Moonlighter – recenzja

Moonlighter
Moonlighter

Frostpunk skradł moje serce w podobny sposób, jak zrobiło to This War of Mine. Po jego premierze obiecałem sobie, że będę przyglądał się bliżej każdemu tytułowi, w którym palce maczało 11 bit studios. Niezależnie od tego czy to ich projekt autorski, czy pełnią przy nim funkcję wydawcy, jak ma to miejsce w przypadku Moonlighter. Sprawdźmy więc czy debiutanckiej produkcji hiszpańskiego studia Digital Sun, opowiadającej o przygodach ciekawskiego kupca, należy się znak jakości 11 bit studios.

Moonlighter Screen1

Praca na dwa etaty

Tytułowy Moonlighter to nazwa sklepu odziedziczonego przez młodego, pełnego entuzjazmu Willa. Położony w Rynoce sklep, podobnie jak inne przedsiębiorstwa utrzymywał się z handlu artefaktami zdobytymi w pobliskich, tajemniczych ruinach. Mieszkańcy tej  kupieckiej wioski dzielili się ze względu na pełnioną profesję, na kupców oraz poszukiwaczy przygód. Odważni poszukiwacze ryzykując własnym życiem, eksplorują kolejne poziomy ruin, zdobywając coraz zacniejsze trofea. Sklepikarze dbali o to, by nie zabrakło im prowiantu czy materiałów niezbędnych do dalszych poszukiwań. Przez wiele lat Rynoka żyła i prężenie rozwijała się w takiej właśnie symbiozie. Zapuszczanie się w okolice ruin stawało się jednak coraz bardziej ryzykowne, aż w końcu zdecydowano się na zamknięcie najbardziej niebezpiecznych ścieżek. Naruszyło to wewnętrzną gospodarkę miasteczka, a tym samym doprowadziło do jego podupadania. Cała nadzieja w nas i naszym Moonlighterze. Wcielając się w Willa postaramy się postawić swój biznes na nogi. Jednak towar, którym zapełnimy sklepowe półki, będziemy musieli przytargać z lochów na własnych plecach.

Moonlighter Screen6

Pokaż mi swoje towary

Rozgrywka w Moonlighter podzielona jest na dwa etapy. Za dnia Will wciela się w rasowego kupca. Będąc w sklepie musimy wyłożyć towar, ustalić jego cenę oraz przyjmować należności. Okazjonalnie przepędzimy złodziejaszków, próbujących zwinąć coś na naszych oczach. Całość przypomina minigierkę, w której musimy obserwować reakcje klientów na cenę czy posiadany asortyment. Mieszkańcy Rynoki kupują chętnie, a nasz portfel tyje z każdym zarobionym tysiączkiem. Fundusze możemy wydać na ulepszenie sklepu lub ekwipunku oraz rozbudowę infrastruktury miasteczka. Im większy ruch, tym biznes lepiej się kręci. Początkowo zabawa w handlarza bawi, a śledzenie tego, jak sprzedaje się szmelc przywleczony z ruin sprawia radochę. Z czasem to uczucie zanika i nasze zajęcie staje się obowiązkiem, gdyż bez solidnego funduszu nie ruszymy na dalsze przygody. Twórcy przewidzieli jednak możliwość znudzenia się tą mechaniką i wraz z rozwojem sklepu możemy zatrudnić asystenta pomagającego upłynniać towar. Pobierana przez niego prowizja jest dość wysoka, ale i tak lepsze to niż ciągłe powtarzanie tych samych czynności: wystaw towar, odbierz kasę, przegoń złodzieja, dołóż towar i tak dalej. Okazjonalnie możemy podjąć się zlecenia w postaci dostarczenia specyficznego materiału w określonym czasie. Zarobek jest wtedy wyższy.

Moonlighter Screen2

W skórze bohatera

Nocą lub w przerwach od stania za ladą udajemy się na wyprawę po towar. Lochy, będące nietypową hurtownią, przepełnione są strażnikami. Penetrując kolejne pomieszczenia, napełniamy plecak cennymi znaleziskami. Część z nich sprzedamy, inne wykorzystamy do ulepszeń ekwipunku. Podziemia generują się losowo, dlatego ułożenie komnat czy przeciwników będzie zmienne. To w teorii, bo po pewnym czasie zauważymy, że niektóre z sekwencji powtarzają się w sposób niemalże identyczny. Każdy z czterech dostępnych lochów zbudowany jest z trzech poziomów, a na ostatnim czeka na nas boss. Pokonanie go gwarantuje odblokowanie kolejnej lokacji. Ukończenie wszystkich pozwoli nam stanąć oko w oko z tajemnicą piątego, niezbadanego dotąd podziemia. Zanim do tego dojdzie, czeka nas jednak masa potworów do zabicia, setki łupów do zhandlowania, dziesiątki ulepszeń do wykonania, a wszystko to nosi znamiona grindu. Jest to co prawda grind wciągający, z którego da się czerpać satysfakcję, jednak osoby uczulone na tego typu rozgrywkę, powinny dać sobie na wstrzymanie.

Moonlighter Screen4

Strażnicy łatwo się nie poddadzą

Gama przeciwników, z którymi przyjdzie nam się zmierzyć, jest naprawdę szeroka. Strażnicy charakteryzują się odmiennymi umiejętnościami oraz sposobem ataku. Jeśli odpowiednio zadbamy o swoje uzbrojenie, to raczej nie będziemy mieli trudności z przedzieraniem się przez kolejne etapy. Zdarzają się jednak sytuacje, w których ilość i układ wrogów nas zaskoczy. Nieco większe wyzwania stanowią bossowie. Zanim położymy im kres, będziemy potrzebować dwóch lub trzech podejść na ich dokładniejsze poznanie. Walki dobrze przetestują naszą zręczność. Mam tu na myśli uniki dashowaniem, szukanie słabych punktów oraz wykorzystywanie elementów otoczenia. Z tym ostatnim miałem mały problem. Chowając się za ścianą unikamy ataku, jednak wymachując dwuręcznym mieczem bez problemu dosięgniemy przeciwnika po drugiej stronie. Podwójne standardy, którym nieco brak logiki. W zależności od preferowanego stylu gry, możemy wybierać pomiędzy broniami białymi lub dystansowymi.

Moonlighter Screen3

Od strony technicznej 

Oprawa wizualna Moonlighter utrzymana jest w konwencji pixel artu i prezentuje się przyzwoicie. Lokacje są różnorodne, animacje płynne, a całość utrzymana została w spójnym klimacie. W wersji przedpremierowej doświadczyłem kilku drobniejszych błędów, takich jak zawieszenie postaci czy zwiechy podczas wczytywania, ale nic, co w diametralny sposób wpływałoby na przebieg rozgrywki. Niewykluczone, że zostaną one naprawione wraz z premierowym patchem.

Moonlighter Screen5

Moonlighter – podsumowanie

Moonlighter to udana produkcja i nie mam co do tego wątpliwości. Nie jest to jednak gra dla wszystkich. Jak wspominałem wcześniej, od produkcji Digital Sun powinny z daleka trzymać się osoby zbyt szybko nużące się powtarzalnością w postaci grindu. Jest go tutaj naprawdę sporo. Opowiadana historia stanowi tło dla rozgrywki i raczej nie ona będzie motorem napędowym naszych działań. Moonlighter ma w sobie jedna to coś, czego nie potrafię wyjaśnić. Może to za sprawą dynamiki gameplayu, może dobrego zbalansowania pomiędzy trudnością, a otrzymaną za wysiłki nagrodą, ale do tej gry chce się wracać, nawet na chwilę. Na jeden czy dwa wypady do lochów, by posunąć się trochę do przodu i w końcu zobaczyć, co kryje się za ostatnimi wrotami.

Plusy
  • Wciąga
  • Dobrze zbalansowana rozgrywka
  • Chętnie się do niej wraca
  • Oprawa graficzna w konwencji pixel artu
  • Pomysł na połączenie gatunków
Minusy
  • Handlowanie szybko się nudzi
  • Przeciwnicy mogliby być bystrzejsi
8
Ocenił Jakub Smolak
Recenzja PC

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z PC

Recenzje gier OpenCritic