Recenzja Syberia: The World Before. Pociąg kończy swój kurs

Syberia The World Before Recenzja
Syberia The World Before Recenzja

Mimo że jestem wielkim fanem serii Syberia, miałem obawy przed zagraniem w jej czwartą odsłonę. Nietypowe założenia fabularne powiązane z dodaniem kompletnie nowej drugiej bohaterki, śmierć autora w połowie okresu produkcyjnego i wreszcie niezbyt udane demo, które miałem okazję sprawdzić półtora roku temu – to wszystko sprawiało, że choć po cliffhangerowym zakończeniu trójki czułem ogromną potrzebę dokończenia tej dwudziestoletniej przygody, to się tego zwyczajnie bałem i chciałem za wszelką cenę odwlec ten moment.

Na szczęście demo, które wtłoczyło we mnie taką ambiwalencję zarówno na podłożu fabularnym, jak i gameplayowym, było tylko fragmentem prologu, który o dziwo nie reprezentuje założeń dalszych sekcji gry i jest jej zdecydowanie najsłabszym elementem. Później robi się tylko lepiej. Najgorszy moment, czyli ten, w którym Kate Walker zamknięta jest w więziennej kopalni soli i zmienia się w punkową dziewczynę uwikłaną w lesbijski romans, to ledwie chwila. A gdy już przez nią przebrniemy, na nowo otworzy się przed nami magiczny świat, w którym starcze przemijanie miesza się z tęsknotą za dziecięcymi marzeniami.

Trudno jest wracać z wyprawy na koniec świata

Syberia: The World Before to godne zwieńczenie dwudziestoletniej serii, choć w gruncie rzeczy to zupełnie inna gra od poprzednich odsłon. Podczas grania dotarło do mnie, że to jest czwarty akt trzyaktowej fabuły. Nie zakończenie z przytupem, a raczej wygaszenie świateł na scenie. Zderzenie z tym, że najlepsze już minęło, to koniec wyprawy, wreszcie pora wrócić do codzienności. I choć część osób uznałoby to za wadę, bo w końcu ma to mały związek z poprzednimi częściami, ja lubię takie opowieści.

Fabuła jest tu bardziej skondensowana. W odróżnieniu od podróży przez pół Europy i całą Syberię, której byliśmy świadkiem w trzech poprzedzających odsłonach, The World Before (wyjąwszy flashbacki) umiejscawia całą akcję w austriackim mieście Vaghen i jego przepięknych okolicach graniczących z Alpami. W tej mieścinie wszystko się ze sobą łączy i w toku fabuły odkrywamy, jakie wydarzenia miały związek z Daną Roze, drugą bohaterką, którą będziemy mieli okazję pokierować we fragmentach z przeszłości. Bardzo pasuje to do tej formuły czwartego aktu; długa droga dobiegła końca, pozostało jeszcze dopowiedzieć kilka spraw na miejscu. Lśni tu zwłaszcza kreacja Kate Walker jako osoby, która już wykonała swoje zadanie i nie ma co ze sobą zrobić.

Syberia The World Before 2
Recenzja Syberia: The World Before

Wypełniła marzenie Hansa Voralberga, a także doprowadziła pielgrzymkę Jukoli. Co teraz? Po tych wszystkich cudach, jakie widziała, ma znowu być nudnym prawnikiem? A może zostać na Syberii, choć nic już tam jej nie trzyma? Ta podróż z poprzednich odsłon odmieniła ją do tego stopnia, że nie chce być normalna i łapie się (może w lekkiej naiwności) najmniejszego tropu nowej przygody. Jej motywacją staje się obraz nieznajomej dziewczyny z Vaghen, która ją przypomina. To tylko pretekst do tego, by nie musieć wrócić do codzienności. Kate musi mieć za czym gonić, by jej życie nabrało sensu, czego nie potrafią zrozumieć jej bliscy, którzy uważają osobę, która wyrwała się z trybików współczesnego świata za szaloną i arogancką, bo nie chce być taka jak inni. Rozwinięcie tej postaci poszło w najlepszym z możliwych kierunków.

Poziomy z przeszłości koncentrują się zaś na postaci Dany, pianistki przeżywającej swoją młodość na przededniu II wojny światowej. Trochę bałem się, że sceny z panną Roze przyćmią główną fabułę, ale tak się nie stało i to Kate dalej jest jej wiodącą postacią i z nią spędzimy najwięcej czasu. Wydarzenia z przeszłości pozwolą nam zaś zrozumieć teraźniejszość. Również na polu rozgrywki. Zastosowano tu fajne smaczki fabularne, gdy zrobimy jakąś czynność jako Dana i potem możemy zobaczyć jej konsekwencje podczas grania Kate. To nic poważnego, a bardziej pierdoły pokroju wyboru obrazka do powieszenia na ścianie, ale ma to swój urok.

Syberia The World Before 3

To świat się zmienił, czy ja?

Specjalnie pozostawię opowieść Dany za zasłoną tajemnicy, bo warto ją poznać samemu, ale ubodło mnie w niej jedno. We fragmentach przedwojennych oczywiście widać prześladowania Żydów, tylko że zaszła tu jakaś nietypowa autocenzura, gdyż zmieniono ich na fikcyjnych Vageran. Jest to bardzo dziwne, bo jednak w poprzednich odsłonach Europa była dosyć zwyczajna pominąwszy przystanki na trasie Voralberga. W Syberii: The World Before Rosjanie to Rosjanie. Niemcy to Niemcy. Polacy to Polacy. Jedynie Żydzi są przemianowani na Vageran. Ba, również hitlerowców zmieniono na „brązowy cień”.

Wydaje się to kuriozalne i infantylne. Zwłaszcza, że w grze jest zamieszczone wspomnienie o ideologii marksistowskiej, więc w tym świecie Marks i komunizm istnieją. Doskonale pamiętam, że w jedynce były sierpy i młoty. Nie rozumiem całkowicie tej decyzji. Dlaczego komunizm to komunizm, a nazizm zmienił swoją nazwę? Jedną zbrodniczą doktrynę pozostawiamy bez zmian, a drugą zastępujemy wręcz komiksową złowrogą organizacją? Przyznajcie sami, że brązowy cień brzmi kiczowato. Nie mogę się nadziwić, jak bardzo jest to absurdalne, bo i tak każdy wie, o co chodzi, skoro gra ma akcję w okresie II wojny.

Recenzja Syberia: The World Before

Choć może i miał on podłoże autocenzorskie, nie jest to wyłącznie zabieg kosmetyczny, gdyż ma bezpośrednie przełożenie na świat przedstawiony. Czwarta Syberia rysuje uniwersum połowicznie historyczne, co trochę deprecjonuje ideę poprzednich odsłon, tworząc odrębny świat od naszego. Dawniej wydawało się, że Europa w Syberii jest naszą Europą. Oczywiście z dodatkiem automatów, które kreowały sferę dziecięcych marzeń. Tego, że może faktycznie warto kiedyś zostawić codzienność, wskoczyć do pociągu i odszukać, gdzieś tam na końcu świata, ostatnie żyjące mamuty.

A tutaj The World Before mówi, że dupa, te eskapistyczne pragnienia się nie spełnią, bo w twoim świecie Żydzi są Żydami, a nie Vageranami. Czwórka do reszty odseparowuje naszą rzeczywistość od fikcyjnej, a to błąd, bo siłą tego świata było to, że odzwierciedlał nasz, ale pozwalał pomarzyć o scenariuszu, że fabryka Voralbergów faktycznie istnieje. Zachęcał do pogoni za nieznanym niczym nowojorska prawniczka, która udawała się do tej samej Europy, w której ja żyję. I ta idea będąca zadumą w stylu a może mamuty jednak istnieją?, gdzie mamuty były jedynie symbolem dziecięcych pragnień, traci sens. Bo nie żyjemy w tej samej rzeczywistości, co Kate Walker. Naprawdę, nie było potrzeby rysowania tej granicy między tym, co fikcyjne, a rzeczywiste.

Syberia The World Before 5

Pamiętajmy jednak, że moje dywagacje nad konstrukcją świata to zaledwie błahostka, na którą większość podczas grania raczej nie zwróci uwagi. Zwłaszcza, że produkcja wciąż zachowuje swój drugi motyw przewodni, czyli przemijanie. Wszystkie gry Sokala o tym opowiadały i tu nie jest inaczej. Chociażby w takiej postaci, jak właścicielka kurortu górskiego, która w młodości marzyła o zwiedzeniu świata, ale została przykuta do wózka inwalidzkiego i musiała zostać w Vaghen, przez co wymarzona ściana na pocztówki z różnych części globu zmieniła się w zdjęciową kronikę opustoszałego i pokrytego pajęczynami kurortu. Gdzieś przewijają się nawet nawiązania do Amerzone, czyli pierwszej gry Sokala, która dzieje się w świecie Syberii, ale nie ma z nią większego związku fabularnego oprócz kilku mrugnięć okiem.

Życie staje się prostsze bez przeszukiwania plecaka

Gracze oczekujący klasycznej przygodówki zwłaszcza w stylu dwóch pierwszych części, poczują się zawiedzeni. The World Before poczynił kolejne kroki, by przybliżyć rozgrywkę do tej znanej z formuły Telltale. Gdybyście spytali mnie sprzed roku, prawdopodobnie też bym należał do tej grupy, ale od jakiegoś czasu chodziła za mną potrzeba zagrania w coś mniej wymagającego i bardziej przypominającego interaktywny film, więc czwarta Syberia wstrzeliła się w ten moment idealnie. Grało mi się super! I nie znaczy to, że nie ma tu zagadek. Są, ale nie w tej klasycznej dla gatunku formie polegającej na łączeniu przedmiotów w ekwipunku, by użyć ich później dalej. Jasne, dodano tu quick time eventy, ale grze jest bliżej do pierwszych gier Telltale aniżeli tych schyłkowych.

Syberia The World Before 6

To oznacza, że wciąż będziemy mogli w kilku momentach poruszyć głową, tylko w inny sposób. Zagadki w The World Before są naprawdę bardzo dobre. To bardziej minigierki logiczne dziejące się na oddzielnym rzucie kamery (coś w stylu miksowania koktajlów z pierwszej Syberii), ale gdy już się przyzwyczaimy do braku zabawy z ekwipunkiem, to dają frajdę, bo są pomysłowe. A to należy rozwiązać jakiś szyfr na podstawie piknięć w słuchawkach, a to trzeba powykręcać trybiki i je poprzestawiać, czy nawet sprawdzić współrzędne szczytów górskich widocznych w krajobrazie, by potem wpisać je jako kod pod odpowiadającymi im obrazami.

Muszę przyznać, że formuła rozgrywki mnie zadowoliła, gdyż twórcy dobrze ją zbalansowali. Autorzy przeplatają elementy składowe zabawy. Tutaj trochę chodzenia, tam oglądania elementów otoczenia, następnie minigierkowa zagadka, by zakończyć etap filmikiem. Gdy już się raz przysiądzie, ciężko znaleźć taki moment, by oderwać się od ekranu komputera, bo płynie się z rozgrywką. Są nawet zadania poboczne! Zwykle robi się je w kilka sekund na drodze do celu, ale zawsze to dobrze, że dodano dodatkowe interakcje. Choć klasycznej przygodówki jest tu mało, to gra znakomicie ją udaje, dzięki bogom, nie stając się w pełni interaktywnym filmem. Nie jest to poziom łączenia klasyki i współczesności z trójki, ale wciąż daje radę.

Syberia The World Before 7
Syberia: The World Before

Na sam koniec pozostaje kwestia dubbingu. Polonizacja tej gry jest olbrzymim plusem, bo mimo wszystko jeszcze parę miesięcy temu nie zapowiadało się na to, że gra w ogóle będzie miała napisy. Co nie znaczy, że nie mam zastrzeżeń. Dubbing jest niezły, ale sprawia wrażenie sztuczności. Brzmi, jakby te głosy zostały dołożone. No… zostały, ale inne dubbingi starają się wyeliminować ten efekt. Czuć tę studyjność w sposobie nagrania, jakby ktoś mi czytał audiobook obok gry, a nie był jej częścią. Nie jestem fachowcem w kwestii udźwiękowienia, ale mam nadzieję, że rozumiecie, o co chodzi. Ktoś mógłby przyczepić się, że Kate Walker gra inna aktorka, ale dla mnie nie stanowiło to problemu. Głosy jestem w stanie wybaczyć, bo nie zawsze uda się dorwać tego samego aktora, ale są rzeczy elementarne, takie jak konsekwencja. Reżyserzy nie odrobili pracy domowej. Valadilene nie jest tu mówione jako Waladilajne, tylko Waladilen, a czasem Walandilen. No come on, trochę researchu, gdy robicie jedną z najbardziej cenionych przygodówek w naszym kraju.

Czy warto kupić Syberia: The World Before?

Syberia: The World Before to raczej najsłabsza odsłona cyklu, ale absolutnie nie oznacza to, że jest to zła gra. Po prostu poprzeczka została zawieszona tak wysoko, że ciężko ją przeskoczyć. Nie robi nic nowatorskiego, spłyca przygodówkowy rodowód, ale gra się w nią cudownie. Wciąż jest to bardzo dobra produkcja, która powinna zadowolić przede wszystkim fanów. Kreacja Kate Walker goniącej za sensem życia jest wyborna. Pociąg zostaje zastąpiony tramwajem, a maszynista Oskar powraca w nowej nietypowej formie. I ta grafika… Ach, w Vaghen i Alpach można się zakochać! Miło było, właściwie po raz ostatni, wrócić do tego sentymentalnego świata przy okazji nowej przygody.

Plusy
  • Dopełnienie dwudziestoletniej historii
  • Dobry balans między fragmentami Dany i Kate
  • Świetny kierunek poprowadzenia bohaterki
  • Przyjemna rozgrywka
  • Zjawiskowa oprawa graficzna
Minusy
  • Dziwne decyzje światotwórcze
  • Zubożenie elementów przygodowych
  • Niedopracowany polski dubbing
8.5
Ocenił Robert Chełstowski
Recenzja PC

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z PC

Recenzje gier OpenCritic