Po targach E3 2016 nie trzeba było długo czekać na pierwszą premierę gry z konferencji Microsoftu. Inside się pojawił i zachwycił graczy. Już niecały miesiąc później, 26 lipca, zostało udostępnione We Happy Few we Wczesnym Dostępie na PC oraz na Xbox One. Co prawda jest to dopiero alpha, ale jest o czym pisać.
Na samym początku mamy najbardziej fabularną część tego wczesnego dostępu. Potem misje nie wnoszą zbyt wiele, poza tym nie jest ich dużo. Nasza postać żyje w alternatywnej rzeczywistości, którą możemy utożsamiać po części z naszymi latami sześćdziesiątymi. Ubiór, styl oraz poziom technologiczny – wszystko wskazuje na mniej więcej te czasy. Różnica jest taka, że wszystko kontroluje zawsze otwarty dla swoich dziecinek i uśmiechnięty wujek Jacek. Odrobina kontroli więcej nigdy nie zaszkodzi, dlatego większość społeczeństwa jest pod wpływem narkotyku sprawiającego, że szczęście wręcz wypływa zewsząd. Na niebie widzimy dwie tęcze, wszystko jest takie kolorowe i cukierkowe niczym w jakiejś krainie przeznaczonej jedynie dla księżniczek.
Ta piguła szczęścia nie ma zbyt długiego działania, by być stale pod jej wpływem trzeba je łykać niczym słodkie cukierki pod ręką miłośnika słodyczy. W innym przypadku ludzie zauważają, że jesteśmy jacyś inni, a strażnicy, których jest co najmniej kilku na jednej ulicy, od razu rzucają się z pałami. Nietrudno jest im uciec, ale jeśli się nie uda, to trafiamy do dzielnicy przeznaczonej tylko dla takich odmieńców jak my. Tak właściwie zaczyna się gra. Przypominamy sobie o traumatycznej sytuacji, co sprawia, że nie bierzemy tabletki i gdy ona przestaje całkowicie działać zauważamy, że świat wcale nie jest taki piękny…. a zamiast piniaty na naszych oczach pojawiają się szczury, które reszta naszych naćpanych znajomych zaczyna pałaszować ze smakiem.