Gra Legend of Kay, debiutowała w 2005 na konsoli Playstation 2 i obecnie doczekała się odświeżonej wersji. O dziwo, twórcy nie zdecydowali się wcześniej przenieść przygód wojowniczego kota na konsolę PlayStation 3 i przeskoczyli całą generację, by uraczyć nas edycją Legend of Kay Anniversary na PS4 oraz WiiU. Czy remaster tego tytułu był w ogóle potrzebny i czy warto sięgnąć po niego ponownie? Na te pytania postaram się odpowiedzieć w recenzji.
W grze kierujemy poczynaniami młodego kota o imieniu Kay, mieszkającego na małej wysepce na Morzu Chińskim. Życie kotów do tej pory biegło wręcz idyllicznie, dopóki ich spokój nie został zmącony przez niezbyt inteligentne, ale wrogo nastawione goryle wspierane przez zdradliwe szczury. Okupanci chcą zamknąć szkołę walki do której uczęszcza butny kociak, a ten nie chcąc do tego dopuścić postanawia rozliczyć się z wrogiem. Nasz bohater po przejściu wstępnego kursu wschodnich sztuk walki, wyrusza w pełną przygód podróż, w celu spacyfikowania wrogich najeźdźców. Fabuła jest więc dość prosta i raczej mało atrakcyjna dla dojrzałego gracza. Gra skierowana jest bardziej dla młodszych użytkowników elektronicznej rozrywki oraz pozornie dla miłośników kolorowych produkcji Nintendo. Pozornie, bo oni raczej przyzwyczajeni są do wyższych standardów.
W Legend of Kay Anniversary pomimo otwartych lokacji, świat wydaje się potwornie pusty i nieatrakcyjny, a spotykane przez nas postacie i ich problemy w ogóle nas nie obchodzą. Humor oraz dialogi w grze są niestety dość infantylne, co może sprawić, że znaczna część graczy szybko porzuci pomysł przejścia Legend of Kay Anniversary, już po kilkudziesięciu minutach.
Jednak fabuła to nie wszystko, esencją każdej produkcji jest gameplay. Na początku przygód nasz arsenał bojowy jest dość skąpy, gdyż dysponujemy jedynie mieczem, ale w trakcie rozgrywki zdobywamy kolejne bronie, takie jak stalowe szpony, czy olbrzymi młot. Również nasz arsenał ciosów rozrasta się z upływem gry do aż 75 różnych ruchów, z których w trakcie zabawy będziemy wykorzystywać nie więcej niż połowę. Tak, więc przemierzamy świat, rozmawiamy z napotkanymi postaciami, wypełniamy misję i pokonujemy dziesiątki przeciwników. Standard, ale w wersji zbyt archaicznej by zadowolić kogoś w 2015 roku. Na dodatek przez całą grę jesteśmy torturowani kiepską pracą kamery, która szczególnie dziwnie zachowuje się w małych zamkniętych przestrzeniach.
Co do grafiki. No cóż, przeskok czasowy pomiędzy pierwowzorem a ramasterem jest tak długi, że odświeżenie produkcji i wpisanie się w dzisiejsze standardy oprawy wizualnej, było raczej niewykonalne. Legend of Kay trzeba by było zrobić zrobić od podstaw, tak jak to uczynili twórcy legendarnej platformówki Oddworld: Abe’s Oddysee. Wypuszczenie gry w wersji na Wii U też raczej nie przysporzy jej wielkiego sukcesu. Choć kolorowa grafika i system rozgrywki teoretycznie wpisują się estetykę Nintendo, to jednak przy takich produkcjach jak Mario czy Zelda, Legend of Kay Anniversary wygląda blado zarówno pod względem grafiki, fabuły oraz rozgrywki. Choć biorąc pod uwagę, że posiadacze Wii U nie mogą narzekać na nadmiar gier, przygody rezolutnego kota mogą im nieco osłodzić długie oczekiwanie na kolejny tytuł na licencji.
Granie w Legend of Kay Anniversary nie przyniosło mi zbyt wiele radości i choć nie jest to tytuł tragiczny, to trudno mi się w nim doszukać choć jednej mocnej strony. Może gdybym miał 20 lat mniej, wówczas gra wydawałaby mi się ciekawsza, ale z pewnością nawet wtedy miałbym ciekawsze alternatywy. Jeśli ktoś ogrywał już ten tytuł na PS2 i wspomina go całkiem nieźle, to z pewnością zainteresuje się edycją Legend of Kay Anniversary. Pozostali, powinni się wstrzymać, przynajmniej do ostrej wyprzedaży.