Ciągle słyszymy o tym, że nie ma nic nowego pod słońcem. W kinie ciągle te same odgrzewane kotlety, telewizje opanowały podobne do siebie programy, najpopularniejsze książki należą do bzdurnych cykli. Podobnie jest z grami, które w wielu wypadkach są potworkami rodem z klasycznego filmu Cronenberga. Okropne stworki powstałe w wyniku połączenia DNA innych produkcji. Czasami mam dość tego wszystkiego i chciałbym zobaczyć jakąś naprawdę oryginalną produkcję. Na pierwszy rzut oka (badum!) horror o niewidomej dziewczynie może być czymś interesującym. Tylko czy na rynku jest miejsce dla produkcji takich jak Perception?
Perception nie jest szalenie oryginalnym tytułem. Mamy tu przykład kolejnego straszaka, który zrodził się na bazie sukcesu Amnesia: The Dark Descent. Pierwszoosobowe horrory z bezbronnym bohaterem są obecnie chlebem powszechnym indie deweloperów. Perception ma wyróżniać się dwoma czynnikami. Pierwszym, który sprawił, że ktokolwiek, kiedykolwiek napisał o tej grze coś w internecie, jest doświadczenie ekipy tworzącej grę. Indie studio złożone z twórców gier takich jak Bioshock i Dead Space przyciąga uwagę. Drugim czynnikiem teoretycznie przemawiającym za grą jest wykorzystanie motywu niewidomej bohaterki. Pomysł ten wydaje się wciąż świeży, mimo że wykorzystano go już w kilku grach.
Fabuła sprowadza się do tego, że niewidoma dziewczyna o imieniu Cassie odwiedza opuszczony dom, który nęka ją w snach. Na miejscu okazuje się, ze bohaterka widzi duchy i inne dziwactwa. Z jakiegoś powodu Cassie jest przekonana, że musi śledzić losy widm i starać się pomóc im w rozwiązaniu ich problemów. Całość to około 3 lub 4 godziny, krótkich historyjek na temat losów postaci doprowadzonych do obłędu przez dome. Mamy proste i przewidywalne opowiastki o głupotach, które mają naprowadzić nas na tajemnice związaną z Cassie. Pomysł swego rodzaju antologii historyjek grozy związanych z jakimś przeklętym miejscem wydaje się być intrygującym rozwiązaniem. Niestety twórcy nie potrafią wykorzystać tego potencjału i serwują nam nudne, odgrzewane kotlety. Całość zostaje pogrążona przez sposób narracji. Historie poznajemy poprzez porzucone (audio) notatki, w których bohaterowie zdradzają nam mroczne sekrety i inne pierdoły.
Rozgrywka wpisuje się w nurt symulatorów chodzenia. Łazimy z pomieszczenia do pomieszczenia, czekamy na jumpscare, który popchnie akcję do przodu i idziemy dalej. Czasem natkniemy się na banalną zagadkę i to by było na tyle. Kilka razy w grze zostaniemy zaatakowani przez pałętającego się po domku potworka. Musimy wtedy uciekać lub chować się za kilkoma wybranymi przedmiotami. Motyw niewidomej bohaterki zostaje wykorzystany do zapodania nam echolokacji.
Po naciśnięciu R2 Cassie uderza w podłogę swoją laską. To pozwala nam przez kilka chwil zobaczyć otoczenie. Nie muszę chyba mówić, że klepanie R2 kilka razy na minutę nie jest jakąś super innowacją.
Mamy więc przeciętną/słabą fabułę połączoną ze sztampową rozgrywką wzbogaconą o drobne elementy. Kiedy człowiek myśli, że nie może być gorzej pojawia się prawdziwy straszak Perception – jakość wykonania.
Od strony technicznej gra leży i kwiczy. System checkpointów jest kompletnie skopany i może uniemożliwić nam dalszą grę. Wczytamy wcześniejszy zapis i nagle może się okazać, że drzwi, które powinny być otwarte są zamknięte. W takiej sytuacji jesteśmy głęboko w czterech literach. Zdarza się też, że Perception z jakiegoś dziwnego powodu zwolni do śmiesznej liczby FPS. Nie wiem co może być tego przyczyną, bo produkcja nie poraża swoją oprawą graficzną.
Mamy bowiem czarny świat z odrobiną koloru niebieskiego i zieleni oznaczającej drzwi. Przez większą część zabawy „ widzimy ciemność” i obrysy przedmiotów. Przez kilka pierwszych minut zabawy jest to dość interesujące. Patent szybko się nudzi bo łazimy wciąż po po podobnych pomieszczeniach. Pokoje zlewają się ze sobą i sprawiają, że i tak ograniczona oprawa graficzna jest jeszcze bardziej mdła. Jeśli chodzi o dźwięki to jest równie kiepsko, ale z innego powodu. Na początku zabawy gra daje nam opcję wyboru cichej bohaterki lub rekomendowaną opcję nawijania. Jeśli wybierzemy te drugi drzwi to czeka nas 3.godzinna przygoda z dziewczyną, która nigdy nie zamyka buzi. Jedyny pozytyw audio to odgłosy wydawane przez ganiającego nas potworka. Stworzenie powtarza zasłyszane kwestie dziwacznym głosem co solidnie buduje klimat.
Zazwyczaj staram się zwracać uwagę na pozytywy. Jednak w przypadku tej gry jedynym argumentem za, jest ciekawy pomysł. Śmieciowe wykonanie, masa bugów, kiepski gameplay i żałosna fabuła tylko mnie utwierdzają w przekonaniu, że interesujący pomysł to zdecydowanie za mało by stworzyć dobra grę. Próby ukończenia tego tytułu porównałbym do jakiejś męczącej pracy. W pewnym momencie „zabawy” zdecydowałem, że sprzątanie domu będzie ciekawszym zajęciem. Zdecydowanie nie polecam. Jeśli ktoś chce sprawdzić straszaka z niewidomym bohaterem, zdecydowanie lepiej zagrać w genialne Forbidden Siren 2 lub darmowe Sightless.