Pillar – recenzja (PS4)

Pillar

Napisanie kilku słów o grze Pillar jest niemal tak samo trudne jak sama jej rozgrywka. Od pierwszych minut produkcja autorstwa Micha Hicksa stawia nam zaciekle opór, a twórca z przyczyn dla mnie zupełnie nieznanych nie miał najmniejszego zamiaru wprowadzić gracza w fabułę tej specyficznej produkcji.

Tak więc jedyne co nas powstrzymuje przed wyłączeniem gry po 5 minutach od jej uruchomienia, to fakt, że wydaliśmy na nią parę złotych.

Bez wątpienia Micha Hicksa stworzył grę, która ma sens i to nawet dość głęboki, ale problem w tym, czy znajdą się gracze na tyle wytrwali by chcieli go poznać? Tu na ratunek przychodzi doktor google, w którym możemy wyszperać nieco informacji o psychologicznym teście Myersa-Briggsa, do którego koncepcja gry i jej fabuła w znacznym stopniu się odwołuje.

Pillar2

Na samym początku gry jesteśmy zmuszeni do podania naszego typu osobowości. Jeśli zdaje się nam, że nasz wybór będzie miał znaczny wpływ na przebieg gry, to jest w błędzie. Nasz wybór ma pływ na to, od jakiej mini gierki rozpoczniemy przygodę w Pillar, ale jeśli chcemy poznać całą historię to i tak musimy zagrać w nie wszystkie. Tak więc, każdemu typowi osobowości przypisana jest inna postać i inna mini gra. Po dwie z gier tworzą fabularną całość, co sprawia, że Pillar opowiedziane zostają w sumie trzy odrębne historie. W grze mamy do rozwiązania także dziewięć dość irytujących łamigłówek, których rozwiązanie jest średnio satysfakcjonując. Jednak łamigłówka przypada na każdą, kolejną postać oraz parę. Każdego z bohaterów charakteryzuje odmienny sposób interakcji z otaczającą go rzeczywistością. Tak więc introwertyk, po kontakcie z inną postacią przestaje w pełni dostrzegać swoje otoczenie, w ten sposób, twórca chciał podkreślić skupianie się osób introwertycznych na swoim świecie wewnętrznym i skłonność do zamykania się w nim.

Oprawa graficzna w Pillar jest dość smutna i mało urokliwa, ale chyba takie było założenie twórcy. Jednak niektóre lokacje, zwłaszcza te w zamkniętych pomieszczeniach drażnią oczy brakiem szczegółów oraz prymitywną grafiką, żywcem wyjętą z programu RPG Maker.

Pillar nie zdołało mnie do siebie przekonać. Choć fabuła gry z założenia miała być enigmatyczna, to jednak rozwiązanie by gracze dochodzili do wszystkiego samodzielnie, metodą prób i błędów, jest bardzo ryzykowne. Rozgryzanie mechaniki, powinno dawać radość, rozwiązywanie łamigłówek powinno satysfakcjonować, w Pillar jesteśmy pchani z jednej irytującej i bezlitośnie nużącej gierki w drugą. Twórca dość mocno przesadził, przez co jego produkcja od pierwszych minut zamiast przyciągać gracza, dość skutecznie od siebie go odpycha.

Grę do recenzji dostarczył wydawca.