A Way Out – recenzja

A Way Out
A Way Out

A Way Out to jeden z tych tytułów, na które się czeka. Nie dlatego, że jest to murowany kandydat na hit, ale z czystej ciekawości. Na targach E3 w 2017 roku była to według mnie jedna z najbardziej interesujących zapowiedzi podczas prezentacji Electronic Arts. Kooperacyjna ucieczka z więzienia dla dwóch graczy rozgrywana na podzielonym ekranie – brzmi oryginalnie, prawda? Ale od oryginalnego i ciekawego konceptu do udanego produktu, wiedzie daleka droga. Czy twórcy ze szwedzkiego studia Hazelight przebyli ją bez potknięć? Dowiecie się z poniższej recenzji.

A Way Out to teoretycznie debiutancki projekt Szwedów. Piszę teoretycznie, gdyż twórcy ci tworzyli ekipę pracującą wspólnie ze studiem Starbreeze AB nad Brothers: A Tale of Two Sons. Jeśli ktoś nie kojarzy, to informuję, że jest to świetny tytuł, który od swojej premiery w 2013 roku na PC oraz konsolach PlayStation 3 i Xbox 360, został kolejno wydany na urządzeniach mobilnych i konsolach obecnej generacji. Do kolekcji brakuje tylko Switcha, ale to pewnie tylko kwestia czasu. Co istotne, Brothers również opierało się na współpracy dwóch postaci, ale w nieco odmiennej formie. Grę można było ukończyć samemu, a w przypadku A Way Out, towarzysz jest niezbędny.

A Way Out recenzja
A Way Out recenzja

Głównymi bohaterami gry są dwaj więźniowie Vincent i Leo, którzy po zorientowaniu się, że łączy ich chęć ucieczki oraz ten sam wróg,  postanawiają sobie pomóc i wspólnie uciec z więzienia. Jak się szybko okazuje, samo wydostanie się z zakładu penitencjarnego to pikuś, w porównaniu do bycia zbiegiem poszukiwanym przez policję. W zasadzie, trudno zdradzić coś więcej, nie psując jednocześnie przyjemności z odkrywania historii, gdyż to własnie ona jest w A Way Out najważniejsza. Najważniejsza, choć to niestety nie oznacza, że stoi na bardzo wysokim poziomie. Twórcy mieli całkiem niezły pomysł na fabułę, którą starali się naszpikować sporą dawką ładunku emocjonalnego, ale ostatecznie nie wiedzieli jak ją dobrze zakończyć. Pomimo wielu drętwych dialogów budowanie więzi między bohaterami oraz odkrywanie ich wrażliwej natury, wyszło twórcom całkiem nieźle, jednak spory niesmak pozostawił mi zaserwowany pod koniec gry twist fabularny rodem z filmów sensacyjnych klasy B. Nie wątpię, że takie rozwiązanie mogło komuś przypaść do gustu, ja jednak spodziewałem się po Szwedach odrobinę więcej. Sytuacji nie ratują również nie do końca przemyślane rozwiązania gameplayowe, które momentami psują klimat. Same postacie są dość stereotypowe, a zarówno w warstwie wizualnej jak i fabularnej można w grze dostrzec wiele klisz, z chociażby tak kultowych produkcji filmowych jak Skazani na Shawshank czy Człowiek z blizną. Jednak mimo wszystko gra wciąga i nawet przez myśl nie przychodzi nam, by porzucić zabawę przed jej ukończeniem. Duża w tym zasługa różnorodnej rozgrywki i złudzeniu, że podejmowane przez nas decyzje mają na nią wpływ. Ostatecznie jednak okazuje się, że wybory nie mają żadnego wpływu na przebieg historii. Owszem, twórcy przygotowali dwa zakończeniaale o tym, które uaktywnimy decydują ostanie fragmenty gry. I co zabawne, nie chodzi tu o jakąś trudną moralną decyzję, tylko o wytrzymałość palca… Zrozumiecie jak zagracie.

A Way Out 20180321233519

Jednak to nie historia była tym, co przykuło moją uwagę po pierwszej prezentacji A Way Out. W zalewie podobnych do siebie gier, produkcja studia Hazelight miała wnieść powiew świeżości w duszne od tytułów typu Battle Royale i mikropłatnościowych afer środowisko. A Way Out oferuje nam prawdziwy miks gatunków i mechanik, ale to co jako pierwsze rzuciło się w oczy, to możliwość sieciowej kooperacji na podzielonym ekranie. Twórcy zdecydowali się też na śmiały ruch i w dobie, kiedy wszystkie firmy nastawiają się na łatwy zysk, Szwedzi dają graczom coś za darmo. A Way Out działa wyłącznie w kooperacji dla dwóch graczy, ale wystarczy, że grę będzie posiadał tylko jeden, a drugi skorzysta z zaproszenia do rozgrywki. Świetne rozwiązanie. Zresztą niewiele mamy produkcji, które w tak oryginalny i realistyczny sposób wykorzystują dobrodziejstwo współpracy. Gdy jeden z więźniów kombinuje coś w swojej celi, drugi obserwuje sytuację i ostrzega o zbliżającym się strażniku. Etap więzienny jest według mnie najmocniejszym fragmentem gry. Mamy wówczas do wykonania kilka prostych zagadek logicznych, w których współpraca i komunikacja z drugim graczem jest niezbędna. Po opuszczenia zakładu penitencjarnego rozpoczyna się festiwal różnych mechanik. Są fragmenty skradankowe, zręcznościowe ucieczki: autem, motorówką, motocyklem, banalne bójki zrealizowane w systemie Quick time event ograniczone do wciskania dwóch przycisków, a na koniec otrzymujemy bardzo przeciętną strzelankę. Rozumiem, że twórcy pragnęli dać graczom moc doznań. I po części im to wyszło, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że zapychając grę gatunkowym miksem, stworzyli produkcję tak przeciętną, jak jakość wykonania każdego z wykorzystanych elementów rozgrywki.  Jednak pomimo całego gameplayowego bogactwa, przejście gry zajmuje zaledwie 6 godzin, a poziom trudności jest tak niski, że każda kolejna mechanika i atrakcja dostępna w grze, nie zostawia w naszej pamięci trwałego śladu. W tym wypadku, więcej niekoniecznie znaczy lepiej.

A Way Out 20180323004721

Pod względem projektu lokacji, nie mam A Way Out nic do zarzucenia. Więzienie, plac budowy, szpital i wiele innych miejsc, które zwiedzimy podczas wędrówki Vinceta i Leo, są stworzone z dbałością o szczegóły. Lokacje czasami aż się proszą by były bardziej otwarte, choć z drugiej strony, nawet gdy odnajdziemy jakiś dodatkowy korytarz, prowadzi on zazwyczaj w ślepą uliczkę lub pozwala się rozerwać biorąc udział w jednej z licznych minigier. Szkoda, że po wzięciu udziału w kilku pierwszych, tracimy ochotę na resztę, gdyż po prostu nic z nich nie wynika. Ale nie ukrywam, że dla ciekawskich są one jedynym czynnikiem motywującym do zwiedzania, gdyż rozgrywka jest do bólu liniowa i oskryptowana, a do celu wiedzie jedna słuszna droga – przed siebie.

A Way Out 20180321235806

Choć zdążyłem już usłyszeć kilka krytycznych uwag na temat oprawy graficznej, to według mnie jest ona jedną z najmocniejszych stron A Way Out. Warto pamiętać, że to nie jest tytuł AAA, a patrząc na rozmach z jakim został wykonany, takiej warstwy wizualnej nie powstydziłoby się wiele wysokobudżetowych produkcji. Drugim najmocniejszym aspektem gry jest niedoceniana obecnie rozgrywka na podzielonym ekranie. Choć i tu można dostrzec kilka mankamentów. Zdarza się, że istotne kwestie dialogowe są zagłuszane przez nic nieznaczącą  rozmowę prowadzoną przez drugiego gracza. Sytuacja się też komplikuje, gdy nie znamy angielskiego. Gra owszem posiada polskie napisy, ale w przypadku rozmowy bohaterów, odpowiednia kwestia pojawia się tylko po stronie postaci, która ją wypowiada. Choć być może czepiam się na wyrost, gdyż dialogi są tak proste, że, by je zrozumieć, wystarczy elementarna znajomość języka.

A Way Out 20180322235113

A Way Out recenzja – podsumowanie

Tak trochę ponarzekałem na A Way Out i zapomniałem dodać, że jest to w sumie niezła gra. Ekipa z Hazelight wykazała się nie lada kreatywnością oraz wszechstronnością i stworzyła produkcję, która wykracza poza dzisiejsze trendy. To dobrze, że ktoś chce jeszcze eksperymentować, a nie jedynie tworzyć gry na wzór tych aktualnie najpopularniejszych. Bez wątpienia, można się przy A Way Out świetnie bawić i miło spędzić jeden lub dwa wieczory, ale szkoda, że twórcy nie postarali się o bardziej wymagającą rozgrywkę i ambitniejszą fabułę. Choć nie brakuje w niej momentów, które potrafią wzruszyć i zmusić do refleksji, z czasem zostajemy porwani w wir akcji, który burzy emocjonalny fundament produkcji. Fabuła się rozmywa i otrzymujemy jedynie oklepaną historię rodem z filmów sensacyjnych. Ale kto wie, być może było to świadome działanie twórców. Gra musi się sprzedać, gdyż jeśli tego typu nowatorskie projekty nie będą przynosiły odpowiednich profitów, to w przyszłości zabraknie odważnych do ich realizacji. Mam nadzieję, że A Way Out to zwiastun powrotu do kreatywnego i oryginalnego podejścia do tworzenia gier.

Grę dostarczył wydawca Electronic Arts Polska

Plusy
  • Świetny zamysł na sieciową kooperację dla dwóch graczy
  • Niezła oprawa
  • Różnorodny gameplay
Minusy
  • ale wszystko można było zrobić lepiej
  • Nie stanowi wyzwania
  • Zmarnowany potencjał na świetną historię
  • Drobne błędy
6.5
Ocenił Kamil Kościelniak
Recenzja PlayStation 4

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z konsoli PlayStation 4

Recenzje gier OpenCritic