Ach, Dreams. Gra, o której słyszymy już od 5 lat, bowiem zapowiedź tej produkcji pojawiła się właśnie w 2015 roku. Wielu w tym czasie zdążyło już postawić krzyżyk na nowym dziele Media Molecule, studia odpowiedzialnego za takie produkcje jak Little Big Planet czy Tearaway. Ja sam muszę przyznać, że lekko zaczynałem obawiać się o jakość Dreams – długość tworzenia gry oraz cykliczne beta testy budziły lekkie wątpliwości i przed premierą byłem przekonany, iż kolejny ekskluzywny tytuł nie będzie świetną produkcją, jak nas do tego ostatnimi laty przyzwyczaiło Sony, a bardziej ciekawostką, która zabawi nas na tydzień. Cóż, chyba nigdy nie myliłem się aż tak bardzo.
Początek magicznej przygody
Produkcja rozpoczyna się od wybrania chochlika – włochatej kolorowej kulki, która będzie nam towarzyszyła przez całą rozgrywkę, bowiem to właśnie ona jest kluczem do wszystkiego – zarówno grania, jak i samego tworzenia. Bajeczny głos w tutorialu nauczy nas jak się poruszać, łapać i przesuwać obiekty, a także zapanowywać nad rzeczami, w jaki sposób biegać oraz skakać. Po tym, wachlarz naszych możliwości staje się tak wielki, że może nas od tego rozboleć głowa. I uwierzcie mi, zdanie to ani trochę nie jest przesadzone. Jest to tym zabawniejsze, że w istocie menu główne daje nam do wyboru jedynie dwa tryby – tworzenia oraz grania.
Dreams to Netflix wśród gier
Chociaż Dreams to tak naprawdę bardziej kreator gier niż sama gra, to warto przed rozpoczęciem tworzenia złapać trochę inspiracji. Pomoże nam w tym dzieło przygotowane przez samych twórców gry pod tytułem „Marzenie Arta”. Poznamy historię kontrabasisty jazzowego zespołu, który przez różne względy postanowił odejść z grupy – podjęta decyzja nie daje mu jednak spokoju i nawiedza go w snach. Snach, które odkryjemy razem z Artem. Historia jazzowego artysty to zabawa na około 3-4 godziny i muszę przyznać, że to naprawdę wspaniale zrobiona historia, która idealnie pokazuje nam możliwości oraz potencjał kreatora w Dreams. Fabuła? Wciągająca, angażująca emocjonalnie i ze świetnym morałem. Muzyka? Ciekawa, świetnie pasująca do klimatu. Rozgrywka? Majstersztyk, w zaledwie kilka godzin doświadczymy rozgrywki z najróżniejszych gatunków – od point & click, przez platformówkę 2,5D a’la Little Big Planet, po pikselowe shoot ’em up. Brzmi dobrze, prawda? A co, jeśli napiszę, że to jedynie zalążek możliwości Dreams?
Po przejściu przygody przygotowanej przez Media Molecule cały katalog dzieł zrobionych przez graczy stoi dla nas otworem. Podzielony jest on na parę kategorii, takich jak chociażby najlepiej oceniane czy zdobywające popularność. Gier nie trzeba pobierać, wszystko włącza się w chmurze. W tym momencie najsmaczniejszy kawałek tortu ląduje na naszym talerzu. Dzieła graczy w Dreams to jest właśnie ten element, który powoduje gęsią skórkę na całym ciele gracza. Grałem w Mario, Cupheada, pierwszego Crasha Bandicoota, Fallouta 4 i Spider-Mana. Spróbowałem gier wyścigowych, logicznych, platformówek, FPS-ów i nawet symulatorów gotowania. Przechodziłem poziomy solo i w kooperacji.
Dreams to coś więcej niż gra
Dreams to nie jest zwykła gra. Dreams to doświadczenie, kreator poziomów, a jednocześnie cały katalog wspaniałych produkcji. Grając w Dreams towarzyszyło mi to samo uczucie co przy odpakowaniu pierwszych klocków LEGO czy przy pierwszym odpaleniu Minecrafta na komputerze – uczucie, że ogranicza mnie tylko wyobraźnia. Mogę stworzyć wszystko co tylko zapragnę, ponieważ gra ani trochę mnie nie ogranicza. Jedyne bariery są w naszej głowie – i w tym przypadku nie jest to motywacyjny tekst, a faktyczny opis tego, co czeka nas w Dreams. Nowa produkcja francuzów naprawdę spełnia marzenia i pozwala nam przelewać sny na ekran konsoli.
Kreator jest bardzo intuicyjny i po godzinie wszystko stanie się dla nas jasne. Możemy tworzyć najróżniejsze poziomy, używając przy tym kontrolerów Move, czujnika ruchu DualShocka 4 lub tworzyć padem za pomocą przycisków – wybór należy do nas.
Pierwsze co przychodziło mi do głowy na myśl o Dreams przed premierą to Super Mario Maker. Spodziewałem się, że zapowiedzi twórców, jakoby faktycznie w ich grze dało się 1:1 odwzorować etapy gier AAA, były srogo przesadzone i dostaniemy właśnie podstawowy kreator, którego maksimum możliwości będzie stworzenie poziomu z Raymana. Nie spodziewałem się jednak, że kreator w Dreams naprawdę może być narzędziem do tworzenia wspaniałych dzieł. Ilość postaci, rzeźb, elementów terenu czy narzędzi muzycznych, tła czy czasu w jakiej odgrywany ma być nasz poziom wręcz przytłacza. Opcje interfejsu, cutscenek, napisów… naprawdę jest tego mnóstwo. Napotkałem się nawet na poziom, w którym odwzorowana była jedna lokacja z The Last of Us. Ciężko mi samemu w to uwierzyć, ale naprawdę czułem się, jakbym grał w wersję beta majstersztyku Naughty Dog. Najbardziej jednak zwalił mnie z nóg poziom zrobiony na wzór Fallouta 4, który był lepiej dopracowany, niż oryginał.
Nic więc dziwnego, że Media Molecule pracuje nad wdrożeniem licencji komercyjnej, dzięki czemu nasze dzieła należałyby do nas, nie do Mm czy wydawcy. Twórcy chcą również wprowadzić funkcję eksportu danych na różne urządzenia. Plany są prawie tak wielkie, jak potencjał drzemiący w produkcji.
Marzenia się spełniają
Dreams to wyjątkowe dzieło. Gra Media Molecule to wielki katalog gier, dzięki czemu każde włączenie produkcji zapewni nam całkowicie nowe doświadczenie. Przy Dreams po prostu nie da się nudzić. Jeśli będziemy zmęczeni graniem, możemy wskoczyć do kreatora, by stworzyć własne dzieło. Martwi mnie jedynie to, co gracze będą mogli tworzyć na PlayStation 5 – konsola obecnej generacji może nie dawać rady przy ogromnych projektach, chociaż i tak przeglądając najlepsze dzieła, zapiera mi dech w piersiach. Ciężko mi sobie wyobrazić, jak daleko posuną się gracze mając do dyspozycji jeszcze lepszy sprzęt.
Czy warto kupić Dreams?
Dreams to dzieło sztuki. To doświadczenie, które trzeba przeżyć. Nie spodziewałem się tego, lecz najnowsze dziecko Media Molecule to pozycja obowiązkowa dla posiadaczy konsoli Sony i szczerze współczuję graczom, którzy nie mają PlayStation 4. Dreams ma to, czego nie ma żadna inna gra. To narzędzie do robienia rzeczy, o których wcześniej nawet nie marzyliśmy. Biorąc pod uwagę naprawdę niską cenę produkcji przy premierze – nie zastanawiajcie się, po prostu kupcie tę grę i oddajcie się temu wspaniałemu doświadczeniu. Mnie nowe dzieło Media Molecule całkiem porwało i ciężko mi uwierzyć, że jest to tak wspaniały i pełny produkt. Dreams oferuje setki wspaniałej i różnorodnej zabawy za połowę premierowej ceny gry AAA.
Dreams – galeria