Po 131 odcinkach, trwająca od 2015 roku seria Dragon Ball Super doczekała się swojego finału. Czy jest to godny następca „Zetki”? Na to pytanie niestety nie mogę udzielić wam odpowiedzi, ale trzeba przyznać, że anime jak najbardziej miało swoje udane momenty. Niedawno z Kacprem przyjrzeliśmy się największym wadom Dragon Ball Super (czytaj) – teraz pora na zalety. Jesteście gotowi? Zaczynamy od dosyć małego i humorystycznego smaczku, ale warto go wymienić. Zresztą… oddaję głos Kacprowi.
10. Brody u Goku i Vegety
KACPER: W 32 odcinku anime widzimy, jak Goku i Vegeta pojawiają się po treningu z brodami. Wszystko za sprawą trzyletniego pobytu w Komnacie Ducha i Czasu. Jest to kolejne potwierdzenie, że Saiyanom również rosną brody, jak i puszczenie oczka w stronę fanów. Wcześniej zarost widzieliśmy u ojca Vegety, a wąsa nosił Nappa i Vegeta w serii Dragon Ball GT.
9. Rozwój serii
ROBERT: Dragon Ball Super nie spotkał się z aprobatą wszystkich fanów tego cyklu. Fakt, nie był to powrót idealny, o czym zresztą możecie przekonać się z naszego poprzedniego artykułu. Jednakże ważne jest to, że seria powróciła. Oczywiście cały czas pojawiały się np. gry, ale Dragon Ball Super jest pierwszym anime od czasów Dragon Ball GT (nie licząc Kai, które było remakiem Z). Dwie ciepło przyjęte kinówki początkowo wydane pod szyldem Dragon Ball Z sprawiły, że zarówno Toriyamie, jak i reszcie z Toei zachciało się kontynuować serialowe perypetie bohaterów. Ba, wiemy na pewno, że Super doczeka się w grudniu również własnego filmu kontynuującego wątki z zakończonego niedawno serialu. I chociaż kierunek rozwoju marki nie musi wszystkim odpowiadać (ja sam większą sympatią darzę oryginał wraz z serią Z), to Dragon Ball powrócił na dobre i zapowiada się, że jeszcze z nami trochę pobędzie. Również dla graczy jest to dobry znak, bo gdyby nie sukces Super, prawdopodobnie nie otrzymalibyśmy świetnego FighterZ.
8. Openingi i endingi
KACPER: Openingi i endingi w Dragon Ball Super były bardzo udane. Na szczególną uwagę zasługuje drugi opening, który nawiązywał do Turnieju Mocy. Pojawiły się w nim całe składy większości Wszechświatów, Bogowie Wszystkiego, jak i główni przeciwnicy z reszty Wszechświatów – Frost, Cabba, Trio Niebezpieczeństwa (Basil, Lavender, Bergamo), Kale, Caulifla i przede wszystkim Jiren. Właśnie ten łysy Żołnierz Dumy z 11 Wszechświata odgrywa w całym openingu główną rolę wraz z Goku. Co do endingów, mi osobiście najbardziej do gustu przypadł pierwszy i czwarty. Pierwszy ending jest spokojny, utrzymany w domowym, rodzinnym klimacie, a cień małego Goku jest bardzo nostalgiczny. No i oczywiście sama muzyka należy do naprawdę przyjemnych. W czwartym endingu widzimy Goku latającego na Obłoku Kinto, a dookoła niego przedstawiane są różne wspomnienia. Melodia wyjątkowo wpada w ucho. (Robert: od siebie też mogę dodać endingi, które najbardziej przypadły mi do gustu: 3, 7 i 8)
7. Więcej spokojnych momentów
ROBERT: Wiele osób o dziwo narzekało na ten element. Głównie byli to ci, którzy uważają, że seria Dragon Ball powinna być niekończącym się ciągiem walk. Tak oczywiście nie jest, bo w zamyśle Toryiamy miała być to komedia o sztukach walki. Dopiero później DB zaczął gatunkowo przybliżać się do shounenów. Według mnie najlepszą rzeczą w tej serii są właśnie relacje pomiędzy postaciami. Lubię spokojne momenty, w których bohaterowie, których znam od tylu lat, mogą się ze sobą spotkać i powspominać dawne przygody, które odbiorca również śledził. Lubiłem gdy w klasycznym DB wszyscy spotykali się u Genialnego Żółwia, w DBZ u Bulmy, więc lubię to i teraz. Dodatkowo DBS rozwija ten świat i pokazuje nam ich codzienne życie. Oczywiście już w serii Z widzieliśmy Yamchę grającego w baseball, czy Gohana chodzącego na uniwerek, ale Super jeszcze bardziej to wykorzystuje. Chociażby ubierając Krillana w strój policjanta.
6. Muzyka
KACPER: Soundtrack w tym sezonie Dragon Balla był świetny. Stylem przypominał nieco ten z DB Kai. Motywy z openingów (szczególnie ostatniego) były bardzo energiczne i idealnie budowały atmosferę walki. Endingi, choć nieco spokojniejsze, również stały na wysokim poziomie. O czym również warto wspomnieć, muzyka była bardzo dobrze dobrana, zwłaszcza pod koniec anime – podczas Turnieju Mocy idealnie komponowała się z walkami. Przy wzniosłych scenach, ścieżka dźwiękowa potrafiła potęgować nasze emocje, podobnie jak i w przypadku wesołych, wzruszających czy zwyczajnie tych smutnych scen.
5. Yuya Takahashi
ROBERT: Tego pana niestety w DBS było bardzo mało, ale jak już się pojawiał, to… wymiatał! Może nawet się w to nie zagłębialiście, ale Yuya Takahashi pełnił przy Dragon Ball Super funkcję nadzorcy animacji. Na styl narzekaliśmy już w artykule poświęconym wadom, ale to nie znaczy, że seria nie mogła pozwolić sobie na pozytywne odstępstwa od normy. Dlaczego Yuya był taki dobry? Odpowiedź jest prosta – odrzucał dotychczasową stylistykę serii Super i nawiązywał raczej do designu znanego z końcówki „Zetki” i Dragon Ball GT. Odcinki, przy których brał udział prezentowały autentycznie najlepszą jakość w całej serii. Gdy pierwszy raz ujrzałem epizod 114, byłem pod niemałym wrażeniem. Takahashi niestety miał bardzo mały udział w serii Super, bo swoje stanowisko objął tak naprawdę pod sam koniec trwania serialu. Mimo wszystko będzie ciepło wspominany jako osoba, która przyniosła ze sobą najlepszą jakość!
4. Wzrastająca jakość od sagi z Blackiem
KACPER: Do arcu z Black Goku anime, nie oszukujmy się, było dość nudne, denne i przewidywalne. Saga z Blackiem totalnie odmieniła tę sytuację. Seria zaczęła być ciekawa, w końcu pojawił się konkretny antagonista, godny postawienia się Goku i Vegecie. Bohaterowie poczuli zagrożenie i brak ewentualnej pomocy ze strony Beerusa, więc byli skazani wyłącznie na siebie. Dodatkowo wątek miłosny z Future Trunksem w roli głównej również był ciekawy. Następnie przyszedł arc Turnieju Mocy, gdzie protagoniści spotkali mnóstwo silnych przeciwników z wielu Wszechświatów. Goku w końcu nie był zwykłym błaznem, którego zadaniem było dużo jeść i nic nie rozumieć. W końcu zaczął myśleć, stawał przed podjęciem wielu ciężkich decyzji. Metamorfozę przeszedł również Vegeta. Nie był już wkurzonym facetem z zakolami, który pomimo większego intelektu znajdował się wiecznie w cieniu Goku. Siła Księcia Saiyan miała w wielu chwilach kluczowe znaczenie.
3. Mrugnięcia okiem do fanów
ROBERT: Dragon Ball Super był świetnym przykładem na czyste łechtanie wymagań odbiorcy i momentami nawet ocierał się o fanservice. Widownia chce powrotu Vegito? Załatwione! I co by nie mówić, ale jest to jeden z najbardziej pozytywnych elementów tej serii. To dzięki takiemu działaniu powrócić mogły stare techniki, jak Mafuba lub Kaio-ken. Dodatkowo mieliśmy fajne sceny, jak np. ponowny trening Krillana z Goku i towarzyszące temu flashbacki reprodukujące sceny z pierwszego Dragon Balla. Goku tulący się do Genialnego Żółwia na Turnieju Mocy także chwytał za serca fanów. No i nie zapominajmy o powrotach do formy starych wojowników, którym poświęcimy kolejny punkt.
2. Powroty starych bohaterów
KACPER: W Dragon Ball Super powróciło wiele, często zapomnianych postaci z poprzednich sezonów. Zacznijmy od Muten Roshiego, który znalazł się w turniejowym składzie. Dostał on wiele czasu antenowego, ale przy tym był również bardzo użyteczny. Pomimo scen humorystycznych, gdzie miał on na celu nas głównie rozbawić, odgrywał ważną rolę w rywalizacji turniejowej. Jego siła, wiedza i doświadczenie były zdecydowanie bardzo przydatne dla całego 7 Wszechświata. Kolejną postacią jest C17. Pojawił się on nagle, bez większej zapowiedzi, jednak był to chyba najbardziej znaczący powrót. C17 niezwykle pomógł całemu Wszechświatowi i grał jedną z głównych ról w tej drużynie. Jest bardzo silną postacią, która była zagrożeniem dla wielu podczas zmagań Turnieju Mocy. Dodatkowo – nie da się go nie lubić. Ma świetny charakter, poczucie humoru i potrafi poświęcić swoje dobro dla innych. Powrócił również Yajirobe, choć jego rola nie była już tak znacząca (Robert: do serii trafił również Grześ, który kojarzony był raczej z fillerowymi scenami Dragon Ball Z).
1. Vegeta przez większość czasu silniejszy od Goku
ROBERT: Fani Goku pewnie mnie zjedzą, ale musiałem to dać, gdyż książę wszystkich Saiyan powrócił w chwale. Seria Super ewidentnie poświęcona była jemu. Dominacja nad Uniwersum 6 podczas pierwszego turnieju, zaskoczenie Jirena, czy eliminacja Boga Zniszczenia Toppo są tego najlepszym przykładem. Vegeta zaliczył znaczny rozwój od czasów butnego wojownika, jakim był w czasach jego debiutu. Jest lepszym ojcem od Goku i znajduje bardziej znaczące motywy do rozwoju swej siły. Role się poniekąd odwróciły, bo to Vegeta jest teraz tym, który walczy za swoich bliskich, a Goku chce być coraz silniejszy dla własnej satysfakcji. Oczywiście książę dalej jest chorobliwie dumny i uważa Saiyan za najlepszą rasę, ale za to go lubimy, czyż nie? Pozwólcie, że na koniec posłużę się pewnym obrazkiem znalezionym na necie: (klik)
I to już niestety koniec. Na przestrzeni dwóch tekstów wymieniliśmy wam zarówno dziesięć wad, jak i zalet Dragon Ball Super. W mojej opinii nie da się jednoznacznie ocenić tego tytułu, gdyż jak sami widzicie, posiada on zarówno sporo elementów dobrych, ale również i drugie tyle słabych. Choć sam raczej będę cieplej wspominać oryginał i serię Z, to mimo wszystko niemalże w każdym tygodniu z zapałem wyczekiwałem na niedzielę i kolejne odcinki przygód Goku i przyjaciół. A teraz? Pozostaje nam czekać do grudnia i przekonać się, jak wypadnie kolejna kinówka!