Hollow – recenzja

Hollow
Hollow

Rok 2017 nieco osłabił przekonanie graczy, że jeśli Polacy stworzą grę komputerową, to musi być ona co najmniej dobra. Co prawda w ciągu ostatnich miesięcy ukazało się kilka ciekawych produkcji znad Wisły, ale byliśmy również świadkami, a niekiedy ofiarami, spektakularnych porażek. Husk czy Inner Chains to produkcje, na które czekałem i wierzyłem w ich sukces. W pierwszym przypadku zabrakło umiejętności, a w drugim kreatywności. Na pocieszenie został mi jeszcze jeden rodzimy tytuł FPP z dreszczykiem. Na Hollow – produkcję studia MMEU, czekałem już od ponad roku. Z pozoru opuszczona stacja kosmiczna, na której dzieją się dziwne rzeczy, protagonista z dziurawą pamięcią i niejasną przeszłością – przerabialiśmy to wiele razy. Pomimo że od pojawienia się pierwszych informacji o grze, było wiadomo, że raczej niczym nas nie zaskoczy, to jednak dobrze zrobionych horrorów w klimatach Obcego, nigdy za wiele.

Produkcję najprościej możemy sklasyfikować jako pierwszoosobowy horror science fiction, stąd też w ciągu ostatnich miesięcy wielokrotnie porównywano ją do takiego klasyka gatunku jak gry z serii Dead Space. Na papierze takie porównania nie wydają się bezpodstawne – no bo kosmos i opuszczony statek, bo mutanty, które możemy rozczłonkować za pomocą futurystycznej broni, bo mroczny klimat. To wszystko prawda, ale mimo to Hollow dzieli mniej więcej taki dystans do produkcji studia Visceral Games, jaki dzieli Gothic 3 do trzecich przygód Geralta z Rivii.

W Hollow wcielamy się w Marka S., pilota zajmującego się transportem cennych surowców wydobywanych z atmosfery Jowisza. Bohater w niezbyt jasnych okolicznościach trafia na znajdujący się na orbicie gazowego giganta górniczy statek Shakhter-1. Jego spowity w ciemnościach pokład wydaje się skrywać niejedną tajemnicę. W pobliskim terminalu odczytujemy wiadomość od niejakiego Mike’a, który oznajmia nam, że jeśli chcemy jaszcze kiedyś wrócić na Ziemię, to musimy odwiedzić centrum dowodzenia. Niestety nie odnajdujemy tam nikogo żywego, wchodzimy za to w posiadanie broni palnej i mamy przyjemność przywitać się z mutantami, których jak się zaraz okaże, jest na statku całkiem sporo. Mutantami a ściślej mutantkami, bo warto podkreślić, że oponenci to zdeformowane nagie kobiety. Tak w skrócie zaczyna się nasza przygoda, w której przemierzamy olbrzymi Shakhter-1, w celu uruchomienia kolejnych generatorów. Po drodze odnajdujemy porozrzucane notatki, z których dowiadujemy się o tajemniczej substancji trującej załogę oraz mniej istotne dla fabuły znajdźki, jak demoniczne nagrania w różnych językach i plakaty erotyczne. Wraz z odkrywaniem tajemnicy o statku zaczynamy również poznawać związaną z nim tajemnicę protagonisty, którego w kluczowych momentach nawiedzają wizje żony Sary. Ku naszemu zaskoczeniu kobieta nie jest zbyt zadowolona z obecności męża. Twórcom pomimo sztampowego schematu fabularnego, udało się stworzyć całkiem ciekawą historię, którą chce się odkrywać. Nie wiem jednak czy jest ona wystarczająco dobra, by gracz poświęcił dla niej zdrowie i nerwy nadszarpnięte przez bagaż problemów, które dręczą Hollow.

Hollow (7)

Twórcom nie można zarzucić braku ambicji. Większość horrorów niezależnych i mrocznych przygodówek pod względem mechaniki, to proste symulatory chodzenia, w Hollow protagonista opanował kilka umiejętności, które mają sugerować, że mamy do czynienia z czymś więcej. Możemy więc kucnąć, a nawet podskakiwać, szkoda tylko, że druga ze sprawności praktycznie w ogóle nam się nie przydaje. Elementy FPS też wypadają średnio. Jeśli już mamy możliwość strzelania i istotne jest, w które miejsce ciała oddajemy strzał, dobrym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie możliwości celowania. Bo warto dodać, że Hollow ma survivalowe zacięcie. Na wysokim poziomie droga nie jest usłana amunicją, a strzelanie do przeciwników na oślep jest mało efektywne. Również brak autozapisu nie ułatwia nam przetrwania. Stan gry podobnie jak w Obcy: Izolacja, możemy zapisywać tylko w wyznaczonych miejscach, w tym przypadku w terminalach komputerowych. Pasek życia też nie odradza się po przeczekaniu natarcia i żeby nieco się wzmocnić, musimy skorzystać z zastrzyku. Życiodajne strzykawki podobnie jak amunicję możemy znaleźć w szafkach lub innych mniej lub bardziej dostępnych miejscach.

Hollow (3)

Dyskusyjnym elementem Hollow jest oprawa graficzna. Owszem lokacje są nieźle zaprojektowane i czasami potrafią zaskoczyć ilością detali, ale obraz jest pozbawiony ostrości. Twórcy zastosowali efekt ziarnistości oraz smużenia znanego z filmów na kasetach VHS. Rozumiem, że zabiegi te miały budować klimat starej rosyjskiej stacji kosmicznej, jednak średnio mnie to przekonało. Efekt jest taki, że gra wygląda po prostu bardzo przeciętnie, co niestety nie przekłada się na skromne wymagania systemowe. Modele postaci również nie imponują i wyraźnie dają odczuć, że mamy do czynienia z produkcją budżetową.

Hollow (2)

Biorąc pod uwagę powyższe kwestie i dodając do nich to, że Hollow ma gameplay wzbogacony kilkoma niezłymi zagadkami środowiskowymi, klimat jest tak mroczny i gęsty, że można go kroić nożem, ścieżka dźwiękowa jest świetna i buduje napięcie oraz nawet voice acting daje radę, choć dopasowanie ruchu ust do dźwięku kuleje, to wynikiem końcowym powienien być może nie kandydat do polskiej gry roku, ale całkiem solidna produkcja. Powinien być, ale niestety nie jest.

Tak jak ból głowy potrafi zamienić w koszmar piękny dzień, tak błędy i niedociągnięcia techniczne potrafią zepsuć ciekawie zapowiadającą się grę. Pierwszym poważnym mankamentem Hollow jest to co wyróżnia ją spośród symulatorów chodzenia, czyli walka. Już abstrahując od kiepskiego feeling i skromnego arsenału, bo w końcu nikt się nie spodziewał, że otrzymamy następcę Dooma, największą bolączką są nasi przeciwnicy. W sumie naliczyłem trzy rodzaje mutantów, którym stawiamy czoła. Paradoksalnie, te najczęściej spotykane, pomimo skromnych gabarytów mogą zrobić nam największą krzywdę, zwłaszcza gdy podczas przeładowywania broni, dopadną nas liczną grupą. Niestety walka z potworami o sylwetkach przypominających zmutowaną Sinead O’Connor jest dość nudna, a nasi wrogowie zamiast nas straszyć z czasem zaczynają bawić. Schemat starć wygląda następująco – poczwara wydaje z siebie demoniczny odgłos, wychodzi z ukrycia i biegnie w naszą stronę. Najlepszym rozwiązaniem jest strzał w głowę, po którym ta odpada a następnie wybucha. Gdy poczwara pada jak kłoda, ale głowa wciąż jest na karku, oznacza to, że prawdopodobnie trafiliśmy w korpus i musimy mieć się na baczności, gdyż po kilku sekundach wstanie na równe nogi i ponowi atak.

Hollow (10)

Podczas starć natrafiamy także na liczne bugi. Mutanty zachowują się często pasywnie i po wyłonieniu z ciemności, zamiast ruszyć do ataku, stoją w miejscu. Wówczas wystarczy się zbliżyć na odległość dająca pewność, że głowa na pewno odpadnie i pociągnąć za spust. Zwłoki pokonanych mutantów potrafią niekiedy przeciwstawiać się prawom fizyki. Jednym razem mają za nic grawitację i unoszą w powietrzu, innym razem targają nimi niepokojące konwulsje.

Jak już wspomniałem o bugach, to warto podkreślić, że w grze jest ich naprawdę sporo. Często zdarza nam się zaklinować i jedynym wyjściem z sytuacji jest wyłączenie gry. Takie awarie to jednak pestka. Jeszcze kilka dni po premierze natrafiłem na fragment rozgrywki, w którym gra zawieszała mi komputer i jedynym rozwiązaniem z sytuacji był jego reset.

Hollow

Skoro jesteśmy przy kwestiach technicznych, to trzeba dodać, że nie tylko bugi uprzykrzają życie graczom mierzącym się z Hollow. Optymalizacja stoi na tragicznym poziomie. Choć tytuł pod względem oprawy graficznej nie imponuje, wymaga do płynnej rozgrywki na wysokich ustawieniach potężnego sprzętu, który również nie uchroni nas przed nagłymi spadkami. Mało tego, płynność animacji po ukończeniu fragmentu rozgrywki, który był dostępny w wersji demo, spada nagle o kilka klatek. Wiem, że twórcy planują na początku 2018 roku wydać wersję na konsole Xbox One i Nintendo Switch. Trudno mi sobie wyobrazić jak będzie działało Hollow na platformie Microsoftu, nie wspominając już o przełączniku.

Hollow (5)

Moje oczekiwania wobec Hollow znacznie zmalały po ograniu wersji demonstracyjnej. Miałem jednak nadzieję, że finalna wersja pod względem technicznym będzie prezentowała się lepiej. Enigmatyczna i ciekawa fabuła oraz nieźle zaprojektowane lokacje i budująca klimat ścieżka, to największe atuty produkcji wrocławskiego studia MMEU. To jednak za mało, by zasłużyć na miano dobrej gry. Hollow nie jest ani satysfakcjonującą strzelanką, ani też szczególnie strasznym horrorem. Jako przygodowy symulator chodzenia również sprawdza się przeciętnie, ponieważ tempo biegu naszego bohatera jest nieznośnie ślimacze. Na domiar złego wszystko zostało okraszone fatalnymi animacjami i mechaniką oraz masą niedociągnięć technicznych. Hollow to zmarnowana szansa na stworzenie porządnej gry. Ostatecznie zagrać można, ale jeśli nie jesteście wielki fanami gatunku, to z pewnością znajdziecie ciekawsze zajęcie.

Recenzja Hollow – galeria

Plusy
  • Ciekawa fabuła
  • Oprawa dźwiekowa
  • Klimat
  • Ciekwe projekty lokacji
Minusy
  • Bugi
  • Optymalizacja
  • Mało straszna
  • Animacje postaci
  • Walka
  • Mechanika
  • Oprawa wizualna
  • Crashe
5
Ocenił Kamil Kościelniak
Recenzja PC

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z PC

Recenzje gier OpenCritic