Recenzja A Plague Tale: Requiem

A Plague Tale Requiem
A Plague Tale Requiem

Ponad trzy lata przyszło nam czekać na kontynuację A Plague Tale: Innocence, czyli w moim osobistym rankingu, jednej z najlepszych gier 2019 roku. Przy produkcji sequelu twórcy z francuskiego Asobo Studio nie mieli łatwego zadnia, gdyż pierwszą produkcją postawili sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Czy udało im się szczurzą apokalipsę wznieść na wyższy poziom, czy może skupili się jedynie na kontynuacji rozpoczętej historii?

Gra A Plague Tale: Requiem jest bezpośrednią kontynuacją i jej akacja rozgrywa się dosłownie zaraz po wydarzeniach z pierwszej odsłony. Rodzeństwo Amicia i Hugo De Rune wraz z matką i jej młodym uczniem Lucasem, w końcu trafiają do wolnego od zarazy miasta, by cierpiącemu na tajemniczą skazę Hugo, mógł pomóc wysoko postawiony w tamtejszym klasztorze magister. Podobnie jak w pierwsze części twórcy raczą nas na starcie idyllicznymi obrazkami, jednak to tylko fasada, która za chwilę ma dosłownie runąć na naszych oczach. Kolorowe i różnorodne miasto, nieświadomi zagrożenia szczęśliwi mieszkańcy to beztroska, której od dawna nie doświadczali nasi bohaterowie. Niestety ich spokój nie trwa zbyt długo, gdyż okazuje się, że za zamkniętą częścią miasta rozgrywa się prawdziwy dramat. Zaraz bowiem już tam dotarła, a żołnierze w stosunku do mieszkańców i zarażonych nie mają żadnej litości. Na domiar złego szczurze tsunami również przybyło za młodym De Rune i gdy ten podupadł na zdrowiu, wymknęło się spod kontroli. Bohaterowie szybką więc muszą uciekać, w poszukiwaniu ratunku dla siebie i przede wszystkim chorego chłopca, którego stan okazuje się coraz poważniejszy.

A Plague Tale Requiem
A Plague Tale Requiem

I tak po około 2-3 godzinach ponownie rozpoczynamy pełną niebezpieczeństw wędrówkę, która była też motywem przewodnim poprzedniej części. Fabuła ponownie posiada tło historyczne, choć tym razem ma on jeszcze mniejsze znaczenie. Szkielet historia jest więc zbudowany na wręcz identycznym, prostym schemacie, ale twórcy potrafią odpowiednio budować napięcie, by z każdą godziną gra nabierała rumieńców. Podobnie jak w Innocence, dużym atutem Requiem są dobrze nakreślone skomplikowane relacje bohaterów. W zapoczątkowanej w 2019 roku historii nastoletnia Amicia musiała w dramatycznych okolicznościach odnaleźć się w zupełnie nowej dla siebie roli – siostry, opiekunki i wojowniczki. Tym razem więź z Hugo jest bardzo silna, a konflikt rozgrywa się pomiędzy dziewczyną i jej matką. Obie panie mają często inny pogląd na to co jest najlepsze dla chłopca, ale o ile zachowanie Amici mogło czasami w pierwszej części irytować, tym razem sercem i rozumem byłem najczęściej po stronie młodej wojowniczki. Dziewczyna dla brata jest zdolna do największych poświęceń, ale też cała sytuacja zaczyna się odbijać na jej psychice. To ona bowiem wykonuje czarną robotę i musi się mierzyć samotnie z ciężarem popełnianych zbrodni, gdy uwaga matki jest skupiona wyłącznie na jej bracie.

Fabularnie gra trzyma wysoki poziom pierwszej części i jest wręcz jej wzorcową kontynuacją. Również jeśli chodzi o długość rozgrywki, sytuacja wygląda podobnie. Twórcy oddali w ręce graczy 18 rozdziałów, na których przejście będziemy musieli poświęcić około 16-20 godzin. Jednak według mnie gdyby gra została skrócona o 2 godziny, to produkcja tylko by na tym zyskała. Francuzi raczą nas bowiem kilka razy zwrotami akcji i gdy już myślimy, że jesteśmy na satysfakcjonującym finiszu, dokładają jeszcze kolejny rozdział.

Podobnie jak Innocence również Requiem ciężko jest sklasyfikować. Jest to bowiem dość nietypowa gra akcji z kilkoma wymagającymi starciami z większymi przeciwnikami, z mocno eksploatowaną mechaniką skradania, elementami survivalu, mało wymagającymi, aczkolwiek przyjemnymi zagadkami logicznymi i rozbudowaną historią. Twórcy na żadnym polu nie dokonali rewolucji i również walka opiera się głównie na miotaniu procą. Sprytnie rozwiązany został proces przyswajania kolejnych umiejętności przez Amicię. Dziewczyna w większości przypadków bowiem nie zapomniała umiejętności bojowych zdobytych w pierwszej części, lecz początkowo są one ograniczane przez brak koniecznych surowców. W trakcie gry nie zbraknie jednak nowości, jak chociażby kusza, która zadaje spore obrażenia, ale bełty do niej są towarem dość rzadkim.

A Plague Tale Requiem 4
A Plague Tale Requiem

Ogólnie nie jest to gra prosta i niektóre etapy potrafią dać w kość. O śmierć nie jest trudno i wystarczy jeden cios mieczem, jeden celny rzut włócznią lub strzał z łuku by nasz bohater stracił życie. Gdy po niecelnym rzucie z procy zostajemy wykryci przez wrogów, mamy niewiele czasu na rzut drugiej szansy i zazwyczaj, nim zdążymy dobrze wycelować w zbliżającego się do nas oponenta, ten rozbija nam głowę toporem lub przebija włócznia. Niezależnie od obranego przez nas stylu gry, czy to nastawionego na unikanie starć, czy też cichą eliminację wrogów, gra rzuca nam wyzwanie. Unikanie wykrycia nie jest takie proste, gdyż zagęszczenie przeciwników jest zazwyczaj przytłaczające. Bezpośrednie starcie nie ma totalnie sensu, a cicha eliminacje nie zawsze się sprawdza, gdyż opancerzonych przeciwników nie da się w łatwy sposób powalić. Niektóry etapy wymagają więc odrobiny sprytu, ale przez to ich ukończenie, daje sporo satysfakcji. Niekiedy sprawdza się także desperacka ucieczka, ale w tym przypadku radość końcowa jest zdecydowanie mniejsza.

Warto w tym miejscu dodać, że obierany przez nas styl gry jest bardzo istotny, gdyż wpływa on bezpośrednio na rozwój naszych umiejętności. W trakcie gry nie dostajemy bowiem punktów doświadczenia, które możemy przeznaczyć na rozwój, gdyż te przydzielone są automatycznie. I tak gdy będziemy najczęściej posuwać się do najprostszych rozwiązań, to rozwiniemy nasz oportunizm, gdyż skupimy się tylko na eliminacji wrogów, rozwiniemy umiejętności sprzyjające agresji, a jeśli najczęściej będziemy unikać konfrontacji, to rozwiniemy spryt. Konsekwencją automatycznego zwiększania naszych umiejętności, jest to, że praktycznie tego rozwoju nie odczuwamy.

Tym, co jednak zdecydowanie wpływa na podniesienie jakości rozgrywki, jest zdobywanie ulepszeń dla naszej procy, kuszy, czy też sprzętu i akcesoriów. Zbierane podczas eksploracji elementy służą bowiem nie tylko do produkcji amunicji, ale także do wprowadzania udoskonaleń dla broni i wyposażania. By jednak dokonać takich modyfikacji, musimy trafić na specjalnie przeznaczony do takich prac stół rzemieślniczy. Ten znajdziemy w każdej większej lokacji, a z czasem możemy także wykupić zdolność rozbijania jego mobilnej wersji w dowolnym miejscu.

A Plague Tale Requiem 5
A Plague Tale Requiem

Podobnie jak w pierwszej części największym wrogiem dla Amicii, Hugo i napotkanych w ciągu gry kompanów, nie są wcale ludzie, tylko szczury. Gryzonie nie tylko są źródłem zarazy, ale atakując całą hordą, dosłownie pożerają ludzi żywcem. Są ich tysiące i znienacka potrafią eksplodować spod powierzchni ziemi, narażając na utratę życia nie tylko nas i naszych sprzymierzeńców, ale również wrogów. Jedne czego boją się szczury, to ogień, fakt ten możemy wykorzystywać do unikania szczurzych ataków, jak i do eliminacji wrogów na przykład, gasząc ich pochodnie, lub wykorzystując zdolności małego Hugo, atakując wrogów całą hordą gryzoni.

Przy okazji recenzji A Plague Tale: Innocence pisałem, że jest to gra, która ustanawia nowy standard dla gier wydawanych niezależnie lub przez mniejszych wydawców. Miałem wówczas na myśli głównie oprawę graficzną i jakość wykonania. Gra bowiem po trzech latach wciąż potrafi cieszyć oko, ale w przypadku Requiem, twórcy poszli o krok dalej. Nowy tytuł francuzów wygląda obłędnie i pod względem poziomu oprawy graficznej może być stawiany obok najnowszych produkcji od Naughty Dog czy Rockstar Games. Jest to więc absolutna pierwsza liga, a co warto dodać, mimo że sequel hitu z 2019 roku nie jest grą w otwartym świecie, to oferuje wiele zróżnicowanych lokacji. Akcja gry rozgrywa się także w różnych warunkach atmosferycznych i porach dnia. To niesamowita, że tytuł pokazujący tak wiele okrucieństwa i brutalnych scen, potrafi zachwycać i jest jedną z najładniejszych gier generacji.

Wraz z przepiękną oprawą graficzną współgra doskonały voice acting i oprawa muzyczna. Oba te elementu stoją na wysokim poziomie i są ważnymi składowymi niepowtarzalnego klimatu oraz sprzyjają immersji.

Piękna oprawa i wręcz fotorealistyczne modele postaci oraz tysiące szczurów reagujących na zachowanie bohaterów, zmusiło twórców do pewnych kompromisów. Otóż gra działa w 30 klatkach na sekundę, co w dobie obecnej generacji musimy uznać za wydajność poniżej standardów. Jednak muszę przyznać, że fakt ten, nie wpłyną negatywnie w najmniejszym stopniu na przyjemność z rozgrywki. Brak płynności na poziomie 60 klatek jest dla mnie o wiele bardziej problematyczny w pierwszoosobowych strzelankach i grach wyścigowych, niż tytułach TPP.

Jeśli chodzi o stan techniczny, to gra na premierę nie pozostawia pod tym względem zbyt wiele do życzenia. Drobne bugi i błędy pojawiają się sporadycznie i nie psują zabawy.

A Plague Tale: Requiem to sequel skrojony na miarę pierwszej części. Jest to niezwykle klimatyczny tytuł, ze wciągającą fabułą, dobrze napisanymi postaciami i rewelacyjną oprawą audiowizualną. Twórcy z Asobo Studio nie przeprowadzili żadnej rewolucji, a jedynie nieco zmodyfikowali system rozwoju postaci i dodali kilka nowych mechanik. Ciężko mi to jednak upatrywać jako wadę, gdyż jak wielki fan pierwszej odsłony, w Requiem od razu poczułem się jak w domu. Gra bez reszty popchnęła mnie od pierwszych minut i na koniec pozostawiła z równie pozytywnymi wrażeniami co trzy lata temu. Tak właśnie powinno się robić kontynuację.

Plusy
  • Bardzo dobra historia
  • Jedna z ciekawszych kobiecych bohaterek
  • Oprawa graficzna
  • Satysfakcjonująca rozgrywka
Minusy
  • XSX stać na 60 klatek, nawet w pięknych grach
  • Trochę przeciągnięty finał
9
Ocenił Kamil Kościelniak
Recenzja gry na Xbox Series X

Recenzja powstała na podstawie rozgrywki z konsoli Xbox Series X

Recenzje gier OpenCritic