40. BioShock Infinite (2013)
Konrad: Po dwóch częściach osadzonych w zdewastowanym, podwodnym Rapture przyszła w końcu pora na zmianę otoczenia. Drastyczną. Podniebna Columbia z pozoru w niczym nie przypomina swojego pierwowzoru. Kiedy jako Booker DeWitt trafiamy tam w poszukiwaniu pewnej dziewczyny, wszystko wydaje się być w jak najlepszym porządku. Marzenia o stworzeniu utopii nareszcie się sprawdziły i oto mamy okazję pozwiedzania pięknego, kolorowego miasta bez skazy. Prędko okazuje się, że wszystko to dym i lustra, a my trafiamy w centrum akcji. Choć nie tak kultowy jak oryginalny BioShock, Infinite nadal pozostaje fantastyczną strzelanką z masą dodatkowym umiejętności do wykorzystania w postaci plazmidów czy haka pozwalającego na szybkie przemieszczanie się porozwieszanymi tu i ówdzie szynami. No i jest też Elizabeth – oś fabuły i nasza towarzyszka, która wbrew pozorom w trakcie zabawy nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie wspiera. Nie można więc Irrational Games odmówić faktu stworzenia jednej, wielkiej misji eskortowej, która sprawia frajdę.
39. Rayman Origins (2011)
Robert: Niegdyś Rayman był ikoną platformówek. Po latach posuchy związanych z jego romansem z Szalonymi Kórlikami, nikt nie spodziewał się już, że sympatyczny bohater bez kończyn może jeszcze kiedyś wrócić w chwale. A tu proszę, w 2011 roku ukazała się kolejna odsłona, zgodnie z podtytułem Origins, zrywająca z dotychczasowymi grami 3D i wracająca do dwuwymiaru, który zapoczątkował tę serię. Rayman Origins było platformówką idealną i zbawieniem dla fanów marki. Idealnie wyważony poziom trudności, dynamika rozgrywki i płynność, jaką zapewniały ruchy Raymana i jego kompanów wykreowanych w silniku UbiArt do dziś mogą niezmiernie bawić. To bez wątpienia pozycja obowiązkowa dla fanów skakania.
38. Resident Evil 7 (2017)
Radek: Po chłodno przyjętej szóstej odsłonie Resident Evil oraz wizerunkowej porażce spin-offu Umbrella Corps, jasnym stało się, że kluczowa marka Capcomu nie wymaga usprawnień i liftingu, ale gruntownej rewolucji. Mało kto jednak mógł przypuszczać, że Resident Evil 7 niewiele będzie miało wspólnego z poprzedniczkami, stając się pełnokrwistym horrorem, gdzie zastępy nieumarłych zostały zastąpione przez kilkoro członków popapranej rodzinki kanibalów. Gęsty klimat grozy, trzymająca w napięciu historia, dopracowane lokacje osobliwej farmy familii Bakerów, wymagające walki z bossami, a do tego świetne oprawa audiowizualna, oraz kamera pierwszoosobowa, szybko stały się nową wizytówką tej ponad dwudziestoletniej serii. Choć remake Resident Evil 2 pokazał, że wciąż można sporo wykrzesać ze starej formuły, to Resident Evil 7 udowodnił, że wystarczy trochę odwagi, aby stworzyć jednego z najlepszych horrorów ostatniej dekady.
37. Fallout: New Vegas (2010)
Konrad: Wciąż doskonale pamiętam pewną noc w czasach mojego liceum, którą zarwałem, nie mogąc oderwać się od wówczas najnowszego Fallouta. Nie robię tego zazwyczaj, ale te kilka dodatkowych godzin przemierzenia pustkowi Mojave jak najbardziej były tego warte. Fallout: New Vegas to bowiem przygoda fantastyczna w każdym calu, czerpiąca z Fallouta 3 wszystko to, co najlepsze, jednocześnie poprawiając jego niedociągnięcia. Przyodziewając buty zamordowanego kuriera można się zatem spodziewać olbrzymiego, wypełnionego po brzegi ciekawymi miejscówkami świata wręcz proszącego się o zwiedzanie, a także wciągającej, pełnej interesujących wątków pobocznych i niejednoznacznych wyborów moralnych fabuły, co na przestrzeni lat stało się niemalże synonimem Obsidian Entertainment. Pamiętać trzeba o tym, że marka ta oznacza zazwyczaj brak szlifu w wielu aspektach technicznych, ale wszystko to blednie przy absolutnie genialnej przygodzie, którą oferuje Fallout: New Vegas.
36. Deus Ex: Human Revolution (2011)
Robert: Ach, Deus Ex, nie mogło ciebie zabraknąć w tym towarzystwie. Choć Adam Jensen pewnie powiedziałby, że nigdy nie prosił o takie wyróżnienie, Bunt Ludzkości to jedna z najlepszych gier minionego dziesięciolecia. Był to nie tylko cyberrenesans dla troszkę już zapomnianej w tamtym momencie marki, ale i całego gatunku immersive simów. To była gra, która toczyła się na dwóch płaszczyznach. Z pozoru była dosyć prostym, ale przyjemnym cRPGiem przedstawionym w formie skradanki FPP. Z drugiej zaś strony była rozważaniami na temat kondycji człowieka i jego rozwoju. Fabuła przedstawiała szczytowe momenty przemysłu biotechnologii przed jego kolosalnym upadkiem, a wszystko miało miejsce w realiach współczesnego renesansu oblanego złotem. Nawiązania do przeróżnych nurtów filozoficznych i przedstawiony świat zmuszający do przemyśleń sprawiały, że Human Revolution to moja ulubiona gra osadzona w niedalekiej przyszłości. Aż ciekawi mnie, jak wiele z tej wizji roku 2027 sprawdzi się w rzeczywistości. Zegar tyka.
35. Mass Effect 2 (2010)
Kasjan: Drugi z Mass Effectów na naszej liście i naszym zdaniem – najlepszy w całym cyklu. „Dwójka” to najstarsza gra z naszej całej listy, ale to tylko ciekawostka, bo po tylu latach od premiery i tak nigdy bym nie powiedział, że się zestarzała. Kontynuacja przygód Sheparda zachwyca na każdym kroku – historią, dialogami, postaciami z którymi, ramię w ramię, Komandor walczy z Żniwiarzami, czy też grafiką. Jakby tego mało, strzelało się również dobrze – system walki nie był szczególnie skomplikowany, co nie oznacza, że mi się nie spodobał. Jeśli dorzucimy do tego aktywności poboczne, czy klimat, mamy doskonałe RPG akcji. Mass Effect 2 to gra, którą przechodziłem nieraz i jeśli jeszcze znajdę czas – z pewnością będę chciał przejść całą serię od początku i wiem, że na „dwójce” będę się najlepiej bawił.
34. Monster Hunter: World (2018)
Bartek: Yuya Tokuda wraz ze swoim zespołem stworzył tytuł niemal idealny. Niesamowicie realistyczne ekosystemy, dosłownie żyjące własnym życiem i zaskakujące czymś nowym nawet po wielu godzinach spędzonych z grą, to tylko jeden z aspektów, który nie pozwala oderwać się od konsoli. World, choć był dla mnie pierwszym dłuższym kontaktem z serią, natychmiastowo zachwycił mnie także efektownymi starciami z potworami oraz mechanikami, sprawiającymi, że naprawdę możemy się poczuć jak tytułowy łowca potworów. Twórcom udało się również stworzyć angażujący endgame, który jest właściwie początkiem zabawy z grą. Jeśli jeszcze nie zaczęliście przygody z Monster Hunter: World, ciężko o lepszy moment, biorąc pod uwagę tegoroczną premierę rozszerzenia Iceborne, które powiększyło grę praktycznie dwukrotnie.
33. Life is Strange (2015)
Kacper: Life is Strange znaczy dla mnie wiele. Jest to jedna z tych gier, dla których człowiek chciałby mieć amnezję, tylko po to, by mógł pochłonąć całą historię od nowa, nie znając żadnych wydarzeń. Przygody Max Caulfield doprowadzały mnie do panicznego płaczu o piątej nad ranem przed monitorem i ataków śmiechu w ciągu dnia, smutku i radości, serdeczności i szczerej nienawiści do innych postaci. Trzymając pada w ręku, podejmując jedynie wybory dialogowe i robiąc zdjęcia dookoła małych lokacji, przeżywałem prawdziwy emocjonalny rollercoaster. Żadnej innej produkcji nie udało się tego osiągnąć. Całkowicie utożsamiłem się z Mad Max, przeżywałem jej relacje z Chloe, Rachel, Nathanem… Świat gry mnie w pełni pochłonął, czego w ogóle się nie spodziewałem, bowiem po tytuł od DONTNOD sięgnąłem dopiero jak był za darmo w ramach abonamentu PlayStation Plus. Life is Strange to najlepsza gra z gatunku i bije na głowę wszystkie produkcje Telltale Games. Nie chcę pisać niczego więcej, bowiem najmniejszy szczegół może okazać się znacznym spoilerem – po prostu przeżyjcie to sami. Nie pożałujecie.
32. Marvel’s Spider-Man (2018)
Mikołaj: Jako wielki fan Człowieka-Pająka od lat czekałem na grę wideo, godną jednego z najpopularniejszych superbohaterów w historii. Od momentu zapowiedzi Marvel’s Spider-Man od Insomniac Games z wypiekami na twarzy wyczekiwałem premiery tejże produkcji. Moje oczekiwania były ogromne i bałem się, że równie ogromnie będzie moje rozczarowanie. Na szczęście twórcy dostarczyli nam jedną z najlepszych produkcji, opowiadających przygody Petera Parkera. Mocna inspiracja serią Batman: Arkham okazała się strzałem w dziesiątkę. Świetny i sprawdzony system walki, masa znajdziek i easter-eggów inspirowanych komiksami i filmami, a także liczne gadżety i kostiumy, które zachęcają nas do wykonywania kolejnych aktywności w grze. Do tego zgrabnie opowiedziana historia, dobrze napisane postacie i epickie starcia z bossami. Marvel’s Spider-Man to pozycja obowiązkowa nie tylko dla fanów Człowieka-Pająka, ale także dla każdego posiadacza konsoli PlayStation 4.
31. Darkest Dungeon (2016)
Kasjan: Przykład idealnego indyka – klimat, poziom trudności, oryginalni przeciwnicy, ciekawa mechanika rozgrywki, no wypisz wymaluj – Darkest Dungeon. Mroczny RPG z elementami roguelike, który dojrzewał sobie we wczesnym dostępie, żeby później podbić serca graczy – najpierw PC, a później każdej platformy na jaką dało się ją wypuścić. Rozgrywka, rozgrywką, ale na mnie duże i to pozytywne wrażenie zrobiła oprawa graficzna, która idealnie pasuje do opowiadanej historii – warto zwrócić uwagę na tę komiksową kreskę i świetne animacje w czasie ataków. Od fanów Sony, po posiadaczy Switcha, każdy docenia ogrom pracy jaką Red Hook Studios włożyło, aby stworzyć Darkest Dungeon. Tym bardziej cieszy zapowiedź drugiej odsłony – może ukaże się już w przyszłym roku? Na razie wiemy tylko, że wpierw zadebiutuje we wczesnym dostępie.