Zapraszam Was dzisiaj na małą podróż w czasie. Za sprawą Serial Cleaner cofniemy się do Ameryki lat 70., ery wielkich okularów, szerokich spodni i zalotnego wąsa. Wcielając się w rolę czyściciela, będziemy musieli pomóc kilku oprychom w wywinięciu się od odpowiedzialności za popełnione zbrodnie. Zastanawia mnie jedno, czy w tym przypadku sprawdza się stare porzekadło mówiące, że żadna praca nie hańbi?
Narobiłeś bałaganu? Lepiej zadzwoń do Bobbiego
Nasz protagonista nie sprawia wrażenia osoby mogącej mieć kontakty z przestępczym półświatkiem. Trzydziestoletni kawaler, wciąż na garnuszku nadopiekuńczej mamy. Do tego dochodzi zamiłowanie do bukmacherki podczas starć bokserskich. Słaba passa, kilka przegranych zakładów i pożyczka zaciągnięta u włoskiej mafii szybko urastają do rangi wielkiego problemu. Nie pozostaje więc nic innego jak zakasać rękawy, obejrzeć kilka odcinków perfekcyjnej pani domu w ramach tutorialu i uprzątnąć kilka ciał, dowodów i poplamionych dywanów. Nic wielkiego o ile ma się odpowiedni duży bagażnik.
Pojawia się i znika
Serial Cleaner nie jest grą rozbudowaną pod względem mechaniki. Podczas poszczególnych etapów-miejsc zbrodni musimy wykonać trzy akcje i nie dać się przy tym złapać. Policjanci pilnujący dowodów są bardzo tolerancyjni i znikające z ich oczu ciała nie robią na nich większego znaczenia. Elementy skradania oparte są na bardzo prostych zasadach. Pomimo tego, że poszczególne typy policjantów nieco się różnią, to każdy ma stożek obrazujący zasięg widzenia, którego musimy unikać. Gdy już zostaniemy zauważeni, to w zależności od tego kim jest nasz stróż prawa albo ruszy za nami w pościg, albo wezwie posiłki, albo dostaniemy kulkę. Uciekając przed zaalarmowanym policjantem mamy szansę schować się w porozlokowywanych na mapie kryjówkach. Schowanie się działa zawsze, nawet gdy zrobimy to na sekundę przed złapaniem, a kryjówką będzie kartonowe pudełko. Jak łatwo zauważyć, takie zasady przywołują na myśl proste w mechanice minigierki.
Panie Chajzer, czy Wizir dałby radę?
Jak już wspomniałem, jako czyściciel miejsca zbrodni mamy na ogół do wykonania trzy akcje. Po pierwsze należy uprzątnąć ciała, które zwykle lądują w bagażniku naszego pomarańczowego szerszenia. W niektórych przypadkach trupów musimy pozbyć się w bardziej ekstrawagancki sposób – wrzucić je do cysterny z kwasem lub nakarmić mieszkającego na bagnach krokodyla. Kolejnym rutynowym elementem naszej roboty jest posprzątanie dowodów, co nie dostarcza nam zbyt wielu problemów, bo wystarczy je tylko podnieść. Ostatnią rzeczą do zrobienia na miejscu zbrodni jest pozbycie się krwi. Robimy to korzystając z odkurzacza nieznanej marki, ale tani chyba nie był, bo wystarczy przejechać po plamie, by bezpowrotnie ją usunąć, tak pięknie jak w reklamie Vanisha. Zdaję sobie sprawę, że wszystko brzmi nadzwyczaj banalnie, ale w praktyce nie znudzimy się zbyt szybko. Poszczególne lokacje są naprawdę dobrze zaprojektowane i niejednokrotnie wystawią naszą cierpliwość na próbę, bo w Serial Cleaner łatwo jest popełnić błąd zmuszający do zaczynania od nowa.
Early Access VS wersja premierowa
W Serial Cleaner grałem zarówno w wersji steamowego Early Access jak i pełnej produkcji. I tutaj studiu iFun4all należy się dobre słowo, ponieważ finalna wersja znacznie różni od pierwotnej. Przede wszystkim nakreślona została fabuła, która pozwala graczowi bardziej wczuć się w klimat. Do tego otrzymaliśmy więcej plansz, a także zadania specjalne, które odblokowujemy przy pomocy poukrywanych taśm filmowych. Akcje dodatkowych epizodów dzieją się w klimatycznych miejscach, takich jak zamek czy stacja kosmiczna. Innymi znajdziakami są dodatkowe kostiumy dla Bobbiego. Łącznie mamy do wykonania 30 zadań, które powinny starczy na około 5h, czyli dwa wieczory dobrej zabawy.
Oprawa audiowizualna
Oprawa audiowizualna tytułu od iFun4all prezentuje się naprawdę nieźle. Barwne lokacje w wyrazistej stylistyce lat 70. naprawdę cieszą oko, tak jak komiksowa, humorystyczna kreska i kreskówkowe animacje. Za takie podejście naprawdę lubię gry niezależnych twórców. Ścieżka audio jest urozmaicona i w żaden sposób nam się nie naprzykrza. Dodatkowo Serial Cleaner wykorzystuje naszą lokalizację, dlatego siadając do gry wieczorem na miejsce zbrodni będziemy jechać w ciemności. Grając nie zauważyłem większych błędów, poza tym, że w jednej lokacji można było nieco ułatwić sobie przejście, korzystając ze skrótu przez ścianę.
Serial Cleaner – podsumowanie
Serial Cleaner jest grą rządzącą się prostymi prawami – unikaj policjantów, wykonaj robotę i wracaj do domu. Na większość aspektów związanych z logiką trzeba przymknąć oko, co jest też częścią humorystycznego podejścia twórców. Serial Cleaner to gra o przystępnej mechanice, której głębi dodaje stylistyka oprawy graficznej, humor i unikalna profesja protagonisty