończyć, bo trafił mi się pewien błąd z zaliczaniem gniazd nekkerów. Zagrać oczywiście można, ale nie oczekujcie niczego wielkiego. No i dialogi nie stronią od błędów…

Kanoniczność: Zerowa. Nie da się umiejscowić tej przygody na linii czasu. Na dodatek Zoltan cytuje dialogi z książki, które nawet nie należą do niego. Niby można uznać, że to jego śmieszkowanie lub coś w tym stylu, ale… nie.

Wiedźmin 2 dodatkowe przygody 2

Roses of Shaerrawedd

Opis: Geralt z Rivii zostaje zatrudniony jako ochroniarz grupy badającej tytułowe Shaerrawedd. Znane nam doskonale z książek miejsce, będące niegdyś elfim pałacem. Aktualnie wszystko znajduje się w stanie ruiny, a wiedźmin zostaje wysłany do jaskiń w celu znalezienia tajemniczych kryształów.

Ocena: Jeśli ktoś lubił ten moment ścieżki Iorwetha, w którym zwiedzaliśmy krasnoludzką kopalnię, to pewnie spodoba mu się przygoda Roses of Shaerrawedd. Serwuje ona nam dosyć podobny klimat. Niestety jest to bardzo krótki mod, który da się przejść w jakieś pół godziny. W rzeczywistości miała to być o wiele bardziej rozbudowana przygoda, ale niestety wszystkiemu winny jest czas. Autor musiał porzucić swoje plany, a graczom pozostał tylko ten niewielki fragment będący pierwotnie demkiem. W sieci można znaleźć screeny z dalszych etapów Róż z Shaerrwedd i aż szkoda, że nie udało się sfinalizować prac. Mimo wszystko, nawet w formie samodzielnego tytułu, demo broni się całkiem nieźle.

Kanoniczność: Ogromna. Autor tej przygody mówi nam otwarcie, że jej fabuła ma miejsce jeszcze przed akcją książek. Jako że w tym fragmencie, który możemy ogrywać nie ma ku temu żadnych przeciwwskazań, to jestem w stanie mu zaufać.

Wiedźmin 2 dodatkowe przygody 3

The Graygoyle of Reitzvann

Opis: Pewnego razu Geralt, Jaskier i Zoltan spotkali się w karczmie. Jak to u przyjaciół bywa, przy tej sposobności nie obyło się bez zwilżenia gardła. A jak możemy się domyślić bazując na przygodach tej trójki, przy butelce dochodzi oczywiście do pogaduszek. Kiedy Jaskier skończył opowiadać swoją historię, przyszła kolej na Geralta. Wiedźmin postanowił podzielić się z kompanami relacją z pewnego nietypowego zlecenia, jakie niegdyś musiał rozwiązać.

Ocena: Podobnie jak w przypadku pierwszego moda, na początku zabawy trzeba zapisać i wczytać, by załączyły się shadery. Pierwszy niesmak mamy więc za sobą. Teraz może być tylko lepiej? Heh… nie. Szarulec (tak, to moje tłumaczanie) z Reitzvann jest technicznym bublem. Po pierwsze: kompletnie brakuje tu muzyki! Panuje w tej przygodzie taka cisza, że aż musiałem w tle puścić własny soundtrack, bo nie szło wytrzymać. Po drugie: lokacje (a zwłaszcza las) wyglądają biednie i brzydko. No i po trzecie: nie działa ani zwykła mapa, ani minimapa, NPCe i obiekty nie mają nazw, a do tego da się przechodzić przez niektóre budynki, bo zapomniano w nie wstawić kolizji. Słabo, prawda? Ale czy to znaczy, że nie warto grać w tę modyfikację? Tego nie powiedziałem! Graygoyle of Reitzvann posiada fajny i pomysłowy wątek fabularny. Bardzo podobało mi się wykorzystanie wiedźmińskich zmysłów Geralta. Oczywiście nie w sposób, w jaki robi to Wiedźmin 3, ale poprzez dialogi. Jeśli jesteście w stanie przełknąć problemy natury technicznej, to czeka was dobra opowiastka, której przejście oscyluje w okolicy typowego zadania pobocznego.

Kanoniczność: Spora. Picie z chłopakami dzieje się w nieokreślonym miejscu i czasie. Mogę się jedynie domyślać, że ma owo wydarzenie miejsce we Flotsam, bo poruszany jest podczas niego wątek amnezji wiedźmina. Nie to jest jednak najważniejsze. Pierwsza historia Jaskra jest oczywiście bujdą. Druga to już clue przygody, czyli zlecenie na Szarulca z Reitzvann. Jeśli zaakceptujemy dosyć nietypowy motyw na to, czym w istocie jest potwór (nie spoileruję), to przygoda niczym nie przeczy kanonowi. Osobiście na linii czasu umieściłbym ją gdzieś przed Sezonem Burz.

Wiedźmin 2 dodatkowe przygody 4

Hearts of Men

Opis: Przechodzimy do ciężkiej do opisania modyfikacji. Dlaczego? Cóż… mógłbym niby to ująć lekko, ale walnę prosto z mostu – ten mod jest niegrywalny, o czym zresztą dowiecie się z następnego akapitu. A tymczasem opis fabuły! Geralt z Rivii trafia do lochu. Oczywiście nie jest to dla wiedźmina komfortowa sytuacja. Szczęście chciało, że zaraz za ścianą ma osobę, która może mu pomóc. Nie zgadniecie! Osobą tą jest Arjan La Valette.

Ocena: Zacznę od przyjemnej kwestii…. jej, Geralt ma brodę! Koniec zachwytów. Szczerze chciałbym, by była to udana modyfikacja. Niestety tak nie jest, a winę za ten stan ponoszą tylko i wyłącznie ambicje. W Ludzkich sercach problemem jest bowiem to, iż autor pokusił się o stworzenie naprawdę dużej, otwartej mapy. Jak wiemy, silnik Wiedźmina 2 nie jest do tego idealnie przystosowany. Jest to oczywiście możliwe do spełnienia, ale potrzeba ogromnego doświadczenia, by to osiągnąć. Jeszcze bym mógł przełknąć fakt, że po opuszczeniu lochu całość chodzi w 14 klatkach na sekundę, ale od pewnego momentu gra w ogóle nie chce ruszyć dalej i raczy nas wiecznym czarnym ekranem. Próbowałem wiele razy i zawsze to samo. A szkoda… naprawdę szkoda, bo zapowiadała się ciekawa przygoda. W której innej Geralt jest zmuszony do walczenia miotłą lub sztachetą?

Kanoniczność: Zerowa. Osobiście potraktowałbym tę przygodę, jako alternatywę dla ucieczki z lochu z prologu Wiedźmina 2. Sytuację, w której Roche nie daje pomocnej ręki Geraltowi i jesteśmy zdani na stuprocentową pomoc Arjana. Dalszych wydarzeń z wiadomych powodów nie mogę ocenić, ale na taki stan rzeczy wskazuje przynajmniej sam początek.

Wiedźmin 2 dodatkowe przygody 5

Demon Hunter Begins

Opis: Demon Hunter Begins jest pierwszą dodatkową przygodą do drugiego Wiedźmina, w której przyjdzie nam wcielić się w postać inną od Geralta. Wprawdzie dzierży ona ten sam model, ale niech was nie zmylą pozory. Bohaterem tej modyfikacji jest Anton – osoba, której w tajemniczych okolicznościach zabito całą rodzinę. W poszukiwaniu odpowiedzi na nurtujące go pytania postanawia on udać się do miasta. Niestety, bramy do niego są zamknięte, a powietrze w lesie go otaczającym wypełnione jest dziwną energią, która sprawia, że ludzie zaczynają przedwcześnie umierać. Cała sprawa dla Antona zaczyna się komplikować.

Ocena: Jak dotychczas, Demon Hunter Begins jest chyba najbardziej dopracowaną modyfikacją. Chociaż konkuruje na tym polu z Roses of Shaerrawedd, to wydaje mi się, że grafika w Polowaniu na demony (tytuł mało wiernie przełożony, kajam się) prezentuje się o wiele lepiej. Aż szkoda, że całość jest tak krótka i na dobrą sprawę kończy się cliffhangerem. Jak możemy się tylko domyślać, prawdopodobnie miała powstać kontynuacja, ale ostatecznie pomysł nie wypalił lub autor nie miał czasu na jego zrealizowanie.

Kanoniczność: Zerowa. To historia, która dzieje się poza światem Wiedźmina. Mimo wszystko warto dać jej szansę jako rzeczy samodzielnej.

Wiedźmin 2 dodatkowe przygody 6

Lykaon

Opis: Coraz częściej dochodzę do wniosku, że stwierdzenie „prace porzucone” powinny być synonimem dla przygód do drugiego Wiedźmina. Nie inaczej jest z Lykaonem – ostatnim tytułem omawianym w dzisiejszym artykule. Wyszedłem z założenia, że najbardziej interesującą rzecz warto zostawić na deser. W ramach ciekawostki mogę dodać, że Lykaon był swego czasu zwycięzcą konkursu na najlepszą przygodę powstającą w REDkicie, a autor tego moda został zatrudniony w CD Projekt RED i uczestniczył w tworzeniu Wiedźmina 3, a nawet umieścił kilka pomysłów z Lykaona w między innymi Krwi i winie.

Ocena: Jak już wspomniałem wcześniej, prace nad Lykaonem zostały niestety porzucone. Autor zwyczajnie nie miał czasu na ich kontynuowanie, bo poświęcił go na pracę nad Wiedźminem 3. Graczom pozostała jedynie wersja alpha. Nie jest ona idealna, ale lepsze to, niż nic. Przede wszystkim wartym wspomnienia jest fakt, iż owa przygoda daje nam możliwość eksplorowania otwartego, nawet lekko sandboxowego świata. Wprawdzie nie zachowuje on płynności, ale jeśli porównamy go do tego z Hearts of Men, to niebo a ziemia. Całość chodziła tam w 14 fpsach, a tu mamy miejscowe spadki z 60 do 40. Niestety przy tej otwartości świata, czasami ma się wrażenie, że gracz chodzi Geraltem po czymś w rodzaju makiety, która wprawdzie wygląda bardzo ładnie, ale nie jest zagospodarowana. No i występują tutaj typowe alphowe błędy, jak niemożliwość zaliczenia paru zadań, zacinanie się postaci, crashowanie itd. Mimo wszystko Lykaona warto sprawdzić. Chociażby dla samego faktu, iż swego czasu była to najlepiej zapowiadająca się REDkitowa modyfikacja.

Kanoniczność: Mała. Jest tu kilka zaprzeczeń dla cyklu, takie jak nieścisłości czasowe. Geralt nie mógł podróżować z Jaskrem krótko po zapoznaniu się z Triss, bo przez cały ten czas siedział z Yennefer w Vengerbergu, a Emhyr var Emreis nie był jeszcze wtedy cesarzem. Do tego cała konstrukcja świata przedstawionego jest nieco – jakby to ująć – nienaturalna.

Wiedźmin 2 dodatkowe przygody 7

Sami widzicie, że dodatkowe przygody do Wiedźmina 2 to często niedopracowane modyfikacje. Ostrzegałem, że historia REDkita wcale nie należy do najprzyjemniejszych. Nie martwcie się jednak i nie zniechęcajcie się takim stanem rzeczy. Te ciekawiej zapowiadające się przygody specjalnie zostawiłem na finalną część drugą. Tam też pokuszę się również o ich małe podsumowanie. Kiedy kolejna szóstka modów? Jakoś przed Sylwestrem!

PS. Pewnie zastanawiacie się, co w ogóle ten artykuł ma wspólnego ze świętami. Właściwie to nic, ale jakoś tak mi pasowało na wstępie. By zachować przynajmniej minimalną cząstkę bożonarodzeniową, kliknijcie ten obrazek:

Wiedźmin 2 dodatkowe przygody 8