Już parę lat minęło odkąd ostatni raz grałem w jakąkolwiek produkcję od Telltale. Wiedziałem, że bez większych zmartwień mogę zasiąść do The Walking Dead: A New Frontier i rozkoszować się fabułą, ponieważ Telltale trzyma wysoki poziom, ale niestety pewne elementy, do których kiedyś miałem zastrzeżenia, wciąż aktywują mój wskazujący palec.
Nowy sezon The Walking Dead przynosi nowych bohaterów, choć oczywiście nie wszystkich, ponieważ jak już wiadomo z przedpremierowych materiałów znowu pojawia się Clementine. Minęło kilka lat, więc wygląda teraz znacznie dojrzalej, a także jej zachowanie pokazuje, że niejedno przeszła w tym czasie. Jednak tym razem nie ona jest najważniejsza, choć musi ustąpić miejsca Javierowi, który wraz ze swoimi najbliższymi stara się przetrwać w tych mrocznych czasach, gdy nie tylko człowiek człowiekowi wilkiem, ale też zombie czyha na każdym kroku. Nasz główny bohater wraz ze swoimi najbliższymi stara się przetrwać, ale kończące się zapasy jedzenia i paliwo nie zwiastują niczego dobrego. Dlatego muszą się zatrzymać przy najbliższym miejscu, które mogłoby podreperować ich sytuację. Tak oto zatrzymują się na złomowisku, a trafienie tam jest momentem zapalnym dla wszelkiego rodzaju kłopotów przeradzających się w tragedię.
Wszelkie postaci zostają wprowadzone w zgrabny, niewymuszony sposób, a poza tym każda z nich ma własną unikalną osobowość. Przez wszelkie interakcje z nimi, głównie w przerywnikach, można z łatwością się przywiązać do niektórych z nich, co może mieć potem bolesne konsekwencje. Strata jest odczuwalna. Oczywiście nie tyczy się to większości, która ginie z naszych rąk czy też w trakcie jakichś potyczek ze złem tego świata, ale nie jest to niczym dziwnym. Śmierć jest codziennością, ale gdy zabiera ona postać, z którą od początku gry zdążyliśmy się zżyć, to można to odczuć. Nie każdy twórca potrafi do tego doprowadzić, więc Telltale należą się pochwały.
Sama fabuła jest świetnie poprowadzona, zwroty akcji w The Walking Dead: A New Frontier nie są czymś rzadkim, a jednocześnie naprawdę sprawiają, że dzieje się coś niespodziewanego. Nie ma chwili na nudę, choć zdarzają się momenty na odsapnięcie od ciągłej akcji, lecz nie trwają one długo. W tym czasie można porozmawiać z towarzyszącymi nam postaciami i dokonać nieznacznych interakcji z wyróżnionymi przedmiotami. Potem znów zostajemy rzuceni w wir przyczynowo-skutkowy, który trzyma w napięciu do samego końca. Nie można też zapomnieć o walkach i wszelkich innych interakcjach podczas przerywników, których QTE jest nieodłączną częścią. Kliknij Q, E czy też którąś ze strzałek, ewentualnie naceluj myszką nadchodzące zombie by odstrzelić mu głowę. Nic zbyt skomplikowanego, co by mogło sprawić komukolwiek kłopoty, choć gorzej może być w przypadku niezbyt szybkiego refleksu. Wtedy napis „You are dead” jest nieunikniony. Na szczęście autozapis nie cofa niezbyt daleko i po chwili jest się w tym samym miejscu, a za drugim razem ciężko powtórzyć własny błąd.