Recenzja Microsoft Flight Simulator. Symulator niemal perfekcyjny

Microsoft Flight Simulator art

Postępująca pandemia pokrzyżowała wielu ludziom plany urlopowe. Pomimo świetnej pogody, lepiej jest zostać w domu i odpuścić sobie nadmorskie plaże, wycieczki do europejskich miast lub parków rozrywki. Tutaj z pomocą przychodzi usługa Xbox Game Pass i najnowsza produkcja Asobo Studio czyli Microsoft Flight Simulator. Wystarczy w miarę dobry komputer i szybki internet, by zasiąść za sterami latających maszyn i polecicie gdzie tylko zapragniemy.

Seria Flight Simulator ma bogatą historię – Microsoft pierwszą próbę stworzenia realistycznego symulatora podjął już w 1982 roku. Przez kolejne lata cykl był rozwijany całkiem porządnie, a niektóre produkcje skupiały się nawet na sterowaniu samolotami bojowymi. Generalnie seria cieszyła się sporym uznaniem. Nie potwierdziła tego akurat ostatnia odsłona z 2012 roku, czyli Microsoft Flight, który okazał się dużą klapą z wielu powodów. Studio Asobo, twórcy m.in. A Plague Tale Innocence, mieli więc przed sobą niemałe wyzwanie zmazania plamy po porażce programistów z MGS Vancouver i to w dodatku, gdy konkurencja nie śpi, co pokazało świetnie przyjęte przez krytyków i społeczność X-Plane 11.

Microsoft Flight Simulator Screen (1)
Microsoft Flight Simulator to również świetna lekcja geografii – znalazłem lotnisko w Tybecie z którego poleciałem do naszego redakcyjnego kolegi Jakuba mieszkającego w Chinach.

Nie da się ukryć, że najlepsza sytuacja dla wydawcy jest wtedy, gdy tego typu symulatory, nawet bardzo złożone, zadowolą jak największą liczbę graczy. Nie każdy ma super-turbo-drogi kontroler do gry, czy też po prostu czas by poświęcić godziny na naukę obsługi samolotu. Microsoft wykonał interesujący ruch wydając grę w usłudze Xbox Game Pass, gdzie w ramach abonamentu mamy dostęp do wszystkich jego ekskluzywnych gier na Xboxa i Windowsa 10. Zastanawiałem się, czy ma to jakikolwiek związek z przystosowaniem produkcji do zwykłego, casualowego gracza. Z jednej strony, czemu miałby nie umieszczać gry w swojej usłudze, skoro lądowały tam chociażby najnowsze Gearsy, czy Forza, ale to jednak inna sytuacja i typ gry. Tego typu symulatory zwykle są drogie, zawierają wiele płatnych DLC, skierowanych zazwyczaj dla hardkorowego odbiorcy. To nie jest poziom dodawania kolejnych państw do Euro Truck Simulator 2, czy pukawek do jakiegoś sieciowego shootera. Model biznesowy takich produkcji stoi kilka półek wyżej, zresztą znajdziecie taką grę, to sprawdzicie, że to wydatki łącznie na kilka tysięcy złotych. Microsoft Flight Simulator również posiada drogie edycje Deluxe i Premium Deluxe, gdzie otrzymujemy kilka samolotów i dokładnie odwzorowanych lotnisk więcej, ale wersję Standard, jeśli nie chcecie kupować jej na stałe, będziecie mieć za dwie dyszki miesięcznie w ramach abonamentu. Wydaje mi się, że to strzał w dziesiątkę, jeśli chodzi o rozpoznawalność marki nie tylko wśród kanapowych graczy, ale np. dla dzieciaków spędzających ostanie dni wakacji, gdyż byle streamer będzie chciał zrobić z tej gry materiał. Już widzę oczami wyobraźni na YouTube kolejne materiały z cyklu „latam nad moim miastem”.

Na pewno po zainstalowaniu gry, czeka nas pobieranie blisko stu gigabajtów aktualizacji, ale na to pewnie byliście wcześniej przygotowani, biorąc pod uwagę wymiar rozgrywki. Z początku mamy wiele opcji do ustawienia przed pierwszym startem, a większość z nich zależy od naszego doświadczenia w tego typu grach i kontrolerem jakim dysponujemy. Grać można padem, specjalnymi kontrolerami do symulatorów lotniczych, czy po prostu postawić na klawiaturę i mysz. Dla nowicjuszy pomocnym będzie ustawienie sobie sporej ilości asyst (wspomagaczy) – nie tylko przy samym pilotowaniu samolotu, ale również aspektach dotyczących awarii i uszkodzeń, nawigacji, paliwa, czy powiadomień. W każdym momencie możemy sobie również pomóc pozwalając objąć prowadzenie maszyn przez SI.

Nie ma co zgrywać chojraka, lepiej nauczyć się podstaw, by uniknąć bolesnej kolizji a gatunkiem. Microsoft Flight Simulator nie posiada żadnej kampanii dla jednego gracza, nie znajdziemy więc historii o młodym i przystojnym adepcie szkoły lotniczej, za to do gry wrzucono samouczek, w którym poznajemy się z Cessną 152 i kilkanaście wyzwań, zadowalającą bardziej oblatanych graczy. Tutorial dobrze wyjaśnia poszczególne fazy lotu, uczymy się jak wystartować i lądować, z kolei wyzwania zawierają przygotowane wcześniej sytuacje (warunki pogodowe, lotnisko, samolot) z którymi musimy się zmierzyć i uzyskać jak najlepszy wynik.

Microsoft Flight Simulator Screen (4)
Gdzieś w środku syberyjskiej przestrzeni lotniczej. Niewiele widać, bo akurat bawiłem się warunkami pogodowymi.

Jeśli jednak nie interesuje nas żadne z nich, to oczywiście mamy przed sobą cały świat i ponad 37 tysięcy lotnisk. W Polsce jest ich naprawdę spora liczba (Radom też się znalazł, nie będzie stał pusty!), a i tak pierwszy lot jaki wykonałem to między Katowicami, a Gliwicami, które dzieli 30 kilometrów. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by przelecieć całą Polskę wzdłuż i wszerz, wymyślać najróżniejsze połączenia, czy misje. Ogranicza nas niewiele rzeczy – wybór samolotów nie jest przesadnie duży, ale ustawień jest tutaj od groma. Począwszy od warunków początkowych, jak ilość paliwa, pogodę (którą i tak da się w trakcie zmienić!) po zdefiniowanie awarii maszyny i to też np. z opóźnieniem. Jakby tego mało, możemy sobie wystartować, by od razu przenieść się do fazy lądowania na docelowym lotnisku. Możemy więc na milion sposób definiować sobie np. lądowanie na lotnisku w Balicach. Microsoft Flight Simulator stawia również na realizm w kwestii połączeń lotniczych, czy ruchu lotniczego – nie będziemy więc skazani na latanie w samotności.

Jeśli dopiero pierwszy raz czytacie informacje o tej produkcji Microsoftu, pewnie zastanawia Was na ile to nad czym lecimy – miasta, wzgórza, pustynie, morza, są bliskie rzeczywistości. W celu uzyskania możliwie prawdziwych widoków, skorzystano z fotogrametrii i generowania proceduralnego. Microsoft Flight Simulator wykorzystuje zdjęcia satelitarne przygotowane przez Bing Maps. W chmurze składowana jest ogromna ilość danych, która następnie jest przetwarzana po to by zaprezentować otoczenie w 3D. Z tego powstają całe modele miast i wsi, dzięki czemu w trakcie gry mogłem przelecieć nad swoim blokiem, odnaleźć nieidealny, ale jednak model centra handlowego, kina, czy basenu. Niektóre miasta zostały bardziej dopieszczone, choć też nie w całości. Przykładem jest Warszawa, która posiada świetnie odwzorowany Pałac Kultury i Nauki, ale to w zasadzie tyle. Więcej dokładnych modeli znajdziecie w innych zakątkach świata, np. Rio de Janeiro, czy Londyn. Nie byłem nigdy w Egipcie, ale chociaż dzięki grze mogłem wylądować bardzo blisko piramid, czy Sfinksa. Modele generowane przez algorytm z bliska nie wyglądają dobrze, ale ciężko się tego czepiać, skoro w założeniu mamy latać samolotem, a nie podziwiać architekturę Paryża.

Microsoft Flight Simulator screen 3
Czasem warto spróbować też mniejszych maszyn – zwłaszcza, gdy chcemy odbyć jakąś krótszą trasę.

Ja i tak jestem pełen podziwu dla twórców i kłaniam się po sam pas za wykonaną robotę. Z optymalizacją mogło być trochę lepiej – moja konfiguracja wpisywała się w rekomendowane wymagania sprzętowe, ale nie zawsze były to płynne loty. Z czasem zacząłem omijać większe aglomerację lub na ten moment obniżać jakość oprawy graficznej. W ogólnym rozrachunku wierzę, że są tu jeszcze rezerwy i z czasem doczekamy się jakiś łatek. Od strony wizualnej brakowało mi jeszcze możliwości włączenia podpisów, czy też jakiegoś oznaczenia miast nad którymi się przelatywało. Gdy akurat byłem ciekawy gdzie się dokładnie znajduję to musiałem odpalić zdjęcia z satelity na telefonie i dopiero po rzekach i jeziorach odnaleźć swoje miejsce.

To od czego w sumie mógłbym zacząć ten tekst, to odpowiedź na pytanie – jak się w ogóle lata? Otóż wyśmienicie – nawet grając tylko na klawiaturze. Dużo ułatwia samouczek, ale każda maszyna to często inna historia – potrzeba trochę czasu żeby zrozumieć zachowania maszyny. Dla hardkorowców same latanie to za mało, więc będą mogli naciskać wszystkie przyciski w kokpicie, przejść odpowiednią procedurę przed startem i porozumiewać się bez pomocy SI z wieżą lotniczą. Na pewno jako totalny amator, którym w sumie też mogę się nazwać, nie potrzeba się nawet zastanawiać, czy jest to gra dla Was. Asobo z Microsoftem przygotowali grę, która zadowoli i totalnych nowicjuszy, jak i prawdziwych wyjadaczy gatunku. Większe obawy można mieć dotyczące sprzętu, który to udźwignie niż tego, czy poradzicie sobie z obsługą samolotu. Próg wejścia jest wyjątkowo niski jak na tego rodzaju symulatory.

Microsoft Flight Simulator screen 2
Następne wakacje? Nie w samolocie, ale na pewno w Courchevel. Co za widoki!

Najlepsza gra tego lata? Raczej tak, choć czekam jeszcze z niecierpliwością na Wasteland 3 i na powrót innej legendy, czyli nowego Tony Hawk’a. Najlepsza gra tego roku? Mocny kandydat z kilku względów – nie da się ukryć, że to podniebne arcydzieło, dzięki któremu w parę chwil możemy przenieść się w dowolne miejsce na Ziemi i podziwiać ją z kilku tysięcy metrów. Wiele też dla popularności nowego latadełka Microsoftu zrobi dodanie go do Xbox Game Pass. Jeśli więc nie macie uczulenia na zielony kolor i lęku wysokości, to nie mam pojęcia jak mógłbym jeszcze przekonywać kogokolwiek do sprawdzenia tego abonamentu i tej produkcji. Microsoft Flight Simulator to absolutny must have dla fanów lotnictwa, symulatorów…i świetnych gier, po prostu.

Plusy
  • latanie nigdy nie było tak przyjemne
  • cały świat do przelatania wzdłuż i wszerz
  • przyjemna również dla laika
  • a wyjadacze także nie będą narzekać
  • mnóstwo ustawień detali mniejszych i większych
  • w dniu premiery gra jest dostępna w Xbox Game Pass
  • dokładnie odwzorowane samoloty i to różnego rodzaju
  • mogłem polecieć nad swoim blokiem - tego nie znajdziecie w Saperze, czy Pasjansie
Minusy
  • nienajlepsza optymalizacja
9.5
Ocenił Kasjan Nowak
Recenzja PC

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z PC

Recenzje gier OpenCritic