Kontakt trzeciego stopnia
Jeśli chodzi o obcych, to w całym kosmosie jest zaledwie kilka ras. Z moich badań wynika, że niezależnie gdzie trafimy, to i tak tam będą jacyś przedstawiciele rozumnych organizmów. W sumie fajnie, wiele to ułatwia, ale tak być raczej nie powinno. Początkowo ciężko zrozumieć cokolwiek mówi nasz rozmówca. W No Man’s Sky nie odnajdziemy ludzkiej cywilizacji, a innych graczy też nie spotkamy, bo tak jakoś wyszło, że jednak nie jest to możliwe. Jeśli chodzi o obcych, to można poznać ich język. Wszystko dzięki monolitom oraz kamieniom wiedzy, które dzięki interakcji dostarczają pojedyncze słowa do naszego słownika. Początkowo lepiej właśnie doszkolić swoją znajomość języka, by potem zagadać. Znajomość już kilkunastu słów może pozwolić nam mniej więcej domyślić się czego chce nasz koleżka, a dopomagają pojawiające się informacje. Za każdym razem, gdy spotykamy kogoś pierwszy raz, to ma on dla nas krótkie zadanie w formie pytania albo prośby. Musimy wskazać jedną odpowiedź z trzech i jeśli dokonamy właściwego wyboru, to czekają nas drobne upominki oraz większa uprzejmość na przyszłość ze strony danej rasy. W przeciwnym wypadku naszej reputacji z lekka się dostanie, ale ogółem bardzo ciężko byłoby mieć negatywne stosunki z kimkolwiek. Mocno trzeba tego chcieć i robić wszystko na przekór. Poza tym dużych korzyści z naszych znajomości nie mamy. Gdy już jakaś rasa nas lubi, to można co chwila prosić o pomoc w postaci nowego słowa, uleczenia czy też podarowania odrobiny surowców.
Fauna, flora i planety
Kosmos jest pełen niezliczonej ilości planet. W No Man’s Sky można by było powiedzieć podobnie, gdyby nie to, że liczba została podana, a ja nie mam zamiaru jej powtarzać, ponieważ to nie zmienia niczego. Nikt nie dotrze do tych wszystkich miejsc, ale miło, że mamy w czym wybierać. Różnorodność dotąd niespotykana, ale drugiej Ziemi nie spotkamy. Ciężko natrafić na światy, w których woda jest zauważalna, co dopiero, by pokrywała większość terenów, a poza tym roślinność była zielona. Na ogół flora ma wszystkie kolory byle nie te znane z naszego przyziemnego środowiska. Czerwień, fiolet, żółć oraz pomarańcz często zdobią otaczające nas rośliny. No Man’s Sky nie da się odmówić różnorodności, szczególnie w królestwie zwierząt, które wypada najbardziej nierealnie. Niektóre gatunki są naprawdę piękne, można je podziwiać, a jeśli nie jest to drapieżne stworzenia, można je nawet nakarmić i zdobyć przyjaciela. Taki zwierzak może stać się naszym sojusznikiem w boju albo w zamian za zdobycie jego sympatii dać nam jakiś inny, rzadszy surowiec. Początkowo nie można się nadziwić na widok kombinacji jakie stworzył algorytm Hello Games. Całkiem często można spotkać cosie w rodzaju chimer. Głowa barana, grzbiet żółwia, nogi antylopy to połączenie całkiem normalnie w tej produkcji. Są również bardziej normalne wyniki pracy kodu w postaci zwierząt przypominających miniaturowe gepardy czy też gigantyczne motyle. W miarę mijania czasu spędzonego przy grze zaskoczeń jest coraz mniej, a wręcz się okazuje, że gatunki na różnych planetach potrafią się różnić szczegółami, których nie widać, ale nazwa wskazuje, że natrafiliśmy na coś innego.
Do centrum podążyłem, ścieżkę Atlasa odkryłem
Cel? Od początku można było usłyszeć od twórców No Man’s Sky, że mamy przede wszystkim wolność w tym co robimy, ale jednym z niewymuszonych celi jest dotarcie do środka wszechświata. Jak się okazało chodziło o centrum galaktyki, a tajemnica jaką skrywa ten punkt nie jest warta lgnięcia do niego przez całą grę. Jeśli to jest jedyny sens brania się za tę produkcję, to kompletnie nie polecam, ponieważ znaleźć można jedynie wielki zawód. Ta poświata na końcu tunelu to nie światło słoneczne, a pociąg, który potrafi uderzyć z całym impetem, ale nie swoją gwałtownością, jakby to miało miejsce dosłownie w takiej sytuacji, a całkowicie niespodziewanym niczym nowym. Przy okazji (ponieważ znacznie wspiera to naszą podróż po kosmosie) można podążać ścieżką Atlasa, wobec której musimy podjąć decyzję już na samym początku. Dzięki niej poznajemy coś w rodzaju antycznej rasy, której pojąć się nie da, a my dostajemy zaledwie strzępki informacji. Mimo wszystko możemy podążyć za ich głosem i trafić na równie nieciekawe zakończenie tej drogi tajemniczych istnień. Rozwiązanie jednej, jak i drugiej drogi mogło zostać wykonane znacznie lepiej, ciekawiej, a przynajmniej w taki sposób, by gracz odczuł, że ktokolwiek przystanął na tym choć na chwilę.