Studio FireFly od dawna specjalizuje się w tworzeniu strategii. Nie są to tylko te o pokroju historycznym, jak słynna i kultowa Twierdza, ale też o tematyce science-fiction. Space Colony nie jest dziełem świeżym czy też takim, nad którym pracowano w ostatnim czasie. Tytuł miał premierę już w 2003 roku! Jakby nie patrzeć to już 12 lat.
Co więc skłoniło twórców do odświeżenia tej produkcji? Być może chęć odbicia finansowego po ostatniej niezbyt udanej części Twierdzy Krzyżowiec 2, która miała być równie świetna jak poprzedniczka. Muszę przyznać – Space Colony, co zdarza się coraz rzadziej, ma charakter ponadczasowy. Bawił on ponad dekadę temu i bawi do dziś.
Zacznijmy jednak od początku. Temat cywilizacji pozaziemskiej i kosmosu towarzyszy nam od wielu lat. Nic więc dziwnego, że w literaturze, filmach, a na grach kończąc pojawiają się wizje przyszłości ludzkości. Space Colony jest właśnie taką luźną adaptacją tych wizji. Wcielamy się w kolonizatora pozaziemskich gruntów. Naszym zadaniem jest osiedlić się i próbować zapewnić w miarę normalne warunki bytu kosmonautom, którzy tą planetę zamieszkują (chociaż nie tylko oni, ale przekonacie się sami kto jeszcze:] ). Na początku gra może wydawać się mało skomplikowana, ale wraz z przechodzeniem na kolejne poziomy przekonujemy się na własnej skórze, że twórcy bardzo dbali o tworzenie obiektów na planecie, potencjalnie nie przyjaznej dla człowieka, bez których nie dało by się żyć. Mamy więc tutaj takie budynki jak fabrykę tlenu, pola paneli solarnych, z (czerpiemy energię do zasilania całej bazy i wszystkich jej elementów), kopalnie, farmę kosmicznych kurczaków czy latającą taksówkę. Urządzeń różnego rodzaju jest tak dużo, że ich wymienienie zajęłoby pół tej recenzji. Warto jedynie wspomnieć, że wszystkie te urozmaicenia coś nam dają – nie są to tylko wymysły by zapchać panel budowy. To twórcom zdecydowanie wyszło w moim odczuciu na plus.
Jednak niespodzianek w testowaniu tego tytułu ciąg dalszy. Nie sądziłem, że postacie będą tak rozwinięte pod względem umiejętności czy nawet sfery uczuciowej. Każda postać jest skrupulatnie opisana, ma unikalne umiejętności i określone potrzeby. W związku z tym nie można danego kosmonauty przydzielić do dowolnej pracy – jeśli nie ma on zdolności w tym kierunku to nie pomoże nawet woda święcona. Rada jest jedna – doszkolić naszych bohaterów w bibliotece. Zaskoczyła mnie taka opcja, a moje zadowolenie spotęgował fakt, że zależnie jak dana osoba była kształcona tak szybko się uczy. Na pewno nie jednemu graczowi będzie to rozwijanie osobowości kojarzyło się z grą The Sims. Owszem, mamy tu trochę zapożyczeń, ale gwarantuję że jest to dalej taka strategia, jakie FireFly umie robić. Ponadto przy tworzeniu bohaterów twórcy kierowali się też swoim humorem ośmieszając w nich niektóre ludzkie cechy lub je wyolbrzymiając. Za przykład może posłużyć jedna z postaci nazwana Cukierkiem – jest ona strasznie delikatna ma tylko jedną umiejętność, którą jest sprzątanie i cały czas paraduje po stacji w różowej sukience z malutką, również w tym samym kolorze, torebeczką. Tytuł dzięki temu łatwiej się przez to przyjmuje również przez tych mniejszych, a tym trochę starszym przyprawia o uśmiech na twarzy.
Strona techniczna tytułu wypadła całkiem dobrze, chociaż nie powinno to być większe osiągniecie, bo po tylu latach od premiery pierwowzoru wstydem by było odświeżenie wersji z błędami (choć i takie „perełki” potrafią się zdarzyć). Brak większych błędów i niedociągnięć nie oznacza, że gra jest ideałem. Trzeba się z tym liczyć, że grafika mimo iż została trochę wyostrzona i raczej trzyma się całkiem dobrego poziomu to animacje są takie sobie – od biedy mogą być, ale nie jest to szczyt marzeń. Od strony technicznej może się nam też nie za bardzo podobać brak polskiej wersji językowej gry. Chociaż tej angielszczyzny, która jest naprawdę istotna do przejścia gry dalej jest mało i jest prosta do zrozumienia.
Podsumowując Space Colony jest w tym momencie jedną z lepszych strategii na rynku gier, pomimo faktu, że jest tylko odświeżoną wersją kultowej produkcji sprzed lat. Nie bije ona na głowę może takiego hitu jakim był Faraon, ale jest pozycją naprawdę godna uwagi i co najważniejsze zapewniającą wiele godzin zabawy.