Infinity Ward ożywia na nowo legendarną podserię Call of Duty: Modern Warfare. Najnowsza odsłona jest rebootem, co oznacza, że wydarzenia ze wcześniejszych odsłon nie miały miejsca. Do tego produkcja została oparta na nowym silniku graficznym, zaszło sporo zmian w gameplayu i rozgrywce multiplayer. Czy jednak wszystkie były potrzebne?
Kampania w Call of Duty: Modern Warfare
W przeciwieństwie do Call of Duty: Black Ops 4 z zeszłego roku, Modern Warfare oferuje kampanię dla pojedynczego gracza. Nie jest to oczywiście zaskakująca informacja, bo od zawsze ten sposób rozgrywki był podstawowym elementem serii.
Fabuła jest prowadzona w filmowy sposób i przedstawia wydarzenia na wielu różnych frontach. Z grubsza historia skupia się na walce z terrorystami z fikcyjnego ugrupowania Al-Quatali. Terroryści wykonali brutalny zamach na Piccadilly Circus w Londynie, a do tego wykradli Rosjanom gaz bojowy. Zjednoczone siły specjalne państw zachodnich muszą odzyskać wykradzioną śmiercionośną broń i powstrzymać kryzysową sytuację.
Jako agent CIA „Alex” i żołnierz sił specjalnych SAS Kyle’a Garrick musimy nie tylko znaleźć broń biologiczną i szefa Al-Katali „Wilka”, ale także odwiedzić na Bliskim Wschodzie fikcyjne państwo Urzikstan, gdzie brutalny generał rosyjski Barkow wraz ze swoimi oddziałami uciska miejscową ludność. Obaj są wspierani przez rebeliantów pod dowództwem Farah Karima i jej brata. Choć seria zalicza reboot, do Call of Duty powraca legendarny kapitan John Price, który jest połączeniem z pierwszymi trzema częściami gry.
Najnowszy Modern Warfare mocno zwalnia, jeśli chodzi o rozgrywkę w kampanii. W przeciwieństwie do innych części serii nie atakują nas całe armie przeciwników, a często rozgrywka zmusza do spokojnego taktycznego grania. Świetna jest jedna z pierwszych misji, gdy musimy z oddziałem specjalnym oczyścić po cichu kamienicę z terrorystów. Jest ciemno, na głowie mamy noktowizor i trzeba uważać gdzie się strzela. W mieszkaniach są dzieci, terroryści chowają za cywilami lub w szafach i pod łóżkami. Atmosfera jest więc dość gęsta. Przy okazji warto tu napisać, że rozgrywka z noktowizorem wypada niesamowicie dobrze. Dawno nie grałem tak klimatycznej misji z tym urządzeniem.
Oczywiście jak na Modern Warfare przystało, nie mogło zabraknąć kontrowersyjnych scen. Produkcja przedstawia najbardziej brutalne oblicza wojny: zamach terrorystyczny, używanie gazu bojowego czy eksterminację całych wiosek, które miały podobno wspierać rebeliantów. Sporo jest więc nawiązań do prawdziwych wydarzeń historycznych jak choćby wojny w Afganistanie. Gra pokazuje także, że, również waleczne siły Zachodu, muszą się „ubrudzić”, by inni mogli żyć bezpiecznie. Przesłuchiwany terrorysta, nie chciał zdradzić planów swojej organizacji, ale jako atut w czasie przesłuchiwania miała pomóc specjalna przesyłka… którą okazała się jego rodzina. Co bohater musiał zrobić, by uzyskać zeznania, przekonacie się sami w czasie rozgrywki. Warto podkreślić, że mimo kontrowersyjnych scen, daleko grze do tego, co dostaliśmy do wykonania w sławnej misji „No Russian” z Modern Warfare 2.
W czasie kampanii dość łatwo zginąć, dlatego trzeba skradać się, eliminować źródła światła, ale i także prowadzić obstrzały za pomocą zerkania za róg. Wbieganie w przeciwników, nie jest dobrym rozwiązaniem zwłaszcza na wyższych poziomach trudności.
Przyczepić się jedynie można do długości kampanii. Oferuje ona niestety jedynie 6 godzin gry, ale w przypadku serii Call of Duty, to raczej standard.
Tryb kooperacji
W tym roku zamiast tradycyjnego trybu zombie dostajemy Spec Ops, który łączy graczy w czteroosobowe grupy. Naszym zadaniem jest przebrnięcie przez serię połączonych operacji, które razem rozwijają nadrzędną historię gry.
Niestety tryb jest męczący i do tego bardzo trudny. Nasze zadania polegają ciągle na tym samym – przebiegnij do danego punku, wyeliminuj cel, następnie ponownie pobiegnij do innego celu, itp. W tym czasie oczywiście musimy odpierać niezliczone hordy przeciwników. W niektórych zadaniach pojawiają się oni właściwie z każdej strony. Nawet zgrany zespół ma spore problemy z pokonaniem tych misji. O poziomie trudności trybu może świadczyć samo zdobycie trofeum, za przejście wszystkich operacji. Na razie wykonało to zadanie jedynie 0,1% graczy.
Tryb Online
Kampania dla jednego gracza jest tylko dodatkiem do trybu multiplayer. Większość graczy kolejne odsłony Call of Duty kupuje nie dla historii, a właśnie po to, by pograć w sieci. Mimo tego, że gra przeszła niemałą rewolucję związaną ze zmianą silnika, jak zwykle rozgrywka sieciowa stoi na wysokim poziomie.
Infinity Ward zapowiadało już wcześniej, że Modern Warfare ma mieć „bardziej realistyczne” podejście do walki. Rozgrywka znacznie zwolniła. W końcu w tej odsłonie nie ma żadnych egzoszkieletów i biegania po ścianach. Szybkie poruszanie po mapie nie jest także zbytnio opłacalne (chyba że akurat przebiegamy przez jakąś otwartą przestrzeń). Zginąć w czasie sprintu bardzo łatwo nawet nie oddając strzału. Trzeba tym bardziej uważać na zgody, bo do rozgrywki powracają killstreaki, czyli nagrody za serie zabójstw.
Niestety sporo osób kampi w popularnych miejscach. Na niektórych mapach czasami dochodziło do kuriozalnych sytuacji gdzie wielu graczy, zamiast zajmować się zdobywaniem celu, czeka w wygodnym miejscu na przeciwników. Zdecydowanie takie zachowanie graczy odbiera przyjemność z rozgrywki.
W trybie online możemy majstrować przy broniach u rusznikarza. Czym mamy większy poziom danej broni odblokowujemy do niej szereg dodatków takich jak np. tłumiki, kolby, celowniki, większe magazynki, ale i także najróżniejsze kamuflaże i ozdoby. Każda wybrana przez nas modyfikacja wpływa na parametry danej broni. Wszystko ma swoje plusy i minusy, a tylko od nas zależy jak skonfigurujemy ulubioną pukawkę.
Jak zwykle do wyboru mamy sporo trybów rozgrywki. Największym z nich jest „Wojna naziemna”, w której walczy ze sobą 64 graczy. Na razie ten rodzaj gry ma do dyspozycji dwie gigantyczne mapy. Seria Battlefield może jednak spać spokojnie, bo duży tryb w Call of Duty niezbyt się sprawdza. Walka jest chaotyczna, łatwo można zginąć i wielu graczy po prostu chowa się po budynkach i prowadzi obstrzał z bezpiecznych pozycji. Bywa więc, że biegnie się dłuższą chwilę do celu, by od razu zginąć. Taki sposób rozgrywki jest po prostu nudny i lekko frustrujący.
Oprawa graficzna
Modern Warfare otrzymało nowy silnik, który wniósł sporo zmian wizualnych. Gra prezentuje się świetnie i działa bez problemu na zwykłym PlayStation 4. W czasie rozgrywki nie brakuje doskonałych efektów świetlnych jak np. światło księżyca czy ognia. Produkcja po prostu wygląda o wiele lepiej niż dwie ostatnie odsłony gry.
Gra ma niezłą oprawę audio. Wrażenie robią zwłaszcza dźwięki otoczenia. Nasłuchując dokładnie to, co wokół nas się dzieje, możemy wykryć przeciwników, a nawet usłyszeć odgłosy oddychania żołnierzy, którzy są obok nas. Wszystko to buduje niepowtarzalny klimat.
Call of Duty: Modern Warfare ma pełne polskie tłumaczenie. Polski dubbing niezbyt przypadł mi do gustu i uważam, że jest drętwy, ale jak zwykle takie elementy to tylko kwestia gustu.
Call of Duty: Modern Warfare – czy warto kupić?
Call of Duty: Modern Warfare nie jest produktem idealnym, ale dzięki dobrej kampanii i wciągającemu trybowi multiplayer zapewni Wam sporo godzin dobrej zabawy. Bitwy są intensywne ze względu na szybką śmierć, oprawa wygląda cudnie, a oprawa dźwiękowa jest niesamowita. Multiplayer mimo zmian oferuje praktycznie wszystko to co wcześniejsze odsłony Call of Duty. Szkoda jedynie niedopracowanego i na siłę dodanego trybu Spec Ops.
