Kilka dni temu zakończyły się zamknięte beta testy Ghost Recon: Wildlands. Ubisoft ostatnio pcha wszystkie swoje produkty w stronę sieci. Nie inaczej jest z ich najnowszym duchowym zwiadem, choć może w trochę mniejszym zakresie.
Gra pozwoli nam wcielić się w jednego z czterech elitarnych żołnierzy, których głównym zadaniem będzie rozbijanie po kawałeczku sieci kartelu narkotykowego na ogromnym otwartym obszarze. Brzmi świetnie? W praktyce sprawdza się to jednak różnie. Od pierwszych upublicznionych gameplayów miałem Ghost Recon: Wildlands za bardziej dopracowaną wersję The Division. Nigdy wcześniej nie byłem w błędzie mając jednocześnie rację. Tytuł posiada widoczne naleciałości z ideologii Dywizji, jednocześnie w znaczy sposób odbiegając od znanych z tego tytułu rozwiązań. Oba tytuły charakteryzują się ogólnym zarysem fabularnym pozbawionym twistów, reżyserowanych misji czy pieczołowicie stworzonego scenariusza. Historia to jedynie fabularne tło dla rozgrywki, której ma nadać klimatu. Trzeba przyznać, że nawet jej się to udaje.
Choć sam gameplay jest dość monotonny. Idzie za tym poniekąd wykonywanie bliźniaczo podobnych i monotonnych zadań. Tytuł stawia mocno na sieciową kooperacje. Możemy toczyć zmagania w pojedynkę, jednak to rozwiązanie jest zdecydowanie mniej interesujące, boty nie zawszę chcą z nami współpracować nie mówiąc już o braku możliwości ściślejszego planowania. Grając z kimś, rzecz wygląda niebo lepiej, kiedy jeden z naszych kompanów odpowiada za transport a drugi osadzi się gdzieś osłaniając dwóch pozostałych, którzy infiltrują bazę wroga.
Przez całą grę będziemy czyścić mapę ze znaczników, zbierać dokumenty, zdobywać nowe uzbrojenie, ulepszać sprzęt i naszego bohatera, przesłuchiwać oponentów, zabijać wysoko postawionych członków kartelu i przejmować bazy wrogów. Jednak eksplorując świat z paczką znajomych, zabawa potrafi być naprawdę przednia. Przemieszać się pomagają wszelkie dostępne w grze pojazdy. Od samochodów cywilnych, przez sportowe, po opancerzone i uzbrojone wozy, helikoptery oraz samoloty.
Tytuł może się okazać chybiony dla zwolenników zwięzłej i dopracowanej fabuły, za to świetnie sprawdzi się jako gra kooperacyjna ze znajomymi. Na ostateczny osąd zaczekajmy jednak do premiery.