RANKING: 15 najgorszych filmów 2017 roku

Najgorsze filmy 2017

10. Król Artur: Legenda miecza

Guy Ritchie jest świetnym reżyserem, co udowodnił dwa lata temu kryminalnym Kryptonim U.N.C.L.E., po którym nowe Bondy wydają się filmami dla grzecznych dzieci, zaś jego Sherlock Holmes do dziś jest miło wspominany, pomimo lepszej produkcji telewizyjnej. Wydawało się, że Guy Ritchie ma patent na przywoływanie do życia we współczesnym kinie marek sprzed lat. Dlatego Król Artur: Legenda miecza był jednym z najbardziej oczekiwanych filmów zeszłego roku. Widowisko kosztujące 175 mln okazało się nie tylko finansową klapą, ale również artystycznie mocno odstawała od poprzednich dzieł reżysera. Ritchie cały film oparł na doskonale znanych reżyserskich trikach, będącymi jego znakami rozpoznawczymi, ale występujących w takiej ilości, że ciężko po raz któryś oglądać je bez poczucia zażenowania. Reżyser nie potrafił zapanować nad swoją pretensjonalnością, co skutecznie dobiło arturiańską legendę. Słabo też prowadzi aktorów. Charlie Hunnam miewał lepsze role, zaś o występie Jude’a Lawa chciałoby się jak najszybciej zapomnieć. Nawet Aidan Gillen czy Eric Bana wyglądają, jakby pojawili się na planie tuż po zakończeniu zdjęć do innego filmu. Jedyne co w Królu Arturze: Legendzie miecza wyszło bez żadnych zarzutów, to doskonała ścieżka dźwiękowa, która sprawdza się nawet jako osobny twór.

Król Artur: Legenda miecza

9. Obcy: Przymierze

Michael Fassbender wraca jak bumerang, ale w Obcym: Przymierzu mamy nie jednego Fassbendera, a aż dwóch. Czy to oznacza dwukrotnie gorszy film? I tak i nie. Jeżeli najnowszy film wyraźnie starzejącego się Ridleya Scotta potraktujemy jako parodię poprzednich Obcych, dostajemy produkcję pełną absurdalnego humoru i fabularnych głupot. Ale to w końcu prequel do kultowego filmu, więc jak tak po prostu traktować go jako komedię? I tutaj dochodzimy do sedna, że Obcy: Przymierze to film po prostu zły. Ridley Scott po kilku słabszych dziełach wrócił świetnym Marsjaninem i Obcy: Przymierze miało być zupełnie nowym otwarciem dla serii, początkiem nowego uniwersum. Jak już wiemy, po zakupie FOX-a przez Disney, Obcy został póki co odstawiony, co powinno przysłużyć się serii w przyszłości, bo dalsze ingerowanie Scotta w uniwersum Obcego mogłoby skończyć się katastrofą, jeżeli najnowsza część już nią nie jest. Mógł Scott oddać serię Blomkampowi, to uniknęlibyśmy dwóch androidów grających na fletach.

Obcy Przymierze

8. Bye Bye Man

Jeżeli o Bye Bye Man wcześniej nie słyszeliście, to najprawdopodobniej możecie sobie podziękować. Jak w wielu horrorach i tutaj mamy do czynienia z ciekawym pomysłem, którego realizacja zabija zanim historia w ogóle się rozkręci. Głupi, niestraszny, pozbawiony klimatu. Typowy horror najniższej klasy, którego oglądanie przypomina siedzenie na rozżarzonych węglach. Nic przyjemnego, a po wszystkim jeszcze odczuwa się ból. Czemu więc na ósmej pozycji a nie wyżej? Po Bye Bye Man nie spodziewałem się niczego więcej, niż kolejnego głupiego horroru i to właśnie dostałem. W tym przypadku oczekiwania zrównały się z rzeczywistością, czego nie można napisać o kolejnych filmach na tej liście.

Bye Bye Man

7. Slumber

O Slumber mógłbym napisać dokładnie to samo co o Bye Bye Man. Tutaj również punkt wyjścia jest intrygujący, a zabawa z percepcją bohaterów przykuwa do ekranu. Ale wszystko to staje się bezcelowe, gdy do gry wchodzi festiwal żenady i złej realizacji. Slumber przypomina amatorskie produkcje z kina exploitation, które pozbawione są własnej tożsamości i wahają się między poważnym horrorem a jego parodią. Od Slumber najlepiej trzymać się z daleka.

Slumber

6. Ach śpij kochanie

Polskie kino w 2017 roku miało się najlepiej od wielu lat. Choć w kinach królowały beznadziejne komedie romantyczne, które skutecznie ignorowałem, tak produkcji wartych uwagi, na europejskim poziomie było więcej niż w poprzednich latach. Był jednak jeden film, z którym wiązałem szczególne nadzieję, tym bardziej mając w pamięci doskonałe Jestem mordercą. Ach śpij kochanie w niczym jednak nie przypomina filmu Macieja Pieprzycy. Realizacyjny koszmarek przywodzący na myśl taśmowo produkowane seriale TVP, kiepsko napisane i zagrane postacie, a do tego bezsensownie zarysowane wątki. Obok tego można byłoby przejść obojętnie, ot kolejna słaba kryminalna biografia, ale twórcom nigdy nie wybaczę tego, jak potraktowali w swoim filmie postacie kobiece. Panie w Ach śpij kochanie to chichoczącą trzpiotkę, których rola ogranicza się wyłącznie do bycia dekoracją dla przystojnych dżentelmenów. Katarzyna Warnke zanim wypowie choć jedno słowo, ma dwie sceny erotyczne, które nic ze sobą nie niosą. Ach śpij kochanie to nie tylko słaby film, ale przede wszystkim toksyczna produkcja dla równouprawnienia w kinowym świecie.

Ach śpij Kochanie
Michalina Rodzińska, Monolith Films