Ostatnie lata dla Bena Afflecka nie były udane. Problemy w pracy przełożyły się na problemy w życiu i na odwrót, a wszystko to zostało spięte klamrą powracającego alkoholizmu. Uzależnienie było na tyle silne, że Affleck musiał zrezygnować z Batmana, zarówno jako aktor, jak i reżyser. Skończyło się więc na tym, że zagrał w zaledwie dwóch filmach, do tego wyprodukowanych dla Netflixa, które pozostawiały dużo do życzenia. Pomocą dłoń wyciągnął do niego Gavin O’Connor, z którym pracował wcześniej nad mało udanym Księgowym. Jako, że historia opowiada o alkoholiku, dla Afflecka The Way Back okazał się terapią, a przy okazji jedną z najlepszych ról w karierze.
Jack Cunningham (Ben Affleck) był świetnie zapowiadającym się koszykarzem. Życie potoczyło mu się jednak zupełnie inaczej. Od rana do wieczora pracuje na budowie, jest w separacji z żoną Angelą (Janina Gavankar), a przy każdej nadążającej się okazji zagląda do kieliszka. Jego marny los może odmienić niespodziewana propozycja objęcia posady trenera katolickiej szkoły średniej, do której Jack przed laty uczęszczał. Jako była gwiazda, z którą liceum osiągało największe sukcesy, zostaje ciepło przyjęty. Przed nim stoi jednak niezwykle trudne zadanie, uczynienie z garstki utalentowanych, ale niezdyscyplinowanych i egoistycznych graczy, drużyny z prawdziwego zdarzenia, która będzie miała szansę w rozgrywkach katolickiej ligi. Praca trenera odciąga go od przesiadywania w barze i nocnego trybu życia. Wkrótce jednak pojawiają się problemy, przez które Jackowi grozi powrót do dawnych nawyków.
The Way Back nie jest filmem odkrywczym, ani nowatorskim. Gavin O’Connor postawił na sprawdzony schemat, który od lat funkcjonuje w kinie z lepszym lub gorszym skutkiem. Reżyserowi udało się jednak znaleźć idealny balans między przygnębiającą historią zagubionego w życiu alkoholika, a dramatem sportowym w stylu od zera do bohatera. Niektórzy w tym odnajdą odmierzony od linijki, przewidywalny banał i obraz jakich powstało wiele, a o których już się nie pamięta. Reżyser już w Wojowniku sprzed dziesięciu lat udowodnił, że rewelacyjnie potrafi odnaleźć się w tego typu kinie, gdzie zniszczone ludzkie relacje i skomplikowane charaktery są równie interesujące, co dramatyczne losy sportowych rozgrywek. I tak samo jest The Way Back, gdzie na pierwszy plan wysuwa się ten wątek, który najlepiej dopełni całość, bez niepotrzebnego żonglowania obiema głównymi motywami.
Znajdą tu więc coś dla siebie zarówno fani umęczonych męskich postaci, boleśnie doświadczonych przez życie, którzy nie mają już nadziei, ani perspektyw na odmianę swojego losu, jak i osoby liczące na porywające sportowe widowisko. W obu nie brakuje dużych emocji, zarówno przy trzymaniu kciuków za drużynę Cunninghama, jak i wzruszeń przy odkrywaniu tragicznej przeszłości Jacka. Reżyser nie zdecydował się na opowiadanie o życiu głównego bohatera poprzez retrospekcje. Byłby to zbyt błahy zabieg, niszczący odpowiednie tempo całego filmu. Dlatego The Way Back szczególnie uderza, gdy poprzez dialogi dowiadujemy się więcej o Jacku. Dla bohaterów to oczywistości, dla widza kolejny element układanki, który w całości ma pokazać pełne spektrum osobowości i charakteru Jacka. Od jego skomplikowanych relacji rodzinnych, przede wszystkim z ojcem, przez finał nieszczęśliwego małżeństwa, po różnice oddalające go od żony w kwestii radzenia sobie po doznanej tragedii.
Nie da się oddzielić tematyki filmu od uzależnienia odtwórcy głównej roli. Ben Affleck od lat zmaga się z alkoholizmem, a jeszcze mocniej dobił go rozwód z Jennifer Garner, po którym zupełnie się rozsypał. Teraz po kolejnym odwyku, miejmy nadzieję, że tym razem skutecznym, Gavin O’Connor pozwolił mu przepracować swoje problemy i traumy właśnie w tym filmie. Dzięki temu Affleck dodaje niesamowitą wartość całemu obrazowi, przez który zupełnie inaczej patrzy się na postać Jacka Cunninghama. To nie jest po prostu kolejny uzależniony typ z problemami, ale bohater, któremu aktor nadaje autentyczności i szczerości, jako że mógł korzystać z doświadczeń z własnego życia. Dla Bena Afflecka to jedna z najlepszych ról w karierze.
Jednym z głównych bohaterów filmu jest muzyka Roba Simonsena. Utwory genialnie dopełniają każdą scenę, wzmacniając ich wydźwięk poprzez dodatkowe ilustrowanie ich warstwy emocjonalnej. Kawał świetnej roboty, którą z przyjemnością słucha się nawet w oderwaniu od filmu.
The Way Back to doskonały dramat z silnymi wpływami kina sportowego. Gavin O’Connor jeszcze nie przestrzelił takiej kombinacji, czego nie można powiedzieć o jego sensacyjnych produkcjach. Dobrze, gdyby się takiego kierunku trzymał, bo tak jak Wojownik i The Way Back dostarcza ogromną emocjonalną dawką. Czego sporą zasługą jest świetny Ben Affleck, zaliczający jedną z najlepszych ról w karierze.