Grecka mitologia chyba jest ostatnio jednym z ulubionych tematów pracowników Ubisoft. W końcu w stosunkowo krótkim czasie otrzymujemy dwie produkcje tego wydawcy, które opierają się na greckiej kulturze, mitach i herosach. Wpierw Assassin’s Creed: Odyssey pozwoliło nam przemierzyć hellenistyczny świat, teraz Immortals Fenyx Rising pozwala nam zwiedzić domenę bogów. Tylko czy warto wybierać się w taką wyprawę?
Najnowsze IP francuskiego wydawcy pozwala nam wziąć udział w epickiej przygodzie z udziałem bogów z Olimpu. Jako Fenyx trafiamy na tajemniczą wyspę, gdzie musimy przeciwstawić się złemu tytanowi i ocalić Afrodytę, Ateną, Hermesa i Aresa, a także naszego brata i przyjaciół. Z początku niepozorna historia okazuje się jednym z atutów tego tytułu. W głównej mierze wynika to z tego, że twórcy zdecydowali się doprawić ją humorem.
Cała przygoda jest bardzo zabawna i co chwilę słyszymy jakieś żarty. Duet Zeus i Prometeusz komentują nasze poczynania i nadają całej grze naprawdę fajny klimat. Dzięki dialogom i tekstom wygłaszanym przez postacie dosyć sztampowa historia typu od zera do bohatera, staje się czymś znacznie ciekawszym.
Na pierwszy rzut oka Immortals Fenyx Rising to kolejna gra Ubisoft. Mamy otwarty świat, pełno zadań pobocznych i funkcje charakterystyczne dla games as service jak sklep i codziennie resetujące się wyzwania i nagrody. Z początku obawiałem się, że czeka mnie kolejna przeprawa przez grę typu Assassin’s Creed czy Watch Dogs, gdzie jedyną różnicą będzie oprawa graficzna.
Na szczęście Immortals Fenyx Rising stawia na jakość, a nie ilość, a świat gry jest mniejszy od tego co znamy z pozostałych gier wydawcy. Na dokładkę zadania rozsiane po mapie są stosunkowo różnorodne i nie sprawdzają się do powtarzania tego samego w nieskończoność. Mamy trochę walki, zagadek, biegania i skakania, a także poszukiwanie jakichś przedmiotów. Niby to nic wielkiego, ale ta różnorodność zadań pomaga uniknąć znużenia, jakie często towarzyszy sandboksom.
Na mapie mamy też podziemne lochy, gdzie czekają na nas różne wyzwania. Mogą być to walki z falami przeciwników, starcia z mitycznymi bestiami i różnego rodzaju puzzle i sekcje platformowe. Czasem trzeba będzie manipulować wiatrem, innym razem układać i przesuwać pudła na platformach. Ten element gry obok staminy i wspinania najbardziej przypomina mi czas spędzony z The Legend of Zelda: Breath of the Wild.
Rozwój naszej postaci nie jest w Immortals Fenyx Rising przesadnie rozbudowany. Mamy kilka małych drzewek powiązanych z umiejętnościami i boskimi mocami bohatera. Jest system ulepszania ekwipunku w wariancie, gdzie od razu wzmacniamy wszystkie bronie lub pancerze danego typu. Mamy też zwiększanie staminy i paska życia powiązane ze znajdżkami i dodatkowe moce otrzymywane jako nagroda za postępy w grze. Nie ma tego wszystkiego zbyt dużo i nic nie jest specjalnie rozbudowane czy skomplikowane.
Trochę szkoda, bo ogranicza to kierunku rozwoju naszej postaci. Zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, że kilka z garstki dostępnych umiejętności jest naprawdę potężnych. W moim przypadku skończyło się na ciągłym przywoływaniu latającego towarzysza mojego bohatera, który wykonywał atak dodatkowo uzdrawiający moją postać. Nie znalazłem w grze nic równie skutecznego jak ta umiejętność.
Pewnie powtórzę coś, co było już powiedziane tysiąc razy, ale Immortals ewidentnie zostało zainspirowane przez Breath of the Wild. Oczywiście jak kopiować to od najlepszych i nie mam problemu z tym, że pewne elementy nowej gry Ubisoft kojarzyły mi się z przygodami Linka. Wręcz przeciwnie. Połączenie otwartego świata w wersji Nintendo z patentami z innych gier firmy Raymana daje naprawdę fajny efekt.
Immortals Fenyx Rising jest bardziej skondensowane niż gigantyczne ciągnące się w nieskończoność tytuły Ubi a rozgrywka jest zróżnicowana dzięki zagadkom wymieszanym z sekcjami z platformówek i walkami. Pewne rzeczy zostały tu wrzucone trochę na siłę jak skradanie się czy system wierzchowców i nie kleją się z resztą gry, ale ich obecność nie jest problemem. Po prostu nie zostały one na tyle dopracowane, by dobrze komponować się z pozostałymi elementami przygody.
Tym do czego mógłbym się przyczepić, są walki z bossami. Niestety są one słabszym elementem zabawy i nie wykorzystują mocnych stron tytułu. Każde starcie sprowadza się do nawalania przeciwnika na małej arenie. Wszystko sprowadza się do atakowania, uników i korzystania z miksturek zdrowia. Wszystkie walki z bossami są do siebie bardzo podobne i nawet toczą się na praktycznie takich samych arenach. Szkoda, bo sam system walki i umiejętności wyjęte żywcem z Odyssey nie są niczym nadzwyczajnym i nie nazwałbym ich atutem, tego tytułu.
Porównywanie Immortals Fenyx Rising do ostatnich odsłon cyklu Assasin’s Creed i Breath of the Wild ma sens, ale do końca nie oddaje pełni zalet najnowszej gry Ubisoft. Mimo czerpania garściami z istniejących pomysłów mamy do czynienia z tytułem, który posiada własną tożsamość i jest czymś więcej niż tylko klonem jakiejś innej gry. Ten tytuł sprawdza się świetnie, sprawia masę frajdy i wylewa się z niego super klimat. Rozgrywka zgrabnie łączy ze sobą różne elementy i nie nudzi przez ponad 20 godzin, a gracze zainteresowanych zaliczeniem wszystkiego na 100%, spokojnie mogą doliczyć dodatkowe 10 godzin.
Oprawa audiowizualna wypada tutaj naprawdę dobrze. Voice acting jest pierwsza klasa i zabawne kwestie wypowiadane są w naprawdę fajny sposób, co tylko potęguje ich efekt. Immortals Fenyx Rising stawia na bajkową stylistykę z bardzo kolorowym światem i interesującym wyglądem postaci. Sprawdza się to naprawdę dobrze i mimo wyglądu przypominającego mi gry z serii Disney Infinity, jest tutaj sporo naprawdę przyjemnych dla oka rzeczy. Zróżnicowane obszary mapy prezentują się świetnie, gdy obserwujemy je z wysokości lub w locie.
Jeśli mam być szczery to nie byłem przekonany co do Immortals Fenyx Rising. Tytuł ten nie wydawał mi się zbyt interesujący. Na dodatek to trzecia gra Ubisoft z otwartym światem, która pojawia się na rynku w tym kwartale, więc bardzo łatwo o przesyt sandboksami. Trudno także zapomnieć o tym jak przeciętne było Watch Dogs Legion. To wszystko przyczyniło się do mojego sceptycyzmu względem tego tytułu. Muszę przyznać, że byłem w błędzie i Immortals Fenyx Rising to pozytywne zaskoczenie. Piszę to jako ktoś, kto ostatnio miał dosyć gier z otwartym światem i przejadły mi się podobne do siebie produkcje polegające na bieganiu po rozległej mapie.
Immortals Fenyx Rising to najlepsza gra Ubisoft, w jaką grałem w tym roku. Jest to tytuł wykorzystujące atuty gier wydawcy, ale urozmaicający je o świetne elementy z innych produkcji. Dzięki temu otrzymujemy naprawdę ciekawą, kolorową i zabawną przygodę, która pozostawia po sobie pozytywne wrażenia. Liczę na sukces tego tytułu i to, że Ubisoft wykorzysta go do wzbogacenia swoich pozostałych tytułów.