Coraz częściej rynek gier zapełniany jest powrotami starych marek. Nie tylko licznymi remasterami starszych tytułów, ale również nowymi odsłonami zakurzonych serii. Na powrót V-Rally musieliśmy czekać aż szesnaście lat. Za pierwsze trzy odsłony odpowiadało legendarne, ale nieistniejące już studio Eden Games, od których prawa do marki przejął Kylotonn, znany ostatnio przede wszystkim z innej rajdowej serii, czyli trzech ostatnich odsłon WRC. Fani odcinkowych rajdów i taplania się w błocie mają więc kolejny warty uwagi tytuł, który jest jednak krokiem w tył od tego, co zaprezentowali w siódmej części WRC.
V-Rally 4 oferuje pięć różnych dyscyplin. W Rajdzie pokonujemy kolejne odcinki trasy, gdzie musimy zaliczyć lepszy czas niż nasi rywale. Nie różni się to w żaden sposób od tego, co znamy z WRC. Po przejechaniu kolejnych odcinków, dostajemy informacje o naszym czasie, oraz ile mamy zysku lub straty czasowej względem rywala z najlepszym czasem. W tych zawodach, jako jedynych, towarzyszy nam pilot, który informuje nas o zakrętach i przeszkodach na trasie. Niestety polski wydawca, pomimo przygotowania rodzimej wersji, nie pokusił się o zdubbingowanie pilota, przez co osoby niezaznajomione z oryginalnymi komendami, będą zmuszone do ciągłego zerkania na obrazkowe informacje o zakrętach, które regularnie pojawiają się na samej górze ekranu. Kolejną konkurencją jest V-Rally Cross, który jest zwykłym wyścigiem po torach, zarówno asfaltowych jak i szutrowych, gdzie ścigamy się z innymi kierowcami. Tory są krótkie, ale w każdym z nich czeka nas wyścig z sześcioma okrążeniami. Po cztery okrążenia na każdej trasie przejdziemy w Wyścigu Buggy, gdzie zasiądziemy za sterami pojazdów typu buggy, pokonując trasy pełne wybojów, błota i różnych wyskoczni.
O wiele ciekawiej prezentują się dwie ostatnie konkurencje. Wyścig na szczyt to zawody podobne do Rajdów, z tą różnicą, że trasy zazwyczaj są długie, a naszym zadaniem jest wjechanie pod górę, lub zjechanie z niej. Trasy są ciasne, z gęsto rozsianymi zakrętami, z których bardzo łatwo wylecieć i stracić cenne sekundy. Ostatnimi zawodami jest Ekstremalna gymkhana, gdzie czeka na nas specjalnie przygotowana trasa pełna zakrętów, którą najlepiej pokonać driftując. Choć są to zawody z wyznaczonym odgórnie czasem do pokonania, to mamy do czynienia z okrążeniami, a nie jedną, długą trasą.
Każdy typ zawodów wymaga kupna zupełnie innego samochodu. Nie możemy więc nabyć samochodu do Rajdów i przemienić go, aby nadawał się do Wyścigu na szczyt. Oznacza to, że początkowo czeka nas żmudne powtarzanie zawodów tej samej kategorii, zanim uzbieramy wystarczającą ilość gotówki, na zakup samochodu z kolejnej kategorii. Ekonomia to zresztą bardzo ważny element gry, który niestety został oparty na grindzie. Rozpoczynając grę mamy do dyspozycji skromny zespół złożony ze sztabu badawczego, mechaników oraz agenta. Maksymalnie możemy mieć w swoim zespole do czterech inżynierów i mechaników, oraz tylko jednego agenta, który daje nam różne bonusy, jak zakup tańszych części ulepszających nasze pojazdy, mniejsze wpisowe w wyższej klasie zawodów, czy większa liczba konkurencji konkretnego typu. Mechanicy natomiast zajmują się naprawianiem naszego samochodu po każdym wyścigu czy rajdzie. Niestety nie możemy zrezygnować z naprawy pojazdu i po każdych zawodach automatycznie odciągane są koszty naprawy z naszego konta. Jedynym wyjątkiem są zawody drugiego lub trzeciego poziomu oraz mistrzostwa, które składają się z więcej niż jednego wyścigu, między którymi sami możemy decydować o naprawie konkretnych części pojazdu.
Najwięcej korzyści dają jednak inżynierowie, którzy pracują w pocie czoła nad ulepszeniami naszych czterokołowych machin. Każdy pojazd ma kilka ulepszeń, w tym możemy podrasować silnik, skrzynie biegów, opony czy karoserię. Każde ulepszenie wymaga czasu, zanim go odblokujemy, a część z nich również niemało kosztuje, więc trzeba mieć na uwadze planowanie wydatków. Tym bardziej, że oprócz wspomnianego wpisowego w lepszych wyścigach, co siedem dni opłacamy wynagrodzenie naszego zespołu. Im lepszy mamy zespół, tym pobierają większą pensję. Od początku zabawy z grą trzeba więc odpowiednio zbalansować swoje wydatki, aby mieć nie tylko na regularne opłacanie członków zespołu, ale również posiadać gotówkę na ulepszenia, naprawy pojazdów, a i przydałoby się odłożyć coś na kolejne samochody.
Te musimy kupować również często, bo nawet samochód ze wszystkimi ulepszeniami, którym bez przeszkód pokonujemy kolejne trasy czy przeciwników, w drugiej kategorii wyścigów okazuje się już za słaby i musimy powtarzać te same wyścigi, aby zarobić odpowiednio dużo gotówki na zakup bardzo drogich pojazdów kolejnych poziomów. Przeszkodą może okazać się jedna dobór wyścigów konkretnego dnia. Każde zawody mają swoją ustaloną datę, po przekroczeniu której konkurencja znika z mapy świata i pojawia się kolejna, niekoniecznie jednak tej samej dyscypliny i poziomu. Jest to męczące szczególnie w pierwszych kilku godzinach gry, gdzie może okazać się, że gra oferuje nam tylko jeden lub dwa wyścigi, które damy radę ukończyć na pierwszym miejscu. Co prawda możemy zmienić poziom trudności naszych przeciwników, ale zmniejszenie paska oznacza, że zarobimy o wiele mniej pieniędzy.
V-Rally 4 nie jest grą symulacyjną. Jedynymi opcjami, które możemy zmienić w sterowaniu pojazdem, jest włączenie lub wyłączenie ABS-ów, systemu kontroli trakcji oraz ustalenie, czy skrzynia biegów oraz sprzęgło ma być automatyczne czy ręczne. Nieco więcej opcji dostosowania samochodu dostajemy przed każdym wyścigiem, gdzie możemy zmienić dostosować pojazd do rajdu na asfalcie, szutrze czy śniegu. Możemy zmienić wartości chociażby przełożenia skrzyni biegów, wysokości przedniego i tylnego podwozia, czy sprężenia amortyzatorów. Pomimo wszystkich tych zmian, samochodami konkretnej kategorii jeździ się bardzo podobnie i nawet liczne i poważne uszkodzenia samochodów podczas rajdów nie zmieniają sposobu, w jakim porusza się nasz pojazd.
Rozczarowująca jest również lista tras. Najwięcej jest Rajdów, bo aż sześć, gdzie pokonamy trasę w Kenii, Malezji, Japonii, na Syberii czy w USA. Co prawda każde państwo oferuje po cztery różne wariacje odcinków, tak samo trasy w przypadku V-Rally Cross, a chociażby w Wyścigu na szczyt możemy natrafić na różną długość tras jak i różne jego odcinki, ale w trybie kariery kolejne rajdy i wyścigi zaczynają się bardzo szybko powtarzać. Wyłącznie w szybkiej rozgrywce, niezwiązanej z trybem kariery, możemy dokładnie ustalić trasę lub odcinek, który chcemy przejechać. V-Rally 4 oferuje również tryb gry wieloosobowej, ale nie różni się on się niczym od pozostałych trybów, oprócz oczywiście tego, że ścigamy się z innymi żywymi graczami.
Pod względem oprawy graficznej jest przeciętnie. Gra sporo zyskuje na malowniczości niektórych tras, szczególnie gdy oświetlenie maskuje różne niedoróbki, ale technicznie gra nie oferuje współczesnych wodotrysków. Wygląda tylko dobrze, ale już zeszłoroczne WRC 7 prezentowało wyższy poziom oprawy graficznej. Nieźle za brzmią dźwięki silników samochodów. Rajdowi puryści nie powinni mieć żadnych zastrzeżeń.
V-Rally 4 nie jest triumfalnym powrotem starej serii gier rajdowych. Produkcja Kylotonn oferuje kilka ciekawych pomysłów na urozmaicenie zabawy, ale żaden element nie został odpowiednio dopracowany, przez co V-Rally 4 jawi się grą wyłącznie dla osób, którym znudziło się już ściganie po zamkniętych torach, a nie przekonuje ich swobodna jazda po otwartym świecie jak w serii Forza Horizon czy The Crew. Dobry tytuł dla maniaków rajdowych, lubujących się pobrudzić w błocie czy śniegu, ale dla reszty V-Rally 4 nie zaoferuje aż tak atrakcyjnej rozgrywki, jak robi to konkurencja.