Kiedy po raz pierwszy informowaliśmy o Beat Cop – pomyślałem, że muszę koniecznie w tę produkcję zagrać. Połączenie tzw. „zarządzania czasem” (time management) oraz przygodówki – to musi wypalić. Na razie, choć to do dyspozycji miałem jedynie godzinne demo, mogę jasno powiedzieć, że nie mogę się już doczekać na kolejne godziny spędzone z Beat Cop.
Nasz bohater, a jest nim Jack Kelly, nie ma w życiu łatwo. Jako detektyw został wrobiony w morderstwo i odwrócili się od niego wszyscy, którzy tylko mogli się odwrócić. Swój powrót do normalności zaczyna od bycia zwykłym policjantem. Ma jednak na swojej drodze kilka kłód rzuconych pod nogi, a przecież należałoby dowiedzieć się prawdy na temat tego morderstwa.
Gracz ma 3 tygodnie na to, żeby rozwiązać historię, która spotkała naszego protagonistę. Niestety, nie to jest przecież naszym zadaniem jako policjanta. Kelly trafia na jedną z ulic i codziennie dostaje od swojego przełożonego, którego nie darzy zbyt wielką sympatią, konkretne cele do spełnienia. Kelly rusza więc od 8:00 do pracy, by…wypisywać mandaty. Jest trochę tych przewinień – a to kierowcy zapominają, że na pewnych miejscach się nie parkuje, czasem za długo postoją na parkingu lub też mają zbyt zużyte opony. Po wypisaniu mandatu możemy też kazać odholować wóz, choć czasem warto ponegocjować z właścicielem samochodu. Z różnych przyczyn właściwie. Mając na uwadze to, że Kelly musi płacić alimenty żonie to szybka kasa z pewnością się przyda. Czasem też bywa, że bryka należy do gangstera, a z nimi nie warto zadzierać. Tutaj też wychodzi duży plus Beat Cop, czyli ciągłe podejmowanie decyzji. Autorzy gry chwalą się, że relacje Jacka będą miały wpływ na losy bohatera w trakcie gry, jak i przy jej zakończeniu. Na razie jeszcze nie byłem w stanie tego do końca sprawdzić, wszak demo zawierało tylko kilka dni, ale już zauważyłem, różne „paski” przy każdej ze stron. Dobry i twardy glina będzie oczywiście punktował przy przełożonym, ale utrzymywanie dobrych stosunków z gangami wcale nie musi być złym wyborem.
Ulica tętni życiem, więc nie zabraknie też nagłych zgłoszeń – bywa, że przyjdzie mała dziewczynka i poprosi o pomoc, a to ktoś kogoś okradł i trzeba gościa zakuć w kajdanki. Takich sytuacji wytrącających nas od wypisywania mandatów jest całkiem sporo. Autorzy mają też pomysły na misje – w jednym z dni musimy uważać na pewnego rosyjskiego towarzysza. Gość chodzi sobie po różnych lokalach, a my mamy dbać o to by włos mu z głowy nie spadł. Tutaj też należy wspomnieć o humorze, którego w Beat Cop nie brakuje. Może nie każdemu przypadnie do gustu, ale jak dla mnie jest całkiem ok – więcej z pewnością powiem po ograniu pełnej wersji. Da się też zauważyć, że autorzy nieraz puszczają oczko do graczy – np. w nazwach sklepów, co zresztą możecie zobaczyć na screenach. Do tych sklepów Kelly nie raz będzie chodził, a zwłaszcza do pizzerii lub do hot dog cartów, gdyż stamina szybko spada.
Niezła jest oprawa graficzna – pixel art lubię i tutaj w Beat Cop też się dobrze sprawdza. Zauważalna jest dbałość o szczegóły – o całe tło, czyli ulicę na której Kelly odbywa służbę. To zdecydowanie pomaga w zapamiętywaniu lokacji i szybszym poruszaniu się po niej.
Obecnie Beat Cop przekonał mnie, że warto będzie siąść do niego po premierze. Co więcej, przekonał mnie również do tego, żeby…i Was przekonać. Gra nie będzie wcale taka droga, możecie już teraz zakupić ją w przedsprzedaży i moim skromnym zdaniem się nie zawiedziecie.