Lucius to gra przygodowa z 2012 roku, która choć nie zrobiła wielkiej furory, udało jej się zdobyć sporą grupę miłośników. Tak to już jest, że to co kontrowersyjne, niezależnie od jakości, przyciąga ludzi. Lucius nie był grą złą, ale z masą błędów, które strasznie irytowały. Na drugą część, czekałem z wielką nadzieją, że ekipie z Fińskiego studia Shiver Games, w końcu uda się wykorzystać potencjał tkwiący w tej marce.
W Lucius II: The Prophecy ponownie wcielamy się w sześcioletniego chłopca o imieniu Lucius, którego ojcem jest bardzo wpływowy i niebezpieczny gość kryjący się pod wieloma imionami t.j. szatan, lucyfer, belzebub, diabeł, boruta. Chłopak o demonicznym spojrzeniu i raczej mało wylewnej osobowości jest bardzo uległy swojemu ojcu i spełnia wszystkie jego życzenia, które najczęściej sprowadzają się do mordowania ludzi.
Lucius kontynuuje swój piekielny pochód
Historia Lucius II rozpoczyna się dokładnie w tym samym miejscy, w którym zakończyła się pierwsza część. Chłopak po wymordowaniu całej swojej rodziny (wina spadła na jego ludzkiego ojca) zostaje zgodnie z procedurami odwieziony przez detektywa McGuffin’a do szpitala psychiatrycznego, notabene do tego samego w którym przyszedł na świat. Detektyw, będąc już w zaciszu swojego mieszkania dostał olśnienia i zrozumiał, że za wszystkimi zbrodniami w posiadłości stoi właśnie mały Lucius. Mało tego, McGuffin’a odwiedził prawdziwy ojciec chłopca (ten rogaty) i tak go przekabacił, że ten postanawia służyć szatanowi i chronić jego syna. Tymczasem Lucius okazuje się dość ciężkim pacjentem. Lekarze postanawiają leczyć chłopca elektrowstrząsami, jednak pomysł ten okazuje się dość niefortunny. W tym momencie my wchodzimy do akcji i choć jesteśmy pozbawieni diabelskich mocy, musimy wydostać się ze szpitala psychiatrycznego.
Zamysł gry w zasadzie się nie zmienił, naszym zadaniem jest wciąż pomysłowe eliminowanie nieszczęśników, którzy staną nam na drodze. I choć początkowo musimy sobie poradzić bez naszych nadludzkich mocy, to jednak wraz z kolejnymi sukcesami możemy odblokowywać kolejne umiejętności. W trakcie rozgrywki gracz korzysta z otoczenia, zbiera różne przedmioty, by następnie wykorzystać je do zastawiania śmiertelnych pułapek. Niekiedy nie jest łatwo wpaść na to jak jak mamy zabić stającego nam na przeszkodzie pechowca, zwłaszcza gdy nasz inwentarz świeci pustakami. Wówczas bardzo przydatne stają się podpowiedzi, które wyświetlają się na ścianach. W sumie Lucisz w St. Benedicts Hospital spotka ponad 100 osób i każda z nich jest jego potencjalną ofiarą.
Pierwsza część była często krytykowana za liniowość. Tym razem twórcy postanowili udoskonalić nieco rozgrywkę i zwiększył swobodę poczynań gracza. Taki sandboxowy charakter znacznie urozmaica grę i pozwala graczom podejmować decyzje o kolejności poczynań chłopca. Na początku gry możemy swobodnie się poruszać tylko po oddziale psychiatrycznym, w dalszej części rozgrywki, przedostajemy się na kolejne poziomy pięciopiętrowego szpitala.
Przemieszczanie się po dość rozległych lokacjach jest znacznie ułatwione dzięki mapie znajdującej się w lewym dolnym narożniku ekranu. Na mapie oprócz informacji o naszym położeniu, jesteśmy kierowani strzałka do miejsca, w którym musimy wypełnić misję. Nie przeszkadza nam to jednak, by na chwilę zboczyć z drogi i narozrabiać nieco w innym miejscu.
Dobrymi chęciami, piekło jest wybrukowane
Nie wątpię, że twórcy Lucius II: The Prophecy pragnęli poprawić, niedomagającą technicznie pierwszą odsłonę, ale niestety wyszło im to tragicznie. Zupełnie niepotrzebnie zmieniono sposób interakcji bohatera z otoczeniem. Chłopak przestał cokolwiek trzymać w dłoni, wszystko czego się chwyci lewituje mu nad łapą, którą przez większość rozgrywki trzyma kurczowo, jakby z nadzieją, że ktoś w końcu przebije mu piątkę. Lewitujące narzędzia utrzymywane są w rozmytej kuli co niekiedy znacznie utrudnia widoczność podczas poruszania się. Ale to dopiero początek irytujących elementów w Luciusie II. Gra naszpikowana jest błędami i bugami. Przedmioty często wtapiają się w ścinę, trupy przyklejają nam się do nogi i ciągniemy je przez kilkanaście metrów za sobą, a informacja, że zostaliśmy zauważeni, ma w zwyczaju się zawieszać i dręczy nasze uszy nieprzyjemnym dźwiękiem.
Krok do przodu, dwa kroki w tyłu, no i gdzie jesteśmy
Na pewno nie tam gdzie byśmy chcieli być. Jeśli oprawa graficzna w pierwszej części Luciusa, kogoś nie porwała, to teraz również tego nie uczyni. Ja w zasadzie nie narzekam, ale mnie oprawa w pierwszej części również nie przeszkadzała. Jedno co mnie zastanawia, to fakt, że gra ma trzykrotnie większe wymagania systemowe, ale trudno dostrzec gdzie te GB RAM-u i grafiki się ukryły. Mało tego, twórcy praktycznie całkowicie zrezygnowali z napędzających fabułę cutscenek, zastępując je slajdami w komiksowej stylistyce (jak w pierwszej odsłonie InFamous). Optymalizacja stoi więc w Lucius II: The Prophecy, na tragicznym poziomie.
Podsumowanie
No cóż, ekipa ze studia Shiver Games chciała dobrze, ale wyszło jak zawsze, a nawet gorzej. Lucius II: The Prophecy miał być lepszy od poprzednika, ale pomimo, że kilka elementów poprawiono i rozszerzono pole działania, jest on grą od niego o wiele gorszą. Podczas rozgrywki czułem się jakbym zmagał się nie z zagadkami, czy trudnościami stawianymi mi przez twórców, ale z niedomaganiami technicznymi. Być może uda się nanieść jakieś poprawki patchem, by gra stałą się grywalna, ale szczerze w to wątpię. Jeśli do tej pory udało im się osiągnąć tak niezadowalający poziom i są skłoni grę w takim stanie wydać, to nie należy raczej pokładać wielkich nadziei na znaczącą poprawę tejże produkcji.
Lucius II: The Prophecy naprawdę wciąga i kilka niedomagań tej gry można by przełknąć, ale jest ich tak wile i są one tak irytujące, że odbierają chęci do gry. Podchodziłem do tej produkcji kilka razy, i nie dlatego, że musiałem, lecz dlatego że chciałem. Byłem ciekaw, byłem głodny tej gry, co świadczy o potencjale jaki w niej drzemie. Jednak w końcu się poddałem. Lucius II to z pewnością nie dzieło szatana, to tylko ciekawy, ale wadliwy towar.
Grę do recenzji dostarczył wydawca.
Plusy:
Wciąga
Minusy:
Bugi i bugi i jeszcze raz bugi.
Pod wieloma względami gorsza od pierwszej części.
Tragiczna optymalizacja.
Ocena: 5
Recenzowana: wersja PC