Recenzja Leisure Suit Larry: Wet Dreams Dry Twice

Larry Wet Dreams Dry Twice
Larry Wet Dreams Dry Twice

Recenzowana gra przeznaczona jest wyłącznie dla osób dorosłych!

Ostrzegamy, czytasz na własną odpowiedzialność.

Uwaga, uwaga! Ogłasza się stan wyjątkowy. Wszystkim kobietom oznajmiamy, że w naszym kurorcie wypoczynkowym zameldował się rasowy podrywacz. Jeśli zauważycie charakterystyczną białą marynarkę, niebieską koszulę i złoty łańcuch na owłosionej klacie, radzimy poddać się po dobroci. W przeciwnym wypadku zostaniecie skazane na wylew zabójczego wdzięku, który zwilży niejedno serce z kamienia. Zaznaczamy, że ten osobnik może być bardzo niebezpieczny, korzystając ze swoich nieposkromionych pokładów żądz. Jest nim nikt inny, jak Larry Laffer!

I stop, jeśli dalej nie przeczytałeś lub przeczytałaś napisu u góry, to zrób to, by potem nie narzekać. Leisure Suit Larry to seria gier erotycznych. Co prawda nie ma tu bezpośredniej nagości, ale pełno w niej wulgarnych żartów i sytuacji. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy musi coś takiego lubić, dlatego żeby potem nie było, że nie ostrzegałem! To jedna z najstarszych i najbardziej kultowych marek, jeśli chodzi o gry przygodowe. Przez pewien czas popadła w zapomnienie, by powrócić dwa lata temu z przytupem wraz z pełnoprawną ósmą odsłoną, Leisure Suit Larry: Wet Dreams Don’t Dry (nasza recenzja). I o ile tamta część uczyła nas, że mokre sny nie zasychają, tak tegoroczna powie, że muszą jednak zaschnąć dwa razy.

Larry Wet Dreams Dry Twice 1

Wet Dreams Dry Twice to bezpośrednia kontynuacja poprzednika, więc przed podejściem do grania zdecydowanie warto go nadrobić, by wiedzieć, o co w ogóle chodzi w fabule. Larry Laffer po wydarzeniach z jedynki postanawia wziąć ślub! Co?! Jak on, wieczny kawaler, może wziąć ślub?! Problem jest taki, że nie wie, jak wygląda jego przyszła żona… Pal jednak na to licho, po długim milczeniu odzywa się do niego Faith, za którą to tak uganiał na Tinderze! Okazuje się, że prezeska Prune wciąż żyje, a nasz podstarzały erotoman ucieka spod ołtarza, by wyruszyć na wyprawę mającą na celu jej odnalezienie.

Koleje losu powodują, że trafia na egzotyczną wyspę z niszczejącym, choć wciąż prosperującym kurortem wypoczynkowym i dosłownie kilka minut po przybyciu na miejsce udaje mu się zaliczyć „dziki seks” z panią burmistrz. Okazuje się, że o uwielbiane przez niego intymne kontakty jest tu o wiele łatwiej, niż w Lost Wages. Czy trafił do raju? Czy uratuje Faith, czy może pogrąży się w rozpuście? Niestety na jego tropie jest tajna agentka wynajęta przez nowego, chińskiego właściciela Prune, który zamierza przejąć władzę nad światem poprzez produkcję inteligentnych seksbotów.

Larry Wet Dreams Dry Twice 2

Fabuła w tej grze to nie jest oczywiście dzieło sztuki, ale sprawdza się. Powracają stare postacie i pojawiają się nowe. Moją faworytką stała się tajna agentka z pociągami do torturowania Larry’ego technikami BDSM, które, jak można się domyślić, tylko ekscytowały naszego erotomana. Przed premierą miałem pewne obawy, co do infantylizmu, jaki może się tu wkraść, ale okazały się one bezzasadne. To wciąż stary dobry Leisure Suit, choć z nowym, bardziej absurdalnym duchem, który w serię tchnęła poprzednia odsłona. Znajdziemy tu trochę inny nastrój, a wyspiarski klimat może przywodzić na myśl Leisure Suit Larry 3 sprzed dobrych trzydziestu lat.

Humor to oczywiście głównie żarty z seksu plus trochę komizmu sytuacyjnego. Jeśli ktoś uważa to za prymitywne i co najwyżej sucharowe, to Larry raczej mu nie podejdzie. Mnie to zdecydowanie śmieszy, bo twórcy mogą się kreatywnie pobawić luźną formą, ale spotkałem kilka osób, dla których jest to niestrawne. Ponownie dostaje się tu wszystkim, choć może nie w takim stopniu, co w jedynce, bo autorzy z kierunku Wet Dreams Don’t Dry parodiującej obecne społeczeństwo, poszli w bardziej abstrakcyjne rejony, np. wymyślając wyspę lesbijek kanibalek, które pożerają mężczyzn. Larry będzie miał okazję, by być jednym z pierwszych, którzy tam przeżyli, a przy okazji pokazać swoją „parówkę” w całej okazałości, by wiedziały, co tracą.

Larry Wet Dreams Dry Twice 3

Jeśli chodzi o warstwę typowo rozgrywkową, to formuła w stosunku do jedynki uległa naprawdę niewielkim, marginalnym wręcz zmianom. Gra się w to właściwie tak samo, tyle że odpadł Tinder i na PiPhone’a dodano aplikację warsztatu, w którym niczym MacGyver możemy łączyć przedmioty w bardziej skomplikowane wytwory, np. sklejając z zebranych śmieci napęd jądrowy. Rozumiem, że twórcy nie chcieli zbyt wiele mieszać w sprawdzonej formule i nie mam im tego za złe. Ponownie dostaniemy więc klasycznego point & clicka z toną dziwnych zagadek do rozwiązania. Może nie ma tu robienia pułapek na szczury z dildo, ale znajdzie się kilka łamigłówek, które poruszą nawet najtęższe głowy lub zmuszą do zerknięcia do poradnika.

Większe zmiany nie zaszły również w oprawie graficznej. W innych elementach poczyniono za to kilka uszczupleń. Nie znajdziemy tu już początkowego quizu, nie działa także kombinacja klawiszy „szef idzie!”, czyli Ctrl + B. Po wciśnięciu zamiast panelu ze statystykami i innymi Excelami po prostu wycisza się dźwięk. Premierową wersję pozbawiono niestety spolszczenia, ale ma ono zostać dodane wraz z kolejnym patchem. Warto także wspomnieć, że podobnie jak w poprzednich odsłonach, w Wet Dreams Dry Twice ponownie da się w kilku miejscach zginąć, co kończy się panelami z easter-egg’ami.

Larry Wet Dreams Dry Twice 4

Co warto zauważyć, to chyba odsłona, w której Larry ma okazję do największej ilości kontaktów seksualnych. To miła odskocznia po poprzedniej części, gdzie stale był przez wszystkich odrzucany lub zmuszany do udziału w dziwnych zabawach. W Podwójnie Schnących Mokrych Snach starzejący się erotoman może wyszaleć się do woli, a seks stoi na każdym kroku. Do tego stopnia, że udaje mu się nawet… Zaliczyć ducha. Tu igraszki przychodzą wręcz do niego same i to świetna odmiana, która była potrzebna serii. Znalazł się nawet jeden naprawdę wzruszający moment.

Tegoroczny Larry to ogólnie więcej tego samego. Gdyby nie to, że gra starczy na tyle samo, co jedynka (około 10h), ktoś mógłby nawet nazwać ją dodatkiem. Prawda, zmian tu tyle, co kot napłakał, ale bawiłem się świetnie. To bardzo dobry tytuł, choć muszę przyznać, że poprzednia część, z racji swojej świeżości, zachwycała bardziej. To trochę jak np. z Syberią I i II, które razem tworzyły całość. Wet Dreams Don’t Dry i Wet Dreams Dry Twice także są fabularnie jedną historią. Dlatego, jeśli komuś podobała się poprzedniczka, koniecznie musi zagrać i w tę odsłonę. Czy wyjdzie część trzecia? Nie wiem, ale jeśli tak i w formule po raz kolejny nie zajdą żadne zmiany, to myślę, że wciąż będę się nieźle bawić. To po prostu wybitny point & click.

Plusy
  • Klasyczny przygodówkowy gameplay
  • Salwy śmiechu
  • Luźna fabuła, która potrafi zaskoczyć
  • Więcej seksu dla Larry'ego
  • Sprawdzona formuła ponownie bawi
Minusy
  • Brak spolszczenia
  • Nie jest już takim zaskoczeniem, jak poprzednik
9
Ocenił Robert Chełstowski
Recenzja PC

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z PC

Recenzje gier OpenCritic