TOP 10: Najlepsze gry na podstawie anime

Top 10 Gry Na Podstawie Anime
Top 10 Gry Na Podstawie Anime

W środowisku graczy przyjęło się przekonanie, że gry, które są adaptacjami innych mediów, zwłaszcza tych filmowych, zwykle zawodzą. Dosłownie na palcach jednej ręki można wymienić dobre produkcje na podstawie filmów. Czy na pewno? Gdyby chodziło o kinematografię aktorską, jak najbardziej. Ale nie zapominajmy o filmach animowanych! Mieliśmy przecież wiele udanych produkcji na podstawie kreskówek. Żeby daleko nie szukać, tych od Disneya. Jeszcze większym wyjątkiem są tu kreskówki japońskie. Bądź, jak ktoś woli i nie zamierza mnie jeszcze zabić, anime.

Jako redakcyjna ekipa od anime, wraz z Kacprem sięgnęliśmy w czeluście naszych umysłów, by wspólnie wybrać najlepsze gry oparte o japońską twórczość. Nie znajdziecie tu jednak Persony lub Pokemonów. Chodzi nam o te tytuły, które najpierw miały odzwierciedlenie w innym medium, a dopiero potem przeniosły się na łamy gier wideo. Nie był to łatwy wybór, bo gier opartych o anime jest mnóstwo, ale wspólnymi siłami udało nam się wybrać dziesiątkę najlepszych tytułów.

9. .hack//G.U. Last Recode

KACPER: .hack//G.U. Last Recode to kolekcja zawierająca trylogię .hack//G.U., która wcześniej ukazała się jedynie na konsoli PlayStation 2. CyberConnect2, bo właśnie to studio odpowiedzialne jest za tę produkcję, przeniosło na konsole jedno z najbardziej niedocenianych – przynajmniej w Polsce – anime. Kto kiedykolwiek interesował się tematem „chińskich bajek” z pewnością miał styczność ze Sword Art Online, które wzbudza wręcz skrajne emocje wśród fanów – my z Robertem sami zresztą mamy do tej serii mocno ambiwalentne podejście. Rzucam ten tytuł nie bez przyczyny, bowiem .hack w moim mniemaniu to dużo lepsza, pod każdym względem, odsłona SAO. W produkcji wcielimy się w Haseo, bohatera, którego przyjaciółka została zabita w wirtualnym świecie przez innego gracza i w konsekwencji w prawdziwym świecie zapadła w śpiączkę. Naszym zadaniem będzie dowiedzenie się, co sprawia, że śmierć w wirtualnym świecie w takim stopniu przekłada się na świat prawdziwy oraz oczywiście dokonanie zemsty na oprawcy kobiety. Łącząc tę wyjątkowo wciągającą fabułę z wyśmienitą jRPG-ową rozgrywką, dostajemy produkcję niemalże kompletną. .hack//G.U. Last Recode zwyczajnie w tym zestawieniu nie mogło zabraknąć.

(.hack to marka transmedialna, w której anime przeplata się z grami i oba te media wzajemnie na siebie wpływają. Dlatego też zdecydowaliśmy się ją tu umieścić)

8. Fist of the North Star: Lost Paradise

ROBERT: You wa shock! Tymi słowami rozpoczyna się ikoniczny rockowy opening Hokuto no Ken. Ewentualnie, Fist of the Nort Star. Serii osadzonej w klimatach postapo silnie zmieszanych ze sztukami walki. I teraz sprawdźmy, czy ktoś z czytających ją zna. Jeśli tak, niech da znać w komentarzu tu lub na naszych socialach. Albo odpowie sobie w duchu. Pomimo, że generalnie na Zachodzie mało kto o Hokuto no Ken słyszał, to jedna z najbardziej dochodowych marek na świecie. Serio, w zestawieniu jest tuż nad Jamesem Bondem, którego zna każdy. Zyskała szerszą popularność jedynie z serii memów You’re already dead, a szkoda, bo to fenomenalna seria, która jak mało która wpłynęła na gatunek shounenów. Bez niej nie istniałoby np. popularne dziś JoJo’s Bizzare Adventure. Bohater, Kenshiro, to taka krzyżówka Mad Maxa, Bruce’a Lee i Sylvestra Stallone, który potrafi zabijać bandytów jednym palcem, sprawiając, że wybuchają im głowy. To seria przepełniona testosteronem i pozytywnym kiczem starego anime. A Lost Paradise? Cóż, Lost Paradise to Yakuza, tyle że w świecie serialu! Dosłownie, odpowiadają za nią ci sami twórcy. Jeśli więc pokochałeś formułę rozgrywki gier o Kazumie Kiryu, koniecznie musisz sprawdzić Lost Paradise.

7. One Piece: Pirate Warriors 4

ROBERT: Pewnym trendem wśród adaptowania anime na gry jest owijanie ich w formę musou, czyli cyklu Dynasty Warriors. Takich slasherów w otoczce gier strategicznych, którymi musou w sumie nie są. Głównym ich celem jest wybijanie całych armii wrogów przy nieskomplikowanej mechanice. Swoje spin-offy musou otrzymały np. inne odsłony wspomnianego wcześniej Fist of the North Star, czy Berserk. Sądzę, że z samych tego typu gier dałoby się pokaźny ranking ułożyć, ale na ten moment wybraliśmy jedną z najlepszych tego typu produkcji – One Piece: Pirate Warriors. Wydana w poprzednim roku czwarta odsłona podcyklu to właściwie więcej tego samego plus kilka zmian w postaciach i mechanice. To odtworzenie w bardzo uproszczonej, interaktywnej formie fabuły znanej z wciąż trwającego tasiemcowego cyklu. Doprawione zręcznościową rozgrywką, w której na drodze do celu przebijamy się przez tabuny wrogów. Warto zaznaczyć, że One Piece stara się miejscami odchodzić od tradycji musou, oferując chyba najbardziej dynamiczną rozgrywkę ze wszystkich. Niezależnie od tego, czy jesteście fanatykami Warriors, czy to wasz pierwszy kontakt z gatunkiem musou, One Piece powinien zapewnić wam przyjemne godziny zabawy.

6. Dragon Ball Xenoverse 2

KACPER: Dragom Ball Xenoverse 2 jest wyjątkowo udanym sequelem. Produkcja kontynuuje formę poprzedniczki – w Xenoverse tworzymy własną postać, która bierze udział w wyjątkowej fabule, łączącej motywy wszystkich sezonów anime (oryginalnej serii, niesamowicie popularnego i najbardziej uwielbianego przez fanów Z, solidnego GT czy najnowszego Super). Co za tym idzie? Podczas rozgrywki będziemy bezpośrednimi świadkami najważniejszych dla uniwersum Smoczych Kul wydarzeń, a także spotkamy najbardziej rozpoznawalnych i kultowych już bohaterów. Xenoverse 2 może pochwalić się wyśmienitym systemem walki, wykorzystującym kultowe ataki i moce z mangi. Dla każdego fana serii jest to pozycja bez dwóch zdań obowiązkowa – to nie tylko naprawdę dobra gra, ale i produkcja, która zapewni przepiękną nostalgiczną podróż. Nie powiecie mi, że wewnątrz nie tęsknicie za „Tronkiem” z francuskim dubbingiem na RTL 7.

5. Dragon Ball Advanced Adventure

https://www.youtube.com/watch?v=yAN7sz8vPAE

ROBERT: Może to kogoś zaskoczy, ale gry na podstawie anime znalazły swoje przytulne miejsce na przenośnych konsolach Nintendo. Czasy Game Boya Advance i Nintendo DS przyniosły nam masę naprawdę świetnych tytułów, dla których zabrakłoby miejsca podczas prostego wyliczania na palcach. Z tej rzeszy propozycji zdecydowaliśmy się wybrać jedną, naszym zdaniem, najciekawszą produkcję. Dragon Ball Advanced Adventure to dwuwymiarowa platformówka połączona z chodzoną bijatyką. Z pozoru prosta, ale bardzo grywalna. Dynamiczna, responsywna, zapewniająca wszystko, co powinni mieć najlepsi przedstawiciele gatunku. Tytuł, który może dawać frajdę nie tylko jako adaptacja anime, ale samodzielna produkcja. Wyróżnia ją także to, że nie jest to Dragon Ball Z. To Dragon Ball, czasy, gdy Goku był dzieciakiem-małpą. Pierwsza seria, która wśród growych adaptacji została zepchnięta na boczny tor. Podchodząc do zabawy nie szykujcie się więc na przemiany w Super Saiyanów i obijanie pyska Vegecie. Advanced Adventure, zgodnie z nazwą, stawia na bardziej przygodowy nastrój oryginalnej wyprawy po smocze kule i kończy się podczas pierwszego starcia z Szatanem Serduszko. Polecam! Zagrajcie na jakimś emulatorze, bo warto!

4. Attack on Titan 2

KACPER: Attack on Titan 2 to „więcej i lepiej” niż A.O.T.: Wings of Freedom. Dla tych, co nie są jeszcze jakimś cudem zaznajomieni z dziełem Hajimy Isayamy – Shingeki no Kyojin przenosi nas do świata, w którym większość rasy ludzkiej została wymordowana przez tytanów. Pozostali ludzie zamieszkują w miastach otoczonych ogromnymi murami, aby jakkolwiek bronić się przed bezwzględnymi wielkoludami. Gracz wcieli się w specjalnie wyszkolonych wojowników walczących z tytanami. „Dwójka” skupia się na wydarzeniach z drugiego sezonu serialu. Mechanicznie znacznie usprawnia system poruszania, a ten jest niesamowicie ważny, bowiem naszym głównym narzędziem będzie tak zwany Three Dimensional Maneuver Gear, który pozwoli na błyskawiczne przemieszczanie się we wszystkich kierunkach. Attack on Titan 2 znacznie rozszerza również ilość grywalnych postaci, co z pewnością ucieszy wszystkich fanów anime. Tytuł ten jest tym, czym starało się być Extinction. To produkcja zwyczajnie wybitna, z ciekawą fabułą i miodnym gameplayem, świetnie odzwierciedlającym najbardziej szalone akcje z anime. Będąc całkowicie szczerym, nie spodziewałem się, że można to aż tak dobrze oddać. Chylę czoła przed Omega Force, bowiem studio to naprawdę stanęło na wysokości zadania.

3. Naruto Shippuden: Ultimate Ninja Storm 4

KACPER: Naruto Shippuden: Ultimate Ninja Storm 4 to zwieńczenie historii tytułowego bohatera. Produkcja kontynuuje wątki z poprzednich odsłon serii, przedstawiając znany z anime i mangi finał historii Naturo i jego przyjaciół. W Ultimate Ninja Storm 4 będzie nam dane wziąć udział w czwartej wojnie shinobii, od której wyniku będzie zależeć przyszłość świata. Mechanicznie czwarte Naruto Shippuden nie różni się zbyt wiele od poprzedniczek – ale czy potrzebuje? Czy trójwymiarowa bijatyka z wieloma ciekawymi mechanikami, różnorodnymi arenami oraz najpopularniejszymi bohaterami – niektórymi nawet w kilku formach – potrzebuje jakichkolwiek usprawnień? Nie uważam. To wspaniała kontynuacja z epickimi pojedynkami. A kiedy znudzi Wam się kampania, możecie sięgnąć po tryb multiplayer i rywalizować ze znajomymi lub innymi graczami z całego świata. Jeśli jeszcze nie przekonałem Was do zagrania w Naruto Shippuden: Ultimate Ninja Storm 4, to nie wiem, czy cokolwiek jest w stanie Was do tego skłonić.

2. Dragon Ball Z Budokai Tenkaichi 3

ROBERT: Seria Dragon Ball doczekała się dziesiątek egranizacji. Nic więc dziwnego, że w samym naszym zestawieniu znalazły się aż cztery tytuły mające w nazwie smocze kule. I choć seria wciąż otrzymuje fenomenalne gry, moim zdaniem jej najlepszy okres nastąpił za czasów PlayStation 2 i serii Budokai. Trójwymiarowych bijatyk, które właściwie za każdym razem były prawie tym samym, tylko w lepszej i obszerniejszej formie. Oryginalne Budokai były statycznymi bijatykami, gdy te z dopiskiem Tenkaichi oferowały podczas starć plansze, po których mogliśmy się swobodnie przemieszczać. W kwestii fabuły właściwie za każdym razem otrzymywaliśmy powtarzanie fabuły Zetki (tutaj też filmy i GT), ale magia kryła się w pojedynkach. Przyznam, że mam ogromny sentyment do tej gry. W czasach szkolnych spędziłem mnóstwo godzin na PS2 kumpla, grając z nim w Budokai Tenkaichi. Tona postaci, mechanika, dźwięki, oprawa graficzna. Wszystko tam współgrało, by dostarczyć najlepsze dragonballowe doświadczenie tamtych lat, które broni się świetnie nawet dziś. Aha! Gra miała minigierki podczas loadingów!

1. Osobisty wybór: Saint Seiya Sanctuary Battle

ROBERT: Pewnie nikt się tego nie spodziewał. Gdy spojrzycie na podobne zestawienia anglojęzyczne, ciężko szukać w nich mojego osobistego wyboru. Dlaczego? Bo prawie nikt nie zna serii Saint Seiya! W Ameryce ta marka #nikogo, bo dawno temu nie udało się jej wprowadzić z sukcesem na rynek. Seria jest popularna głównie w swojej ojczystej Japonii i krajach latynoskich. Wejdźcie do komentarzy pod np. muzyką z anime, a poczujecie się, jak w jakimś brazylijskim przyczółku. W Polsce Seiyę pod tytułem Rycerzy Zodiaku znają głównie miłośnicy anime i boomerzy pamiętający czasy Kapitana Tsubasy na Polonii. Więc tak, Saint Seiya Sanctuary Battle to hidden gem. Jeśli macie PS3, koniecznie musicie w to zagrać! To adaptacja jednego z najbardziej ikonicznych arców w historii gatunku podana w wybornej formie potrafiącej bawić się zasadami własnej rozgrywki. Nie sądziłem, że egranizacja anime może być tak błyskotliwie zaprojektowana. Głupio to brzmi, ale to slasher na pięści. Bo niby się bijemy, ale mechanika ma więcej wspólnego ze slasherami, niż bijatykami. Połowa gry to właściwie zróżnicowane walki z bossami, których częstokroć musimy pokonać sposobem, niźli prostym spamowaniem ciosami. Gotowi na wyprawę w celu pokonania papieża, by przywrócić władzę Atenie?

1. Osobisty wybór: Dragon Ball FighterZ

KACPER: Studio Arc System Works i seria Dragon Ball to fuzja doskonała jak Vegito. Ekipa odpowiedzialna między innymi za BlazBlue stworzyła jedną z najlepszych bijatyk osadzonych w uniwersum Smoczych Kul. Rozpoczynając zabawę w FighterZ, składamy swoją trzyosobową drużynę, dzięki czemu podczas starć możemy tworzyć efektowne kombosy i zapierające dech w piersiach ataki specjalne. Dragon Ball FighterZ to miód na moje serduszko mangozjeba – produkcja ta pozwoliła mi zbudować dream team i robić kombinacje, które widziałem za dzieciaka w swoich mokrych snach. FighterZ to bijatyka 2.5D, lecz w żadnym wypadku nie jest to ograniczenie – wręcz przeciwnie! Rozwiązanie to pozwala twórcom na pobawienie się efektami graficznymi i animacjami, które są wręcz fenomenalne i tylko potęgują niesamowicie pozytywne wrażenie podczas zabawy. Rozgrywka jest zatem na najwyższym poziomie, a do tego widząc w grze moich ulubionych bohaterów z mojego ulubionego uniwersum, moje nerdowe serce zostało aresztowane i w pełni należy do Akiry Toriyamy.