Recenzja Wartales. Ciężki żywot najemnika

Wartales Recenzja
Wartales Recenzja

Po upadku imperium świat ogarnął chaos. Wśród bezprawia królującego w ogarniętych lokalnymi konfliktami regionach doskonale odnajdują się rzezimieszkowie i podróżni najemnicy. Nie zamierzają oni zbawiać świata lub szukać drogi do pojednania zwaśnionych stron, lecz włóczą się z miejsca na miejsce, wykonując zlecenia dla tego, kto zapłaci więcej, starając się przeżyć wśród czyhających wszędzie niebezpieczeństw i znojów. Choć przyszłość nie rysuje się dla nich w kolorowych barwach, zawsze warto próbować wyjść na prostą.

Spokojnie, to jeszcze nie otaczająca nas rzeczywistość, a realia gry Wartales. Najnowszego drużynowego RPG-a od studia Shiro Games znanego z wydanego w 2018 roku Northgard i wciąż dopieszczanego we wczesnym dostępie Dune: Spice Wars. Wcielimy się w nim w jedną ze wspomnianych grup najemników przemierzających krainę w poszukiwaniu zleceń i spróbujemy doprowadzić ich do upragnionych bogactw i sławy, albo przynajmniej postarać się, by jej członkowie przeżyli. A i to nie zawsze, bo czeka nas wymagająca przeprawa.

Jeśli ktoś na widok Wartales pomyślał sobie: o, kolejny RPG w styl Baldur’s Gate, to muszę rozwiać jego nadzieje. Ta gra tylko wygląda jak izometryczny przedstawiciel gatunku, ale w gruncie rzeczy to bardzo specyficzny tytuł, z którego typem rozgrywki niektórzy być może zetkną się po raz pierwszy. W gruncie rzeczy to ulepszona wersja indyka Battle Brothers sprzed sześciu lat, w którym sterowaliśmy grupą najemników, swobodnie włócząc się po otwartym świecie i przyjmując zlecenia, często wdając się w potyczki zrealizowane w formie taktycznej turówki.

Wartales Recenzja 1

Na tym samym polega też Wartales. Nie mamy tu ściśle określonej historii, po prostu obejmujemy stery nad grupą stworzonych przez grę najemników i możemy udać się gdziekolwiek nas nogi poniosą. Względem dowolności to jeszcze nie Mount & Blade, ale twórcy nic nam nie rozkazują i wrzucają na głęboką wodę, byśmy krok po kroku odkrywali rozgrywkę samemu. Oczekując po tej grze czegoś pokroju Baldura, tego po prostu nie otrzymacie. To produkcja reprezentująca swój własny i nieliczny podgatunek RPG-ów, co wychodzi jej naprawdę dobrze.

Trzonem zabawy w Wartales jest po pierwsze podróżowanie po świecie, a po drugie walka. Łażąc gdzie nas nogi poniosą, odkrywamy interesujące miejsca i osady, w których możemy nabyć potrzebne zasoby, naprawić ekwipunek, a także wziąć interesujące zlecenia najczęściej polegające na zabiciu kogoś. Gdy już dotrzemy do celu misji, ekran niczym w Herosach przeskoczy na szachownicę. A tam czeka na nas taktyczny system walki z wieloma możliwościami i unikalnymi rozwiązaniami. Chociażby takimi, jak to, że tutaj nie mamy kolejkowania ruchów, tylko sami wybieramy, kto powinien wykonać swoją akcję, jeśli tego nie robił w danej turze.

Wartales Recenzja 2

Wprowadza to nową warstwę strategiczną, gdyż stale musimy obserwować pole walki i decydować, czyj ruch wykonany najpierw przyniesie nam najwięcej korzyści. Widzimy przeciwnika, który ma mało zdrowia, ale wiemy, że zaraz będzie miał swoją kolej? Możemy go ubiec, wybierając kogoś stojącego przy nim, by go usiekać, zanim ten będzie w ogóle mieć szansę na wykonanie ataku. To wszystko zamiast biernie czekać na koniec kolejki. Ciekawą mechaniką jest również stałe odnawianie punktów akcji przy pomocy wykonywania określonych działań na polu bitwy powiązanych z perkami postaci. Te zaś wykorzystujemy do używania specjalnych ataków np. służących do zatrucia grupy wrogów.

Na sukces podczas starć może mieć jednak wpływ nie tylko to, jak dobrymi strategami jesteśmy, ale również to, czy nadajemy się na lidera drużyny i potrafimy o nią dbać. Na szczęście mechanik zarządzania nie jest dużo i nie są tak przeszkadzające, jak w niektórych produkcjach z elementami survivalu. Dbamy głównie o żywność, tygodniowy żołd i zmęczenie. Jest jeszcze reputacja, ale ta służy bardziej czynnościom w otwartym świecie aniżeli walce. Początki w Wartales są trudne, bo wiecznie nam czegoś brakuje i jeszcze nie rozumiemy systemów gry, ale po czasie odbijamy się od dna i widzimy, że idzie nam coraz lepiej.

Wartales Recenzja 3

Zwłaszcza, gdy najemnicy wchodzący w skład drużyny trochę się podszkolą i zdobędą lepszy ekwipunek. W tytule od Shrio Games kluczową rolę odgrywa dobrze zrealizowany system rozwoju postaci, który zapewnia sporo dłubania poprzez zaplanowanie kilku sposobów na rozwój ekipy. Mamy ten klasyczny system poprzez zdobywanie doświadczenia, gdzie rozwijamy statystyki, ale też awansujemy postacie w umiejętnościach i osobistych perkach. Dokonania drużyny przekładają się zaś na jej poziomy w różnych kategoriach, dzięki którym możemy rozwijać perki drużynowe.

I wreszcie, wraz z odkrywaniem świata zdobywamy wiedzę, którą wydajemy na schematy do rozbudowanego craftingu lub zapewniamy sobie perki pomocnicze. Świetne jest tu to, że te trzy systemy się przeplatają, dzięki czemu mamy stałe wrażenie postępu. Nie są to decyzje iluzoryczne, ale rzeczywiście wpływają na nasz sposób zarządzania drużyną, na którą będą składać się spotykani w karczmach najemnicy, pojmane podczas eksploracji świata dzikie zwierzęta i juczne wierzchowce. Tak, konie w Wartales to pełnoprawni członkowie drużyny, więc decydujemy, czy chcemy mieć większy udźwig, czy może więcej rąk do walki. Wraz z rozwojem i one mogą przystąpić do potyczek, jednak gdy zginą, stracimy cenną zasobność ekwipunku.

Wartales Recenzja 4

Śmierć w Wartales jest bowiem permanentna i jeśli któryś z członków drużyny zginie, tracimy go bezpowrotnie. Czasem nie da się tego uniknąć i należy się przyzwyczaić, że nawet najsilniejsza postać może zostać przypadkiem zabita i wtedy będziemy musieli na gwałt szukać słabszego zastępcy lub wczytać grę. Autorzy dodali nietuzinkowy smaczek polegający na tym, że ciało zmarłego członka trafia do ekwipunku, a my możemy je pogrzebać w dowolnym miejscu planszy. Niewiele to daje, ale jest immersyjne. Usypiemy jej lub jemu mogiłę w miejscu śmierci, czy może wybierzemy określoną okolicę na mapie i przerobimy ją na prywatny cmentarz dla pechowych najemników, którym się nie udało?

Miejsca do wyboru jest sporo, gdyż tytuł Shiro Games zapewnia kawałek mapy, której przemierzanie przez większość czasu to czysta przyjemność. Jeśli którakolwiek gra zapewniałaby imitację doświadczenia z pamiętnej sceny biegu z Władcy Pierścieni: Dwóch wież, to byłoby to właśnie Wartales. Przepiękne krajobrazy i malutkie sylwetki najemników biegnących przez odludzia to coś, co ogromnie buduje klimat. Przemierzając po raz pierwszy dany region aż się chce odkrywać, co jest na każdym kroku. Gorzej z tym, co ma miejsce później, gdyż z racji braku pełnoprawnej szybkiej podróży produkcja zmusza nas do częstego backtrackingu, podczas którego zbyt wiele się nie dzieje. Przydałaby się tu opcja przyspieszania czasu, by móc przewijać podróże przez miejsca, które już znamy.

Wartales Recenzja 5

A jak z fabułą? Skoro recenzja zaczęła się od zarysowania ram świata przedstawionego, to musi być dobra, prawda? Eeeech… Wartales to prześwietna gra, w której brakuje historii. Swobodnie zwiedzamy tu świat i podejmujemy się różnych zadań. Ich wykonywanie napełnia pasek postępu w danym regionie, który to prowadzi do wydarzenia zwieńczającego mininarrację. Gra bardziej buduje świat i zarysowuje lokalny konflikt, by wrzucić do niego drużynę i pozwolić jej wspomóc którąś ze zwaśnionych stron lub jeszcze bardziej podsycić walki wspomagając obie. Takie zarysowywanie tła ze sporadycznym questem fabularnym to jednak zbyt mało, by motywować gracza historią. Zdecydowanie brakuje tu jakiejś głównej opowieści. Samo to, że nie ma tu postaci gracza nie pozwala się przywiązać do akcji. Na początku zabawy w bardzo fajny sposób tworzymy drużynę dobierając jej background, ale oni nie mają żadnej osobowości.

Gra nie zapewnia dostatecznie rozwiniętych mechanik odpowiadających za budowanie relacji w drużynie. Aż się prosiło, by podczas nocnego obozowania odgrywały się jakieś scenki. Mamy niby sporadyczne wybory i ktoś może wspomnieć o śmierci kompana lub o nabytej kontuzji, ale te wstawki są tak suche i prymitywne, że aż szkoda o nich gadać. Nie oczekuję po Wartales poziomu gier BioWare, ale przydałoby się choć trochę rozbudowania warstwy personalnej drużyny, by można było się z nią zżyć. To prawda, że żałujemy ich śmierci, ale nie z powodów fabularnych, a czysto pragmatycznych. Bez wytrenowanego najemnika mamy trudniej. Nie zależy nam na osobistych relacjach (bo tych nie ma), ale na mechanice. Są przedmiotem, a nie podmiotem w grze, która przecież opowiada o przygodach ekipy.

Wartales Recenzja 6

Czasem autorzy chcieli wprowadzić do gry wybory polegające na tym, po której stronie konfliktu staniemy, ale za tymi decyzjami nie stoją żadne konsekwencje i możemy bez większych problemów zabijać jednostki danej frakcji na mapie świata i potem jak gdyby nigdy nic wykonywać dla nich zadania. Być może brak lojalności to cecha najemników wśród wojennej zawieruchy, ale przydałoby się choć trochę zauważenia poczynań gracza przez grę. A przez to znowu wracamy do punktu wyjścia. Wartales skorzystałoby na fabule z prawdziwego zdarzenia. Bez niej po czasie wkrada się tu bezcelowość poczynań gracza. Choć ten świetnie się bawi na polu taktyki i zarządzania, tak właściwie nic z tego nie czerpie. A koniec końców prowadzi to do tego, że syndrom jeszcze jednego zadania przekształca się w pierwsze oznaki powtarzalności.

No i Wartales jest wymagającą grą nawet na łatwym poziomie. Im gorzej sobie radzimy, tym mamy trudniej. Przydałoby się, żeby na easy ograniczyć permadeth. Gdyby to ode mnie zależało, dodałbym w ogóle tryb fabularny, bo nawet jeśli ta fabuła w postaci tła konfliktu poszczególnych regionów jest mizerna, to ktoś mógłby chcieć wejść do świata, by zanurzyć się w cudownym klimacie i podziwiać widoczki, bez potrzeby częstego wczytywania gry. Krajobrazy udowadniają, że jest tu na czym oko zawiesić, przynajmniej dopóki nie dostaniemy znacznych przybliżeń kamery podczas finisherów. Jeśli chodzi o inne rzeczy quality of life, to oprócz wspomnianego backtrackingu, brakuje opcji szybkich zapisów, a podczas większych potyczek zauważalnie spada klatkarz i zaczynają się one ciągnąć.

Wartales Recenzja 7

Wartales to RPG o łażeniu po świecie i walce o przetrwanie. Zapewnia prześwietny początek, ale po czasie w związku z przyjętą formułą zaczynamy odczuwać pewien stopień powtarzalności. Gdyby było tu więcej historii w postaci fabuły głównej i nadania bohaterom osobowości, byłbym dziełem Shiro Games wprost oczarowany do granic. Mimo wszystko uważam, że to naprawdę solidna produkcja, której fani RPG i taktycznych turówek powinni się przyjrzeć. To raczej nie jest gra do ciągłego grania, a do zarwania nocki, by potem odstawić ją na dwa tygodnie i po nich wrócić ze świeżymi siłami na kolejny maraton. Ja bawiłem się super, a przypominam, że mogłem jeszcze lepiej. Jak to mówią; ideały nie istnieją i należy się cieszyć z tego, co jest. A powodów do tego mamy mnóstwo.

Plusy
  • Świetny klimat i śliczne krajobrazy
  • Przemierzanie otwartej mapy
  • Rozbudowany system zarządzania drużyną
  • Taktyczne starcia z własnymi nowinkami
  • Mechaniki RPG na odpowiednim poziomie
  • (dla niektórych) wymagający poziom trudności
Minusy
  • Braki fabularne
  • Męczący backtracking
  • Pomniejsze bolączki quality of life
  • Po czasie formuła robi się powtarzalna
8
Ocenił Robert Chełstowski
Recenzja PC

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z PC

Recenzje gier OpenCritic