Recenzja The Diofield Chronicle

The Diofield Chronicle
The Diofield Chronicle

2022 rok obdarzył fanów japońskich gier sporą dawką naprawdę dobrych produkcji. Co kilka tygodni trafia się coś ciekawego. Mieliśmy już świetne Elden Ring, cudowne Xenoblade Chronicles 3, czy niezwykle przyjemne Rune Factory 5. Teraz przyszła pora na The Diofield Chronicle od Square Enix. Czy ten tytuł okaże się perełką jak Triangle Strategy, czy porażką na miarę Babylon’s Fall?

Walka o złoża

The Diofield Chronicle jest opowieścią o grupie najemników na usługach pewnego księcia. Przypadek lub los połączył ze sobą osoby z różnych dróg życia i teraz wykonują przeróżne misje dla swojego pana. Kompania najemników nie jest w łatwej sytuacji, bo zostaje wplątana w konflikt, który przeradza się w wielką wojnę pomiędzy państwami. Kluczowym miejscem dla walk jest wyspa Diofield, gdzie znajdują się złoża kryształów niezbędnych do rzucania różnych zaklęć. Grupka najemników zostaje rzucona w wir politycznej intrygi, która ukształtuje przyszłość ziem tego świata.

The Diofield Chronicle 20220925093505
The Diofield Chronicle

Fabuła The Diofield Chronicle ma solidne zadatki. W grze dzieje się całkiem sporo. Mamy zwroty akcji i masę ciekawych sytuacji. Wszyscy skrywają sekrety i każdy dąży do swoich celów. Daje to naprawdę ciekawe tło dla poczynań naszych bohaterów, którzy są tylko pionkami w grze rozgrywanej pomiędzy mocarstwami. Niestety fabuła nie zostaje w pełni wykorzystana, gdyż nasi bohaterowie są sztywni, mało przekonujący i niezbyt interesujący. Na dodatek dość kluczowe elementy fabuły wypadają słabo, a pewne zwroty akcji są wręcz głupie.

Strategia czasu rzeczywistego

Rozgrywka jest najbardziej unikatowym elementem The Diofield Chronicle. Mamy do czynienia ze strategią czasu rzeczywistego. Nie jest to jednak typowy RTS z budowaniem bazy, zdobywaniem surowców i długimi potyczkami z przeciwnikiem. Zamiast tego zabawa opiera się na zdobywających doświadczenie bohaterach i taktycznych potyczkach, w których bierze udział mała ilość wojowników.
Tytuł można porównać do uproszczonej wersji idei z kultowego Warhammer 40,000: Dawn of War II lub duchowego spadkobiercy Final Fantasy XII: Revenant Wings.

Trochę taktyki

Walki toczą się w czasie rzeczywistym, ale korzystanie z umiejętności postaci wiąże się z automatycznym pauzowaniem gry. Dzięki temu mamy czas na zaplanowanie i wybranie konkretnego ataku. Ma to olbrzymie znaczenie, bo większość z naszych umiejętności wykorzystuje odpowiednią pozycję wroga i naszych wojowników. Czary lecznicze mogą działać na pewnym obszarze, a ataki takie jak szarża kawalerii muszą być wycelowane w przeciwnika. Dzięki temu, że gra zatrzymuje się na czas wyboru, unikamy chaosu. Daje to też okazję do zaplanowania kilku ataków i dalszych działań. W ten sposób The Diofield Chronicle jest przystępne dla fanów taktycznych RPG, gdzie mamy czas na zaplanowanie naszych ruchów.

The Diofield Chronicle 20220923151529
The Diofield Chronicle

Szybko

Starcia nie trwają zbyt długo, bo mapy są stosunkowo małe, a naszym celem zazwyczaj jest pokonanie wszystkich wrogów. W związku z tym bitwy trwają gdzieś pomiędzy 3 a 10 minutami. W tym czasie zmierzymy się z kilkoma falami wrogów, rzucimy trochę zaklęć i skorzystamy z ataków specjalnych naszych wojowników. Ten schemat utrzymuje się przez całą grę i tylko od czasu do czasu trafi się urozmaicenie w postaci ochrony jakiejś jednostki lub punktu na mapie. Mimo wszystko podczas gry nie uświadczymy zbyt dużo różnorodności, jeśli chodzi o typy misji.

Mało

Podobnie jest z postaciami. Mamy ich cztery klasy, z których każda ma po dwa czy trzy warianty. Możemy grać wojownikiem, kawalerzystą, łucznikiem lub magiem. Każda z klas ma swoją paletę zdolności, które uzależnione są od posiadanego uzbrojenia. Każdy posiada więc dostęp do jednej czy dwóch z pięciu umiejętności swojej klasy. Mamy też możliwość przypisania każdemu z bohaterów pomocnika, który nie bierze udziału w walce, ale dana postać pozyskuje umiejętności swojego towarzysza.
Ten element urozmaica tworzenie własnych jednostek i pozwala na przykład na stworzenie wojownika zabójcy, który może przywracać zdrowie towarzyszom dzięki magii. Kombinacji jest kilka i mamy pewne pole do eksperymentowania. Jednak tak naprawdę już w pierwszym czy drugim rozdziale gry można wypracować zwycięski skład i wprowadzanie zmian, szybko straci sens.

Nie tylko walki

Nasze kilkuminutowe potyczki przerywane są wizytami w bazie. Tam możemy pogadać z sojusznikami, podjąć się dodatkowych misji, kupić uzbrojenie, rozwijać umiejętności bohaterów lub zainwestować w rozwój naszego arsenału. Większość z czasu przerwy spędzamy w różnych menu przeglądając drzewka skilli czy rozwoju technologicznego uzbrojenia. Do ulepszania wykorzystujemy nagrody zdobywane za wykonywanie dodatkowych celów misji. Oznacza to, że do szybkiego zwiększenia potencjału naszych wojowników należy szybko kończyć misje i dbać by nikt nie poległ na polu bitwy.

The Diofield Chronicle 20220924165452
The Diofield Chronicle

Opcje rozwoju z początku wydają się dosyć rozbudowane. Niestety w praktyce są one zbyt mocno ograniczone i nie dają pełnej swobody graczom. To efekt tego, że rozwój opiera się na drzewkach, podczas gdy w grze prawie wszystko jest na tym samym poziomie. Oznacza to, że tracenie punktów na skill na samym końcu drzewka umiejętności może być bezsensowne, bo nie będzie on zadawał większych obrażeń od innych zdolności. Gdy zdamy sobie z tego sprawę, rozwój postaci przestaje być istotny.

Nie będzie zbyt łatwo

Jeśli chodzi o poziom trudności, to The Diofield Chronicle nie należy do najłatwiejszych gier. Kolejne misje potrafią stanowić wyzwanie i bez zaliczania wszystkich celów i dodatkowych map możemy być za słabi, by pchać fabułę do przodu. Wynika to z tego, że kolejne plansze mają rekomendowany poziom i bycie poniżej niego bez najmocniejszego ekwipunku, gwarantuje porażkę. Do tego nie wszystkie postacie zdobywają punkty doświadczenia w takim samym tempie, więc grindowanie może być niezbędne do kontynuowania gry.

The Diofield Chronicle 20220925092848
The Diofield Chronicle

Nie jest to jakiś gigantyczny problem, bo same starcia nie trwają zbyt długo i gra się przyjemnie. Ja wciągnąłem się w pokonywanie kolejnych fal przeciwników i tworzenie kombinacji ataków specjalnych moich wojowników. Wynika to z tego, że szkielet rozgrywki jest tutaj naprawdę przyzwoity i sprawdza się naprawdę dobrze. Po prostu przydałoby się więcej elementów urozmaicających rozgrywkę jak różnorodne zadania dodatkowe, misje poboczne czy bardziej zróżnicowane cele główne map.

Strategia na padzie

Strategie czasu rzeczywistego nie pasują zbytnio do konsol. Pad nie daje takich samych możliwości co klawiatura i myszka. Pewnie z tego powodu The Diofield Chronicle rozgrywa się na miniaturowych mapach, a my sterujemy maksymalnie czterema jednostkami. Dzięki temu jest nam znacznie łatwiej nawigować. Trzeba jednak przyznać, że to raczej tytuł stworzony pod myszkę. Dowodem na to jest fakt, że analog służy nam do poruszania kursorem po ekranie, a po wybraniu jednostki musimy ją „kliknąć” zanim wydamy jakieś polecenie. Do sterowania można się całkiem szybko przyzwyczaić i na dłuższą metę nie sprawia wielkich problemów, choć nie jest ono idealne i odczuwałem brak wygody, jaką daje myszka.

Jak to wygląda?

Oprawa audiowizualna The Diofield Chronicle to dosyć interesujący przypadek. Z jednej strony gra stawia na stylistykę miniaturek, przez co tytuł momentami przypomina jakieś dioramy. Ten styl nie jest jednak wykorzystywany przez cały czas. Podczas scenek przerywnikowych musimy oglądać gadające postacie, które wyglądają jak coś wyjętego żywcem z gry z PlayStation 3. Modele prezentują się słabo i są niezbyt ekspresyjne. Oprawa jest więc nierówna i gra momentami wygląda ok, a w innych chwilach straszy archaizmami. Podobnie jest w kwestii audio. Muzyka stoi na przyzwoitym poziomie, ale voice acting potrafi być bardzo słaby. Najmniej irytująca pod tym względem jest japońska ścieżka dźwiękową.

The Diofield Chronicle 20220922180417
The Diofield Chronicle

Tytuł z potencjałem

The Diofield Chronicle to całkiem solidne podejście do dosyć nietypowej gry. Niestety nie udało się ustrzec błędów i niedociągnięć, które stają się ewidentne już po kilku godzinach gry. Nie jest to tytuł słaby, ale część osób wynudzi się krótkimi bitwami na małych mapach, gdzie przebieg walki jest zawsze taki sam. Mimo to dostrzegam drzemiący w tym tytule spory potencjał i warto dać mu szansę. Ja bawiłem się naprawdę dobrze i z chęcią zobaczę kontynuację zbudowaną na solidnym fundamencie tej gry.

Plusy
  • Ciekawy pomysł na grę
  • Solidny szkielet rozgrywki
Minusy
  • W każdej sferze czegoś brakuje
  • Okropne modele postaci
7
Ocenił Tomek Piotrowski

Recenzja powstała na podstawie rozgrywki z konsoli PlayStation 5

Recenzje gier OpenCritic