Symulacje to dość szczególny gatunek. Nie oferują zapierającej dech w piersiach akcji. Rzadko przenoszą nas na pola historycznych bitew czy do fantastycznych krain. Nie dają radości zwycięstwa i złości porażki, a towarzyszące im emocje diametralnie różnią się od tych, które przeżywamy, grając w inne produkcje.
Być może właśnie dlatego to jeden z ulubionych gatunków niezależnych, stawiających na oryginalność twórców. Specyfika symulatorów sprawia, że za ich pomocą można postawić ważne pytania, opowiedzieć niepowtarzalną historię i pomóc graczowi spojrzeć na pewne sprawy z innej perspektywy. Oto pięć gier na PC, które potwierdzają, że symulatory wcale nie muszą być tylko rozrywką dla znudzonych pracowników biurowych.
This is the Police (Weappy Studio, 2016)
Sądzicie, że gry z policjantami w roli głównej muszą być dynamicznymi strzelankami lub detektywistycznymi przygodówkami? This is the Police udowadnia, że równie ciekawy może być symulator pracy policjanta. To jednak symulator dość nietypowy, bo jego protagonistą jest wysoko postawiony, sfrustrowany funkcjonariusz, którego poznajmy tuż przed przejściem na emerytur. Jack Boyd po latach wzorowej służby postanawia wykorzystać swoje doświadczenie i znajomości w sposób daleki od uczciwego.
Sytuująca się między symulatorem a strategią gra oferuje skomplikowaną mechanikę i wielotorową narrację. Wcielając się w Jacka, będziecie musieli równocześnie planować przestępstwa, kierować swoimi podwładnymi i zarządzać finansami – zarówno służbowymi, jak i tymi zarobionymi na przestępczej działalności. This is the Police oferuje kilka wariantów zakończenia, które zależne są od podejmowanych przez was decyzji.
Papers, Please! (Lucas Pope, 2013)
W temacie służb mundurowych zostaniemy jeszcze przez dłuższą chwilę. Druga gra w naszym zestawieniu pozwala wam wcielić się w rolę pogranicznika w fikcyjnym, totalitarnym państwie Arstotzka. Jego zadaniem jest kontrola tytułowych dokumentów osób próbujących przekroczyć granicę i niewpuszczanie do kraju „elementu niepożądanego” – terrorystów, przemytników czy przestępców.
Rozgrywka tylko z pozoru jest prosta. Twórca gry zadbał o to, by na pierwszy rzut oka nudna praca za biurkiem okazała się prawdziwą emocjonalną huśtawką. Urzędnicza pensja jest zbyt niska, by utrzymać rodzinę, a przy okienku co rusz pojawia się propozycja łapówki (za przyjęcie której oczywiście grozi mu kara). Inne decyzje są jeszcze trudniejsze – protagonista musi na przykład zdecydować, czy wpuścić kobietę bez ważnych dokumentów, chcącą po prostu spotkać się z córką, z którą rozdzieliła ją granica. Na domiar złego w kraju szaleją choroby i głód, co odbija się na zdrowiu jego własnych dzieci…
911 Operator (Jutsu Games, 2017)
Praca funkcjonariusza publicznego to wdzięczny temat dla twórców gier symulacyjnych. Dowodzi tego trzecia pozycja na naszej liście. 911 Operator to, jak nietrudno się domyślić, symulator pracy operatora numeru ratunkowego. Waszym zadaniem będzie odbieranie telefonów od poszkodowanych w przeróżnych wypadkach. Prowadzenie rozmów, od których często zależy ich życie jest o tyle trudne, że przeważnie są oni naprawdę wystraszeni.
Gra polskiego studia robi wrażenie tym większe, że rozgrywka może być prowadzona nawet w waszym mieście. Umożliwia to opcja wyboru dowolnej lokacji znajdującej w OpenStreetMap, w ramach której algorytm rozmieszcza w grze różne placówki zgodnie z ich rzeczywistymi adresami.
Life in Bunker (Flox Studios, 2016)
Odchodzimy od tematyki służb mundurowych na rzecz klimatu postapokaliptycznego. Life in Bunker to symulator życia niewielkiej społeczności ocalałej po wojnie nuklearnej, żyjącej teraz w podziemnym bunkrze. W grze najważniejsze są elementy strategiczne – zarządzanie zapasami, dbanie o społeczność i rozbudowa schronu.
Największą zaletą Life in Bunker jest dopracowana w każdym calu mechanika. Świat jest generowany przy każdej grze, a rozbudowując bunkier, do dyspozycji będziecie mieli cztery piętra. Rozgrywkę urozmaica dodatkowo duża ilość surowców, zróżnicowanie osobowości postaci i losowe przeszkody takie jak katastrofy, choroby czy awarie.
Cart life (Richard Hofmeier, 2010)
Czarno-biała, uboga grafika i jazgotliwa muzyka z chiptune’a. Już pierwszy rzut oka (i ucha) wystarczy, by przekonać się, że Cart Life nie jest pogodną produkcją. Gra reklamowana jako symulator depresji, w rzeczywistości dotyczy szerszej problematyki – wyobcowania, kłopotów finansowych, kiepskiej pracy i braku perspektyw.
W Cart Life możecie wcielić się w jednego z trzech bohaterów: ulicznego sprzedawcy Vinniego, walczącej o przywrócenie praw rodzicielskich Melanie i imigranta Andrusa. Miejscem akcji gry jest średniej wielkości amerykańskie miasto, a cel jest, wydawałoby się, prosty – utrzymać się. W tym jednak przeszkadzać będzie nie tylko nieprzychylny los, ale też monotonia odbierająca życiową energię.