Załoga stacji kosmicznej znika w tajemniczych okolicznościach, a my ruszamy z misją wyjaśnienia sytuacji. Chyba bardziej sztampowo być nie może. Ale mimo wszystko, gier opartych na tym schemacie wciąż powstaje wiele, a gracze najwyraźniej z chęcią po nie sięgają. Ja również należą do tej grupy, pomimo że większość tego typu produkcji jest wątpliwej jakości i niczym nie potrafi zaskoczyć. Czy z The Station jest podobnie? Nie, tym razem się nie zawiodłem.
The Station to pierwszoosobowy, eksploracyjny thriller, którego akcja została osadzona w odległej przyszłości. Ludzie poszukują ciał niebieskich podobnych do Ziemi, na których mogłaby funkcjonować obca cywilizacja. Po wielu latach eksploracji kosmosu w końcu natrafili na odległą planetę, którą nazwali Psy Prime. Niestety toczona jest na niej wojna domowa na olbrzymią skalę, dlatego kontakt z jej mieszkańcami jest dość ryzykowny. Agencja kosmiczna Axiom postanowiła wysłać na orbitę Psy Prime trudną do wykrycia stację Espial, na której badania prowadziła zaledwie trzyosobowa załoga. Jednak pod koniec misji kontakt z naukowcami został zerwany, dlatego Axiom postanowiło wysłać nas w celu wyjaśnienia sytuacji.
I tak zaczyna się nasza przygoda, podczas której będziemy lizać ściany stacji w poszukiwaniu nagrań ukazujących nam nieco atmosferę panującą na Espial i relacje pomiędzy poszczególnymi członkami załogi. Nie zabraknie także notatek i listów, zarówno w wersji tradycyjnej jak i elektronicznej. Historia została całkiem ciekawie napisana, a fragmentaryczny sposób prowadzenia narracji zupełnie nie przeszkadza wciągnąć się w poszukiwanie zaginionej załogi. Wręcz przeciwnie, fabuła to jeden z dwóch największych atutów The Station. Nie ma się jednak co dziwić, twórcy musieli postawić na historię, ponieważ sama rozgrywka jest bardzo skromna. To typowy symulator chodzenia, bez walki, ucieczek czy też potworów i mutantów będących siłą napędową w kosmicznych horrorach. Gameplay opiera się głównie na eksploracji i rozwiązywaniu nielicznych zagadek logicznych, których przejście umożliwia nam przedostanie się do kolejnych poziomów stacji lub kwater załogi. Zazwyczaj musimy się postarać o odpalenie zasilania lub zdobycie graficznego kodu zabezpieczającego drzwi. Same zagadki nie są zbyt wymagające, ale twórcom nie można zarzucić braku kreatywności. Choć po fakcie puzzle wydają się banalne, to dojście do ich rozwiązania daje sporo frajdy i chwilę zajmuje. Szkoda jednak, że tych kluczowych dla fabuły zadań mamy w grze jak na lekarstwo, choć z drugiej strony ciężko byłoby upchnąć ich więcej, gdyż długość rozgrywki to niespełna trzy godziny – i to zaliczając grę na sto procent. Przy ewentualnym drugim podejściu ukończenie The Station nie powinno nam zająć dłużej niż godzinę. To zdecydowanie jedna z największych wad The Station, gdyż w zasadzie historia kończy się dwie minuty po osiągnięciu punktu kulminacyjnego.
Wspomniałem, że fabuła jest jednym z dwóch największych atutów The Station – drugim jest oprawa graficzna oraz ogólny projekt stacji kosmicznej. Gra opiera się na eksploracji, a twórcy postarali się, by nam ją umilić. Espial to niezwykle klimatyczne miejsce, w odróżnieniu od stacji z innych gier tego typu ma charakter bardzo sterylny i nowoczesny, a wystrój pokoi konkretnych bohaterów odzwierciedla ich charakter i zainteresowania. Nie możemy więc narzekać na wtórność lokacji, a przedostanie się do kolejnych sektorów stacji, jest w istocie nagrodą za rozwiązywanie zagadek. Do samej grafiki również nie można się przyczepić. Jak na tytuł niezależny stworzony przez kilkuosobową ekipę, nie można The Station nic zarzucić. Świetnie ze stroną wizualną współgra audio. Deweloperzy postawili na minimalizm i podczas zwiedzania głównie towarzyszą nam dźwięki działających na stacji maszyn oraz sporadycznych turbulencji, co potęguje uczucie samotności i niepokoju.
Twórcy nie ustrzegli się błędów technicznych. Podczas rozgrywki zdarzył mi się jeden poważny problem z nieprawidłowym wczytaniem lokacji i zamiast po wąskich korytarzach stacji, spacerowałem sobie w przestrzeni kosmicznej odbijając się od niewidzialnych ścian. Problem zniknął dopiero jak po raz trzeci opuściłem nieszczęsną lokację i ponownie do niej wróciłem. Po jej prawidłowym wczytaniu błąd już się nigdy nie powtórzył. Zdecydowanie najbardziej dały mi w kość spadki płynności animacji. Co prawda The Station ogrywałem na podstawowej wersji PlayStation 4, ale nie powinno to być usprawiedliwieniem dla notorycznego klatkowania i spadków płynności do 15 klatek na sekundę. Jeśli miałbym się jeszcze do czegoś przyczepić, to byłby to brak autozapisu lub specjalnych miejsc do jego wykonania. By zapisać stan gry, musimy w jej trakcie wyjść do menu i zrobić to ręcznie. Nie ukrywam, że to klasyczne rozwiązanie jest obecnie dość rzadko stosowane, co odczułem na własnej skórze, gdy po godzinnej rozgrywce następnego dnia musiałem rozpocząć grę od nowa.
Recenzja The Station – podsumowanie
The Station wiele brakuje by zasłużyć na miano wzorcowego przedstawiciela gatunku. Gra, przynajmniej na konsoli, nie do końca domaga technicznie. Ale nawet gdyby się z tym problemem twórcy uporali, to wciąż pozostaje problem bardzo krótkiej rozgrywki. Jednak mimo wszystko The Station, to nie jest zła gra i w wielu aspektach wybija się znacznie ponad przeciętność. Twórcy dobrze oszacowali swoje możliwości i nie przekombinowali z ilością mechanik, dzięki czemu zamiast spieprzyć wiele rzeczy, zrobili kilka dobrze. Narracja została sprawnie i dojrzale poprowadzona, eksploracja i zagadki dają sporo frajdy, a oprawa jest miła dla oka. The Station to pozycja obowiązkowa dla miłośników gatunku.