Kanadyjski serial animowany o rezolutnych pieskach ratujących miasto z przeróżnych opresji, od 2013 nawiedza domy młodych rodziców dosłownie pod każdą szerokością geograficzną. Nie ma się więc co dziwić, że na fali popularności Psiego Patrolu, kilka tygodniu temu ukazała się już trzecia część licencjonowanej serii gier. Do wydania Psi Patrol: Miasto Przygód wzywa była jednak okazja wyjątkowa, gdyż na początku września do kin trafił pierwszy pełnometrażowy film animowany – Psi Patrol Film. Czy kolejna gra o uczynnych pieskach dorównuje poprzednim? Dowiecie się z poniższej recenzji.
Wraz ze śmiercią gier ruchowych, konsole Microsoftu i Sony cierpią na deficyt gier dla młodych adeptów gamingu. Ze świecą możemy szukać produkcji, które sprawdzą się jako gry inicjacyjne dla 4-6-latków, tak więc każda licencjonowana produkaj na bazie bajki jest wydarzeniem, mimo że ich jakość często pozostawia wiele do życzenia. Najlepszym tego przykładem może być niedawno wydane Spirit Lucky’s Big Adventure, które miałem wątpliwą przyjemność recenzować.
W przypadku Psiego Patrolu sytuacja jest jednak bezpieczniejsza, bowiem to już trzecia gra z serii, czyli poprzednie dwie musiały trzymać względnie dobry poziom. I tak też w rzeczywistości było. Choć przy cenie premierowej wielu rodziców narzekało na skromną zwartość, to jednak możliwość sterowania Sky czy Chase’m, dawała dzieciakom wiele radości. Niestety zarówno Psi Patrol: Rusza Do Akcji, jak i wydany dwa lata później Psi Patrol: Kosmopieski ratują Zatokę Przygód to gry, które możemy traktować zaledwie jako toturial z obsługi kontrolera. Produkcje te również świetnie się sprawdzają jako wstęp do gier 3D, z którymi dzieci na początku mają spore problemy. Obie produkcje po 15 minutach nie miały w zasadzie już nic nowego do zaoferowania i niestety podobnie jest w Miasto Przygód wzywa. Pomimo że gra wydana została przy okazji premiery filmu, to próżno szukać w niej jakiejś historii i w zasadzie jedyne wspólne mianowniki obu produkcji, to nowy piesek o imieniu Liberty oraz tytułowe Miasto Przygód, w którym rozgrywa się akcja filmu i gry. Sam trzon główny gry, bo ciężko tu mówić o jakimś więżącym całość wątku fabularnym, to przechodzenie kolejnych bliźniaczo podobnych do siebie misji, podczas których sterujemy jednym z dwóch oddelegowanych do zadania piesków. Biegamy więc po mieście, zbieramy ogromne ilości psiego przysmaku, czyli ciasteczek w kształcie kości oraz specjalne odznaki. Co jakiś czas gracz musi przełączyć się na odpowiedniego pieska i wykonać jakieś zadanie w formie prostej minigry, by ruszyć dalej. Mniej więcej każda misja wygląda tak samo i opiera się na prostych elementach platformowych połączonych z eksploracją. Dla dziecka fajna zabawa, ale jednak jeśli pociecha ma już doświadczanie w grach platformowych, to po 3-4 misjach może wkraść się znużenie. Na domiar złego, nawet same lokacje są mało różnorodne, ulice miasta w każdej kolejnej misji niczym nas nie zaskakują, choć na plus na pewno należy zapisać fragmenty rozgrywane pod wodą. Z pewnością fajnym urozmaiceniem byłoby zaimplementowanie kooperacyjnej rozgrywki na jednej kanapie, tym bardziej że sama struktura każdej z misji, jak najbardziej do tego typu zabawy predysponuje.
Dobra, koniec tego marudzenia. Bo całe szczęście nie tylko misjami Psi Patrol stoi. Otóż w sekcji określonej dość niefortunnie jako „Dodatki” mamy kilka oddzielnych minigier, które pozwolą nam nieco urozmaicić zabawę. Takie konkurencje jak Hopp hopp boogie, tor z przeszkodami, wyścigi na czas, czy zbierz wszystko polegające na zebraniu wszystkich przysmaków w określonym czasie, dają sporo radości i to nie tylko najmłodszym graczom. Po ukończeniu każdego zadania odblokowujemy jego wyższy poziom, co znacznie uatrakcyjnia rozgrywkę. Muszę przyznać, że wymaksowanie niektórych konkurencji potrafi dać w kość nawet doświadczonemu graczowi. Co istotne, w dodatkach możemy zmierzyć się z drugim graczem na jednej kanapie, choć opcja ta jest mało intuicyjna i wielu może ją przeoczyć.
W Psi Patrol: Miasto Przygód nie doświadczymy odświeżonej oprawy graficznej względem poprzednich odsłon. Nie jest ona brzydka, animacje Rydera czy piesków stoją na przyzwoitym poziomie, ale jakość tekstur pozostawia już sporo do życzenia i pod tym względem tytuł ten nie różni się zbytnio od innych robionych naprędce tytułów na licencji. Oprawa dźwiękowa także może wywoływać mieszane uczucia, co prawda Ryder mówi głosem Rydera z bajki w pełnym polskim dubbingu, ale same pieski głosu nie mają. Z kolei muzyka i dźwięki związane z pokonywanie kolejnych etapów, są takie same jak w poprzednich częściach growego Psiego Patrolu.
Psi Patrol: Miasto Przygód wzywa to nie tylko gra dla małoletnich fanów serialu, to tytuł, od którego bez problemu nasze pociechy mogą zacząć przygodę z elektroniczną rozrywką. Szkoda jedynie, że sama rozgrywka tak niewiele różni się od tego, co możemy doświadczyć w poprzednich odsłonach. Jeśli więc wasze dzieci nie grały we wcześniejsze gry z serii Psi Patrol, to lepszym rozwiązaniem będzie zakup pakietu dwóch wcześniejszych części. Zakup Psi Patrol: Miasto Przygód możemy przełożyć na później, kiedy twórcy wyeliminują liczne błędy techniczne, a cena będzie adekwatna do zawartości. Choć niestety gry z tej serii bardzo rzadko bywają przecenione.