Co poszło nie tak? W 2020 roku mieliśmy mieć już nie tylko latające samochody i deskorolki, ale także liczne cybernetyczne wszczepy oraz wymienne części ciała. Po ulicach z kolei miały poruszać się niemożliwe do odróżnienia od prawdziwych ludzi androidy, ścigane niekiedy przez ich łowców. Współczesna rzeczywistość okazała się jednak zdecydowanie nudniejsza niż zakładały przewidywania dawnych futurystów i tak naprawdę jedyną niesamowitością są przyklejone do naszych dłoni smartfony. Są jednak jeszcze na tym świecie ludzie bezwzględnie przekonani, że już niedługo połączymy się z maszynami, a nasze umysły będziemy mogli przesłać do nowego, syntetycznego ciała. To właśnie w ten niesamowity świat współczesnych transhumanistów, Mark O’Connell zabiera nas w swoim reportażu „Być Maszyną. Przygody wśród cyborgów, utopistów, hakerów i futurystów w ich skromnych staraniach, by rozwiązać problem śmierci”.
„Być Maszyną” nie jest zatem lekkim czytadłem, które wyciągnąć można przez chwilę w autobusie lub na plaży. Książka Marka O’Connella zachęca do przemyślenia poruszanych przez autora oraz jego rozmówców kwestii i dojścia do własnych wniosków.
Ten okraszony niebywale długim tytułem reportaż czyta się momentami jak dobrą powieść fantastyczno-naukową, nie mogąc niekiedy uwierzyć, że tacy ludzie istnieją naprawdę. To samo zadziwienie czuć również w przelanych na papier myślach Marka O’Connella, który do swoich rozmówców i pokazywanych mu technologii podchodzi z dystansem, starając się zachować balans między pozostawaniem otwartym na nowe idee, a poddawaniem pewnych pomysłów w wątpliwość. Jest to o tyle zrozumiałe, że opisywani w książce transhumaniści to niezwykle barwna grupa, której poszczególni przedstawiciele potrafią reprezentować diametralnie różne poglądy na problematykę cyborgizacji ludzkości, choć koniec końców wszystkich ich łączy jedno marzenie – nieśmiertelność.
Mnóstwo jest tu zatem filozofowania na temat m.in. moralnych aspektów pewnych zabiegów (wiedzieliście, że w Stanach za jedyne dwieście tysięcy dolarów zamrożą wasze ciało do momentu odkrycia przez naukowców sposobu na przeniesienie ludzkiej jaźni do innego syntetycznego ciała?) czy też esencji ludzkiego doświadczenia i jego ewentualnego zubożenia przez osiągnięcie nieśmiertelności. „Być Maszyną” nie jest zatem lekkim czytadłem, które wyciągnąć można na chwilę w autobusie lub na plaży. Książka Marka O’Connella zachęca do przemyślenia poruszanych przez autora oraz jego rozmówców kwestii i dojścia do własnych wniosków. Sam autor nie daje nam definitywnej odpowiedzi na zadawane pytania i, choć reportaż ten pełen jest jego niekiedy dość sceptycznych przemyśleń, nie narzuca nam swoich własnych przekonań, starając się w miarę obiektywny sposób ukazać obie strony barykady.
„Być Maszyną” to natomiast idealna furtka do tego magicznego świata, umożliwiająca czytelnikowi zakosztowanie go i zachęcająca do dalszego zagłębienia się w ten temat.
Nie oznacza to jednak, że lektura „Być Maszyną” męczy. Autor w prawdzie aspiruje do nieco bardziej akademickiego stylu pisania i w niektórych fragmentach roi się od technicznego słownictwa, a każdy cytat okraszony jest odpowiednim przypisem, ale wynika to przede wszystkim z podejmowanej przez książkę tematyki. Mark O’Connell nie stroni jednak od luźniejszego stylu i sporadycznych wulgaryzmów, dorzucając też od czasu do czasu co bardziej komiczne historie z jego „przygód”. Zarzucić trzeba mu jednak skłonność do męczącego żonglowania nazwiskami. Postać autora w trakcie zbierania informacji do swojego reportażu rozmawia z tyloma ludźmi, że niekiedy musiałem zatrzymywać się na chwilę, by przypomnieć sobie, kim był wspomniany właśnie człowiek. Zwłaszcza, że niektórzy z nich pojawiają się w książce jedynie na moment, by zaraz zniknąć w gąszczu innych nazwisk.
Czytając „Być Maszyną” z pewnością nie posiądziecie pełni wiedzy o ruchu transhumanistów. Zagadnienia z nim związane są po prostu zbyt liczne i zbyt obszerne by móc wyczerpać ich temat na zaledwie 280 stronach. „Być Maszyną” to natomiast idealna furtka do tego magicznego świata, umożliwiająca czytelnikowi zakosztowanie go i zachęcająca do dalszego zagłębienia się w ten temat. Na ostatnich kilku stronach znajdziecie nawet bibliografię, która pomoże wam w wyborze kolejnej lektury. A nawet jeśli nie poczujecie pragnienia pogłębienia swojej wiedzy o transhumanistach, czas spędzony na lekturze „Być Maszyną” nie będzie czasem straconym, bo traktuje ona o tematach wbrew pozorom bardzo aktualnych. Bo przecież, czy przylepione droga od wiecznie przylepionych w naszych dłoniach smartfonów do ewentualnych wszczepów jest naprawdę tak odległa?
Książkę nabyć możecie na stronie Wydawnictwa Krytyki Politycznej.