Czasami bywa tak, że przez myśl przechodzi odpoczynek od grania w te wszystkie gry akcji, RPGi, shootery – chce się czegoś krótszego, na szybkie kilkunastominutowe sesje. Tak się akurat składa, że od czasu do czasu, rzeczywiście mam chęć na coś innego. Recenzowałem tutaj Militię, czy też Mini Metro. Teraz czas na Serial Cleaner – kolejny świetny pomysł i realizacja. Tym razem za sprawą polskich twórców, więc lepiej przeczytajcie.
Serial Cleaner to gra, która obecnie znajduje się w fazie wczesnego dostępu – została stworzona przez polskie studio iFun4all. W tej produkcji wcielamy się w tytułowego seryjnego mord…sprzątacza. Po morderstwach właśnie. Gra polega na czyszczeniu miejsca zbrodni, w dosłownym tego słowa znaczeniu. Nasz bohater, stylizowany na lata siedemdziesiąte (ma zacne wąsy!), musi usunąć z miejsca zdarzenia wszystkie ciała, dowody, krew itd. No i oczywiście nie może dać się złapać – na planszach roi się od stróżów prawa, którzy gdy nas zauważą, od razu rzucają się na nas. Bohater nie ma przy sobie broni, ale na szczęście może chować się do różnych kryjówek – tych jest zwykle kilka na poziom.
W zasadzie to tyle. Oczywiście z każdym kolejnym levelem rośnie poziom trudności, jak i „komplikacje” mapy. Autorom pomysłów nie zabrakło. Są różne przejścia, przełączniki, no i chyba najważniejsze – gdy dopadnie nas policjant i będziemy musieli zacząć poziom od nowa to ciała i dowody będą rozrzucone w zupełnie innych miejscach. Ciężko więc o jakieś zapamiętywanie, choć z pewnością pomaga fakt, że policjanci chodzą zawsze tymi samymi ścieżkami. Wersja w którą grałem pozwalała na ogranie siedmiu poziomów i pod koniec robiło się zdecydowanie trudniej, przy czym nie da się na nic narzekać. Sterowanie jest banalnie proste, jest wspomaganie dla padów (testowałem na tym od Xbox One S i działa jak należy), a błędów żadnych nie zauważyłem. Serial Cleaner wciągnął mnie dosyć szybko, bo rozgrywka jest tutaj naprawdę intensywna, a poziomy choć krótkie to sprawdzały się wtedy, kiedy chciało się chwilkę pograć.
Jeszcze kilka słów o oprawie graficznej. W Serial Cleaner charakteryzuje się ona prostotą, ale tak można tu mówić o zamierzonej konwencji, która akurat mi bardzo przypadła do gustu. Wspomniane lata siedemdziesiąte mają tutaj swoje odzwierciedlenie, nie tylko jeśli chodzi o wygląd głównego bohatera (ale jeszcze raz podkreślę, że zacne wąsy!).
Na dłuższe rozważania jeszcze przyjdzie czas. Na razie Serial Cleaner nie wygląda na grę, która miałaby utonąć w zalewie indyków. Warto też nadmienić, że zostanie wydana w pudełku, za sprawą wydawnictwa Techland. Mimo wszystko, polecam kupić ją nawet teraz, właśnie w fazie wczesnego dostępu – otrzymujecie naprawdę solidną gierkę, akurat na kilkunastominutowe posiedzenia.