No i jest! I wylądował! Fani serii na kontynuację The Bard’s Tale czekać musieli aż 30 lat. Gracze zarywający nocki przy Amigach, Commadore czy innych reliktach przeszłości nie szczędzili grosza podczas crowfundingowej zbiórki rozpoczętej w 2015 roku. inXile obiecywało wiele. Powrót do korzeni, lecz w zupełnie nowej odsłonie, pełnej nowoczesnych rozwiązań i mechanik. Oczekiwania wielu graczy, w tym także moje, były naprawdę wysokie. The The Bard’s Tale IV: Barrows Deep miało powalczyć o tytuł najlepszego RPG roku i tchnąć nową jakość w nieco już wymierający gatunek dungeon crawlerów. Kilka nietrafionych dat premiery, ponad 3 lata w produkcji i w końcu udało się powrócić do Skara Brae. Czy jest to jednak powrót na jaki zasługiwali nasi bohaterowie?
W wehikule czasu
Bez owijania w bawełnę przyznam, że moja próba zapoznania się z poprzednimi częściami serii spełzła na szybkim alt + F4. Piętno odciśnięte przez czas okazało się murem nie do przeskoczenia. Zabrakło cierpliwości. O The Bard’s Tale zawsze się jednak mówiło, a legenda tej serii była obecna w growym półświatku. Miałem nadzieję, że „czwórka” rozpocznie drugie życie serii, tym samym dając się bliżej poznać kilku nowym generacjom graczy. Akcja The Bard’s Tale IV: Barrows Deep dzieje się ponad 100 lat po zniszczeniu Skara Brae, miasta znanego z poprzednich części. Pradawne zło odżywa na nowo, jeszcze raz stając się zagrożeniem dla świata. Grupa bohaterów, którym będziemy przewodzić postara się temu zapobiec. W działaniu przeszkadzać im będzie fakt, że nieludzie, jak i osoby o talencie magicznym stały się ofiarami bezwzględnego prześladowania. Na swojej drodze spotkamy postacie i nazwy, z których rozpoznaniem miłośnicy serii nie powinni mieć problemu. Nieznajomość poprzednich części nie stanowi jednak żadnego problemu. Fabuła przedstawiona została w taki sposób, że brak wiedzy o wydarzeniach z przeszłości nie spowoduje żadnych luk. Z drugiej strony fani mogą być trochę rozczarowani, gdyż na ich miejscu spodziewałbym się głębszych powiązań z historią. No i co tu dużo mówić, mając do dyspozycji dzisiejszą technologię oczekiwałem znacznie bogatszej warstwy fabularnej.
Co tak skromnie?
Niestety The Bard’s Tale IV: Barrows Deep w zbyt wielu aspektach sprawia wrażenie gry okrojonej i uproszczonej. Wydarzeniom fabularnym przyglądamy się biernie, co sprowadza się to przeklikiwania wszystkich dostępnych linijek. Dialogi są krótkie, ubogie w tekst i obdarte z klimatu. To samo dotyczy napotkanych postaci. Naprawdę ciężko o charyzmatyczne charaktery – nie wliczając niepoczytalnego farmera i podążającego za nami krok w krok bywalca tawern, zapewniającego o posiadaniu niewidzialnego smoka. Nasze aktywności w głównym wątku sprowadzają się do podążania od lokacji do lokacji ze stricte wyznaczonym celem. Zdecydowanie za mało tutaj swobody. W kwestii tła fabularnego gra od inXile jest zbyt szarobura. Brakuje również efektowności, mistyczności, charakteru czy czegokolwiek, co dodałoby grze kopa. Byłem tym zaskoczony, bo jednym ze znaków jakości jest nazwisko Briana Fargo.
Jak nie mieczem to pieśnią
Mając na uwadze tytuł gry, podczas tworzenia bohatera zdecydowałem się zagrać bardem, ale oprócz wędrownego śpiewaka w szeregach naszej drużyny możemy mieć wojowników, łotrzyków lub adeptów magii. Zaimplementowane cztery rasy różnią się umiejętnością specjalną, która charakteryzuje je bardzo jednoznacznie pod względem przeznaczonej dla niej klasy. Początkowa ekipa składa się z czterech członków, a w dalszej części powiększy się o kolejnych dwóch. Kamratów możemy stworzyć lub przyłączyć napotkanych po drodze bohaterów. Brzmi skromnie? No i niestety tak jest. Dotyczy to także drzewek umiejętności, które pomimo tego, że wyglądają na rozbudowane, to niestety nie oferują zbyt wiele. Dzieje się tak dlatego, że cała otoczka naszych bohaterów, czyli umiejętności, ekwipunek i statystyki, została potraktowana po macoszemu. Brak mikrozarządzania, kalkulowania i szczegółowego porównywania. Muszę przyznać, że nie jest to system godny tytułu aspirującego do postrzegania jako rozbudowanego RPG-a, co szybko znajduje odzwierciedlenie podczas toczonych pojedynków.
Twarzą w twarz
System walki na jaki zdecydowało się inXile okazał się w praktyce sporym zaskoczeniem. Przywykłem do tego, że w turówkach zawsze staram się wyciągnąć ze swojej drużyny sto procent możliwości, a tutaj miałem z tym problem. Podczas każdej tury mamy do wykonania określoną ilość ruchów przypadających na całą drużynę. Początkowo są to tylko cztery punkty, a niektóre ataki kosztują aż dwa. Przy tak skromnym polu manewru naprawdę ciężko jest zaangażować w sprawny sposób całą ekipę. Zdarzały mi się walki, w których całość dostępnych punktów wykorzystywana była wyłącznie przez jednego bohatera. Łotrzyk okazał się tak dobrym wymiataczem, że reszta załogi wyłącznie biernie przyglądała się jego akcjom. Co do opracowanego systemu walki mam mieszane uczucia. Kilka razy zdarzyło mi się wykonać satysfakcjonującą kombinację, lecz zbyt często łapałem się na tym, że część drużyny to po prostu obrywające po głowie słupy. Na szczęście pod tym względem The Bard’s Tale IV: Barrows Deep nie jest nad wyraz wymagające i nawet jak powinie nam się noga, to nauczeni doświadczeniem poradzimy sobie przy drugim podejściu. Sporadycznie trafiali się wrogowie wymagający zastosowania specjalnej taktyki. Kompletnie nie sprawdził się też system pozwalający na zaskoczenie wrogów i otrzymanie pierwszeństwa w walce. Wystarczy biec w stronę przeciwników, nie bawiąc się w żadne podchody i bez problemu ich „zaskoczymy”.
Główkowanie po godzinach
Świat The Bard’s Tale IV: Barrows Deep pełen jest wszelakiego rodzaju zagadek, łamigłówek i tajemnic. Większość opiera się na klasycznych puzzlach, gdzie pomyślne rozwiązanie gwarantuje nam postęp w fabule. Do gustu przypadła mi mechanika, dzięki której odblokowujemy dodatkowe właściwości legendarnych broni. By to zrobić czasem będziemy musieli rozwiązać zagadkę, zabić tą bronią określony rodzaj przeciwnika lub położyć broń na odpowiednim ołtarzu. Ciekawy pomysł, zapewniający lekką odskocznię od głównego nurtu gry. Niestety, w tak pełnej błędów produkcji gracz nieradzący sobie z rozwiązaniem łamigłówki, zawsze będzie się zastanawiał po czyjej stronie leży błąd.
To co jeszcze poszło nie tak?
Ogrywając The Bard’s Tale IV: Barrows Deep ciężko pozbyć się wrażenia, że gra powstawała w jakimś szalonym pośpiechu. Wersja testowa była pełna błędów, a twórcy obiecywali premierową łątkę, wykluczającą większość z nich. Tak się niestety nie stało. Bardzie opowieści są pełne błędów i bugów najróżniejszej maści. Od niedziałających umiejętności, przez wysypywanie się gry, aż po błędy uniemożliwiające jej ukończenie. Twórcy obiecują kolejne patche i poprawki, ale póki co jest raczej słabo. Dotyczy to także optymalizacji. Ciężko o stałą liczbę klatek, a gra potrafi płatać figle nawet na przyzwoitym sprzęcie. We znaki dają się długie czasy wczytywania. Pomóc w tym może korzystanie z dysku SSD, ale i tak potrwa to zdecydowanie dłużej niż powinno . Jeśli nastawiacie się nad polską wersję językową, to bądźcie gotowi na najrozmaitsze smaczki. Tłumaczenie jest fatalne, a w niektórych momentach ciężko oprzeć się wrażeniu, że palce maczał przy tym dobrze znany wszystkim wujek Google. Gdy przesuwała się data premiery, miałem nadzieję, że to tylko dlatego, że twórcy chcą doszlifować każdy aspekt gry. Niestety, przed The Bard’s Tale IV wciąż długa droga, by stać się chociażby grą stabilną.
Oprawa audiowizualna
Spoglądając na The Bard’s Tale IV: Barrows Deep można mieć wrażenie, że ta gra najlepsze lata ma już za sobą. Nikt nie spodziewał się tutaj graficznej rewolucji, ale w połączeniu ze słabą optymalizacją ciężko usprawiedliwiać twórców. Gra ma swoje dobre momenty i może się podobać. Niestety jest ich znacznie mniej, niż tych, w których oprawą wizualną będziemy rozczarowani. Zdecydowanie najgorzej prezentują się lokacje początkowe, czyli okolice Skara Brae. Kuleją także modele i animacje postaci. Patrząc jednak na wszystko przez pryzmat gatunku i pamiętając, że nie jest to produkcja rzędu AAA, ciężko uznać to za większy minus. Niestety problem uwydatnia się wtedy, gdy mechanika czy fabuła gry nie do końca wyrównują balast. Dobrze wykonany voice acting oraz świetna oprawa dźwiękowa nieco nadrabiają i nadają produkcji dodatkowego klimatu.
The Bard’s Tale IV: Barrows Deep – podsumowanie
Przez kilka najbliższych tygodni inXile musi zarwać kilka nocek i zatrzeć niefortunne pierwsze wrażenie. Gdy uda się pozbyć atakujących z każdej strony błędów i niedociągnięć, niewątpliwe gra powinna zrobić się przyjemniejsza w odbiorze. Z nieco ubogą zawartością nie uda się już wiele zrobić, ale The Bard’s Tale IV: Barrows Deep to ciągle przyzwoita gra, która potrafi przykuć do monitora. Nie ma raczej szans, by zapisała się na kartach historii gamingu, tak jak zrobiły to poprzednie części serii, ale mam nadzieję, że nowa odsłona nie jest jej ostatnim rozdziałem.