Recenzja Dead Island 2 – cudowna rzeźnia!

dead island 2

Angry Joe, jeden z popularniejszych youtubowych recenzentów, przekonywał w recenzji Dying Light z 2015 roku, że już chyba trochę za dużo było tych gier o zombie i tematyka się przejadła. Od tego czasu na rynku pojawiło się Days Gone, The Last of Us 2, Dying Light 2, The Last of Us Remake i masa mniej lub bardziej udanych projektów jak State of Decay 2, czy World War Z. Każdy z tych tytuł łączy obraz świata po zagładzie, spowodowanej przez epidemię wirusa czy też grzyba, zamieniającego ludzi w krwiożercze bestie, powszechnie znane po prostu jako zombie.

Po ośmiu latach od premiery Dying Light możemy śmiało stwierdzić, że obawy wściekłego Józka, były zdecydowanie przedwczesne. Siekanie żywych trupów i egzystowanie w postapoliptycznej wizji świata, wciąż kręci rzeszę graczy, która właśnie otrzymała kolejny powód do radości. Otóż po 12 latach od premiery pierwszej części i 9 od zapowiedzi drugiej odsłony możemy w końcu zagrać w sequel Dead Island. Czy projekt, o którym zdążyliśmy już kilkukrotnie zapomnieć, dorównał kultowemu pierwowzorowi?

Świętej pamięci targi E3 w 2014, to chyba najlepsze miejsce, w którym można było zapowiedzieć i zaprezentować pierwszy zwiastun Dead Island 2. Nie tylko dlatego, że impreza była wówczas największym gamingowym eventem na świecie, ale że zarówno on jak i miejsce wydarzeń zwiastuna, łączyło jedno miasto – Los Angele. Oczywiście pierwszy trailer, szczególnie gier produkowanych latami, w trakcie których wiele razy zmieniał się producent, o niczym nie świadczy, jednakowo w kontekście jakości gry, czy też settingu, który przez lata mógł kilkukrotnie trafić do kosza. Jednak nie tym razem. To pamiętne wideo z biegaczem i toczącej się dokoła niego zagładzie skąpanej w blasku kalifornijskiego słońca, mogłoby być, po wizualnym odświeżeniu, zwiastunem premierowym debiutującego właśnie Dead Island 2.

Bel Air

Akcja gry rozgrywa się we wspomnianym mieście aniołów, które z powodu apokalipsy zombie, zostało odcięte od świata. Wcielamy się w jednego z pasażerów lotu ewakuacyjnego, których historie na krótko przed startem poznajemy w filmowej cutscence. Jak się nietrudno domyśleć, do samolotu trafił też zarażony i maszyna rozbija się na krótko po wzbiciu w powietrze.

Tuż przed katastrofą, możemy wybrać, kto z filmowego wstępu przeżyje i będzie protagonistą naszej rozgrywki w Dead Island 2. Do dyspozycji mamy sześć barwnych, w pełni zdubbingowanych postaci, a każda charakteryzuje pewnymi cechami wrodzonymi oraz siedmioma atrybutami, jak energia, maksymalne zdrowie czy odporność. Ja zdecydowałem się na Amy, niepełnosprawną lekkoatletkę ze sportową protezą nogi. Dziewczyna w skali pięciostopniowej posiada wytrzymałość na poziomie jeden, ale za to może się pochwalić maksymalną zwinnością, czy przyzwoitą odpornością na obrażenia elektryczne.

Gdy już wybierzemy ocaleńca czeka nas widowiskowa sekwencja wydostania się z wraku. Szybko okazuje się, że oprócz nas przeżyła jeszcze garstka osób, w tym znana hollywoodzka aktorka Emma i jej świta. Gdy ci postanawiają ukryć się w apartamencie gwiazdy, Amy podejmuje równie heroiczną co nieskuteczną próbę ratowania rannych, w trakcie której zostaje ugryziona. Spokojnie, to nie koniec gry. Dziewczyna, albo (mężczyzna) w zależności od tego, którą postać wybierzecie, okazuje się odporna na wirusa, co w krótkim czasie pozwala jej stać się prawdziwą maszyną do zabijania zombie.

Fabularnie Dead Island 2 jest grą niskokaloryczną i jeśli narzekaliście na wątły wątek główny w Dying Light, to raczej martwa wyspa nie zaspokoi waszej potrzeby epickiej historii…ale też wcale nie musi i nie chce tego robić. Produkcja Deep Silver nie stara się gracza wciągnąć w przejmującą opowieść pełną ludzkich dramatów, lecz podobnie jak w pierwowzorze, zapewnia nieco zabawną i odjechaną historię będąca jedynie dodatkiem do niezwykle brutalnej rozgrywki.

Venice

Główny wątek kręci się wokół podróży po różnych dzielnicach LA, w celu znalezienia sposobu na wydostanie się w ze strefy kwarantanny oraz kontakt z osobami mającymi wykorzystać odporność Amy do walki z wirusem. Przy okazji, głównie za pośrednictwem odnajdywanych notatek poznajemy także genezę wybuchu epidemii oraz losy przypadkowych mieszkańców. W grze nie brakuje także wielu zadań pobocznych, do których jednak jeszcze wrócimy.

Choć historia jest banalna i na wskroś sztampowa, to odkrywa się ją całkiem przyjemnie. Duży wpływ na to ma luźne podejście do tematu zagłady, które przejawia się w stosunku bohaterów do otaczającej ich rzeczywistości. Ci bowiem stanowią istną galerię osobliwości i w obliczu tragedii, są naiwni i małostkowi. Większe znaczenie od własnego bezpieczeństwa, mają dla nich przyziemne namiętności czy liczba lajków pod filmikiem w mediach społecznościowych. Jest to wręcz parodia, zblazowanego młodego pokolenia, która nie tylko śmieszy, ale i bardzo dobrze wpisuje się w klasyczną slasherową konwencję, jak i skromną tradycję serii.

Jednak to nie jest tak, że gra nas tylko bawi przejaskrawionymi kreacjami i humorystycznymi dialogami. Twórcy bowiem dobrze zdawali sobie sprawę, że takie podejście mogłoby być z czasem męczące i po kilku lub kilkunastu godzinach zabawy, Dead Island 2 zaczyna robić się odrobinę mroczne i intrygujące, a akcja coraz częściej rozgrywa się przy blasku księżyca i przenosi do skąpanych w toksycznych oparach kanałów czy podziemnych parkingów. Proces ten odbywa się płynnie płynnie i naturalnie, a twórcy sprawnie żaglują naszymi emocjami, zachowują harmonię w stylu prowadzenia narracji.

Patton

Choć struktura świata i rozgrywki w Dead Island 2 odświeża systemy z pierwszej odsłony, to jednak nie powiela w pełni obecnie panujących standardów w grach wysokobudżetowych, co osobiście uważam jako zaletę. Otóż zamiast dużego otwartego świata, gra oferuje kilka mniejszych lokacji, najczęściej w postaci dzielnic, które odkrywamy wraz z postępem gry. Miejscówki te są dość spore, ale nie na tyle byśmy musieli tracić wiele minut na pokonywanie sporych odcinków do kolejnej misji. Jeśli więc mamy odbyć podróż z Bel Air do Beverly Hills, możemy z poziomu mapy gry skorzystać ze szybkiej podróży lub dotrzeć do punktu do tego przeznaczonego.

Wspominałem, że Dead Island 2 sprawnie przeplata humoru i powagę, ale to niejedyna dwoistość tego tytułu, gdyż ta przejawia się także w warstwie gameplayowej. Otóż przez pierwsze godziny mamy do czynienia z pełnokrwistym pierwszoosobowym slasher, w którym do dyspozycji otrzymaliśmy szeroką gamę broni białej, od kluczy francuskich, rurek gazowych, kijów bejsbolowych, noży, toporów wideł, mieczy, młotów na tasakach kończąc. Po kilku godzinach wpada jednak w nasze ręce broń dystansowa, w postaci karabinka sportowego i jest to prawdziwy gamechanger, gdyż 2-3 godziny później na okręgu mojego śmiercionośnego ekwipunku zaczęła dominować broń palna, a gra przeobraziła się w solidnego FPS-a. Do dyspozycji otrzymujemy pokaźny arsenał w postaci różnego rodzaju karabinów szturmowych, rewolwerów, shotgunów, pistoletów maszynowych czy…gwoździarki.

Kiedy dodamy do tego pakietu także, broń miotaną w postaci koktajli mołotowa, shurikenów czy granatów, otrzymujemy zróżnicowanym arsenał, który sprawia, że system walki jest bardzo dynamiczny oraz satysfakcjonujący i nierzadko zachęca do nieco strategicznego podejścia. W walce z dużą liczbą przeciwników warto zaplanować stracie, zastawiają na zombie pułapki z wykorzystaniem elektrycznością czy konkretnych elementów otoczenia jak butle gazowe, beczki z chemikaliami czy kanistry z benzyną. Twórcy oddali w nasze ręce niesamowicie wiele możliwości do siania destrukcji, a korzystanie z niego to czysta przyjemność.

Również na bogato jest, w kontekście różnorodności przeciwników. Zombpedia jest imponująca i choć w kilku przypadkach rzucają się w oczy inspiracje Dying Light, to nie brakuje także oryginalnych oponentów potrafiących w wyszukany sposób uprzykrzyć nam życie. W trakcie gry siekamy 20 zombiaków pospolitych, typu powolnych szwendaczy i człapaczy czy niezwykle agresywnych biegaczy oraz wiele ich wariantów charakteryzujących się odpornością na określone żywioły, jak ogień, woda czy ładunek elektryczny. Choć zwykłe zombie w zwartej grupie potrafią dać ostro w kości, to jednak największym utrapieniem są warianty szczytowe, których w grze mamy 11 jak, chociażby potężni łamacze, przywołujące inne zombie krzykacze czy będące prawdziwym utrapieniem oślizgacze wymiotujące w naszą stronę żrącą żółcią. Gdy dodamy do tego jeszcze całkiem nieźle zaprojektowane starcia z bossami, otrzymujemy zróżnicowaną krwawą jazdę pełną niezapomnianych starć.

A tą są niezwykle brutalne, i choć w grach o zombie jesteśmy przyzwyczajeni do widoku lejącej się strumieniami krwi i walających się trzewi, to jednak Dead Island 2 podnosi poprzeczkę jeszcze wyżej. Szczegółowość zadawanych obrażeń robi ogromne wrażenie. W zależności od wykorzystywanej broni, przecinamy, odcinamy, miażdżymy, odrąbujemy, odstrzeliwujemy. Nie tylko głowy i kończyny zombie latają w powietrzu, ale także odpadają żuchwy i wypadają gałki oczne. No sami zobaczcie.

Dużym atutem gry jest także odpowiednio zbalansowany poziom trudności. Otóż zawsze stawiane są przed nami wyzwania adekwatne do naszego poziomu i nie jesteśmy zmuszani do klepania misji pobocznych w celu odblokowania levelu umożliwiający kontynuowanie wątku głównego. Tak więc, choć zadań opcjonalnych jest całkiem sporo, bo blisko 50, czyli dwa razy więcej niż misji głównych, to jeśli nie mamy ochoty, nie musimy sobie nimi zawracać głowy. Oczywiście to wcale nie znaczy, że nie warto je wykonywać, gdyż dodatkowa gotówka czy rzadka broń, to pożądana waluta w świecie gry.

To jednak nie jest tak, że rozwój postaci następuje automatycznie, a wraz z nim jedynie wzmacniają się nasi oponenci. Z biegiem gry odblokowujemy karty umiejętności, które przypięte do wolnych slotów zwiększają wachlarz naszych możliwości jednego z czterech atrybutów. W ciągu całej gry mamy do odblokowania i zapełnienia 15 takich miejsc, a samych kart jest dużo więcej. Taki system daje nam sporo swobody w budowaniu odpowiedniego builda postaci i zachęca do eksperymentowania.

Choć walka jest głównym elementem Dead Island 2, to jednak nie brakuje ciekawych mechanik i miejsc, które pomagają nam się do niej dobrze przygotować. Ważną rolę odgrywa eksploracja. Na jej pierwszym poziomie zbieramy wszelkiego rodzaju złom potrzebny do wzmacniania i naprawy broni, apteczki do podreperowania zdrowia, czy raczymy się dobrze znanymi z pierwowzoru napojami, czy batonikami energetycznymi. Warto jednak wejść na wyższy poziom eksploracji i rozwiązując proste zagadki środowiskowe czy popisując się sprytem i spostrzegawczością, dobrać się do skrzętnie ukrytego sprzętu czy schematów do modyfikowania broni. Lizanie ścian zdecydowanie popłaca, ale też jest niezwykle niebezpieczne, gdyż zombie czają się dosłownie wszędzie.

Jak już wspomniałem, broń się zużywa, ale to nie znaczy, że z czasem staje się bezużyteczna. W każdej lokacji możemy skorzystać ze sprawnie rozlokowanych warsztatów, w których naprawimy naszą zniszczoną broń lub dokonamy jej modyfikacji i dodajemy dodatkowe atuty, jak rażenie prądem czy podpalenie przeciwników. Warto jednak pamiętać, że takie modyfikacje mogą mieć działanie obosieczne i chociażby korzystanie z elektrycznej maczety w pobliżu zbiornika wody, również dla nas jest śmiertelnie niebezpieczne. Najlepszym rozwiązaniem, jest więc stawiać na różnorodność. Niezależnie od rodzaju każda z broni posiada swoje indywidualne statystyki oraz jest hierarchizowana według popularności na kilka kategorii oznaczonych kolorami: szarym (najpopularniejsze), zielonym, niebieskim czy filetowym – oznaczającym rzadką broń doskonałą. Kategoria broni ma spore znaczenie, gdyż od niej uzależniona jest liczba modyfikacji, jakie jednocześnie możemy w niej wprowadzić.

Co ważne, wraz z upływem gry i podniesieniem naszego poziomu, nie musimy rezygnować z oręża o niższym levelu. W warsztatach za odpowiednią kwotę mamy możliwość zaktualizowania poziomu każdej posiadanej broni, dzięki czemu nic nie stoi na przeszkodzie, by całą grę siekać naszą ulubioną maczetą. Teoretycznie taki system mógłby zniechęcać do eksperymentowania, ale nie w Dead Island 2, które oferuje naprawdę wiele śmiercionośnych zabawek, które aż proszą, by je przetestować.

Istotną rolę w grze pełnią także handlarze, których jednak jest zdecydowanie mniej niż warsztatów. Korzystając z ich usługm możemy zakupić brakujące części czy też gotowe elementy jak schematy, amunicję lub po prostu broń. Handlarze zapewniają również gwałtowny zastrzyk gotówki gdy postanowimy sprzedać słabszą broń, dublety i taką, z której korzystanie najzwyczajniej nie sprawia nam frajdy.

Nie ukrywam, że gamepleyowo Dead Island 2 absolutnie mnie kupiło, czy to chodzi o system walki, mechaniki czy też sposób zarządzania ekwipunkiem i rozwojem postaci. Podobnie sprawa się ma z projektem świata gry i oprawą graficzną.

Każda z odkrywanych lokacji, ma swój niepowtarzalny klimat i zaskakuje szczegółowością. Odwiedzamy wille, wielkie rezydencje, hotele, centra handlowe i niemal wszystkie z tych miejsc wykonane są wielopoziomowo i mają do zaoferowanie unikalne rozwiązania. Także projekty wnętrz zaskakują bogactwem i szczegółowością assetów, przez co nie mamy tak charakterystycznego dla gier z otwartym światem, wrażenia, że znajdujemy się już we wcześniej odwiedzanej lokacji.

Oprawa graficzna także stoi na najwyższym poziomie i choć być może nie jest to półka The Last of Us 2 czy Red Dead Redemption 2, to jednak Dead Island 2 ma do zaoferowania bardzo różnorodny świat gry z labiryntem miejskich przestrzeni, wzgórzami Hollywood, plażą, mrocznymi kanałami, ośrodkami badawczymi czy wojskowymi. Każda tych miejscówek ma swój niepowtarzalny klimat i potrafi cieszyć oko zapierającymi dech w piersiach widokami i scenerią, dzięki której wiele strać na długo zapadnie nam w pamięć.

Również scenki przerywnikowe, to absolutne pierwsza liga. Sylwetki postaci oraz animacje twarzy wykonane zostały bardzo autentycznie i dobrze komponują się z bezbłędnie dobranym voice acting. Gorzej jednak prezentuje się dubbing od strony technicznej. W niektórych momentach głosy aktorów i ogólnie dźwięk jest źle synchronizowany z obrazem. Problem ten dotyczy kilku cutscenek i być może w wersji popremierowej nie będzie już miał miejsca.

Ostatecznie warstwa audio spełnia swoje zadanie i nie wytrąca z immersji. Muzyka podczas starć jest zróżnicowana gatunkowo i dobrze komponuje się z wydarzeniami, ale też żaden motyw nie zapadł mi w pamięć na tyle, bym miał ochotę wrócić do niego po ukończeniu gry.

Technicznie, poza wspomnianym problemem z synchronizacją audio, Dead Island 2 działa bez zarzutów. Rozgrywka jest płynna, a podczas cały gry trafiłem może na dwa zabawne bugi związane z fizyką, które nie miały absolutnie żadnego wpływu na rozgrywkę. Twórcom za dowiezienie gry na premierę w takim stanie, należą się słowa uznania, bo obecnie jest to niezwykle rzadkie zjawisko.

Co Op

I jeszcze przed samym podsumowaniem muszę wspomnieć o trybie współpracy. Całą grę możemy bowiem przechodzić solo jak i w kooperacji, czy to z randomowymi graczami, znajomymi, czy też zaproszonymi gośćmi. Jest to doskonały powód, by pozostać w LA nieco dłużej i chociażby grając inną postacią, spróbować przejść grę w towarzystwie.

Dead Island 2 to absolutny fenomen. Tytuł ten został zapowiedziany 9 lat temu i pierwotnie miała zostać wydany w 2016 roku. Szybko jednak z produkcją pożegnał się wrocławski Techland, który chciał stworzyć własne „poważne Dead Island” i tak oto otrzymaliśmy dwie części Dying Light. W tym czasie produkcja dziecka Deep Silver była wielokrotnie przerywana i przejmowana przez różne studio deweloperskie, co przyczyniło się do znacznych opóźnień w procesie tworzenia. W końcu w 2019 roku grę przejęło brytyjskie Dambuster Studios, które w swoim portfolio ma, chociażby niezbyt udaną strzelankę Homefront: The Revolution. Oczekiwania nie mogły być więc zbyt wygórowane, przez co pozytywny finał sagi o nazwie Dead Island 2 jeszcze bardziej zaskakuje.

Aż ciężko uwierzyć, jak bardzo udana jest to produkcja. Dead Island 2 nie tylko nie przynosi pierwowzorowi wstydu, lecz jest od niego po prostu lepszą grą. Gampelay jest brutalny i satysfakcjonujący i to bez względu na to, czy siekamy zombie tasakiem, podpalamy czy też strzelamy z broni palnej. Fabularnie produkcja dość nieśmiało uderza w poważne tony i twórcy słaby scenariusz umiejętnie przypudrowali humorem, przez co całość jest po prostu bardziej autentyczna.

Dead Island 2 to idealna gra by po ciężki dniu w pracy, czy też na uczelni odpalić komputer lub konsolę, zostawić za sobą wszystkie troski, rozładować napięcie i po prostu świetnie się bawić.

Plusy
  • Satysfakcjonująca rozgrywka
  • Ładna oprawa
  • Tryb kooperacji
  • Ciekawe postacie
  • Stan techniczny
Minusy
  • Miłośnicy głębokich historii, nie mają czego tu szukać
  • Problemy z synchronizacją dźwięku z obrazem
8.5
Ocenił Kamil Kościelniak
Recenzja gry na Xbox Series X

Recenzja powstała na podstawie rozgrywki z konsoli Xbox Series X

Recenzje gier OpenCritic