Można by powiedzieć, że 2K Games same sobie jest winne, gdyż od dwóch lat sabotuje jedną z najlepszych sportowych serii. Już w zeszłym roku grze NBA 2K19 srogo się oberwało od graczy za wprowadzenie licznych mikrotransakcji, charakterystycznych dla tytułów free2play. Kasa jednak musiała się zgadzać, gdyż twórcy w najnowszej odsłonie poszli o krok dalej i zrobili ze swojej produkcji prawdziwe kasyno, w którym nie brakuje takich atrakcji jak jednoręki bandyta czy ruletka. Czarę goryczy przelała jeszcze afera z klasyfikacją europejskiego systemu oceniania gier komputerowych, który dał grze najniższe oznaczenie – 3.
Oczywiście gracze ruszyli do ataku i odwdzięczyli się twórcom w sposób w jakim najczęściej to robią, czyli oceniając negatywnie grę na platformie Steam i Metacritic. I tak po czterech dniach od premiery NBA 2K20 otrzymało na Steam ponad 2 tys. recenzji graczy z czego blisko 1,8 tys. jest negatywnych. Nie lepiej wygląda sytuacja na Metacritic, gdzie wersja na PlayStation 4 ma User Score na poziomie 1,3 z 135 ocen, na Xbox One – 1,2 (40), na PC – 0,5 (46) i na Nintendo Switch – 3,5 (20).
Takie oceny nie świadczą oczywiście, że NBA 2K20 jest grą bardzo słabą, gdyż niektóre redakcje, jak chociażby Forbes czy Game Revolution, zdecydowały się na wystawienie produkcji oceny 9/10. Jednak w sytuacji kiedy gra stała się najbardziej znienawidzoną grą tego roku, wysokie oceny recenzentów nie mają większego znaczenie. To na pieniądzach graczy powinno twórcom zależeć najbardziej, a ci w przyszłości mogą im się odwdzięczyć się w inny sposób niż tylko negatywnym komentarzem.
Szkoda, że na całej sytuacji nie stara się skorzystać EA, którego podupadła seria NBA LIVE, z każdym rokiem coraz odważniej podnosi się z kolan. Premiera nowej odsłony zaplanowana jest niestety dopiero na grudzień i wciąż niewiele o niej wiemy.