Recenzja Hard West 2. Bardzo dobra kontynuacja „klonu” XCOM

Hard West 2
Hard West 2

Ogrywając na łamach naszego serwisu w 2015 roku, pierwszą część Hard West, nie spodziewałem się, że będę musiał czekać na kolejną odsłonę tyle czasu. 7 lat to sporo, od tego czasu zdążyło ukazać się wiele świetnych turówek, z XCOM 2 na czele. Hard West przyjął się wśród graczy i recenzentów całkiem dobrze i gra doczekała się nawet edycji konsolowych. Studio, które odpowiadało za pozycję z 2015 roku, czyli CreativeForge Games, przygotowało później bardzo miodne Phantom Doctrine, ale obecnie koncentruje się na zupełnie innych grach. Drugą odsłonę Hard West stworzyło polskie Ice Code Games, wcześniej mające w swoim dorobku średnie Re-Legion. Miałem pewne obawy, ale wypuszczone kilka tygodni temu demko nastroiło mnie pozytywnie i z przyjemnością zasiadłem do pełnej wersji gry. Czy było warto? Oczywiście!

Hard West 2, jak poprzednik, reprezentuje gatunek znany jako „dziwny zachód”. Trup będzie ścielił się gęsto jak to bywa na Dzikim Zachodzie, ale do tego dochodzą jeszcze zjawiska paranormalne, elementy związane z horrorem, fantasy, czy science-fiction. Gier w tym klimacie nie było nigdy zbyt wiele, choć ostatnie miesiące odwracają ten trend i słusznie. W tym roku miałem możliwość ogrywać Weird West, który również bazował na tym gatunku, więc zainteresowanych odsyłam i do tej recenzji, zwłaszcza, że tę grę ogracie w Xbox Game Pass.

Hard West 2 Screen

Branżowa opowiastka mówi o tym, że gry z misjami w pociągu są słabe, gdyż pokazują lenistwo twórców, ale jednak tyczy się to shooterów. W Hard West 2 jest inaczej, gra rozpoczyna się od napadu na pociąg, ale od początku może się to podobać i jest ekscytująco. Gin Carter, główny bohater opowieści, chce dorwać się do „Pociągu Widmo”, w którym jest masa złota. Sprawa ma się dobrze, ale okazuje się, że na pokładzie znajdują się nadprzyrodzone siły, a przegrana partia pokera z samym władcą piekieł wciąga Gina w historię odzyskania własnej duszy. Jeśli ktoś myśli, że „dziwny zachód” to tylko tło dla opowieści, to nie mam dobrych informacji. Prawdziwego westernu szukajcie w Red Dead Redemption, czy Call of Juarez, tutaj czekają na Was prawdziwe mieszanki okultyzmu, Indian i demonów. Ciekawą historię odkrywamy nie tylko przy okazji cut-scenek, ale też przez możliwość budowania relacji z towarzyszami. Dzięki temu, w Hard West 2 łatwo się zanurzyć, autorzy stworzyli świetny klimat, który będzie z nami przez całą grę, ponad 20 godzin.

Naszym gangiem poruszamy się po mapie świata – niczym chociażby w Wasteland 3. Wędrówka pozwala nam znajdować nowe miejsca, gdzie możemy się uleczyć, kupić broń i akcesoria oraz brać zlecenia w formie misji pobocznych. Czasem natrafimy również na jakieś opustoszałe miejsca, skarby, czy inne zdarzenia i używając konkretnego przedmiotu bądź osoby, możemy uzyskać dodatkowe przedmioty, czy kasę. Bywa też tak, że prowadzimy jakieś krótkie rozmowy, podczas których musimy podjąć decyzję, rzutującą na wspomniane wcześniej relacje z naszymi członkami gangu. Dzięki temu, w kolejnych rozmowach, będziemy mogli wykorzystać specjalne opcje na rozwiązanie innych problemów. Ciekawe podejście do budowania immersji i fabuły, do tego całkiem dobrze wykonane. Czasami jednak z wchłaniania klimatu wytrąca nas zbyt długie wczytywanie poziomów, nawet na dysku SSD.

Hard West 2 Screen (3)

Nie zapominajmy jednak, że Hard West 2 to ciągle strategia turowa, więc walki nie unikniemy. Autorzy pokusili się o modyfikacje związane z walką z pierwszej części gry, ale nie postawili na totalną rewolucję. Dalej dobrą robotę robi możliwość rykoszetowania naszego pocisku (celowanie w specjalne elementy z otoczenia, które odbiją kulę w kierunku wroga) oraz zapewnienia sobie ochrony dzięki elementom otoczenia – czyli np. przewrócenie stołu i skrycie się za nim. Ponownie zaimplementowano do gry system szczęścia, który pozwala nam zwiększać procentową szansę na zabicie przeciwnika lub szansę na unik przed kulą.

Jednak najważniejsza zmiana i wywracająca styl gry do góry nogami jest implementacja systemu nazwanego Bravado. System ten nagradza nas odnowieniem punktów akcji (każdy ma 3) za zabicie przeciwnika. Jedna postać może więc zabić kilka celów w ramach jednej tury. Autorzy nawet zachęcają do kombinowania zarówno przez osiągnięcia Steam, jak i dodatkowe cele do każdej z misji, gdzie możemy np. za zabicie wszystkich przeciwników w ciągu dwóch tur, otrzymać dodatkową nagrodę. To wymusza podejście bardziej agresywne i pazerne, a nie spokojne główkowanie. W pewnych momentach mógłbym wręcz uznać Hard West 2 za zmyślną grę logiczną, w której muszę odpowiednio dobrać postacie, broń i ekwipunek, a następnie jeszcze „porządek zabijania”, żeby uzyskać upragniony cel/osiągnięcie. Muszę przyznać, że spodobało mi się to, choć niektórzy będą narzekać, że Bravado zbytnio ułatwia grę. Nie powiem, w niektórych misjach był problem z balansem na zasadzie ilości przeciwników do naszych sił, choć zwykle na niekorzyść gracza. Pomimo sześcioosobowego gangu, do potyczek możemy zabrać tylko czterech protagonistów.

Każdy członek gangu Gina ma swoje unikatowe zdolności. Skupiono się na tym, by wykorzystywać ich atuty, więc odpuszczono, i słusznie, levelowanie. Upgrade postaci odbywa się za pomocą zbieranych kart, którymi można tasować pomiędzy misjami. Zbieramy karty jak w Pokerze, a następnie przyporządkowujemy je do naszych postaci. Bonusy wynikają z tego, co ułożymy „w ręce”. Jeśli parę, to dostajemy takie atuty, a jeśli np. „strita” to lepsze itd. Opłaca się więc maksować karty nawet tylko dla jednej postaci, niż każdemu dawać po trochu. To tyczy się oczywiście początkowej fazy gry, gdy jeszcze nie zbieramy zbyt wiele kart. Warto podkreślić, że w Hard West 2 wiele rzeczy jest przez twórców przemyślanych i nawet taka gra w Pokera, która może kojarzyć się nam przecież z klimatem westernu, została świetnie wkomponowana w dziwny zachód.

Hard West 2 Screen (1)

Z oprawą audiowizualną w Hard West 2 jest całkiem dobrze – podobają mi się lokacje, zwłaszcza te „zimowe”. To solidna czwórka, ale całość zasługuje nawet na czwórkę z plusem. Hard West 2 to mocna kontynuacja, która robi wiele rzeczy znacznie lepiej od poprzedniczki. W dwójce mamy jedną spójną historię z wieloma bohaterami, podczas gdy jedynka była poszatkowana na opowieści. System walki z nowszej odsłony jest ciekawy, świeży i usprawniony, przemawia do mnie jeszcze bardziej niż ten sprzed paru lat. Budowanie klimatu również udało się lepiej studiu Ice Code Games, gra ma też więcej do zaoferowania. Nie jest to klon XCOM – owszem, ta gra jest inspiracją, ale polskie studio dodało wiele od siebie i nie musi się wstydzić swojej pracy. Jest trochę budżetowo momentami, brakuje mi pełnego voice-actingu, ale nie spodziewałem się aż tak dobrej gry. Polacy znowu udowadniają, że potrafią, a ja nie mogę się doczekać kolejnej gry studia Ice Code Games.

Plusy
  • klimat
  • świetny system walki
  • dobrze napisana historia
  • system budowania relacji z bohaterami
  • system kart zamiast nudnego levelowania
  • ciekawe miejscówki
Minusy
  • Długie czasy ładowania poziomów
  • Szkoda braku pełnego voice-actingu
8.5
Ocenił Kasjan Nowak
Recenzja PC

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z PC

Recenzje gier OpenCritic