Pro Evolution Soccer 2019 – recenzja

Pro Evolution Soccer 2019

Sezon ogórkowy wreszcie dobiegł końca. Czy to oznacza wysyp świetnych gier aż do ostatnich tygodni roku? Pewnie, ale nie tylko. Jak co roku mamy do czynienia z odwieczną wojną o prym w wirtualnym futbolowym świecie. Pro Evolution Soccer kontra FIFA. Pytanie o to, która tegoroczna odsłona piłkarskiej gry jest lepsza, zadawali sobie jeszcze nasi praojcowie. Kolejne pokolenia wciąż nie potrafią rozstrzygnąć tej kwestii, a oba studia prześcigają się w pomysłach, jak jeszcze bardziej usprawnić swoje tytuły i zachęcić niezdecydowanych graczy do swojej produkcji. Na omówienie najnowszej odsłony gry od Kanadyjczyków przyjdzie jeszcze czas, ale już teraz wiemy, że Japończycy pomimo utraty dwóch najważniejszych licencji, wciąż mają sporo do zaoferowania i nie poddają się w zdobyciu korony za ten rok.

Licencje na konkretne ligi nigdy nie były mocnym punktem Pro Evolution Soccer. Ale w ostatnich dziesięciu odsłonach seria miała niepodważalny atut w postaci licencji na europejskie puchary. Dzięki posiadaniu praw na wyłączność do Ligi Mistrzów i Ligi Europy, fani wielu topowych drużyn mieli pewność, że ich drużyna nie została poddana żadnym modyfikacjom, jak zmieniona nazwa zespołu czy jego herb. Ale przede wszystkim mogli być pewni, że ich drużyna w ogóle pojawi się w grze. Wiadomość o utracie praw do europejskich pucharów przez Konami była niemałym szokiem, tym bardziej, że Japończycy przez dziesięć lat potrafili zrobić z tej licencji świetny użytek, przygotowując oprawę wokół pucharów zgodną z tym, co znaliśmy z telewizyjnych transmisji. Utrata tak kluczowej licencji to poważny cios dla całej serii Pro Evolution Soccer, która przez lata nie mogła liczyć na przejęcie licencji na żadną z najważniejszych europejskich lig i nie zanosi się, aby miało to się w najbliższych latach zmienić.

Pro Evolution Soccer 2019
Inter jest jedną z drużyn, która nawiązała współpracę z Konami, dzięki czemu fani otrzymali drużynę jak najwierniejszą filozofii Luciano Spallettiego

Co więc dostajemy w zamian? Najbardziej łakomym kąskiem wydaje się pełna licencja na pierwszą ligę portugalską. Liga NOS oferuje takie zespoły, jak chociażby Benfica, FC Porto, czy Sporting CP. Oprócz tego PES posiada licencję na belgijską Jupiler Pro League, szkocką Premiership, szwajcarską Superligę, duńską Superligę, argentyńską Superliga Quilmes Clásica, chilijską Campeonato National Scotiabank, turecką Spor Toto Süper Lig, oraz ekskluzywnie rosyjską Premjer-Ligę. Konami więc zbroi się wykupując licencje na mniej popularne, ale wciąż atrakcyjne ligi. Warto przypomnieć, że zachowali licencję na francuską Ligue 1 oraz holenderską Eredivisie. Japończykom udało się poszerzyć współpracę z konkretnymi zespołami. Stracili co prawda partnerstwo z Borussią Dortmund i Valencią, ale podjęli współpracę z Arsenalem, Schalke 04, AS Monaco, Celticiem i AC Milanem, a przy tym zachowali partnerstwo z FC Barceloną, Liverpoolem, Interem i kilkoma zespołami z Ameryki Południowej.

Fani innych drużyn muszą pogodzić się z faktem, że będą zmuszeni grać takimi zespołami jak London FC (Chelsea Londyn), Man Blue (Manchester City), KB Red White (Atletico Madryt), MD White (Real Madryt) czy PM Black White, czyli Juventus Turyn, który jako jedyny włoski zespół nie posiada licencji. Tegoroczna edycja Pro Evolution Soccer tradycyjnie pozbawiona jest jakichkolwiek niemieckich rozgrywek. Jedynymi zespołami z Bundesligi występującymi w grze jest wspomniane wcześniej Shalke 04 oraz Bayer Leverkusen. Fani Bayernu Monachium i Borussii Dortmund muszą tym razem obejść się smakiem, bo w grze takich zespołów, nawet pod zmienioną nazwą, po prostu nie ma. Co więc z naszym Robertem Lewandowskim? W grze występuje, ale tylko dzięki temu, że jest reprezentantem kraju. Na takiej samej zasadzie w grze znalazł się Thiago Alcantary, Jerome Boateng, Manuel Neuer czy Thomas Müller, ale w karierze nie kupimy do swojego zespołu chociażby Arjena Robbena, Francka Ribéry’ego, czy wielu zawodników innych niemieckich drużyn, którzy nie występują w swoich reprezentacjach.

Pro Evolution Soccer 2019
W trybie kariery przed kluczowymi meczami zobaczymy krótką scenkę przerywnikową z szatni prowadzonej przez nas drużyny

Pro Evolution Soccer 2019 nie doczekał się żadnego nowego trybu rozgrywki. Wciąż możemy rozgrywać pojedyncze mecze z dowolnym przeciwnikiem lub zdać się na automatyczny wybór którejś z drużyn. Ponadto mamy możliwość rozegrania meczów w trzyosobowej kooperacji z innymi żywymi przeciwnikami lub sztuczną inteligencją, bawić się w trybie 1v1 lub szlifować swoje umiejętności w gierkach treningowych. Nie zabrakło oczywiście możliwości rozegrania pojedynczego sezonu ligowego, pucharu, jak również ciekawszych trybów, czyli zostania legendą tworząc swojego własnego zawodnika lub kierując którymś z już istniejących oraz trybu kariery. Ten ostatni doczekał się dwóch znaczących zmian. Wzorem ostatnich odsłon FIFA, Konami do swojej produkcji dodało możliwość rozegrania przedsezonowych meczów w ramach rozgrywek International Champions Cup, gdzie mierzymy się z trzema zespołami z różnych krajów.

Pogłębił się również system kupowania zawodników. Kiepsko funkcjonujący rynek transferowy był zmorą poprzednich edycji PES-a. W tegorocznej odsłonie wciąż Japończycy nie uregulowali prawidłowo cen za zawodników, aby były wierne panującym obecnie trendom na rynku transferowym. I tak topowych zawodników nie kupujemy za 100 lub 200 mln euro, ale za 60-70 mln euro. Brak prawidłowych cen rekompensuje bardziej skomplikowany system transferów, gdzie teraz widzimy procentową szansę już nie tylko na zakup piłkarza z konkretnego klubu, ale również na szansę podpisania z nim kontraktu. I tak możemy ustalać cenę transferu czy procent od kolejnej transakcji, ale również przekonać piłkarza korzystnymi warunkami kontraktu. Nic nam nie da dogadanie się z klubem, skoro piłkarzowi zaoferujemy warunki kontraktu, które jego zdaniem będą nieadekwatne do jego umiejętności. Trudniej jest więc zakontraktować piłkarza, który dopiero co przedłużył kontrakt z dotychczasowym klubem. Taki gracz nie będzie skłonny do przenosin, a my naszą uwagę musimy skierować w stronę innego zawodnika. Dzięki tej zmianie rynek transferowy w PES 2019 jest o wiele bardziej satysfakcjonujący niż w poprzednich odsłonach.

Pro Evolution Soccer 2019
Nowy system kupowania piłkarzy sprawia więcej frajdy niż w poprzednich odsłonach serii

Rewolucji nie powinniśmy oczekiwać również w trybach multiplayer. Standardowo pojedynkować się możemy w szybkim meczu, rozgrywać serię meczów i piąć się po szczeblach kolejnych dywizji, czy udowodnić kto ma większego skilla w multiplayerowej kooperacji, jak również rozegrać mecz 11v11. Najwięcej zmian czeka na nas w trybie myClub, czyli odpowiednika FUT-a z Fify. Nowością jest możliwość wypożyczania kart na określoną liczbę meczów. Ceny nie oszałamiają, więc może być to dobry sposób na zbudowanie niezłego składu na samym początku zabawy. Ponadto możemy wziąć udział w turniejach, zarówno przeciwko innym graczom, jak i sztucznej inteligencji, za wygranie których otrzymamy nowych graczy do naszej drużyny. Tak jak w konkurencyjnej serii, teraz w Pro Evolution Soccer 2019 wyróżniający się zawodnicy z każdego tygodnia otrzymają specjalne wersje, które będą oparte na ich rzeczywistej formie.

Konami mocno postawiło nacisk na wierne oddanie zachowań poszczególnych graczy, jak i całych zespołów, podczas rozgrywania meczów. Najlepiej widać to na przykładzie FC Barcelony, gdzie Messi porusza się po boisku w swoim stylu, zaś gwiazda okładki Coutinho, w realistyczny sposób potrafi ściąć do środka ze skrzydła i uderzyć mocną piłkę spoza pola karnego trafiając wprost do bramki. Również takie zespoły jak Monaco czy Liverpool domyślnie mają ustawioną taką taktykę, która jak najwierniej odwzorowuje to, co te zespoły prezentują na realnych boiskach.

Pro Evolution Soccer 2019
W grze nie zabrakło charakterystycznych dla każdego piłkarza cieszynek po strzeleniu bramki

Serii Pro Evolution Soccer zawsze bliżej było do symulacji, niż zręcznościowego podejścia jak w grze od EA Sports. Wiele pomniejszych zmian czeka więc w samym rozgrywaniu meczów, aby każde spotkanie jeszcze dokładniej oddawało to, co znamy z prawdziwych stadionów. Piłka posiada własną fizykę, dzięki czemu każde zagranie jest nieprzewidywalne i wystarczy mały błąd w podaniu, aby partner z drużyny nie mógł opanować futbolówki. Czasami rodzi to niemały chaos, gdy przeciwnik stosuje wysoki pressing, uniemożliwiając wyjście z własne połowy. Nie trudno wtedy o całą serię błędów, które zamienią dynamiczny i efektowny mecz, na kopaninę rodem z Ekstraklasy. Konami powinno dłużej popracować nad zachowaniem bramkarzy i sędziów. Golkiperzy czasami zachowują się abstrakcyjnie i w sytuacjach, gdy piłka powinna trafić ich łupem, tę ledwo potrafią ją trącić, przez co trafia wprost pod nogi rywala. Nietrudno wtedy o stratę bramki. Jeszcze gorzej zachowują się sędziowie, którzy potrafią podyktować stałe fragmenty gry za przewinienia, których nie było. W jednym meczu sędzia nagrodził mnie najpierw karnym, później zaś wolnym, chociaż na powtórkach wyraźnie było widać, że w obu rzekomych faulach, przeciwnik trafił nie w nogi mojego piłkarza, ale w piłkę. Zdarzają się też błędne sytuacje z kartkami. Za lekki faul sędzia potrafi dać żółty kartonik, żeby za ciężkie przewinienie wyłącznie upomnieć słownie piłkarza. Tej grze jest potrzebny VAR nie mniej, niż w ubiegłym sezonie lidze hiszpańskiej.

Pod względem oprawy po raz kolejny Japończycy stanęli na wysokości zadania. Choć jakość grafiki już tak nie imponuje jak jeszcze dwa lata temu, tak w dalszym ciągu stoi ona na wyższym poziomie niż u konkurencji. Większość zawodników została bardzo realistycznie oddana, trybuny żywo reagują na sytuacje na boisku, zaś trawa po której biegają piłkarze wygląda fenomenalnie. FOX Engine to najlepsze co mogło spotkać tę serię.

Pro Evolution Soccer 2019
Busquets jest rozczarowany postawą kolegów, którzy wybrali się na karaoke jeszcze w trakcie trwania meczu

Pro Evolution Soccer 2019 nie ma szans przyciągnąć nowych graczy. To doskonały, realistyczny wirtualny futbol, który imponuje taktycznymi możliwościami, ale liczba nowości jest zbyt mała, a utrata licencji do Ligi Mistrzów i Ligi Europy z pewnością odbije się na zainteresowaniu i liczbie sprzedanych egzemplarzy. Przed Konami bardzo trudne zadanie, aby ich seria znów nie trafiła do próżni na wiele lat i nie stała się wyłącznie ciekawostką dla graczy, szukających innego rodzaju wyzwań niż to, co oferuje seria FIFA. PES 2019 to krok w dobrą stronę, szczególnie, że gra się o wiele przyjemniej niż w ubiegłym roku, ale Japończycy już teraz powinni dokładnie przemyśleć strategię rozwoju marki na kolejne lata, inaczej dysproporcja liczby graczy wybierających między PES-em a Fifą, jeszcze bardziej się pogłębi.

Plusy
  • Kilka nowych lig, w tym rosyjska na wyłączność i portugalska
  • Partnerstwo z nowymi klubami
  • Bardziej satysfakcjonujący rynek transferowy
  • Dodanie do kariery turnieju przedsezonowego
  • Jeszcze realistyczniejsze i bardziej nieprzewidywalne rozgrywanie meczów
  • Zmiany w myClub sprawiające, że zabawa jest przystępniejsza
  • Niestarzejąca się oprawa graficzna
Minusy
  • Nowe ligi nie rekompensują utraty licencji na europejskie puchary
  • Mała liczba zmian w porównaniu do poprzednich odsłon serii
  • Praca bramkarzy i arbitrów do całkowitej poprawy
  • Łatwiej niż w poprzednich częściach stworzyć chaos na boisku
  • Brak możliwości wgrania fanowskich paczek z prawdziwymi herbami i strojami klubów
8
Ocenił Radosław Krajewski
Xbox One

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z konsoli Xbox One

Recenzje gier OpenCritic